wołoskiego, nazwiskiem Dukę (który potym tu w Polsce umarł we Lwowie, w niewoli, wzięty przez Dumideckiego, regimentarza Pokucia, pod Jassami, w dzień Narodzenia Pańskiego ruskiego, jakieśmy powrócili spod Widnia), któremu przykazał surowie, aby się starał o takiego człeka, który by po polsku dobrze umiał i w Polsce sługiwał, mówiąc mu: „Musi być w twojej wojszczyźnie takowy człowiek, gdyż ty blisko Polscy zostajesz" - my zaś wszyscy jak niewolnicy jesteśmy u Turków i z Hospodarem naszym, który mnie wynalazłszy, stawił przed Wezyra. Wezyr przez tłumacza się pytał mnie, czy umiem po polsku dobrze? Odpowiedziałem, że umiem
wołoskiego, nazwiskiem Dukę (który potym tu w Polszcze umarł we Lwowie, w niewoli, wzięty przez Dumideckiego, regimentarza Pokucia, pod Jassami, w dzień Narodzenia Pańskiego ruskiego, jakieśmy powrócili spod Widnia), któremu przykazał surowie, aby się starał o takiego człeka, który by po polsku dobrze umiał i w Polszcze sługiwał, mówiąc mu: „Musi być w twojej wojszczyźnie takowy człowiek, gdyż ty blisko Polszczy zostajesz" - my zaś wszyscy jak niewolnicy jesteśmy u Turków i z Hospodarem naszym, który mnie wynalazłszy, stawił przed Wezyra. Wezyr przez tłumacza się pytał mnie, czy umiem po polsku dobrze? Odpowiedziałem, że umiem
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 52
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
ż peny godzien, który sub praetextu wolności sedycje stroi. Już taki pewnie na katowskie ręce przyjść musi i mnie ten winien, któremu się co czasem przyda, niżeli ten, co rzeczy złe umyślnie czyni. XI. Stadnicki do Jazłowieckiego.
Komornik WMci i równy WMci, nie mnie, bo Stadnicki żaden z kopy nie sługiwał, że jeździł, do mnie z listem, a nie zastał mnie, panu łańcuckiemu cnotliwy przygany żaden nie dawa. Zelum przeciwko panu i ojczyźnie nie piórkiem ani słowy, ale cnotliwemi postępkami jam zwykł w skutku oświadczać i tak trzeba każdemu, co się w cnocie kocha. Wierzę, że rano, ale po gorzałce
ż peny godzien, który sub praetextu wolności sedycye stroi. Już taki pewnie na katowskie ręce przyjść musi i mnie ten winien, któremu się co czasem przyda, niżeli ten, co rzeczy złe umyślnie czyni. XI. Stadnicki do Jazłowieckiego.
Komornik WMci i równy WMci, nie mnie, bo Stadnicki żaden z kopy nie sługiwał, że jeździł, do mnie z listem, a nie zastał mnie, panu łańcuckiemu cnotliwy przygany żaden nie dawa. Zelum przeciwko panu i ojczyźnie nie piórkiem ani słowy, ale cnotliwemi postępkami jam zwykł w skutku oświadczać i tak trzeba każdemu, co się w cnocie kocha. Wierzę, że rano, ale po gorzałce
Skrót tekstu: JazStadListyCz_II
Strona: 177
Tytuł:
Korespondencja Jazłowieckiego z Diabłem-Stadnickim
Autor:
Hieronim Jazłowiecki, Stanisław Stadnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
śmierci trup jego tu nieleży.”
Pan poseł puścił się przez węgierską ziemię prosto ze Stambułu, pospieszali jednak, mając na baczenia sztuki Betlen Gaborowe. W Dezy stanęli pan poseł u Degy Janusza, który dobrze po polsku umiał; pyta go pan poseł, gdzie się po polsku nauczył? Powiedział: „W Polsce sługiwałem różnie.” Mianował i pradziada wmci wojewodę sieradzkiego, a ojca dziada wmci. Pan poseł mu rzecze: „To znasz i synów nieboszczyka wojewody?” Powie: „Nietylko synów, ale i synowców.” Mianował i mnie, któregom ja bardzo dobrze znał. Przyniesio-
no wtem jeść; pan poseł posłał
śmierci trup jego tu nieleży.”
Pan poseł puścił się przez węgierską ziemię prosto ze Stambułu, pospieszali jednak, mając na baczenia sztuki Bethlen Gaborowe. W Dezy stanęli pan poseł u Degy Janusza, który dobrze po polsku umiał; pyta go pan poseł, gdzie się po polsku nauczył? Powiedział: „W Polszcze sługiwałem różnie.” Mianował i pradziada wmci wojewodę sieradzkiego, a ojca dziada wmci. Pan poseł mu rzecze: „To znasz i synów nieboszczyka wojewody?” Powie: „Nietylko synów, ale i synowców.” Mianował i mnie, któregom ja bardzo dobrze znał. Przyniesio-
no wtém jeść; pan poseł posłał
Skrót tekstu: KoniecZRod
Strona: 176
Tytuł:
Rodowód
Autor:
Zygmunt Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1651
Data wydania (nie wcześniej niż):
1651
Data wydania (nie później niż):
1651
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
rąk, Wieniawa Łastek swym żelazem Dobytym ciął go w szyję i ściął mu łeb razem. Stąd go za sługę książę wziął i miał przy dworze Swym i dał mu osiadłość w tymże wielką borze. I za herb głowę tura Wieniawa nazwaną Albo Perszten za siłę w turze pokazaną. A on wdzięczny tej łaski na wojnach sługiwał I nad nieprzyjaciółmi męstwa dokazywał.
Stąd poszli Persztynowie od zbudowanego W tychże pustyniach zamku Perszten nazwanego, A gdy księżna morawska, Dąbrówka nazwana, Była Miecisławowi monarsze oddana Za mąż z tychże Wieniawów, księżnę drogą wiedli Do Polski i tu w Polsce szlachetnie osiedli. I dzielnie poczynali w Marsie, czym sprawili Sobie w
rąk, Wieniawa Łastek swym żelazem Dobytym ciął go w szyję i ściął mu łeb razem. Stąd go za sługę książę wziął i miał przy dworze Swym i dał mu osiadłość w tymże wielką borze. I za herb głowę tura Wieniawa nazwaną Albo Perszten za siłę w turze pokazaną. A on wdzięczny tej łaski na wojnach sługiwał I nad nieprzyjaciółmi męstwa dokazywał.
Stąd poszli Persztynowie od zbudowanego W tychże pustyniach zamku Perszten nazwanego, A gdy księżna morawska, Dąbrówka nazwana, Była Miecisławowi monarsze oddana Za mąż z tychże Wieniawów, księżnę drogą wiedli Do Polski i tu w Polszczę szlachetnie osiedli. I dzielnie poczynali w Marsie, czym sprawili Sobie w
Skrót tekstu: KuligDemBar_II
Strona: 364
Tytuł:
Demokryt śmieszny albo śmiech Demokryta chrześcijańskiego
Autor:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
? Sprawiwszy się onemu, stanąwszy w gospodzie, wziąwszy nieco czasu, szliśmy widzieć położenie miasta, które jest samo w sobie bardzo ozdobne; ma też akademią starożytną, ale mury nad rzeką są od Szwedów strzelbą porażone. Tu, w tym mieście, między gwardią zastaliśmy Polaka, niejakiego Pana Kosteckiego, który przedtem sługiwał rodzicowi Ich Mciów PP. Sobieskich; a że tam więzienie prawie cierpiał, ducti commiseratione, złożywszy się i drudzy do tego, onego wyswobodzili i do Polski wyprawili; to jest 29 Martii.
Ipso die zjadłszy obiad w Frankfurcie, jachaliśmy wszyscy konno na nocleg do wsi, mil 4.
30 Martii. Wyjachaliśmy
? Sprawiwszy się onemu, stanąwszy w gospodzie, wziąwszy nieco czasu, szliśmy widzieć położenie miasta, które jest samo w sobie bardzo ozdobne; ma też akademiją starożytną, ale mury nad rzeką są od Szwedów strzelbą porażone. Tu, w tym mieście, między gwardyą zastaliśmy Polaka, niejakiego Pana Kosteckiego, który przedtem sługiwał rodzicowi Jch Mciów PP. Sobieskich; a że tam więzienie prawie cierpiał, ducti commiseratione, złożywszy się i drudzy do tego, onego wyswobodzili i do Polski wyprawili; to jest 29 Martii.
Ipso die zjadłszy obiad w Frankfurcie, jachaliśmy wszyscy konno na nocleg do wsi, mil 4.
30 Martii. Wyjachaliśmy
Skrót tekstu: GawarDzien
Strona: 23
Tytuł:
Dziennik podróży po Europie Jana i Marka Sobieskich
Autor:
Sebastian Gawarecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1646 a 1648
Data wydania (nie wcześniej niż):
1646
Data wydania (nie później niż):
1648
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wincenty Dawid
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Redakcja "Wędrowca"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1883