w słowie swoim dla pijaństwa waszego potępieniem wiecznym grozi/ będziecie kiedyż tedyż tego żałować; jako ów Rozpustnik/ który czasu jednego zachorzał niebezpiecznie/ i jął sobą trowożyć/ także we dnie i w nocy odpoczynku w sumnieniu swoim mieć nie mógł. Przetoż posłał sobie po Księdza/ do którego rzekł: Księże/ słychywałem to częstokroć od was na kazaniu/ że żaden Bluźnierz/ Morderz/ Cudzołożnik/ Pijanica/ i inny swowolny Grzesznik nie może być zbawion; Jam to za żart i śmiech poczytał. Lecz teraz mię to trapi w sercu moim/ gniew Boży mię ciśnie/ i tak mi barzo dogrzewa/ że sobie zwątpić musze
w słowie swoim dla pijáństwá wászego potępieniem wiecznym groźi/ będźiećie kiedyż tedyż tego żáłowáć; jáko ow Rospustnik/ ktory czásu jednego záchorzał niebespiecznie/ y jął sobą trowożyć/ tákże we dnie y w nocy odpoczynku w sumnieniu swoim mieć nie mogł. Przetoż posłał sobie po Kśiędzá/ do ktorego rzekł: Kśięże/ słychywałem to częstokroć od was ná kazániu/ że żaden Bluźnierz/ Morderz/ Cudzołożnik/ Pijánicá/ y inny swowolny Grzesznik nie może bydź zbáwion; Jam to zá żárt y śmiech poczytał. Lecz teraz mię to trapi w sercu moim/ gniew Boży mię ćiśnie/ y ták mi bárzo dogrzewa/ że sobie zwątpić musze
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 10.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
wstawała rano nad górami, A kwiatki perłowymi oblała kroplami, Takie łzy z ślicznych oczu Fillis wylewała, A wiem to, gdym odchodził, że po mnie płakała. Tityrus Wilk leżąc nie utyje, kamień mszejąc leży, W jezierze woda stoi, rzeka zawsze bieży; Ja pójdę statecznością, choć mną Egle gardzi, Słychywałem, że nisko upadają hardzi. Dametas W przemiany oracz co rok inszą niwę orze, Żórawie tu mięszkawszy odlecą za morze, Teraz chmury, po chwili niebo się pogodzi, I mnie niechaj nie jedna Greta za nos wodzi. Mopsus Tu stanęli, a z oka poglądali na mię, Jeślibym więc na twarzy podał
wstawała rano nad górami, A kwiatki perłowymi oblała kroplami, Takie łzy z ślicznych oczu Fillis wylewała, A wiem to, gdym odchodził, że po mnie płakała. Tityrus Wilk leżąc nie utyje, kamień mszejąc leży, W jezierze woda stoi, rzeka zawsze bieży; Ja pójdę statecznością, choć mną Egle gardzi, Słychywałem, że nisko upadają hardzi. Dametas W przemiany oracz co rok inszą niwę orze, Żórawie tu mięszkawszy odlecą za morze, Teraz chmury, po chwili niebo się pogodzi, I mnie niechaj nie jedna Greta za nos wodzi. Mopsus Tu stanęli, a z oka poglądali na mię, Jeślibym więc na twarzy podał
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 47
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
sądach waszych doznali, chociaż to (ja wierzę) były tylko tych praktyk jako niejakie wymioty, kiedy wam ukazano tego, który was mógł o tych praktykach de ambitu dobrze informować, kiedy się i ten sam na to nie chciał dać wyciągnąć, kiedy nań dowodzono świadectwy narodu szlacheckiego ludzi, którzy to przedtem od niego słychiwali, kiedy on naostatek i te świadectwa ludzi dobrych i zacnych domów sobie i honorowi swemu nierównością jakąś znosił i sam simplici negativa was odprawował. Cóżeście tam dalej sprawili, jakoście tych rzeczy dalej popierali, żebym rzekł, żeście dosyć mieli, co się do niczego nie znał? Nie mogę tego o
sądach waszych doznali, chociaż to (ja wierzę) były tylko tych praktyk jako niejakie wymioty, kiedy wam ukazano tego, który was mógł o tych praktykach de ambitu dobrze informować, kiedy się i ten sam na to nie chciał dać wyciągnąć, kiedy nań dowodzono świadectwy narodu szlacheckiego ludzi, którzy to przedtem od niego słychiwali, kiedy on naostatek i te świadectwa ludzi dobrych i zacnych domów sobie i honorowi swemu nierównością jakąś znosił i sam simplici negativa was odprawował. Cóżeście tam dalej sprawili, jakoście tych rzeczy dalej popierali, żebym rzekł, żeście dosyć mieli, co się do niczego nie znał? Nie mogę tego o
Skrót tekstu: ZebrzApolCz_III
Strona: 250
Tytuł:
Apologia abo sprawota szlachcica polskiego.
Autor:
Zebrzydowski Mikołaj
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
rzekę. — Słysząc o tym, przywiozłem Waszmości aptekę. Tak twierdzą, że trucizna truciznę wygania; Jegomość pan Kurcz przez mię Waszmości się kłania.” A ta: „Wyjedlibyśmyć — rzecze — wszytkie sowy.” „Jego to jest przezwisko, ale on sam zdrowy” — Odpowiem. Pani znowu: „Słychywałam i ja, Że się rzadko przezwisko z swoją rzeczą mija. Nie darmo Kurcyjusza w Rzymie zwano flakiem. Niech Jegomość z lekarstwem dalej jedzie takiem.” OKNO 149. DO JEDNEJ HERBOWNEJ W KRAKOWIE
Abo kratą żelazną, abo okiennicą, Miła pani, zamykaj okno nad piwnicą, Przestrzegam, mianowicie skoro zajdzie słońce;
rzekę. — Słysząc o tym, przywiozłem Waszmości aptekę. Tak twierdzą, że trucizna truciznę wygania; Jegomość pan Kurcz przez mię Waszmości się kłania.” A ta: „Wyjedlibyśmyć — rzecze — wszytkie sowy.” „Jego to jest przezwisko, ale on sam zdrowy” — Odpowiem. Pani znowu: „Słychywałam i ja, Że się rzadko przezwisko z swoją rzeczą mija. Nie darmo Kurcyjusza w Rzymie zwano flakiem. Niech Jegomość z lekarstwem dalej jedzie takiem.” OKNO 149. DO JEDNEJ HERBOWNEJ W KRAKOWIE
Abo kratą żelazną, abo okiennicą, Miła pani, zamykaj okno nad piwnicą, Przestrzegam, mianowicie skoro zajdzie słońce;
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 462
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
tego wszystkiego/ cokolwiek ze słowa Bożego na kazaniu o gniewie Bożym słyszał/ przy Kompanijej lekkomyślnie szydził. Czasu jednego różniemógł się niebezpiecznie/ i jął sobą wielce trwożyć/ tak że we dnie i w nocy odpoczynku w sumnieniu swoim mieć nie mógł. Przetoż posłał sobie po Księdza/ do którego rzekł: Miły Księże/ słychywałem to częstokroć od waś nakazaniu/ że żaden Bluźnierz/ Morderz/ Cudzołożnik/ Pijanica/ i inny swowolny Grzesznik nie może być zbawion; jam to za żart i śmiech poczytał. Lecz teraz mię to trapi w sercu moim/ gniew Boży mię ciśnie/ i tak mi barzo dogrzewa/ że sobie zwątpić muszę/
tego wszystkiego/ cokolwiek ze słowá Bożego ná kazániu o gniewie Bożym słyszał/ przy Kompániiey lekkomyślnie szydźił. Czásu iednego rozniemogł śię niebespiecznie/ y iął sobą wielce trwożyć/ ták że we dnie y w nocy odpoczynku w sumnieniu swoim mieć nie mogł. Przetoż posłał sobie po Xiędzá/ do ktorego rzekł: Miły Xięże/ słychywałem to częstokroć od waś nákazániu/ że żaden Bluźnierz/ Morderz/ Cudzołożnik/ Piiánicá/ y inny swowolny Grzesznik nie może być zbáwion; iam to zá żárt y śmiech poczytał. Lecz teraz mię to trapi w sercu moim/ gniew Boży mię ćiśnie/ y ták mi bárzo dogrzewa/ że sobie zwątpić muszę/
Skrót tekstu: GdacPan
Strona: Aav
Tytuł:
O pańskim i szlacheckim [...] stanie dyszkurs
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1679
Data wydania (nie wcześniej niż):
1679
Data wydania (nie później niż):
1679
drugiego Bartosza, Żeby, gdzie źle, zatrzymał, chowam od łogosza. W ostatku, kościół blisko, dojdę i o lasce. Daj pokój, Maćku, klaczom, daj, Bartku, kolasce; Na cóż psować półszorek? Niechaj ssą źrebięta. Lepiej chować oboje od większego święta, Na kiermasz, do sąsiada. Słychywałem ja to, Że wielki on żałował umierając Kato, Gdzie mógł wozem zajechać, że na łodzi pływał, Gdzie na nogach zajść, wozu i koni zażywał. 108. NABRAŁ TWARDYCH PIENIĘDZY JAKO LODU
Chwalił się na jarmarku szlachcic jeden między Chłopy, że wziął za woły jak lodu pieniędzy. Na to chłop, znać
drugiego Bartosza, Żeby, gdzie źle, zatrzymał, chowam od łogosza. W ostatku, kościół blisko, dojdę i o lasce. Daj pokój, Maćku, klaczom, daj, Bartku, kolasce; Na cóż psować półszorek? Niechaj ssą źrebięta. Lepiej chować oboje od większego święta, Na kiermasz, do sąsiada. Słychywałem ja to, Że wielki on żałował umierając Kato, Gdzie mógł wozem zajechać, że na łodzi pływał, Gdzie na nogach zajść, wozu i koni zażywał. 108. NABRAŁ TWARDYCH PIENIĘDZY JAKO LODU
Chwalił się na jarmarku szlachcic jeden między Chłopy, że wziął za woły jak lodu pieniędzy. Na to chłop, znać
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 67
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wychyli, co żywo Wielkie i małe ptastwo zlatuje na dziwo: Kraczą wrony i sroki rzegocą, że owę, Nie skryjeli się, na śmierć zahukają sowę. Zaraz kurczę z skorupy na świat się dobywa, Zaraz kluje, skoro w nie dusza wstąpi żywa; Czytałem, że i w jaju na przepych natury Słychywano piejące przed wykluciem kury. Kogo natura w domu potępiła Bartkiem, Jako się w matce począł, tak zginie zapartkiem. 259. NIE KLNĘ CIĘ NA TOŻ DRUGI RAZ
Niejednemu tak uszy otrętwi łajanie, Jeśli go często słyszy, że nic nie dba na nie, Żeby wolał tysiąc słów na swoję zniewagę, Zwłaszcza sługa,
wychyli, co żywo Wielkie i małe ptastwo zlatuje na dziwo: Kraczą wrony i sroki rzegocą, że owę, Nie skryjeli się, na śmierć zahukają sowę. Zaraz kurczę z skorupy na świat się dobywa, Zaraz kluje, skoro w nie dusza wstąpi żywa; Czytałem, że i w jaju na przepych natury Słychywano piejące przed wykluciem kury. Kogo natura w domu potępiła Bartkiem, Jako się w matce począł, tak zginie zapartkiem. 259. NIE KLNĘ CIĘ NA TOŻ DRUGI RAZ
Niejednemu tak uszy otrętwi łajanie, Jeśli go często słyszy, że nic nie dba na nie, Żeby wolał tysiąc słów na swoję zniewagę, Zwłaszcza sługa,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 149
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987