parzyste Cietrzewie. Zgoła wszytko co jedno podlega jasności/ Słonecznej; ciebie zowie Boginią miłości. Jakoż i to dzisiejsze stadło przyzwoita/ Ze cię swych serc Rządczyną i kochania wita. Ty wźnieć w zamarzłych sercach ogień żarliwości/ Choćby też nadstarzałe trzeszczeć miały Kości. Niech Pan młody pokaże za pierwszym noclegiem/ Choć skronie osypane Sędziwości śniegiem. Ale w sercu/ Cyprydy rzewno ogień tleje/ Dobry młody/ lepszy ten czasem co siwieje. Stary Wół kark ma dobry/ do pracej się godzi/ Młodemu przykre jarzmo/ i prędko pług szkodzi. Stary ogar/ dowodniej zwierza w kniejej goni Młody jeno go zoczy ucieka i stroni. Stary żołnierz/ w
párzyste Cietrzewie. Zgołá wszytko co iedno podlega iásnośći/ Słoneczney; ćiebie zowie Boginią miłośći. Iákosz y to dźisieysze stadło przyzwoita/ Ze ćię swych serc Rządczyną y kochania wita. Ty wźnieć w zámárzłych sercách ogień żárliwośći/ Choćby też nádstárzáłe trzesczeć miáły Kośći. Niech Pan młody pokaze zá pierwszym noclegiem/ Choć skronie osypáne Sędźiwośći śniegiem. Ale w sercu/ Cyprydy rzewno ogień thleie/ Dobry młody/ lepszy ten czásem co śiwieie. Stáry Woł kárk ma dobry/ do pracey się godźi/ Młodęmu przykre iárzmo/ y prędko pług szkodźi. Stáry ogar/ dowodniey zwierza w knieiey goni Młody ieno go zoczy vćieka y stroni. Stáry żołnierz/ w
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 208
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
go zoczy ucieka i stroni. Stary żołnierz/ w Rycerskiej nienowocień szkole/ Przez przedni blach na wylot koncerzem przekole. Acz przecię prawdę rzekszy. Iże rzadko komu/ W podeszłym wieku Wenus nie zadała sromu. Jeno to Tomas Farus/ żyjąc sto czterdzieści/ Lat/ przecię mu nie straszny był fartuch niewieści A mający poważnej Sędziwości fanty Kusił czegoś u pieknej prosić Atalanty. Wstydź się nie rzezwa młodzi twojej ociężności Ze latom zaniedbywasz/ przystojnej miłości. Ani cię sanna droga/ długie Mięsopusty Powabią; Bachusowej miłej do rozpusty. Ani cię Kupidowe fawory zapalą/ Które więc wstarym ganią/ w młodym wieku chwalą Ono was Sambor ubiegł własce Cytaerei Gdy
go zoczy vćieka y stroni. Stáry żołnierz/ w Rycerskiey nienowoćień szkole/ Przez przedni blach na wylot koncerzem przekole. Acz przećię prawdę rzekszy. Iże rzadko komu/ W podeszłym wieku Venus nie zádáłá sromu. Ieno to Thomás Phárus/ żyiąc sto czterdźieśći/ Lat/ przećię mu nie strászny był fártuch niewieśći A máiący poważney Sędźiwośći fánty Kuśił czegoś v piekney prośić Atálánty. Wstydź się nie rzezwa młodźi twoiey oćiężnośći Ze látom zániedbywasz/ przystoyney miłośći. Ani ćię sánna drogá/ długie Mięsopusty Powabią; Bachusowey miłey do rospusty. Ani ćię Kupidowe fawory zápalą/ Ktore więc wstárym gánią/ w młodym wieku chwalą Ono was Sambor vbiegł włásce Cythaerei Gdy
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 209
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
ad hanc compagem Reip: nie oddały. Objąłeś WKM. w jednym pułroczu/ i oddałeś brachio tuo gentes immanitate barbaras, locis infinitas, multitudine innumerabiles, i gdzie od wieków ledwie imię słychane Królewskie/ a ledwie kto z-milionów znał oko Pańskie/ wszystkich twarzą Ojcowską podzieliłeś. Te w-sędziwości swojej zdeptałeś kraje/ gdzie stop Hetmańskich prócz dzisiejszego/ wszytkich Wodzów Archetypa drugiego dzielności samego Mistrza/ trzeciego bez wojsk triumfalnego zwycięzcy: rzekę więcej/ stop Pułkowniczych ledwo jeden i to społmięszkanca przykład. Niech ustępnie WKM. ostatniemu Domus Regiae dziedzicowi/ ostatnie takie imię liniej Piastowskiej Wielkiego Kazimierza/ gdy nie u Lwowa/
ad hanc compagem Reip: nie oddały. Obiąłeś WKM. w iednym pułroczu/ i oddałeś brachio tuo gentes immanitate barbaras, locis infinitas, multitudine innumerabiles, i gdźie od wiekow ledwie imię słycháne Krolewskie/ á ledwie kto z-milionow znał oko Panskie/ wszystkich twarzą Oycowską podźieliłeś. Te w-sędźiwośći swoiey zdeptałeś kráie/ gdźie stop Hetmánskich procz dźiśieyszego/ wszytkich Wodzow Archetypá drugiego dźielnośći sámego Mistrzá/ trzećiego bez woysk tryumfalnego zwyćięzcy: rzekę więcey/ stop Pułkowniczych ledwo ieden i to społmięszkáncá przykład. Niech ustępnie WKM. ostátniemu Domus Regiae dźiedźicowi/ ostatnie tákie imię liniey Piastowskiey Wielkiego Kaźimierzá/ gdy nie u Lwowá/
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 39
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
nimi partykularne i powszechne ukaranie. Przedtem syn w usilnej ochocie i miłości zebrał, pracował i robił na ojca, zakładając niezdolne w starości lata i powodzenie. Grób rodzicielskie zaleć pragnęły dzieci, życiu ich własnego ustępując życia. Taż się im znowu w własnym potomstwie nadgradzała uprzejmość. Tymi czasy bezbożny i niepodciwy płód starości i sędziwości rodzicielskiej nie lubi, zwierzchności i władzy nie znosi, śmierci prędkiej żąda, fortuny ich i jednowładztwa swojego pragnie. W takowychże narowach i niemiłości albo nierównie w gorszych dla siebie diabelstwo płodzi. Ale, przebóg, miłość i obligacja przyrodzona kędy? Odpowiedzieć nie potrafię. A raczej pytam się, czemu p. kasztelanie panu
nimi partykularne i powszechne ukaranie. Przedtem syn w usilnej ochocie i miłości zebrał, pracował i robił na ojca, zakładając niezdolne w starości lata i powodzenie. Grób rodzicielskie zaleć pragnęły dzieci, życiu ich własnego ustępując życia. Taż się im znowu w własnym potomstwie nadgradzała uprzejmość. Tymi czasy bezbożny i niepodciwy płód starości i sędziwości rodzicielskiej nie lubi, zwierzchności i władzy nie znosi, śmierci prędkiej żąda, fortuny ich i jednowładztwa swojego pragnie. W takowychże narowach i niemiłości albo nierównie w gorszych dla siebie dyjabelstwo płodzi. Ale, przebóg, miłość i obligacyja przyrodzona kędy? Odpowiedzieć nie potrafię. A raczej pytam się, czemu p. kasztelanie panu
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 219
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
ten odpowiadają sposób: że ten Raj, czyli Ogród rozkoszy i piękności w niedostępne i głębokie od BOGA przeniesiony miejsce, Ludziom nieznajome. Ormianie odpowiadają, ale futili wsparci fundamento, że ten Ogród rozkoszy, na wysokich od BOGA lokowany górach, stąd teste Kirchero, in Arca Nòé, twierdzą, że widują wielkiej powagi i Sędziwości wychodzącego Człeka, mając go za Eliasza. Ale w tym Ormiańskim Raju, gdzież tam są cztery Rzeki, które największe są signa Parádisi. Brunus, vulgo Bruin, in Theatro Urbium broni tej swojej Sentencyj, że ten Ogród wdzięczności jest mocą Wszechmocnej ręki przeniesiony do Krainy sub polo Antarctico leżącej, Oceanem, oblanej.
ten odpowiadaią sposob: że ten Ray, czyli Ogrod roskoszy y piękności w niedostępne y głębokie od BOGA przeniesiony mieysce, Ludziom nieznaiome. Ormianie odpowiadaią, ale futili wsparci fundamento, żę ten Ogrod roskoszy, na wysokich od BOGA lokowany gorach, ztąd teste Kirchero, in Arca Nòé, twierdzą, że widuią wielkiey powagi y Sędziwości wychodzącego Człeka, maiąc go za Eliasza. Ale w tym Ormiańskim Raiu, gdzież tam są cztery Rzeki, ktore naywiększe są signa Parádisi. Brunus, vulgo Bruin, in Theatro Urbium broni tey swoiey Sentencyi, że ten Ogrod wdzięczności iest mocą Wszechmocney ręki przeniesiony do Krainy sub polo Antarctico leżącey, Oceanem, oblaney.
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 91
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
wiarę i miłość swoją, na nadziei się też swojej w ostatniej chorobie nie zawiódł. Co mówię w chorobie? We wszystkich przeciwnościach dawał próbę wiary i miłości pan cierpliwy, „charitas patiens est” miłość cierpliwa jest (1 List św. Pawła do Koryntian, 13, 4,), i we wszystkich słabościach takiej sędziwości zwyczajnej, jaką pokryty był ten bieluchny Łabędź, nadzieją wsparty. Jedną prawie z Żółkiewskim hetmanem piosenkę sobie nucił: „Szczęścia każdy dopomoże, ale w złym razie tylko Ty sam, Boże.”
Cóż mówić o innych człowiekowi chrześcijańskiemu przyzwoitych cnotach, którym w tym panu wiara na kształt primi mobilis wzbudzająca próżnować nigdy nie dopuszczała
wiarę i miłość swoją, na nadziei się też swojej w ostatniej chorobie nie zawiódł. Co mówię w chorobie? We wszystkich przeciwnościach dawał próbę wiary i miłości pan cierpliwy, „charitas patiens est” miłość cierpliwa jest (1 List św. Pawła do Koryntian, 13, 4,), i we wszystkich słabościach takiej sędziwości zwyczajnej, jaką pokryty był ten bieluchny Łabędź, nadzieją wsparty. Jedną prawie z Żółkiewskim hetmanem piosenkę sobie nucił: „Szczęścia każdy dopomoże, ale w złym razie tylko Ty sam, Boże.”
Cóż mówić o innych człowiekowi chrześcijańskiemu przyzwoitych cnotach, którym w tym panu wiara na kształt primi mobilis wzbudzająca próżnować nigdy nie dopuszczała
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 488
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
nawet Syna, młodzianem. Jużem też, rzekł, rozpustował. Od czterdziestu lat nigdym się tak pożno nie położył. Atoli taniec nie jest grzechem. J gdybym już tej nocy umarł, przecieżby mi ta wesołość nie zaszkodziła. Pan R--- przy tej okazji spytał się go, jakimby sposobem w tej sędziwości swojej przy tak zupełnej utrzymał się czerstwości, i jakoby nad bojaznią śmierci triumfował, która mu podług wieku jego dość bliska. Stateczna moja, i dotąd trwająca wesołość, odpowiedział, z łaski Boga, i z porządnego pochodzi życia, do któregom się od pierwszych moich lat przyzwyczaił. J czemużbym się śmierci lękał:
nawet Syna, młodzianem. Jużem też, rzekł, rozpustował. Od czterdziestu lat nigdym śię tak pożno nie położył. Atoli taniec nie iest grzechem. J gdybym iuż tey nocy umarł, przećieżby mi ta wesołośc nie zaszkodziła. Pan R--- przy tey okazyi spytał się go, iakimby sposobem w tey sędziwośći swoiey przy tak zupełney utrzymał śię czerstwośći, i iakoby nad boiaznią śmierci tryumfował, ktora mu podług wieku iego dość bliska. Stateczna moia, i dotąd trwaiąca wesołość, odpowiedział, z łaski Boga, i z porządnego pochodzi życia, do ktoregom śię od pierwszych moich lat przyzwyczaił. J czemużbym śię śmierći lękał:
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 177
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
promień wstaje Pełen jasności, świecąc w obcej stronie I jego zdobiąc zewsząd pańskie skronie. Po lewej ręce siedział wedle niego Imienia godny ksiądz Jezusowego — Ociec Lowesztejn, mając w sercu skryty Nazareńskiego herb mile wyryty, A prawie z twarzy świątobliwej jego Znać było męża z pułku Ignacego. Przed niemi zasię ku większej ozdobie Dwie w sędziwości siedziały osobie, A za karocą młódź w barwie okryta Na koniach hasa. Jako gdy rozkwita Róża, a żółty tulipan w piękności Pełen okrasy bywa i śliczności, Tak w stroju owi żółtym i czerwonym Równi zostają kwiatkom ukraszonym, A na nich łubia i szable pałały Oprawne i glans z słońcem wydawały. Dwadzieścia młodzi— naliczył
promień wstaje Pełen jasności, świecąc w obcej stronie I jego zdobiąc zewsząd pańskie skronie. Po lewej ręce siedział wedle niego Imienia godny ksiądz Jezusowego — Ociec Lowesztejn, mając w sercu skryty Nazareńskiego herb mile wyryty, A prawie z twarzy świątobliwej jego Znać było męża z pułku Ignacego. Przed niemi zasię ku większej ozdobie Dwie w sędziwości siedziały osobie, A za karocą młódź w barwie okryta Na koniach hasa. Jako gdy rozkwita Róża, a żółty tulipan w piękności Pełen okrasy bywa i śliczności, Tak w stroju owi żółtym i czerwonym Równi zostają kwiatkom ukraszonym, A na nich łubia i szable pałały Oprawne i glans z słońcem wydawały. Dwadzieścia młodzi— naliczył
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 148
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
ten się tego chwytał, ten tego topił jedni długo pływali salwując się, drudzy zaś jako kamień do dna Grąznęli a Zawojejako stada kaczek pływały po Donaju Ów hardy sylistryiski Pasza od Towarzy sza nie bardzo poczęsnego do Hetmana za kark przyprowadzony Drugi Pasza Halepu jako Gołąb siwy temuż Hetmanowi koronnemu Jabłonowskiemu przyprowadzony swoje w Niewolą zabraną opłakiwał sędziwość, kiedy tak wiele inszych i znacznych praezentowano królowi i Hetmanom, kiedy Lada Luzny Pachołek w szubie i Zawoju Tureckim na owych Gładkich Arabskich praezentuje się skoczkach, zgoła dość szczęśliwości i wielkiej swej Bóg pokazał łaski kiedy owę Czwartkową konfuzyją tak znacznym zaraz in recenti nagrodził zwycięstwem.
Niemcy zaś żywcem nic niebrali ale zabijali Crudelissime.
ten się tego chwytał, ten tego topił iedni długo pływali salwuiąc się, drudzy zas iako kamięn do dna Grąznęli a Zawoieiako stada kaczek pływały po Donaiu Ow hardy sylistryiski Pasza od Towarzy sza nie bardzo poczęsnego do Hetmana za kark przyprowadzony Drugi Pasza Halepu iako Gołąb siwy temusz Hetmanowi koronnemu Iabłonowskiemu przyprowadzony swoie w Niewolą zabraną opłakiwał sędziwość, kiedy tak wiele inszych y znacznych praezentowano krolowi y Hetmanom, kiedy Leda Luzny Pachołek w szubie y Zawoiu Tureckim na owych Gładkich Arabskich praezentuie się skoczkach, zgoła dość szczęsliwosci y wielkiey swey Bog pokazał łaski kiedy owę Czwartkową konfuzyią tak znacznym zaraz in recenti nagrodził zwycięstwem.
Niemcy zas zywcem nic niebrali ale zabiiali Crudelissime.
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 267
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
na sejmie już zaczętym od posłów wojskowych podane i czytane były, wielce się niektórych, osobliwie księdza Prazmowskiego, kanclerza koronnego, zalterowały animusze, twierdzący że to żołnierzom nie należy sprawy takowe w Rzeczypospolitej proponować, nie zasług, albo raczej za nie niełaski Pańskiej i prawie zniesienia z gruntu godniejsze.
Potocki, hetman wielki koronny w sędziwości lat swoich i na tę i na owę stronę chwiał się. InaczejLubomirski, hetman polny i marszałek koronny, temu wyżej pomienioni senatorowie głównymi nieprzyjacioły zostawszy, jak go mogli tak go w niełaskę królewską wprawiali. Stanęło jednak na tym, że punkta podane od posłów wojskowych względem całości wojskowej Rok 1662
aprobowano i na zapłatę
na sejmie już zaczętym od posłów wojskowych podane i czytane były, wielce się niektórych, osobliwie księdza Prazmowskiego, kanclerza koronnego, zalterowały animusze, twierdzący że to żołnierzom nie należy sprawy takowe w Rzeczypospolitej proponować, nie zasług, albo raczej za nie niełaski Pańskiej i prawie zniesienia z gruntu godniejsze.
Potocki, hetman wielki koronny w sędziwości lat swoich i na tę i na owę stronę chwiał się. InaczejLubomirski, hetman polny i marszałek koronny, temu wyżej pomienioni senatorowie głównymi nieprzyjacioły zostawszy, jak go mogli tak go w niełaskę królewską wprawiali. Stanęło jednak na tym, że punkta podane od posłów wojskowych względem całości wojskowej Rok 1662
approbowano i na zapłatę
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 317
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000