nadstawisz.” „Dlategoć — rzecze zwajca — zapuszczona broda, Boż też głowy turbować ustawicznie szkoda. Zabawią się na brodzie zaproszeni goście, Tymczasem przeplewiona czupryna odroście. A ma-li się rzec prawda, cóż do tego głowie, Kiedy pijana gęba lada kata powie. Na brodzie to należy: ta, jako sąsiadka, Nie wyperswadujeli, niechajże ją zatka; W ostatku niech przebaczy, kiedy gębę karzą. Bliskość winna, że czasem broda cierpi z twarzą.” 179 (S). DO PRZYJACIELA
A kiedyż też u ciebie, przyjacielu drogi, Miejsce mieć będą moje życzliwe przestrogi? Pewnie nigdy. Uznasz to,
nadstawisz.” „Dlategoć — rzecze zwajca — zapuszczona broda, Boż też głowy turbować ustawicznie szkoda. Zabawią się na brodzie zaproszeni goście, Tymczasem przeplewiona czupryna odroście. A ma-li się rzec prawda, cóż do tego głowie, Kiedy pijana gęba leda kata powie. Na brodzie to należy: ta, jako sąsiadka, Nie wyperswadujeli, niechajże ją zatka; W ostatku niech przebaczy, kiedy gębę karzą. Bliskość winna, że czasem broda cierpi z twarzą.” 179 (S). DO PRZYJACIELA
A kiedyż też u ciebie, przyjacielu drogi, Miejsce mieć będą moje życzliwe przestrogi? Pewnie nigdy. Uznasz to,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 84
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
schodziło Na męstwie twoim, lecz to nieszczęście sprawiło. Monarchy najwyższego zrządzenie przeszkadza I trudne prawo wielkim zamysłom przeszkadza (!). Taż fortuna zawisna Rzymowi szkodziła, Tysiąc zwycięstw Kaudyńskim pokojem zelżyła. Ta Włochom Annibala srogiego nasłała I Kanny szarłatnymi potoki oblała. Gardzisz świeżych frasunków pociechy dawnymi, Patrzajże co się dzieje z sąsiadkami twymi. Wej państwa kwitnącego żywicielka ona, Włoska ziemia narodom na łup wystawiona. Francja pojmana przed Angliki drżała, Chciwym z siebie Hiszpanom zdobycz znaczną dała. Czeska kraina, siostra twoja, spustoszona. Próżno do dawnej czci swej wzdycha utrapiona. Której godność tytułu cesarskiego dana, Można niemiecka rzesza strachem zwojowana, Jeszcze nie wojną
schodziło Na męstwie twoim, lecz to nieszczęście sprawiło. Monarchy najwyższego zrządzenie przeszkadza I trudne prawo wielkim zamysłom przeszkadza (!). Taż fortuna zawisna Rzymowi szkodziła, Tysiąc zwycięstw Kaudyńskim pokojem zelżyła. Ta Włochom Annibala srogiego nasłała I Kanny szarłatnymi potoki oblała. Gardzisz świeżych frasunkow pociechy dawnymi, Patrzajże co się dzieje z sąsiadkami twymi. Wej państwa kwitnącego żywicielka ona, Włoska ziemia narodom na łup wystawiona. Francya poimana przed Angliki drżała, Chciwym z siebie Hiszpanom zdobycz znaczną dała. Czeska kraina, siostra twoja, spustoszona. Prożno do dawnej czci swej wzdycha utrapiona. Ktorej godność tytułu cesarskiego dana, Można niemiecka rzesza strachem zwojowana, Jeszcze nie wojną
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 405
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
!” A bijąc w łono, woła: „Jakby nas powarzył! Któż mi tu, kto w tych pustkach będzie gospodarzył?” Ale nad wszytkich płacze i łzami się dusi Żona jego, że wdową do śmierci być musi I zmarłemu miłości pokazuje tyle, Żeby go w własnej rada pogrzebią mogile. Płacze i jej sąsiadka, zawziętej niezgody Zapomniawszy, z żałosnej obojgu przygody; Więc i ci, co się z kusiem radzi zabawiali I pobożną po piąci od sta lichwę brali. Sami się tylko cieszą, których on za bogi Leśne stroił, do głowy przyprawiwszy rogi: „Bodaj się — mówią — złodziej ten z grobu nie dobył, Co
!” A bijąc w łono, woła: „Jakby nas powarzył! Któż mi tu, kto w tych pustkach będzie gospodarzył?” Ale nad wszytkich płacze i łzami się dusi Żona jego, że wdową do śmierci być musi I zmarłemu miłości pokazuje tyle, Żeby go w własnej rada pogrzebią mogile. Płacze i jej sąsiadka, zawziętej niezgody Zapomniawszy, z żałosnej obojgu przygody; Więc i ci, co się z kusiem radzi zabawiali I pobożną po piąci od sta lichwę brali. Sami się tylko cieszą, których on za bogi Leśne stroił, do głowy przyprawiwszy rogi: „Bodaj się — mówią — złodziej ten z grobu nie dobył, Co
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 316
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Morza, Wyprowadza nad gwiazdy wyborniejsza zorza. BOsforanie lubo nędzą naszą wiadomy naród Tatarowie/ żyjąc łupem/ onego po różnych Państwach zasiągają; Trafiło się/ że wtargnęli i w Królestwo Polskie/ gdzie wiele ludzi z dobrami ich w plon zagrabiwszy/ miedzy nimi Simeona Michajłowicza Chodorowskiego z Chodorowa załapili; ta majętność leży na Podlaszu/ sąsiadka Surazowi; Agarenom go za pewną cenę oddali: u których lat trzydzieści cierpiąc nieucieszne okowy/ a czasu nawigatii ciężkie na Galerach łopaty/ aż do ostatniego uprzykrzenia. Ten czasu jednego wsiadszy w Galerę z Carogrodu/ pomyślił jakoby się z tej niewoli klatki wyzwolić/ lub przez śmierć/ lub przez ujście; i przyszło mu imię
Morzá, Wyprowadza nád gwiazdy wybornieysza zorzá. BOsphoránie lubo nędzą nászą wiádomy narod Tátárowie/ żyiąc łupem/ onego po roznych Páństwách záśiągáią; Tráfiło się/ że wtárgnęli y w Krolestwo Polskie/ gdźie wiele ludźi z dobrámi ich w plon zágrábiwszy/ miedzy nimi Simeoná Micháyłowiczá Chodorowskiego z Chodorowá záłápili; tá máiętnośc leży ná Podlászu/ sąśiádká Surázowi; Agárenom go zá pewną cenę oddáli: v ktorych lat trzydźieśći ćierpiąc nieućieszne okowy/ á czásu náuigátii ćiężkie ná Gálerách łopáty/ áż do ostátniego vprzykrzenia. Ten czásu iednego wśiadszy w Gálerę z Cárogrodu/ pomyślił iákoby się z tey niewoli klatki wyzwolić/ lub przez śmierć/ lub przez vyśćie; y przyszło mu imię
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 169.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
wytycznej w polu. Nie tracił szlaku od gumna, obory i ogrodu. A jeżeli ziarno cudze przez bliskość zagona na własną upadło mu skibę, zaraz ją był gotów odorać, mając za śnieć i zarazę całego osiewku swojego jeden kłosek albo ziarno nieswoje. Nie trapiła przez zazdrość sąsiada tłuściejsza i żyźniejsza ziemia sąsiedzka ani sąsiadki pod pretekstem węża albo przez gusła i czartowskie sposoby próbowały dojków krówek nieswoich, ale wszyscy na fundamencie bojaźni i przykazania Boskiego, życząc bliźniemu jako sami sobie, z ichże powodzenia szczęśliwego cieszyli się zawsze jakoby z własnego. Dlaczego też wszytkim P. Bóg dzielił się na wszelakie potrzeby łaskawie i szczodrobliwie tak dalece, że każdy
wytycznej w polu. Nie tracił szlaku od gumna, obory i ogrodu. A jeżeli ziarno cudze przez bliskość zagona na własną upadło mu skibę, zaraz ją był gotów odorać, mając za śnieć i zarazę całego osiewku swojego jeden kłosek albo ziarno nieswoje. Nie trapiła przez zazdrość sąsiada tłuściejsza i żyźniejsza ziemia sąsiedzka ani sąsiadki pod pretekstem węża albo przez gusła i czartowskie sposoby próbowały dojków krówek nieswoich, ale wszyscy na fundamencie bojaźni i przykazania Boskiego, życząc bliźniemu jako sami sobie, z ichże powodzenia szczęśliwego cieszyli się zawsze jakoby z własnego. Dlaczego też wszytkim P. Bóg dzielił się na wszelakie potrzeby łaskawie i szczodrobliwie tak dalece, że każdy
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 46
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
kiedy dzień był, to na męża, jako na targ z towarem: — „Toś mi uczynił, toś mi zrobił, tameś był, a ja tu sama nie wiem czego czekam, może mnie kto żabic. Uczynię ja testament, bo widzę, zdechnę lada w dzień”. Pobiła jej klinika sąsiadka, także też dobra jako i ona, posłała po urząd i uczyniła dyspozycją; wszytko lada komu zleciła, a męża ekskludowała, — „Bo mi, powiada, nie dotrzymał wiary. Idzie, kędy mnie nie milo, a ja cierpię. Bodaj że wrósł, bodaj że na marach go przyniesiono”.
Miła babko
kiedy dzień był, to na męża, jako na targ z towarem: — „Toś mi uczynił, toś mi zrobił, tameś był, a ja tu sama nie wiem czego czekam, może mie kto żabic. Uczynię ja testament, bo widzę, zdechnę leda w dzień”. Pobiła jej klinika sąsiadka, także też dobra jako i ona, posłała po urząd i uczyniła dyspozycyą; wszytko leda komu zleciła, a męża ekskludowała, — „Bo mi, powiada, nie dotrzymał wiary. Idzie, kędy mnie nie milo, a ja cierpię. Bodaj że wrósł, bodaj że na marach go przyniesiono”.
Miła babko
Skrót tekstu: MatłBabBad
Strona: 185
Tytuł:
Baba abo stary inwentarz
Autor:
Prokop Matłaszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1690
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1690
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
nasypą na me oczy ziemię, Niechaj ten napis niesie wyniosła mogiła: „Fillis sroga nędznego Dafnisa zabiła.” SIELANKA WTÓRA WESELE
Tyrsis, Morson, śpiewaków cztery. Tyrsis Powiedz nam, Morson - wszak to za pochwałę dają, Kiedy się młodzi ludzie o rzeczach pytają - Co za pieśni śpiewano, kiedy za Damona Sąsiadka nasza, Fillis, była poślubiona? Boś ty tam był, a nam się być tam nie zdarzyło, A mam-li prawdę zeznać: i żal komuś było. Morson Dobrze tak na leniwe, a teraz kto inny Tak grzeczną dziewkę uniósł do cudzej dziedziny. Tyrsis Tak to bywa, postronni lepsze szczęście mają
nasypą na me oczy ziemię, Niechaj ten napis niesie wyniosła mogiła: „Fillis sroga nędznego Dafnisa zabiła.” SIELANKA WTÓRA WESELE
Tyrsis, Morson, śpiewaków cztery. Tyrsis Powiedz nam, Morson - wszak to za pochwałę dają, Kiedy się młodzi ludzie o rzeczach pytają - Co za pieśni śpiewano, kiedy za Damona Sąsiadka nasza, Fillis, była poślubiona? Boś ty tam był, a nam się być tam nie zdarzyło, A mam-li prawdę zeznać: i żal komuś było. Morson Dobrze tak na leniwe, a teraz kto inny Tak grzeczną dziewkę uniósł do cudzej dziedziny. Tyrsis Tak to bywa, postronni lepsze szczęście mają
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 12
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
przy roli. SCENA IV.
Arystydes, Feonida, Kloryda, Albina, Filida, Zoriasz Arystydes: SŁuchajcie Córki moje, lata już sędziwe, Wstrzymują kroki chore, słabe i leniwe, Wam zlecam Interesa, idźcie razem w drogę, Gdyż ja, i matka wasza, już wcale niemogę. Mamy dług u Sąsiadki, weźcie dokumenta, Pokłońcie się powiedźcie, że drogie momenta, W krótkim życia terminie niech płaci najprędzej Czterykroć stotysięcy gotowych pieniędzy. Potrzebna na Posagi, macie lat tak wiele, Spodziewam się mieć prędko Filidy wesele, Choć najmłodsza, alem ją zaręczył do Rodu, I muszę ją odesłać prędko bez zawodu. Idźcie pilnie
przy roli. SCENA IV.
Arystydes, Feonida, Kloryda, Albina, Filida, Zoryasz Arystydes: SŁuchaycie Corki moie, lata iuż sędźiwe, Wstrzymuią kroki chore, słabe i leniwe, Wam zlecam Interessa, idźcie razem w drogę, Gdyż ia, y matka wasza, iuż wcale niemogę. Mamy dług u Sąsiadki, weźcie dokumenta, Pokłońcie się powiedźcie, że drogie momenta, W krotkim życia terminie niech płaci nayprędzey Czterykroć stotysięcy gotowych pieniędzy. Potrzebna na Posagi, macie lat tak wiele, Spodźiewam się mieć prędko Filidy wesele, Choć naymłodsza, alem ią zaręczył do Rhodu, Y muszę ią odesłać prędko bez zawodu. Idźcie pilnie
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFMiłość
Strona: A2v
Tytuł:
Miłość mistrzyni doskonała
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
że Ludowi swemu Egipt złupić kazał. 1
. I rzekł PAN do Mojżesza: Jeszcze jednę plagę przywiodę na Faraona/ i na Egipt/ potym wypuści was z tąd: wypuści cale/ owszem wypędzi was z tąd. 2. Mowże teraz do uszu ludu/ aby wypożyczył każdy od bliźniego swego/ i każda u sąsiadki swej naczynia srebrnego/ i naczynia złotego. 3. A dał PAN łaskę ludowi w oczach Egipczan i był Mojżesz mąż bardzo wielki w ziemi Egipskiej/ w oczach sług Faraonowych/ i w oczach ludu. 4. TEdy rzekł Mojżesz/ tak mówi Pan: O północy ja pójdę przez pośrodek Egiptu. 5. A umrze
że Ludowi swemu Egipt złupić kazał. 1
. Y rzekł PAN do Mojzeszá: Ieszcze jednę plágę przywiodę ná Fáráoná/ y ná Egipt/ potym wypuśći was z tąd: wypuśći cále/ owszem wypędźi was z tąd. 2. Mowże teraz do uszu ludu/ áby wypożyczył káżdy od bliźniego swego/ y káżdá u sąśiádki swey náczyniá srebrnego/ y náczyniá złotego. 3. A dáł PAN łáskę ludowi w oczách Egipczán y był Mojzesz mąż bárdzo wielki w źiemi Egipskiey/ w oczách sług Fáráonowych/ y w oczách ludu. 4. TEdy rzekł Mojzesz/ ták mowi Pan: O połnocy ja pojdę przez pośrodek Egiptu. 5. A umrze
Skrót tekstu: BG_Wj
Strona: 66
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Wyjścia
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
. Omyłki mówię/ bo na tym diabeł aby złość swoję i jad wylał na człowieka/ niemogąc na Stwórcę jego. Przeto kiedy czarownicę na swoje brzydkie bankiety zanosi/ abowięc co częściej bywa/ uczyni i sprawi fantazia ich/ jakoby były na bankicie/ uspiwszy ją w pościeli abo w legowisku jej/ wystawi jej jakie sąsiadki jej znajomej osobę w fantazji: Ze się jej będzie koniecznie zdało/ jakoby spolnie używały/ tancowały/ lub po Kościołach na wierzchu (coć mi za plać do tanca) lub gdzie indziej/ a on im na radle gra/ by na Arfie Dawidowej piękna muzyka; własne szyderstwo i omamienie/ jaki taniec/ taka
. Omyłki mowię/ bo ná tym diabeł áby złość swoię y iad wylał ná człowieka/ niemogąc ná Stworcę iego. Przeto kiedy czárownicę ná swoie brzydkie bánkiety zánosi/ ábowięc co częśćiey bywa/ vczyni y spráwi fantazia ich/ iákoby były na bánkićie/ vspiwszy ią w pośćieli abo w legowisku iey/ wystáwi iey iákie sąśiádki iey znáiomey osobę w fántázyey: Ze się iey będzie koniecznie zdało/ iakoby spolnie vzywáły/ táncowáły/ lub po Kośćiołách ná wierzchu (coć mi zá pláć do tancá) lub gdzie indziey/ á on im ná radle gra/ by ná Arfie Dawidowey piękna muzyká; własne szyderstwo y omamienie/ iáki taniec/ taka
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 78
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680