. „Ty dokąd?” „Do dwora z pogównem” — Rzekł, miasto pogłównego; ł nie mówią chłopi W Podgórzu. Tu się mój gość niesłychanie stropi: „Nieznośny to podatek, ciężkość niewymowna, U nas od głów, tu płacą od biednego gówna.” 11 (P). LUDZKI NIEDOSYT
Słonie i rosłe żubry, wżdy jednego lasu Dosyć mają do brzuchów tak wielkich opasu; Co ryb rzeka wychowa; na jednym ugorze Sto krów chodzi; człowieka i ziemia, i morze, Choć tak małe stworzenie, czemu się zadziwić Przychodzi, żadną miarą nie może pożywić. Lotni się na powietrzu ptacy nie wysiedzą; Są,
. „Ty dokąd?” „Do dwora z pogównem” — Rzekł, miasto pogłównego; ł nie mówią chłopi W Podgórzu. Tu się mój gość niesłychanie stropi: „Nieznośny to podatek, ciężkość niewymowna, U nas od głów, tu płacą od biednego gowna.” 11 (P). LUDZKI NIEDOSYT
Słonie i rosłe żubry, wżdy jednego lasu Dosyć mają do brzuchów tak wielkich opasu; Co ryb rzeka wychowa; na jednym ugorze Sto krów chodzi; człowieka i ziemia, i morze, Choć tak małe stworzenie, czemu się zadziwić Przychodzi, żadną miarą nie może pożywić. Lotni się na powietrzu ptacy nie wysiedzą; Są,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 17
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nim złotolite koła, Jakie Febus, gdy ognie z góry na świat ciska, Albo śmierzący morskie trozębem igrzyska Neptun, albo Jupiter, kiedy lekki wienie Fawoni, po aurach swoje cugi żenie. Kajus, cesarz, zwycięzca zachodniego świata, Drugi Pompejus, jako skrócił Mitrydata, Rzym dziwu, okrąg ziemski napełnili grozy, Wielkich słoni naprzągszy w triumfalne wozy. Zhołdowawszy, że trzymać nie chciała z nim miru, Zenobiją, żyznego królową Palmiru, Mężny Aurelian niezwyczajną fozą Triumfował, kiedy go pospołu z nią wiozą Łogoszem spięte cztery, a każdy rochmanny, Jelenie, wzięte z stajnie efeskiej Diany; Wielką sobie i onej pompę heroini Sprawił, nieśmiertelnej ją zrównawszy
nim złotolite koła, Jakie Febus, gdy ognie z góry na świat ciska, Albo śmierzący morskie trozębem igrzyska Neptun, albo Jupiter, kiedy lekki wienie Fawoni, po aurach swoje cugi żenie. Kajus, cesarz, zwycięzca zachodniego świata, Drugi Pompejus, jako skrócił Mitrydata, Rzym dziwu, okrąg ziemski napełnili grozy, Wielkich słoni naprzągszy w tryumfalne wozy. Zhołdowawszy, że trzymać nie chciała z nim miru, Zenobiją, żyznego królową Palmiru, Mężny Aurelijan niezwyczajną fozą Tryumfował, kiedy go pospołu z nią wiozą Łogoszem spięte cztery, a każdy rochmanny, Jelenie, wzięte z stajnie efeskiej Dyjany; Wielką sobie i onej pompę heroini Sprawił, nieśmiertelnej ją zrównawszy
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 191
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
rzemieślniczy.
Jeszcze przed zajęciem zarze Ożywają się kotlarze.
Już też i oracz wesoły Zaprzągszy robocze woły
Ranym świtem obudzony Jedzie na żyzne zagony, Które więc lemieszem porze Od ranej do późnej zorze.
W domu zaś lub w żarnach miele, Lubo siadszy u kądziele, Prostą pieśnią pracowita Czeladka świtanie wita.
Albo też gdy wznidzie słonie, Ciągnie sierpem po zagonie. Już i pasterz nieuśpiony Lubo na bujne zagony,
Lubo między gęste bory Pędzi bydełko z obory, Które mu się o tym czasie Najlepiej z rosą napasie.
Już i myśliwy w tej chwili, Gdy mu tylko ptak zakwili, Do zwykłej uciechy wstaje, Dniowi leniwemu łaje,
Jadąc na łanie
rzemieśniczy.
Jeszcze przed zajęciem zarze Ożywają się kotlarze.
Już też i oracz wesoły Zaprzągszy robocze woły
Ranym świtem obudzony Jedzie na żyzne zagony, Ktore więc lemieszem porze Od ranej do poźnej zorze.
W domu zaś lub w żarnach miele, Lubo siadszy u kądziele, Prostą pieśnią pracowita Czeladka świtanie wita.
Albo też gdy wznidzie słonie, Ciągnie sierpem po zagonie. Już i pasterz nieuśpiony Lubo na bujne zagony,
Lubo między gęste bory Pędzi bydełko z obory, Ktore mu się o tym czasie Najlepiej z rosą napasie.
Już i myśliwy w tej chwili, Gdy mu tylko ptak zakwili, Do zwykłej uciechy wstaje, Dniowi leniwemu łaje,
Jadąc na łanie
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 378
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
to za czas mały
Ty smutna na mym pogrzebie, (Gdy pochodzące od ciebie Zabiją mię te kłopoty), Usłyszysz feralne noty. 673. Na dobrą noc tejże od tegoż.
Dobranoc, moje kochanie! Śpiewałem ci na zaranie, Lecz i teraz, kiedy cienie Nocne już okryły ziemie,
Kiedy złotoblaskie słonie Swoje zmordowane konie W głębokim morzu napawa A po nim piękna nastawa
Diana z krzywymi rogi, Gdy z pustyń w pola zwierz srogi Idzie na żyr, gdzie zielone Łąki rosą pokropione;
Gdy pod kopą porzucony, Lubo w siano zagrzebiony Pasterz, lubo legł pod lipą, A wołki mu trawę szczypą;
Gdy tak chatki jak
to za czas mały
Ty smutna na mym pogrzebie, (Gdy pochodzące od ciebie Zabiją mię te kłopoty), Usłyszysz feralne noty. 673. Na dobrą noc tejże od tegoż.
Dobranoc, moje kochanie! Śpiewałem ci na zaranie, Lecz i teraz, kiedy cienie Nocne już okryły ziemie,
Kiedy złotoblaskie słonie Swoje zmordowane konie W głębokim morzu napawa A po nim piękna nastawa
Dyana z krzywymi rogi, Gdy z pustyń w pola zwierz srogi Idzie na żyr, gdzie zielone Łąki rosą pokropione;
Gdy pod kopą porzucony, Lubo w siano zagrzebiony Pasterz, lubo legł pod lipą, A wołki mu trawę szczypą;
Gdy tak chatki jak
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 379
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Niezmordowane zanoszą ją loty, I znowu stamtąd w krainy Ciemne srogiej Próżerpiny. Zgoła nie najdzie rozum ludzki tego, Coby jej miało być nieprzystępnego. Powiedźcież mi słodkie strony Lutnie mojej ulubionej, Po których kątach świata obłąkana Tuła się teraz myśl moja stroskana? W tamtej ci jest pewnie stronie, Od której nam wschodzi słonie. Tę, choć okropne Wulturny z niej wieją Ja przecię dobrą nazowię nadzieją. 704. Języki ludzkie.
Oset rad kole, pokrzywy parzają A starte polne języczki kąsają, Ale domowe w złości niezrownane Z tymi wszytkimi, kiedy wyuzdane Poczną się czyją zabawiać opieką, Kolą, kąsają, parzają i sieką. Nie tak szkodliwe
Niezmordowane zanoszą ją loty, I znowu ztamtąd w krainy Ciemne srogiej Prozerpiny. Zgoła nie najdzie rozum ludzki tego, Coby jej miało być nieprzystępnego. Powiedźcież mi słodkie strony Lutnie mojej ulubionej, Po ktorych kątach świata obłąkana Tuła się teraz myśl moja stroskana? W tamtej ci jest pewnie stronie, Od ktorej nam wschodzi słonie. Tę, choć okropne Wulturny z niej wieją Ja przecię dobrą nazowię nadzieją. 704. Języki ludzkie.
Oset rad kole, pokrzywy parzają A starte polne języczki kąsają, Ale domowe w złości niezrownane Z tymi wszytkimi, kiedy wyuzdane Poczną się czyją zabawiać opieką, Kolą, kąsają, parzają i sieką. Nie tak szkodliwe
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 443
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
na 200000. Atoli w roku 1740. gdy Szach Nadyr Kulikan Król Perski wkroczył w państwo Moguła mając jazdy 80000. Piechoty 20000. Armat 250. w Prowincjach Indostańskich odebrał miasta Candahar, Cabul Lachor, Jalou, i Królem się Indostanu proklamował. Zebrał był w prędce Moguł w Delly mięszkający jazdy 200000. Piechoty 500000. Słoniów 5000. Armat 8000. Ale w tej liczbie wojska nowozaciążnego przegrał bitwę na 100000. swoich utraciwszy. Po tym zwycięstwie Król Perski atakował miasto Delly, w którym na 100000. obojej płci po jego dobyciu poległo trupa. Za zdradą Saudulkana sam Moguł w niewolą wzięty. Zdobycz która się dostała Królowi Perskiemu w złocie, srebrze
na 200000. Atoli w roku 1740. gdy Szach Nadyr Kulikan Krol Perski wkroczył w państwo Moguła maiąc iazdy 80000. Piechoty 20000. Armát 250. w Prowincyach Indostańskich odebrał miasta Candahar, Cabul Lachor, Jalou, y Krolem się Indostanu proklamował. Zebrał był w prędce Moguł w Delly mięszkaiący iazdy 200000. Piechoty 500000. Słoniow 5000. Armat 8000. Ale w tey liczbie woyska nowozaciążnego przegrał bitwę ná 100000. swoich utraciwszy. Po tym zwycięstwie Krol Perski áttakował miasto Delly, w ktorym ná 100000. oboiey płci po iego dobyciu poległo trupa. Za zdradą Saudulkana sam Moguł w niewolą wzięty. Zdobycz ktora się dostała Krolowi Perskiemu w złocie, srebrze
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: D3
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
w tej liczbie wojska nowozaciążnego przegrał bitwę na 100000. swoich utraciwszy. Po tym zwycięstwie Król Perski atakował miasto Delly, w którym na 100000. obojej płci po jego dobyciu poległo trupa. Za zdradą Saudulkana sam Moguł w niewolą wzięty. Zdobycz która się dostała Królowi Perskiemu w złocie, srebrze, klejnotach, Namiotach działach, słoniach, etc. wynosiła na 2775. milionów liwrów. Oprócz tego, nałożył okupu na osobę samego Moguła 75. milionów. Na Panów i ministerium jego 110. milionów liwrów. Między punktami zaś traktatu Moguł uczynił wiecznemi czasy dziedzicznym Panem Króla Perskiego krajów zachodnich od Kandocharu aż do rzeki Indus.
XL. Persja między Indus rzeką
w tey liczbie woyska nowozaciążnego przegrał bitwę ná 100000. swoich utraciwszy. Po tym zwycięstwie Krol Perski áttakował miasto Delly, w ktorym ná 100000. oboiey płci po iego dobyciu poległo trupa. Za zdradą Saudulkana sam Moguł w niewolą wzięty. Zdobycz ktora się dostała Krolowi Perskiemu w złocie, srebrze, kleynotach, Namiotach działach, słoniach, etc. wynosiła ná 2775. millionow liwrow. Oprocz tego, nałożył okupu ná osobę samego Moguła 75. millionow. Ná Pánow y ministerium iego 110. millionow liwrow. Między punktami zaś traktatu Moguł uczynił wiecznemi czasy dziedzicznym Panem Krolá Perskiego kraiow zachodnich od Kandocharu aż do rzeki Indus.
XL. Persya między Indus rzeką
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: D3v
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
należą Borneo, Celebes, Gilolo, etc. Częścią do Króla Hiszpańskiego, częścią do Portugalskiego, częścią do Holandyj należą. Najwięcej z nich pochodzi aromatycznych kupi. Jako to muszkatołowego kwiatu i gałek, pieprzu, imbieru, goździków, Mastyksu, kamfory, Aloesowego i Santalowego drzewa. Sumatra Java i inne przyległe pomniejsze obfitują w słonie osobliwej wielkości i dzielności do wojny: W złoto i inne kruszce. Na kilka prowincyj się dzielą, najwięcej pod władzą Maurów zostają. Cejlon insuła z innemi pomniejszemi na morzu Indyjskim między wschodnią i zachodnią Indyą położona. Niebo ma tak łaskawe, powietrze utemperowane i zdrowe, urodzaje tak obfite, frukta delikatne, iż wielu rozumie
náleżą Borneo, Celebes, Gilolo, etc. Częścią do Krolá Hiszpáńskiego, częścią do Portugalskiego, częścią do Hollandyi náleżą. Náywięcey z nich pochodzi aromátycznych kupi. Iáko to muszkátołowego kwiátu y gáłek, pieprzu, imbieru, goździkow, Mástyxu, kámfory, Aloesowego y Sántálowego drzewá. Sumatra Java y inne przyległe pomnieysze obfituią w słonie osobliwey wielkości y dzielności do woyny: W złoto y inne kruszce. Na kilka prowincyi się dzielą, náywięcey pod włádzą Máurow zostáią. Ceylon insułá z innemi pomnieyszemi ná morzu Indyiskim między wschodnią y záchodnią Indyą położoná. Niebo má ták łáskáwe, powietrze utemperowane y zdrowe, urodzáie ták obfite, fruktá delikátne, iż wielu rozumie
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: E
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
, sub No 43.
Kowal konia kuje, w blejtramkach, sub No 31.
Kaczki dzikie, bekasy, w blejtramkach wyzłacanych, sub No 85.
Ittem, takiż drugi, sub No 87.
Batalia, w blejtramkach, sub No 50.
Samsona Filistynowie wiążą, w blejtramach, sub No 238.
Na słoniach jadą, w blejtramach, sub No 411.
Lanczaut z okrętem, w blejtramach, sub No 27.
Ittem, takiż drugi, sub No 28.
Kobierzec i frukta różne, w blejtramach, sub No 11.
Ittem, takiż drugi, sub No 12.
Węże damie piersi ssą, w ramkach wyzłacanych
, sub No 43.
Kowal konia kuje, w blejtramkach, sub No 31.
Kaczki dzikie, bekasy, w blejtramkach wyzłacanych, sub No 85.
Ittem, takiż drugi, sub No 87.
Batalia, w blejtramkach, sub No 50.
Samsona Filistynowie wiążą, w blejtramach, sub No 238.
Na słoniach jadą, w blejtramach, sub No 411.
Lanczaut z okrętem, w blejtramach, sub No 27.
Ittem, takiż drugi, sub No 28.
Kobierzec i frukta różne, w blejtramach, sub No 11.
Ittem, takiż drugi, sub No 12.
Węże damie piersi ssą, w ramkach wyzłacanych
Skrót tekstu: ZamLaszGęb
Strona: 77
Tytuł:
Opis zamku w Laszkach Murowanych
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Laszki Murowane
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1748
Data wydania (nie wcześniej niż):
1748
Data wydania (nie później niż):
1748
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Materiały źródłowe do dziejów kultury i sztuki XVI-XVIII w.
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Mieczysław Gębarowicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1973
mój Stworzyciel: Rzeka miłości, ściśniona brzegami, Rwie tamę, która strzymać jej nie może, I nad swe dawne rozlewa się łoże; Poci się krwią mój Zbawiciel: Morze boleści, wzburzone wałami Z słusznego żalu tak, że wściekłych biegów Granica dawnych nie wstrzymuje brzegów.
Poci się krwią (o widoku!): Słoń w bitwę wprawny, w którym zajuszona Chęć do potkania, kiedy więc krew widzi, Naciera naraz, śmiele z śmierci szydzi; Pot krwawy bieży jak z stoku: Ofiara wolna i nieprzymuszona, Która, niż padnie przed ołtarzem cicha, Pierwej przebita miłością wydycha.
Potem się Pan krwawym poci: Malarz w nauce swojej doświadczony
mój Stworzyciel: Rzeka miłości, ściśniona brzegami, Rwie tamę, która strzymać jej nie może, I nad swe dawne rozlewa się łoże; Poci się krwią mój Zbawiciel: Morze boleści, wzburzone wałami Z słusznego żalu tak, że wściekłych biegów Granica dawnych nie wstrzymuje brzegów.
Poci się krwią (o widoku!): Słoń w bitwę wprawny, w którym zajuszona Chęć do potkania, kiedy więc krew widzi, Naciera naraz, śmiele z śmierci szydzi; Pot krwawy bieży jak z stoku: Ofiara wolna i nieprzymuszona, Która, niż padnie przed ołtarzem cicha, Pierwej przebita miłością wydycha.
Potem się Pan krwawym poci: Malarz w nauce swojej doświadczony
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 218
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971