my nie mamy sławić swoim pieniem? Ej bracia, którzy miłość, litość w sercu macie, Jampułkami zań palcie, rzecz mu wielką dacie. O ty, świecie zdradliwy, na cóż się rodziemy? Dni swoich nie przeżywszy, tak marnie schodziemy. Lito nam nie lada jak swej wiernej drużyny, Ustawiczne o śmierci słychamy nowiny. Drogo by tę odkupić śmierć tego panica, Epikurejskiego dość sławnego szlachcica, Książęcia i hetmana, ultajów dziedzica. EpitafiUM.
Bądź kto przechodzisz to miejsce, Bądź się tu zatrzymasz jeszcze A masz w sobie żal wrodzony, Ej, wiedz, żeś na to zrodzony: Płakać i mnie, ba i siebie,
my nie mamy sławić swoim pieniem? Ej bracia, którzy miłość, litość w sercu macie, Jampułkami zań palcie, rzecz mu wielką dacie. O ty, świecie zdradliwy, na cóż sie rodziemy? Dni swoich nie przeżywszy, tak marnie schodziemy. Lito nam nie leda jak swej wiernej drużyny, Ustawiczne o śmierci słychamy nowiny. Drogo by tę odkupić śmierć tego panica, Epikurejskiego dość sławnego szlachcica, Książęcia i hetmana, ultajów dziedzica. EPITAPHIUM.
Bądź kto przechodzisz to miejsce, Bądź sie tu zatrzymasz jescze A masz w sobie żal wrodzony, Ej, wiedz, żeś na to zrodzony: Płakać i mnie, ba i siebie,
Skrót tekstu: WierszŻałBad
Strona: 13
Tytuł:
Naema abo wiersz żałosny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
- mówiąc jeden do drugiego - Aby ten tak mały miał związać tak wielkiego?” Astolf ledwie mógł jechać dalej, otoczony Nakoło i od ludu gęstego ściśniony. Wszyscy go poważają, wszyscy się dziwują, Wszyscy, jako rycerza wielkiego, szanują.
LXIII.
Nie beł Kair tak wielki za czasu onego, Jako o niem słychamy za wieku naszego, Że w niem ludzie tak gęsto i ciasno mieszkają, Że ośmnaście tysięcy ulic mało mają I że ich wiele sypia po drogach kupami, Choć wszytkie domy mają ze trzema piętrami, I że tam sułtan zamek postawił budowny, Z wielkości i piękności dziwny i cudowny,
LXIV.
Że piętnaście tysięcy zawżdy położonych
- mówiąc jeden do drugiego - Aby ten tak mały miał związać tak wielkiego?” Astolf ledwie mógł jechać dalej, otoczony Nakoło i od ludu gęstego ściśniony. Wszyscy go poważają, wszyscy się dziwują, Wszyscy, jako rycerza wielkiego, szanują.
LXIII.
Nie beł Kair tak wielki za czasu onego, Jako o niem słychamy za wieku naszego, Że w niem ludzie tak gęsto i ciasno mieszkają, Że ośmnaście tysięcy ulic mało mają I że ich wiele sypia po drogach kupami, Choć wszytkie domy mają ze trzema piętrami, I że tam sułtan zamek postawił budowny, Z wielkości i piękności dziwny i cudowny,
LXIV.
Że piętnaście tysięcy zawżdy położonych
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 346
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
jako i srogości, Bo bez braku, bez względu żadnego w człowieku Nie rozeznawa stanu i płci ani wieku.
XXVI.
Nie tylko się na ludzką krew zapędzonego Gniew i wściekłość rozciąga króla niezbożnego, Ale domy i bogom oddane kościoły Ogniami pożercami obraca w popioły. Domy nie beły w one czasy murowane, Ale, jako słychamy, znać wszytkie drzewiane; I wielkie podobieństwo, bo w Paryżu jeszcze Z dziesiąci części część jest takich na to miejsce.
XXVII.
Zda się, że straszne ognie z tak wielką pożogą Tak wielkiej nienawiści nasycić nie mogą: Gdzie się ujmie rękami, z wielkiem podziwieniem Dom obali, a tylko za jednem trząśnieniem. Wierzcie
jako i srogości, Bo bez braku, bez względu żadnego w człowieku Nie rozeznawa stanu i płci ani wieku.
XXVI.
Nie tylko się na ludzką krew zapędzonego Gniew i wściekłość rozciąga króla niezbożnego, Ale domy i bogom oddane kościoły Ogniami pożercami obraca w popioły. Domy nie beły w one czasy murowane, Ale, jako słychamy, znać wszytkie drzewiane; I wielkie podobieństwo, bo w Paryżu jeszcze Z dziesiąci części część jest takich na to miejsce.
XXVII.
Zda się, że straszne ognie z tak wielką pożogą Tak wielkiej nienawiści nasycić nie mogą: Gdzie się ujmie rękami, z wielkiem podziwieniem Dom obali, a tylko za jednem trząśnieniem. Wierzcie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 364
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Więc że król możny/ wiele pałaców dla Dworzan swych potrzebuje/ widziała o tym taż Pani rzeczy wszytkich/ gdy w ciele ludzkim tak wiele ślicznych pokojów porobiła. Oczy/ uszy/ usta/ ręce/ nogi/ redawszy. Oczyma widzimy/ te nam hetmanią/ te nas na wszytko dobre nawodzić mają. Uszyma że słychamy/ w tych siadła Obedientia, tam z ramienia Królewskiego gospoda jedyna/ a iż tak potężna/ że prawe i lewe opanowała. Więc wprzód do prawego zajrzymy/ a potym niżej. Syn nieśmiertelnej sławy powiedział. Possibilius ciuitatem stare sine solo, quam Républicam sine religione. Abowiem religio neglecta aut prolapsa, traxit semper Rempubl secum
Więc że krol możny/ wiele pałacow dla Dworzan swych potrzebuie/ widziáłá o tym táż Páni rzeczy wszytkich/ gdy w ćiele ludzkim ták wiele slicznych pokoiow porobiłá. Oczy/ vszy/ vstá/ ręce/ nogi/ redawszy. Oczyma widzimy/ te nam hetmánią/ te nas ná wszytko dobre náwodzić máią. Vszymá że słychamy/ w tych śiádłá Obedientia, tám z rámieniá Krolewskiego gospodá iedyna/ á iż ták potężna/ że práwe y lewe opánowáłá. Więc wprzod do práwego záyrzymy/ á potym niżey. Syn nieśmiertelney sławy powiedział. Possibilius ciuitatem stare sine solo, quam Républicam sine religione. Abowiem religio neglecta aut prolapsa, traxit semper Rempubl secum
Skrót tekstu: KunWOb
Strona: B4v
Tytuł:
Obraz szlachcica polskiego
Autor:
Wacław Kunicki
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
wyrozumieć młodzi, Nam starszym na mało się biesiada przygodzi. Tyrsis Pospolicie ojcowie naszy tak działali: Czeladce we dni święte tańców pozwalali, Sami się zabawiali domem, a bywała Czeladź dobra i długo miejsca się trzymała. Menalka Mało nie prawda, a dziś w rzeczy ją chowamy W więtszej grozie, a częściej źle o niej słychamy. Nie obmawiam nikogo - i tu u sąsiada Co się dzieje? Chociaj tam nie bywa biesiada, Chociaj czeladź trzymają gorzej niż w klastorze, Przedsię co rok bywają z bykowym we dworze. Tyrsis Tak to bywa: i twarda kryga na kieł bierze; Złe i miękkie wędzidło. Nalepiej stać w mierze. Ale co
wyrozumieć młodzi, Nam starszym na mało się biesiada przygodzi. Tyrsis Pospolicie ojcowie naszy tak działali: Czeladce we dni święte tańców pozwalali, Sami się zabawiali domem, a bywała Czeladź dobra i długo miejsca się trzymała. Menalka Mało nie prawda, a dziś w rzeczy ją chowamy W więtszej grozie, a częściej źle o niej słychamy. Nie obmawiam nikogo - i tu u sąsiada Co się dzieje? Chociaj tam nie bywa biesiada, Chociaj czeladź trzymają gorzej niż w klastorze, Przedsię co rok bywają z bykowym we dworze. Tyrsis Tak to bywa: i twarda kryga na kieł bierze; Złe i miękkie wędzidło. Nalepiej stać w mierze. Ale co
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 70
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
Przed ołtarzem? Uspokój, proszę, myśli moje, Wszakeś i ty człowiekiem, uspokój i swoje. Tak śpiewał, a już sieczki wielka kupa była I Likorys namyślnie u krów się bawiła. SIELANKA CZTERNASTA POMARLICA
Pańko, Wonton Pańko Co się dzieje, Wontonie, że cię nie widamy W towarzystwie i twoich pieśni nie słychamy? Tylko snadź miedzy lasy, miedzy pustyniami Sam schadzasz. Nie takimi pasterz zabawami Ma się parać, pilniej mu za trzodami chodzić. Myśliwcowi przystoi w lesiech na zwierz godzić. Wonton Byłem kiedyś pasterzem, dziś temu nazwisku Muszę dać pokój, próżne tytuły bez zysku. Pańko Już siwy włos we brodzie. Mienić obyczaje Na
Przed ołtarzem? Uspokój, proszę, myśli moje, Wszakeś i ty człowiekiem, uspokój i swoje. Tak śpiewał, a już sieczki wielka kupa była I Likorys namyślnie u krów się bawiła. SIELANKA CZTERNASTA POMARLICA
Pańko, Wonton Pańko Co się dzieje, Wontonie, że cię nie widamy W towarzystwie i twoich pieśni nie słychamy? Tylko snadź miedzy lasy, miedzy pustyniami Sam schadzasz. Nie takimi pasterz zabawami Ma się parać, pilniej mu za trzodami chodzić. Myśliwcowi przystoi w lesiech na źwierz godzić. Wonton Byłem kiedyś pasterzem, dziś temu nazwisku Muszę dać pokój, próżne tytuły bez zysku. Pańko Już siwy włos we brodzie. Mienić obyczaje Na
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 118
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
/ iż tego nigdzie w Statucie niemasz/ aby się z Tatarzynem do Ziemstwa według prawa szlacheckiego pozywać miał/ sami to sobie uknowali/ i przez podarki do tego przyszli. A iż się ozywają na prywilegia/ nie widzimy ich nigdzie w żadnych Konstytuciach ani w statucie/ o Pruskich przywilejach wiemy/ ale o Tatarskich nie słychamy. Dobrysz Tykocin i Knyszyn/ gdzie Tatarzyna nie pozywają pozwem/ ale jako chłopa przed Podstarościego zakazują: ani się ekścipuje wolnością/ ale stanowić się zawżdy musi/ ani tam najduje wykrętów do zbijania pozwów/ i do przewlekania sprawiedliwości jako to u nas/ nie dołoż Tatarzyna w pozwie kniaziem/ nie doloż Chorążym i Murzą
/ iż tego nigdźie w Státućie niemász/ áby się z Tátárzynem do Ziemstwá według práwá szlácheckie^o^ pozywáć miał/ sámi to sobie vknowáli/ y przez podárki do tego przyszli. A iż się ozywáią ná priuilegia/ nie widźimy ich nigdźie w żadnych Constituciach áni w státućie/ o Pruskich przywileiách wiemy/ ále o Tátárskich nie słychamy. Dobrysz Tykoćin y Knyszyn/ gdźie Tátárzyná nie pozywáią pozwem/ ále iáko chłopá przed Podstárościego zákázuią: áni się excipuie wolnośćią/ ále stánowić się záwżdy muśi/ áni tám nayduie wykrętow do zbiiania pozwow/ y do przewlekánia spráwiedliwośći iáko to v nas/ nie dołoż Tátárzyná w pozwie kniáźiem/ nie doloż Chorążym y Murzą
Skrót tekstu: CzyżAlf
Strona: 14
Tytuł:
Alfurkan tatarski
Autor:
Piotr Czyżewski
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
egzotyka, historia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
WKMci przyjdzie, ale bez tej trudno co począć w naszej wolności, w której tak się kochamy, że bez niej zgoła być nie możem; jako ryba bez wody, tak szlachcic polski bez wolności. Tę iż miłujemy, i ojczyznę i pany swe miłujemy ; jakoż lubo libere panom swym i przodkowie naszy mówieli, nie słychamy przecię ani czytamy, żeby tak pany swe, jako inni, kozikiem kłóli. Każdy król polski na łóżku umarł, co wszystko nic inszego, jeno miłość ojczyzny, miłość wolności sprawowała. A sejmy dlaczego bywają? — Pewnie nie dla pokoju tylko, boby tu żaden z stanu rycerskiego, który jest fundamentem istius Reipub
WKMci przyjdzie, ale bez tej trudno co począć w naszej wolności, w której tak się kochamy, że bez niej zgoła być nie możem; jako ryba bez wody, tak szlachcic polski bez wolności. Tę iż miłujemy, i ojczyznę i pany swe miłujemy ; jakoż lubo libere panom swym i przodkowie naszy mówieli, nie słychamy przecię ani czytamy, żeby tak pany swe, jako inni, kozikiem kłóli. Każdy król polski na łóżku umarł, co wszystko nic inszego, jeno miłość ojczyzny, miłość wolności sprawowała. A sejmy dlaczego bywają? — Pewnie nie dla pokoju tylko, boby tu żaden z stanu rycerskiego, który jest fundamentem istius Reipub
Skrót tekstu: MowaZamojCz_II
Strona: 479
Tytuł:
Mowa Zamoyskiego na sejmie 1605 r.
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy polityczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1605
Data wydania (nie wcześniej niż):
1605
Data wydania (nie później niż):
1605
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
, że wy nie religii katolickiej, ale dochodów swoich, ale bogactw, w których aż nazbyt opływacie, bronicie? Nie myśląc ewangelicy, aby katolicką wiarę oprymować mieli ani też, choćby i myśleli, tego dokazać nie mogą, bo od czegóż i rozum: nie dadząć się i katolicy oszukać. Ale jako od nich słychamy, że oni pokoju pragną z nami w nabożeństwie swojem, jaki u nas i Żydowie niewierni mają, aby tak za okazją jaką nieszczęsną do rozruchu i krwie rozlania kiedy nie przyszło. A druga, jako równo we wszytkich sprawach i służbach Rzpltej z nami pocięgają, żeby też ad dignitates et alia meritorum praemia równo, jako
, że wy nie religiej katolickiej, ale dochodów swoich, ale bogactw, w których aż nazbyt opływacie, bronicie? Nie myśląc ewangelicy, aby katolicką wiarę oprymować mieli ani też, choćby i myśleli, tego dokazać nie mogą, bo od czegóż i rozum: nie dadząć się i katolicy oszukać. Ale jako od nich słychamy, że oni pokoju pragną z nami w nabożeństwie swojem, jaki u nas i Żydowie niewierni mają, aby tak za okazyą jaką nieszczęsną do rozruchu i krwie rozlania kiedy nie przyszło. A druga, jako równo we wszytkich sprawach i służbach Rzpltej z nami pocięgają, żeby też ad dignitates et alia meritorum praemia równo, jako
Skrót tekstu: JezuitRespCz_III
Strona: 91
Tytuł:
Jezuitom i inszem duchownem respons
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
nie religii to bronią, ale właśnie dochodów swoich i bogactw, w których opływają. W jednym tylko punkcie z strony konfederacji, trzeba ostrożnie stąpać, aby więc ewangelicy góry nie mieli i katolików potym przez nogę nie przekinęli. Rokoszanin: A od czegóż rozum? Nie dadząć się i naszy oszukać, ale jako od ewangelików słychamy, że oni pokoju tylko pragną z nami, żeby ich w nabożeństwie ich nie gabać, aby tak za okazją do rozruchu i krwie rozlania nie przyszło, a druga, jako równo we wszystkich sprawach i służbach Rzpltej z nami pociągają, żeby też ad dignitates et meritorum praemia równo, jako zawżdy przedtym bywało, należeli,
nie religiej to bronią, ale właśnie dochodów swoich i bogactw, w których opływają. W jednym telko punkcie z strony konfederacyej, trzeba ostrożnie stąpać, aby więc ewangelicy góry nie mieli i katolików potym przez nogę nie przekinęli. Rokoszanin: A od czegóż rozum? Nie dadząć się i naszy oszukać, ale jako od ewangelików słychamy, że oni pokoju tylko pragną z nami, żeby ich w nabożeństwie ich nie gabać, aby tak za okazyą do rozruchu i krwie rozlania nie przyszło, a druga, jako równo we wszystkich sprawach i służbach Rzpltej z nami pociągają, żeby też ad dignitates et meritorum praemia równo, jako zawżdy przedtym bywało, należeli,
Skrót tekstu: RozRokCz_II
Strona: 134
Tytuł:
Rozmowa o rokoszu
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918