.
Tedy pod ogromnym grzmotem Dźwięki Etna wyda swoje, Wulkan zarudzi się potem Szyszaki kując i zbroje, Echo wiatry goni: Do koni! Do koni! WIERSZ CZWARTY.
Już pan w drodze, już koronne wojska się ściągają, Chorągwie rozwijają. Bębny grzmią, uderzą w trąby, w taniec Mars z Belloną, Lekkim sagiem ściągnioną. Czeka Radziwiłł w opale z pułki litewskiemi W siewierskiej już ziemi. Wyglądają oblężeńcy, jako w wiecznej cieni Aloide zamknieni. Jako ku słońcu wzdychają i wiosennej trawie, W błotach przykrych żórawie. Tedy pobudzone sercem i ochotą nową Członki wszystkie za głową. Skąd podnosi się Karpatus, gdzie Warta się łączy, Gdzie Bug
.
Tedy pod ogromnym grzmotem Dźwięki Etna wyda swoje, Wulkan zarudzi się potem Szyszaki kując i zbroje, Echo wiatry goni: Do koni! Do koni! WIERSZ CZWARTY.
Już pan w drodze, już koronne wojska się ściągają, Chorągwie rozwijają. Bębny grzmią, uderzą w trąby, w taniec Mars z Belloną, Lekkim sagiem ściągnioną. Czeka Radziwiłł w opale z pułki litewskiemi W siewierskiej już ziemi. Wyglądają oblężeńcy, jako w wiecznej cieni Aloide zamknieni. Jako ku słońcu wzdychają i wiosennej trawie, W błotach przykrych żórawie. Tedy pobudzone sercem i ochotą nową Członki wszystkie za głową. Zkąd podnosi się Karpatus, gdzie Warta się łączy, Gdzie Bug
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 8
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
swego awantażu albo do publicznego sposobi i sforcuje upadku. A mój sagatus we krwi łowi, śmiercią żyje, z wojny pokoje, pałace i dwory buduje, pieniądze, aparencyje i dostatki gromadzi, pobratymstwa z nieprzyjacioły i różne interesa wyrabia i praktykuje, kolosy sławie swojej albo trony potędze i imaginacjom stawia i eryguje, zgoła krótkiego sagu i kusej w domu i w rzeczach swoich kurty na szlak dłuższy pociągnąć i poprawić usiłuje. Dlaczego rad by, i tak pewnie wyrabia, aby utrapiona ojczyzna z kłótni swoich, z zamieszania i nieszczęśliwego odmętu nigdy nie wychodziła, w którym by mógł ustawicznie aż po uszy bobrować, łowić i pożytkować. Jednym słowem, łzami
swego awantażu albo do publicznego sposobi i sforcuje upadku. A mój sagatus we krwi łowi, śmiercią żyje, z wojny pokoje, pałace i dwory buduje, pieniądze, aparencyje i dostatki gromadzi, pobratymstwa z nieprzyjacioły i różne interesa wyrabia i praktykuje, kolosy sławie swojej albo trony potędze i imaginacyjom stawia i eryguje, zgoła krótkiego sagu i kusej w domu i w rzeczach swoich kurty na szlak dłuższy pociągnąć i poprawić usiłuje. Dlaczego rad by, i tak pewnie wyrabia, aby utrapiona ojczyzna z kłótni swoich, z zamieszania i nieszczęśliwego odmętu nigdy nie wychodziła, w którym by mógł ustawicznie aż po uszy bobrować, łowić i pożytkować. Jednym słowem, łzami
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 178
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
rycerska cnota. Komuż się chce odważyć żywot za garść miedzi, Jeśli chłop do honoru szlachcica uprzedzi, Domator służałego? Niech w liczbie proroków Fałszywych będę: wkrótce trzeba będzie oków, Jako dzisia parobki kapitani wodzą, Kiedy za zasługami wysługi nie chodzą. Niech wprzód tym skartabelom kirys bok ogłodze I niech wprzód chodzą w sagu, niźli siedzą w todze. Skończyłem, staropolskie wspomniawszy zwyczaje. Nikomu nie przymawiam; niech mi nikt nie łaje. 205 (P). KTO NIEOSTROŻNIE SIĄGA, WPADA W STUDNIĄ
Siągając z gołoledzi wody w studni dziewka Wpadła i utonęła, została nalewka. Więc skoro ją gospodarz umarłą wywlecze: Bądźcie i wy ostrożni
rycerska cnota. Komuż się chce odważyć żywot za garść miedzi, Jeśli chłop do honoru szlachcica uprzedzi, Domator służałego? Niech w liczbie proroków Fałszywych będę: wkrótce trzeba będzie oków, Jako dzisia parobki kapitani wodzą, Kiedy za zasługami wysługi nie chodzą. Niech wprzód tym skartabelom kirys bok ogłodze I niech wprzód chodzą w sagu, niźli siedzą w todze. Skończyłem, staropolskie wspomniawszy zwyczaje. Nikomu nie przymawiam; niech mi nikt nie łaje. 205 (P). KTO NIEOSTROŻNIE SIĄGA, WPADA W STUDNIĄ
Siągając z gołoledzi wody w studni dziewka Wpadła i utonęła, została nalewka. Więc skoro ją gospodarz umarłą wywlecze: Bądźcie i wy ostrożni
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 636
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
że odważnie w szyku, Uważnie przy wolności stawa na sejmiku; Jakbyś domatorowi oczy zasuł solą, Tak go, nie czując się mu równym, uszy bolą. Chwalisz przed senatorem senatora, że się Nie dla tytułu w krzesło pieniędzmi podniesie, Lubo radą w pokoju, lub w powszechnej trwodze, Jako dobry był w sagu, tak dobry dziś w todze; Ożogiem darmopycha w pole kolesz z pieca, Bo go to wszytko lży, co tamtego zaleca, Taka padła z natury na wszech ludzi wada, Że każdy w cudzej chwale hańbę swą pokłada: Swej chwały ślepo słucha, choć będzie na nice; Nie pomyśli, że o nim mówią
że odważnie w szyku, Uważnie przy wolności stawa na sejmiku; Jakbyś domatorowi oczy zasuł solą, Tak go, nie czując się mu równym, uszy bolą. Chwalisz przed senatorem senatora, że się Nie dla tytułu w krzesło pieniądzmi podniesie, Lubo radą w pokoju, lub w powszechnej trwodze, Jako dobry był w sagu, tak dobry dziś w todze; Ożogiem darmopycha w pole kolesz z pieca, Bo go to wszytko lży, co tamtego zaleca, Taka padła z natury na wszech ludzi wada, Że każdy w cudzej chwale hańbę swą pokłada: Swej chwały ślepo słucha, choć będzie na nice; Nie pomyśli, że o nim mówią
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 116
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Od tego czasu spuściła pycha i hardość Spahów w Aziej/ u pospólstwa nawet na taką ohydę przyszli/ żeby ich za lada słowo kamieńmi ubili/ tak dalece/ że na nich prawie żadnego znaku dawnej onej reputacji nie zostało. Księga Trzecia,
Oprócz tych dwóch Partyj Spahów/ znajduje się ich cztery. Pierwsza się zowie Sag Ulefedzi, która chodzi zwyczajnie po prawej stronie Spaha Oglanów z Chorągwiami białemi z czerwonem. Drugą się zowie Soł Ulefedzi, chodzi po lewej stronie Silihterów, z Chorągwiami białemi z żółtym. Trzecia się zowie Sagureba, to jest żołnierze szczęścia/ chodzi po lewej stronie Ulefedziów z Chorągwiami zielonemi. Czwarta się zowie Soł Gureba,
. Od tego czásu spuśćiłá pychá y hárdość Spahow w Aziey/ v pospolstwá náwet ná táką ohydę przyszli/ żeby ich zá ládá słowo kámieńmi vbili/ ták dálece/ że ná nich práwie żadnego znáku dáwney oney reputáciey nie zostáło. Xięgá Trzećia,
Oprocz tych dwoch Pártyi Spahow/ znayduie się ich cztery. Pierwsza się zowie Sag Vlefedźi, ktora chodźi zwyczaynie po práwey stronie Spaha Oglanow z Chorągwiámi białemi z czerwonem. Drugą się zowie Soł Vlefedźi, chodźi po lewey stronie Silihterow, z Chorągwiámi białemi z żołtym. Trzećia się zowie Sagureba, to iest żołnierze szczęśćia/ chodźi po lewey stronie Vlefedźiow z Chorągwiámi źielonemi. Czwartá się zowie Soł Gureba,
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 224
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
, który Bóg sam w raju Pisał pierwszym rodzicom ludzkiego rodzaju. PRZEMOWA
Jużeś się też krwie nalał, jużeś zemścił braci Rycersko, w tamtej świata zgubionych połaci; Jużeś wieku ubliżył, już nadtyrał zdrowia, Krzepło jedząc, sypiając dotąd bez wezgłowia. Czas by zdjąć twardy kirys i gięte kolczugi, Dosyć w sagu, już by też w todze swe posługi Drogiej czynić ojczyźnie: i nie byłeś sprzeczny, Aleś szedł, kędy cię los prowadził przedwieczny. Nie przetoś się odmienił: nie zaraz od boku Broń ci wzięła Dianna, bo nie wyszło roku, Gdyś znowu z rozkazania szlachty braciej swojej Wziął chorągiew i służbę
, który Bóg sam w raju Pisał pierwszym rodzicom ludzkiego rodzaju. PRZEMOWA
Jużeś się też krwie nalał, jużeś zemścił braci Rycersko, w tamtej świata zgubionych połaci; Jużeś wieku ubliżył, już nadtyrał zdrowia, Krzepło jedząc, sypiając dotąd bez wezgłowia. Czas by zdjąć twardy kirys i gięte kolczugi, Dosyć w sagu, już by też w todze swe posługi Drogiej czynić ojczyźnie: i nie byłeś sprzeczny, Aleś szedł, kędy cię los prowadził przedwieczny. Nie przetoś się odmienił: nie zaraz od boku Broń ci wzięła Dianna, bo nie wyszło roku, Gdyś znowu z rozkazania szlachty braciej swojéj Wziął chorągiew i służbę
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 402
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
upadła wszytka im nadzieja. Kiedy twardym okryty blachem stanie w przedzie: Achilles Greki, Hektor swe Trojany wiedzie. Dość Konsus, dość ma Swada, niechaj też w Libuszy Bellona i surowy Mars kopiją kruszy; Nie w samej tylko todze, nie w areopagu, Czas by w polu, czas by już Reja widzieć w sagu. Kto wie, co Wenus myśli, jeśli, czegoć młodo Umknęła, teraz nie da, zacny wojewodo. Pomnisz, jakie kunszafty zawsze z Marsem wiodła? Możeć dać, niźli z krzesła, rychlej syna z siodła. Wolała Marsa z mieczem niż Wulkana z młotem, Wolała, niźli w Lemnie, sypiać
upadła wszytka im nadzieja. Kiedy twardym okryty blachem stanie w przedzie: Achilles Greki, Hektor swe Trojany wiedzie. Dość Konsus, dość ma Swada, niechaj też w Libuszy Bellona i surowy Mars kopiją kruszy; Nie w samej tylko todze, nie w areopagu, Czas by w polu, czas by już Reja widzieć w sagu. Kto wie, co Wenus myśli, jeśli, czegoć młodo Umknęła, teraz nie da, zacny wojewodo. Pomnisz, jakie kunszafty zawsze z Marsem wiodła? Możeć dać, niźli z krzesła, rychlej syna z siodła. Wolała Marsa z mieczem niż Wulkana z młotem, Wolała, niźli w Lemnie, sypiać
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 287
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Leukupiny/ zle słynące dla niebezpiecznego tam żeglowania/ i dla rozbojów. Tam stracił wszytko Franciscus Seranus: jednak odjąwszy Nawę rozbójnikom/ którzy go i jego towarzysze chcieli wziąć za niewolniki/ uszedł z rąk ich zdrowo. Księgi wtóre. WYSPY MAVRSKIE.
TAk nazywają niektóre wyspy bliskie od pomienionych: na których jest dostatek ryżu i Sagu; a to jest owoc z pewnych drzew/ tak wielkich jako są palmy/ z którego czynią mąkę i chleb sporszy i sytniejszy/ a niż bywa z ryżu. Jest też tam potrawa pospolita z gałązek onegoż drzewa: gdy te gałązki nasiekają/ wypuszczają sok biały/ który piją za wino. Są też tam pewne
Leukupiny/ zle słynące dla niebespiecznego tám żeglowánia/ y dla rozboiow. Tám stráćił wszytko Franciscus Seranus: iednák odiąwszy Nawę rozboynikom/ ktorzy go y iego towárzysze chćieli wźiąć za niewolniki/ vszedł z rąk ich zdrowo. Kśięgi wtore. WYSPY MAVRSKIE.
TAk názywáią niektore wyspy bliskie od pomienionjch: ná ktorych iest dostátek ryżu y Sagu; á to iest owoc z pewnych drzew/ ták wielkich iáko są pálmy/ z ktorego czynią mąkę y chleb sporszy y sytnieyszy/ á niż bywa z ryżu. Iest też tám potráwá pospolita z gáłązek onegoż drzewá: gdy te gáłąski náśiekáią/ wypusczáią sok biały/ ktory piią zá wino. Są też tám pewne
Skrót tekstu: BotŁęczRel_II
Strona: 33
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. II
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
. pędzi/ których używają na baryły/ i na statki insze/ miąższe na łokieć jedne/ a drugie mniej. Drzewa/ iż mają słońce zawsze bliskie/ posadzone ku Solstitium południowemu abo też północemu/ nigdy nie są bez liścia: bo niż stare opadnie/ już się nowego narodzi. Pożywienie przedniejsze obywatelów tutecznych jest drzewo Sagu/ podobne palmie: z galęzi jego nasiekanych/ póki są młode/ ciecze niemało soku białego/ który świeży będąc ma smak słodki/ i osobliwy; a przewarzony stoi im za wino i za olej. Chleb czynią ze drżenia od drzewa; który naprzód kładą w słoną wodę/ i tam przez kilka dni trzymają: potym
. pędźi/ ktorych vżywáią ná báryły/ y ná státki insze/ miąższe ná łokieć iedne/ á drugie mniey. Drzewá/ iż máią słońce záwsze bliskie/ posádzone ku Solstitium południowemu ábo też pułnocnemu/ nigdy nie są bez liśćia: bo niż stáre opádnie/ iuż się noweg^o^ národźi. Pożywienie przednieysze obywátelow tutecznych iest drzewo Sagu/ podobne pálmie: z gálęźi iego náśiekánych/ poki są młode/ ćiecze niemáło soku białego/ ktory świeży będąc ma smák słodki/ y osobliwy; á przewárzony stoi im zá wino y zá oley. Chleb czynią ze drżeniá od drzewá; ktory naprzod kłádą w słoną wodę/ y tám przez kilká dni trzymáią: potym
Skrót tekstu: BotŁęczRel_II
Strona: 35
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. II
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
abo w korzenie pewne/ które upieczone służą ludziom miasto chleba. a tak i tym sposobem ono iści się: Non in solo pane viuit homo. India i China żyją ryżem/ Japon też ryżem: Peru i Nowa Hiszpania/ częścią Mahizem/ częścią Kuchami z korzenia/ Kikimechi Carobbami: Moluki i pobliskie wyspy/ częścią Sagu/ częścią korzeniem. W Islandiej chleb robią z mąki umełtej z ryb suchych: a w Szwecji po niektórych miejscach/ z skor sosnowych i inszych drzew. Solor od Malaki leży 300. mil Francuskich. Księgi wtóre. VENDENAO, TENDAJA, LUZZON. etc.
PRzybylismy do wyspów/ które zowią właśnie Filipine. O przymiotach
ábo w korzenie pewne/ ktore vpieczone służą ludźiom miásto chlebá. á ták y tym sposobem ono iśći się: Non in solo pane viuit homo. India y Chiná żyią ryżem/ Iápon też ryżem: Peru y Nowa Hiszpánia/ częśćią Máhizem/ częśćią Kuchámi z korzenia/ Kikimechi Cárobbámi: Moluki y pobliskie wyspy/ częśćią Ságu/ częśćią korzeniem. W Islandiey chleb robią z mąki vmełtey z ryb suchych: á w Szweciey po niektorych mieyscách/ z skor sosnowych y inszych drzew. Solor od Máláki leży 300. mil Fráncuskich. Kśięgi wtore. VENDENAO, TENDAYA, LVZZON. etc.
PRzybylismy do wyspow/ ktore zowią własnie Philippine. O przymiotách
Skrót tekstu: BotŁęczRel_II
Strona: 37
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. II
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609