Własnaś mumija żywa albo obieszony Ścierw i na szubienicy trzy lata wędzony. Przeklęte wszytkie baby, jakże ony wiele Uciech młodym popsują i w smutek wesele Obrócą — a z zazdrości, bo tą szczerze żyją, Zazdrość u nich za duszę, od niej samej tyją; Stąd te otwarte groby, diabelskie poczwary,
Szkieleta samorodne i wszytek cech stary Młodym dziewkom, którym ich za straż przystawiają, Nie dozwalają, o co już same nie dbają. Ale choćby też dbały, szalałby w miłości, Kto by ich stare porwał obierać się kości. A trudno ich w czym podejść: diabeł mądr, bo stary; Ostatek od latawców wiedzą i
Własnaś mumija żywa albo obieszony Ścierw i na szubienicy trzy lata wędzony. Przeklęte wszytkie baby, jakże ony wiele Uciech młodym popsują i w smutek wesele Obrócą — a z zazdrości, bo tą szczerze żyją, Zazdrość u nich za duszę, od niej samej tyją; Stąd te otwarte groby, diabelskie poczwary,
Szkieleta samorodne i wszytek cech stary Młodym dziewkom, którym ich za straż przystawiają, Nie dozwalają, o co już same nie dbają. Ale choćby też dbały, szalałby w miłości, Kto by ich stare porwał obierać się kości. A trudno ich w czym podejść: diabeł mądr, bo stary; Ostatek od latawców wiedzą i
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 329
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
chleb na kiju piecze.
Cóż zaś dalej? — „Z niewoli idę” — potym rzecze. Bródkę z krymska zapuści, burkę włoży na się, Niby jak, strawny żołnierz gębę darmo pasie, O wojnie prawi. A gdy w komput wejrzem szczery: Zasług w wojsku dwadzieścia miał godziny cztery. 128. ZEGAR SAMORODNY
Zegarem z ekscytarzem nazwę i napiszę Naszę Gretę, bo w nocy brząka — zawsze słyszę. 129. DOSKONAŁY ŚLUB
Wiara, miłość, uczciwość małżeńska — w agendzie Z posłuszeństwem jest. Ale niech tam i to będzie: Stare baby za młode kiedy idą męże, Z nich każda niech cierpliwość swemu poprzysięże. 130. SENIOR
chleb na kiju piecze.
Coż zaś dalej? — „Z niewoli idę” — potym rzecze. Bródkę z krymska zapuści, burkę włoży na się, Niby jak, strawny żołnierz gębę darmo pasie, O wojnie prawi. A gdy w komput wejrzem szczery: Zasług w wojsku dwadzieścia miał godziny cztery. 128. ZEGAR SAMORODNY
Zegarem z ekscytarzem nazwę i napiszę Naszę Gretę, bo w nocy brząka — zawsze słyszę. 129. DOSKONAŁY ŚLUB
Wiara, miłość, uczciwość małżeńska — w agendzie Z posłuszeństwem jest. Ale niech tam i to będzie: Stare baby za młode kiedy idą męże, Z nich każda niech cierpliwość swemu poprzysięże. 130. SENIOR
Skrót tekstu: KorczFrasz
Strona: 40
Tytuł:
Fraszki
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
i króla rozśmieszyć. 36. DO NOWOTNYCH NIEDOPANKÓW
Przecież jedno, paniątka, nie barzo się storzyć: Dosyć kozie ogona, mówi Polak, po rzyć. Że kogo szczęście wioską i drugą wynosi, Zaraz łeb z korca dźwiga, zaraz się komosi. Zwłaszcza owi prosto z szkół, wyzuwszy opiekę, Co się introligują w samorodną tekę: Wojny nigdy nie służąc, w czym równość szlachecka, Posiadają żołnierzów zasłużonych dziecka; Posiedzieli go żołnierz, jeży się ropucha, Nie uciąwszy za pańskie zdrowie świni ucha. Nie wioski, nie szpalery, nie argenteryje Ani próżne wysokich domów presumpcyje: Równą się szlachtą chudzi rodzą i panowie. Mają pieniądze Żydzi i Szoci
i króla rozśmieszyć. 36. DO NOWOTNYCH NIEDOPANKÓW
Przecież jedno, paniątka, nie barzo się storzyć: Dosyć kozie ogona, mówi Polak, po rzyć. Że kogo szczęście wioską i drugą wynosi, Zaraz łeb z korca dźwiga, zaraz się komosi. Zwłaszcza owi prosto z szkół, wyzuwszy opiekę, Co się introligują w samorodną tekę: Wojny nigdy nie służąc, w czym równość szlachecka, Posiadają żołnierzów zasłużonych dziecka; Posiedzieli go żołnierz, jeży się ropucha, Nie uciąwszy za pańskie zdrowie świni ucha. Nie wioski, nie szpalery, nie argenteryje Ani próżne wysokich domów presumpcyje: Równą się szlachtą chudzi rodzą i panowie. Mają pieniądze Żydzi i Szoci
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 539
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
tym, Dziecię, odda dary swoje i krętym bluszczem obwodząc podwoje, potrząśnie progi twe różnymi ziołki, z rumioną różą mieszając fiołki.
Sameć (patrz) stada wesołe z pól hojnych mleko poniosą od owieczek dojnych. Ani te wilków, ani się lwów bojąc, acz im kły z paszczęk pokazują stojąc.
Wkołoć kolebki wznidą samorodne pozorne kwiatki i Twej woni godne, a jadowite skryje ziemia ziele i zgubi żądło w pręgatym wąż ciele.
A skoro dojdziesz bohatyrów chwały i weźmiesz z łukiem Ojca Twego strzały, powoli biały role kłos odzieje, jagodą cierznie, miodem dąb spotnieje.
Chciwości przecię dawny znak zostanie, bo i próć wałów okręt nie przestanie,
tym, Dziecię, odda dary swoje i krętym bluszczem obwodząc podwoje, potrząśnie progi twe różnymi ziołki, z rumioną różą mieszając fijołki.
Sameć (patrz) stada wesołe z pól hojnych mleko poniosą od owieczek dojnych. Ani te wilków, ani się lwów bojąc, acz im kły z paszczek pokazują stojąc.
Wkołoć kolebki wznidą samorodne pozorne kwiatki i Twej woni godne, a jadowite skryje ziemia ziele i zgubi żądło w pręgatym wąż ciele.
A skoro dojdziesz bohatyrów chwały i weźmiesz z łukiem Ojca Twego strzały, powoli biały role kłos odzieje, jagodą cierznie, miodem dąb spotnieje.
Chciwości przecię dawny znak zostanie, bo i próć wałów okręt nie przestanie,
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 61
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995