w Rzeczypospolitej/ mniejszy audentium ambitus, nie znali nas Principes externi, nie wiedzieli na co się im możemy przydać/ nie byli różnymi obietnicami od nas zachęceni/ i podobno Contemptum, Ubóstwo/ albo Simplicitatem nam przyczytali. Na ten czas Wojsk żadnych zaciągowych nie było/ o borgowej służbie i z niej idącej Konfederacji nigdy nie słychano/ nie było periculum, żeby jedna strona drugiej Pana per potentiam imponere miała. A luboby to bywało/ nie trzeba się było bać żeby nas Sąsiedzi między się nie dzielili. Teraz zaś wszytkie te mala imminent. Vtinam sim falsus vates! ale to pewna/ że bez takiej Elekcji przydzie Rzeczpospolita in direptionem gentium.
w Rzeczypospolitey/ mnieyszy audentium ambitus, nie ználi nas Principes externi, nie wiedźieli ná co się im możemy przydáć/ nie byli rożnymi obietnicámi od nas zachęceni/ i podobno Contemptum, Vbostwo/ álbo Simplicitatem nam przyczytali. Ná ten czas Woysk żadnych zaciągowych nie było/ o borgowey służbie i z niey idącey Konfederacyey nigdy nie słychano/ nie było periculum, żeby iedná stroná drugiey Paná per potentiam imponere miałá. A luboby to bywáło/ nie trzeba się było bać żeby nas Sąśiedźi między się nie dźielili. Teraz záś wszytkie te mala imminent. Vtinam sim falsus vates! ále to pewna/ że bez tákiey Elekcyey przydźie Rzeczpospolita in direptionem gentium.
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 3
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
większy ten, bo się przeciwi Naturze, gdy się polskim lwom cały świat dziwi. Że z Indyjej, kędy się ci zwierzowie mnożą, Ich do nas cudzoziemcy obrazy przywożą. Dwu braci Arcyszewskich, Krzysztof z Eliaszem, Którzy się pod herbownym w horyzoncie naszem Lwem rodzili, tam cnotą polskie imię wsławią, Gdzie nigdy nie słychano o nim, tam zostawią Swoję i swego domu pamiątkę po sobie Męstwem, sercem, gdzie jej wiek późny nie wyskrobie. ŁABĘDŹ 31. EPITALAMIUM ŁABĘDZIOWI Z DAMĄ DRUŻYNĄ HERBOWNĄ
Piękna wiosna, wesoły czas ciepłego maja, Każdy ptak ściele gniazdo, w którym by niósł jaja: Orzeł, jastrząb na drzewie, rarodzy i sępy
większy ten, bo się przeciwi Naturze, gdy się polskim lwom cały świat dziwi. Że z Indyjej, kędy się ci zwierzowie mnożą, Ich do nas cudzoziemcy obrazy przywożą. Dwu braci Arciszewskich, Krzysztof z Elijaszem, Którzy się pod herbownym w horyzoncie naszem Lwem rodzili, tam cnotą polskie imię wsławią, Gdzie nigdy nie słychano o nim, tam zostawią Swoję i swego domu pamiątkę po sobie Męstwem, sercem, gdzie jej wiek późny nie wyskrobie. ŁABĘDŹ 31. EPITALAMIUM ŁABĘDZIOWI Z DAMĄ DRUŻYNĄ HERBOWNĄ
Piękna wiosna, wesoły czas ciepłego maja, Każdy ptak ściele gniazdo, w którym by niósł jaja: Orzeł, jastrząb na drzewie, rarodzy i sępy
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 407
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wszytek ich kraj połupili; Ale najbarziej byli nędzni dnia onego, Obciążeni od gniewu Rodomontowego. Powiedziałem, że o niem dano znać Karłowi I że bieżał, aby go nalazł, ku rynkowi.
VII.
Widzi, jadąc, pobite ludzie, rozwalone Kościoły i pałace pyszne popalone, Wielką część miasta pustą, że rzadko słychano, Rzadko takiej srogości przykłady widziano. „Dokąd, o nikczemnicy, uciekać myślicie? Przynamniej się na szkody swoje obejźrzycie! Jaka ucieczka albo jakie wam zostanie Insze miasto, jeśli wam to wezmą poganie?
VIII.
I takli jeden tylko, waszem z każdej strony Murem tak, że nie może uciec, obtoczony,
wszytek ich kraj połupili; Ale najbarziej byli nędzni dnia onego, Obciążeni od gniewu Rodomontowego. Powiedziałem, że o niem dano znać Karłowi I że bieżał, aby go nalazł, ku rynkowi.
VII.
Widzi, jadąc, pobite ludzie, rozwalone Kościoły i pałace pyszne popalone, Wielką część miasta pustą, że rzadko słychano, Rzadko takiej srogości przykłady widziano. „Dokąd, o nikczemnicy, uciekać myślicie? Przynamniej się na szkody swoje obejźrzycie! Jaka ucieczka albo jakie wam zostanie Insze miasto, jeśli wam to wezmą poganie?
VIII.
I takli jeden tylko, waszem z każdej strony Murem tak, że nie może uciec, obtoczony,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 3
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
socer à Genero; Fratrum quoq; gratia rara est! Już na wyrwus żyjemy/ nie masz bezpiecznego Miejsca tu na tym świecie: Zięć świerka swojego molestuje I jego złupić usiłuje. Już Brat przeciw Bratu/ Siostra przeciw siostrze Powstaje! Gdzież one złote lata/ gdy miecza nie znano/ Ani miedzy Krewnymi o zwadzie słychano Byli wszyscy w pokoju/ przestawając na tym/ Co przyrodzeniu dosyć. Mich. 7. v. 6. Marc. 13. v. 18. Ovid. Lib. I. Motamorf. u. 144. seq. Kochanów. Psal. 133. u. I.
Oto jako rzecz dobra i wdzięczna/
socer à Genero; Fratrum quoq; gratia rara est! Iuż ná wyrwus żyiemy/ nie mász bespiecznego Mieyscá tu ná tym świećie: Zięć świerká swoiego molestuie Y iego złupić uśiłuie. Iuż Brát przećiw Brátu/ Siostrá przećiw śiestrze Powstáie! Gdźież one złote látá/ gdy mieczá nie znano/ Ani miedzy Krewnymi o zwádźie słychano Byli wszyscy w pokoiu/ przestawáiąc ná tym/ Co przyrodzeniu dosyć. Mich. 7. v. 6. Marc. 13. v. 18. Ovid. Lib. I. Motamorph. v. 144. seq. Kochánow. Psal. 133. v. I.
Oto iáko rzecz dobra y wdźięczna/
Skrót tekstu: GdacPan
Strona: Mii
Tytuł:
O pańskim i szlacheckim [...] stanie dyszkurs
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1679
Data wydania (nie wcześniej niż):
1679
Data wydania (nie później niż):
1679
animorum unio w Rzeczypospolitej, mniejszy audentium ambitus. Nie znali nas principes externi tak jako teraz. Nie wiedzieli na co się im przydać możemy, nie byli różnymi obietnicami od nas zachęceni i podobno contemptui simplicitatem nostram, albo też egestatem mieć mogli. Nie było natenczas wojsk żadnych zaciągowych o borgowej służbie, albo o konfederacji nie słychano. Nie było periculum, żeby jedna strona drugiej per potentiam Pana imponowała, luboć i to wprawdzie bywało, nie trzeba się było bać, żeby nami między sobą sąsiedzi dzielić się mieli.
Teraz zaś te mala niemal wszystkie iminent ojczyźnie, utinam sim falsus vates, ale tak rozumiem, że bez takiej jakiej ja życzę
animorum unio w Rzeczypospolitej, mniejszy audentium ambitus. Nie znali nas principes externi tak jako teraz. Nie wiedzieli na co się im przydać możemy, nie byli różnymi obietnicami od nas zachęceni i podobno contemptui simplicitatem nostram, albo też egestatem mieć mogli. Nie było natenczas wojsk żadnych zaciągowych o borgowej służbie, albo o konfederacyi nie słychano. Nie było periculum, żeby jedna strona drugiej per potentiam Pana imponowała, luboć i to wprawdzie bywało, nie trzeba się było bać, żeby nami między sobą sąsiedzi dzielić się mieli.
Teraz zaś te mala niemal wszystkie iminent ojczyźnie, utinam sim falsus vates, ale tak rozumiem, że bez takiej jakiej ja życzę
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 307
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
godło zbrodnie; krąg Słoneczny blady/ Promień ziemi żałosnej podawał szkarady. Wielekroć na powietrzu pochodnie gorzały: WIelekroć krwawe krople z deszczem opadały: Twarz zżołkłą/ i pośniałą jutrzenka miewała: Krwią kolasa miesięczna jak miarz opływała. Puhac dawałw tysiącu miejsc wróżkę żałości: W tysiąc miejsc sączeły się łzy z Słoniowej kości: Pienia jakieś słychano; tę wieść sprawę daje: Szły/ i na poświęcone groźne słowa gaje: Ofiary się nie darzą: żelki znać dawają Zgrzyt przyszły: martwą główkę w trzewach natrafiają: W tynku około Bogów/ i kościołów wszędy. Złajnicy nocni weli: snadź i ladakędy Nieme cienie wiły się: miasto się strząsało. Owa się
godło zbrodnie; krąg Słoneczny blády/ Promień źiemi żałosney podawał szkárády. Wielekroć ná powietrzu pochodnie gorzáły: WIelekroć krwáwe krople z deszczem opadáły: Twarz zżołkłą/ y pośniáłą iutrzenká miewáłá: Krwią kolása mieśięczna iák miarz opływáłá. Puhac dawałw tyśiącu mieysc wrożkę żałośći: W tyśiąc mieysc sączeły się łzy z Słoniowey kośći: Pienia iákieś słychano; tę wieść spráwę dáie: Szły/ y ná poświęcone groźne słowá gáie: Ofiáry się nie dárzą: żelki znáć dawáią Zgrzyt przyszły: martwą głowkę w trzewách nátráfiáią: W tynku około Bogow/ y kośćiołow wszędy. Złáynicy nocni weli: snadź y ledákędy Nieme ćienie wiły się: miásto się strząsáło. Owá się
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 398
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
jurzawą. Baba. Amen dyco/ Przez kierz łyko. Ich typi chty/ szychty rychty. Przete krysy/ Diabeł łysy. Diabeł się wyrwie z kata z cepami. Cóż mi wołasz/ Czy nie zdołasz? O szpetnico/ Czarownico. Baba/ By u tym gmachu/ Nigdy strachu/ Nie widano/ Ni słychano. Koper zwarem/ Kotkiem szajsen. Diabeł. Belzebubie/ W tym kozubie/ Sprosbym chodzisz/ Ludziom szkodzisz. Baba. Niech pankowie/ Konradkowie/ Tu nie stoją/ Z duszką moją. Ich pitych marchwie. Diabeł w Babę cepami po kożuchu. Podźże starko/ Wielka łgarko/ Z tego domu/ Nie czyn
jurzawą. Bábá. Amen dico/ Przez kierz łyko. Ich typi chty/ szychty rychty. Przete krysy/ Diabeł łysy. Diabeł sie wyrwie z katá z cepámi. Coż mi wołasz/ Czy nie zdołasz? O szpetnico/ Czárownico. Bábá/ By u tym gmáchu/ Nigdy stráchu/ Nie widano/ Ni słychano. Koper zwarem/ Kotkiem szaysen. Diabeł. Belzebubie/ W tym kozubie/ Sprosbym chodźisz/ Ludźiom szkodźisz. Bábá. Niech pánkowie/ Konradkowie/ Tu nie stoią/ Z duszką moią. Ich pitych marchwie. Diabeł w Bábę cepámi po kożuchu. Podźże starko/ Wielka łgarko/ Z tego domu/ Nie czyn
Skrót tekstu: KomRyb
Strona: Cii
Tytuł:
Komedia rybałtowska nowa
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615