subsidium przeszkód zesłać i t. d., ale eventus alia monstravit. Hetman bowiem obstacula orania uspokoił. Wojskami litewskiemi i regimentami, asystencją i przyjaciółmi dobrze opatrzony, że nie śmiano nań natrzeć, zasiadł, przysiągł i został marszałkiem trybunalskim.
Król imć szwedzki wyszedł tandem z Bandyra, przez Saksonią z wielkim dość azardem samowtór przebiegł; stanął w Stralshundzie inkognito w nocy ledwie poznany, cum magno applausu przyjęty. Obeszterlejtnant associatus mu, nie wytrzymał podróżnej pracy, z niewczasów wielkich w Stralshundzie w kilka dni umarł, (bo król nie znał dnia i nocy, continuo biegł mało co wypoczywając, mało co śpiąc, nie przewłócząc się przez niedziel kilka
subsidium przeszkód zesłać i t. d., ale eventus alia monstravit. Hetman bowiem obstacula orania uspokoił. Wojskami litewskiemi i regimentami, assystencyą i przyjaciołmi dobrze opatrzony, że nie śmiano nań natrzeć, zasiadł, przysiągł i został marszałkiem trybunalskim.
Król imć szwedzki wyszedł tandem z Bandyra, przez Saxonią z wielkim dość azardem samowtór przebiegł; stanął w Stralshundzie inkognito w nocy ledwie poznany, cum magno applausu przyjęty. Obeszterlejtnant associatus mu, nie wytrzymał podróżnéj pracy, z niewczasów wielkich w Stralshundzie w kilka dni umarł, (bo król nie znał dnia i nocy, continuo biegł mało co wypoczywając, mało co śpiąc, nie przewłócząc się przez niedziel kilka
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 306
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
po drugi, Każe żenie odprawić, gdy nie było sługi. Dała owa, nie wiedząc, co komu należy: Mnich wziął konfortatywę, ten z purgansem bieży. Książę zaraz swój wypił; ksiądz aże o jutrze, Stolec sobie gotuje i czym dupę utrze. Już się dobrze zmroczyło, gdy ku onej wieży Idzie książę samowtór w nieznacznej odzieży I stanie, gdzie w jedwabnym upleciona sznurze Z okna wisi drabina tuż przy samym murze. On to dał był urobić; zaniosły ją baby I mocno do żelaznej przywiążą hantaby, Po której skoro wlezie, jako łażą zdebie, Obaczywszy anioła, mniema się być w niebie. Stół cukrowy, gotowe łoże,
po drugi, Każe żenie odprawić, gdy nie było sługi. Dała owa, nie wiedząc, co komu należy: Mnich wziął konfortatywę, ten z purgansem bieży. Książę zaraz swój wypił; ksiądz aże o jutrze, Stolec sobie gotuje i czym dupę utrze. Już się dobrze zmroczyło, gdy ku onej wieży Idzie książę samowtór w nieznacznej odzieży I stanie, gdzie w jedwabnym upleciona sznurze Z okna wisi drabina tuż przy samym murze. On to dał był urobić; zaniosły ją baby I mocno do żelaznej przywiążą hantaby, Po której skoro wlezie, jako łażą zdebie, Obaczywszy anioła, mniema się być w niebie. Stół cukrowy, gotowe łoże,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 363
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
JAKO KTO CHCE
Niesłusznie przyjaciele moi mnie kłopocą, Że nie wiedeńską, jaka dziś moda, karocą, Nie w drogich aksamitach, chociażby mi snadno, Nie z końmi podwodnymi jeżdżę, nie czeladno. Było też i to kiedyś. Na cóż się przeciwić Światu, gdy się człek poczni od starości krzywić? Wżdy przecie nie samowtór, przecie sześcią koni, Choć też czasem karetę i źrebiątko goni. Puszczam cug, niechaj szumi, niech jeździ bogato, Kto godzien, a co większa, kogo stanie na to. Wolno w Polsce; niejeden lecz, widzę, tym szumem Nagradza niedostatki rodzenia z rozumem. 437. KIERMASZE
Ja prawdziwie nie widzę,
JAKO KTO CHCE
Niesłusznie przyjaciele moi mnie kłopocą, Że nie wiedeńską, jaka dziś moda, karocą, Nie w drogich aksamitach, chociażby mi snadno, Nie z końmi podwodnymi jeżdżę, nie czeladno. Było też i to kiedyś. Na cóż się przeciwić Światu, gdy się człek poczni od starości krzywić? Wżdy przecie nie samowtór, przecie sześcią koni, Choć też czasem karetę i źrebiątko goni. Puszczam cug, niechaj szumi, niech jeździ bogato, Kto godzien, a co większa, kogo stanie na to. Wolno w Polszczę; niejeden lecz, widzę, tym szumem Nagradza niedostatki rodzenia z rozumem. 437. KIERMASZE
Ja prawdziwie nie widzę,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 377
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
karet bywa na dziesiątek tysięcy, tak że w całym mieście i chodzić przed karetami niepodobna.
Dnia 20 Februarii przeprowadziłem się do klasztorka ojców primos Paulinos, jacy są u nas w Częstochowie, proprie Węgrom należącego (ponieważ quaelibet natio habet suam propriam ecclesiam w Rzymie), gdziem sobie najął stancją i ze stołem, samowtór z sługą moim; na miesiąc postanowiłem po dwunastu czerwonych złotych, jakoż taniej nikędy znaleźć niepodobna było.
Tego dnia u Jezuwitów sub titulo Il Gesu (jako moris est, że zawsze nabożeństwo się odprawuje podczas zapust) sollemnissima expositio Naświętszego Sakramentu
było, i wielkie nabożeństwo praesentia 24 kardynałów, i konkurs ludzi niemały, quod
karet bywa na dziesiątek tysięcy, tak że w całym mieście i chodzić przed karetami niepodobna.
Dnia 20 Februarii przeprowadziłem się do klasztorka ojców primos Paulinos, jacy są u nas w Częstochowie, proprie Węgrom należącego (ponieważ quaelibet natio habet suam propriam ecclesiam w Rzymie), gdziem sobie najął stancją i ze stołem, samowtór z sługą moim; na miesiąc postanowiłem po dwunastu czerwonych złotych, jakoż taniej nikędy znaleźć niepodobna było.
Tego dnia u Jezuwitów sub titulo Il Gesu (jako moris est, że zawsze nabożeństwo się odprawuje podczas zapust) sollemnissima expositio Naświętszego Sakramentu
było, i wielkie nabożeństwo praesentia 24 kardynałów, i konkurs ludzi niemały, quod
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 200
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
są osobne balwerki propter tuendam portam. Intus plac wielki i mieszkania różnego niemało. Żołnierza in praesidio zawsze kilkaset, armamentarium pełne varii armorum generis, annonae opatrzność wielka. Dość na tym, iż srodze sławna forteca, jakoż in re ipsa videtur niedobyta być.
Wieczorem tego dnia nająłem prokacego z Mediolanu aż do Paryża samowtór z pojazdem i ze strawą (jeno gdzie bym się chciał, w którym mieście bawić tedy się powinienem sam sustentować) 75 dawszy mu 35 czerwonych złotych, jako zwyczaj niesie.
Dnia 5 Aprilis. Z Mediolanu rano ruszyłem się do Turynu prosto sumendo iter. Pokarmu za mil włoskich 20 we wsi porządnej nad
są osobne balwerki propter tuendam portam. Intus plac wielki i mieszkania różnego niemało. Żołnierza in praesidio zawsze kilkaset, armamentarium pełne varii armorum generis, annonae opatrzność wielka. Dość na tym, iż srodze sławna forteca, jakoż in re ipsa videtur niedobyta być.
Wieczorem tego dnia nająłem prokacego z Mediolanu aż do Paryża samowtór z pojazdem i ze strawą (jeno gdzie bym się chciał, w którym mieście bawić tedy się powinienem sam sustentować) 75 dawszy mu 35 czerwonych złotych, jako zwyczaj niesie.
Dnia 5 Aprilis. Z Mediolanu rano ruszyłem się do Turynu prosto sumendo iter. Pokarmu za mil włoskich 20 we wsi porządnej nad
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 267
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
ż bratu memu drogę uprosiłem u Krasińskiego, generała majora wojsk lit., podkomorzego ciechanowskiego, czerw, zł pięćdziesiąt, że mi je pożyczył. Poszło tedy to wszystko na brata mego, tak dalece, że ja z kilką tylko szóstakami wyjechałem z Warszawy do Rasny, którymi, mały mając ekwipaż, bo tylko samowtór konno będąc, musiałem się obchodzić.
Tymczasem ociec mój, zaniósłszy manifest na Lechnickiego w terminach nie barzo ostrożnych, gdyż wyraził ignotum, jakiej kondycji i fortuny był Lechnicki, próżekwował sprawę divortii
w konsystorzu janowskim, co jako matkę moją barzo urażało, tak tym do większej między rodzicami mymi przychodziło niechęci, tak dalece,
ż bratu memu drogę uprosiłem u Krasińskiego, generała majora wojsk lit., podkomorzego ciechanowskiego, czerw, zł pięćdziesiąt, że mi je pożyczył. Poszło tedy to wszystko na brata mego, tak dalece, że ja z kilką tylko szóstakami wyjechałem z Warszawy do Rasny, którymi, mały mając ekwipaż, bo tylko samowtór konno będąc, musiałem się obchodzić.
Tymczasem ociec mój, zaniósłszy manifest na Lechnickiego w terminach nie barzo ostrożnych, gdyż wyraził ignotum, jakiej kondycji i fortuny był Lechnicki, prozekwował sprawę divortii
w konsystorzu janowskim, co jako matkę moją barzo urażało, tak tym do większej między rodzicami mymi przychodziło niechęci, tak dalece,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 135
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
do trybunału otrzymanej protekcji i skarżąc się na Sapiehę, kanclerza lit., ale mu dobrą dał reprymendę i nie chciał złej sprawie jego być pomocą.
Z tym wszystkim ekspens coraz większy dla mnie rósł, a od ojca mego barzo szczupły miałem suplement. Umyśliłem tedy nie paradować, ale konno samotrzeć, a czasem samowtór wszędzie jeździłem. Na strojenie się nie sadziłem i nigdzie znacznych nie chciałem pożyczyć pieniędzy, ażebym od nich prowizji nie płacił.
Pobiegłem potem z Wilna do Zabiełły, teraźniejszego marszałka kowieńskiego, mego dobrodzieja, do Czerwonego Dworu, który mię łaskawie przyjął. Cieszył się z całą swoją familią z moich u
do trybunału otrzymanej protekcji i skarżąc się na Sapiehę, kanclerza lit., ale mu dobrą dał reprymendę i nie chciał złej sprawie jego być pomocą.
Z tym wszystkim ekspens coraz większy dla mnie rósł, a od ojca mego barzo szczupły miałem suplement. Umyśliłem tedy nie paradować, ale konno samotrzeć, a czasem samowtór wszędzie jeździłem. Na strojenie się nie sadziłem i nigdzie znacznych nie chciałem pożyczyć pieniędzy, ażebym od nich prowizji nie płacił.
Pobiegłem potem z Wilna do Zabiełły, teraźniejszego marszałka kowieńskiego, mego dobrodzieja, do Czerwonego Dworu, który mię łaskawie przyjął. Cieszył się z całą swoją familią z moich u
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 150
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
za nim pożegnać go.
Dosyć go zastał smutnego; coś mu serce wróży złego. Myśli się odjąć nie może; twierdzi, że mu to pomoże, Gdy się jeszcze do mnie wróci, iże mu się żalu skróci. Niedługo deliberował, z księdzem wrócić się gotował.
A tu zaś wszytkich zostawił, bo się samowtór wyprawił. Więc gdym się nie spodziewała, aż go ja w domu witała! Alić miasto uśmierzenia, żalu, abo w nim ulżenia, Większej przyczynił ciężkości, ale i sobie żałości! Nie mogąc się żalowi odjąć, wrócił się znowu do Kurowa. TRANSAKCJA ALBO OPISANIE
Znowu ów żal renowował, gdy się w drogę
za nim pożegnać go.
Dosyć go zastał smutnego; coś mu serce wróży złego. Myśli się odjąć nie może; twierdzi, że mu to pomoże, Gdy się jeszcze do mnie wróci, iże mu się żalu skróci. Niedługo deliberował, z księdzem wrócić się gotował.
A tu zaś wszytkich zostawił, bo się samowtór wyprawił. Więc gdym się nie spodziewała, aż go ja w domu witała! Alić miasto uśmierzenia, żalu, abo w nim ulżenia, Większej przyczynił ciężkości, ale i sobie żałości! Nie mogąc się żalowi odjąć, wrócił się znowu do Kurowa. TRANSAKCYJA ALBO OPISANIE
Znowu ów żal renowował, gdy się w drogę
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 183
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
3/ uczyni 6/ które addując uczyni 18/ w pułsetku płótna zawsze 50 łokci/ co we wszytkich uczyni 250 łokci/ i będzie Reguła tak:
person
18__250
12
166 4/6 łok.
6 F.
83 1/3 łok.
Item/ Miał jeden Szlachcić sprawę w Krakowie / dla której mieszkał tydzień samowtór w jednej gospodzie/ więc zastał swego Przyjaciela/ który już trzy dni przed nim pierwej stanął w tejże gospodzie. Przyjechał znowu inny jego towarzysz samoczwart/ mieszkali z nim wespół cztery dni. Mieli tedy wraz odjachać/ dospodarz uczyniwszy rachunek/ chce od nich 144 zł. Pytam wiele na jednę osobę przyjdzie za każdy obiad
3/ vczyni 6/ ktore ádduiąc vczyni 18/ w pułsetku płotná záwsze 50 łokći/ co we wszytkich vczyni 250 łokći/ y będźie Regułá ták:
person
18__250
12
166 4/6 łok.
6 F.
83 1/3 łok.
Item/ Miał ieden Sláchćić spráwę w Krákowie / dla ktorey mieszkał tydźień sámowtor w iedney gospodźie/ więc zástał swego Przyiaćielá/ ktory iuż trzy dni przed nim pierwey stánął w teyże gospodźie. Przyiechał znowu inny iego towárzysz sámoczwart/ mieszkáli z nim wespoł cztery dni. Mieli tedy wraz odiácháć/ dospodarz vczyniwszy ráchunek/ chce od nich 144 zł. Pytam wiele ná iednę osobę przyidźie zá káżdy obiad
Skrót tekstu: GorAryt
Strona: 165
Tytuł:
Nowy sposób arytmetyki
Autor:
Jan Aleksander Gorczyn
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1647
Data wydania (nie wcześniej niż):
1647
Data wydania (nie później niż):
1647
powodzie. Krajczych Czterech.
II. MM. PP. Stefan Gromadzki, Mołodecki, Pyszyński, Strojnowski. Srebrni Kozacy.
Srebrni Kozacy, od srebra litego nazwani, których było sześćdziesiąt, Różnych ludzi, Szlachta, Węgrowie, Tatarowie, na koniech dobrych, Rumakach. Szable oprawne, i Sajdaki, Rzędy lite, każdy samowtór. Tych była powinność w drodze przed Karetą jachać samych, a czeladź za karetą. A na miejscu Asystować. Ci byli na strawnych pieniądzach. Komornicy.
Na on czas Komornikami, nazywano Młodź, których Rejestr nie był zawarty, jedni przyjeżdzali, drudzy odjeżdzali, a było zacnych ludzi Szlachty Polskiej i wielkiej Familii, z
powodźie. Kráyczych Czterech.
II. MM. PP. Stefan Gromádzki, Mołodecki, Pyszyński, Stroynowski. Srebrni Kozacy.
Srebrni Kozacy, od srebrá litego názwáni, ktorych było sześćdźieśiąt, Rożnych ludźi, Szláchtá, Węgrowie, Tátárowie, ná koniech dobrych, Rumakách. Száble opráwne, y Sáydaki, Rzędy lite, káżdy sámowtor. Tych byłá powinność w drodze przed Káretą iácháć sámych, á czeladź zá káretą. A ná mieyscu Assystowáć. Ci byli ná stráwnych pieniądzách. Komornicy.
Ná on czás Komornikámi, názywano Młodź, ktorych Rejestr nie był záwárty, iedni przyieżdzáli, drudzy odieżdzáli, á było zacnych ludźi Szláchty Polskiey y wielkiey Familiey, z
Skrót tekstu: CzerDwór
Strona: A2v
Tytuł:
Dwór, wspaniałość, powaga i rządy ... Stanisława Lubomirskiego ...
Autor:
Stanisław Czerniecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
inwentarze, kroniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1697
Data wydania (nie wcześniej niż):
1697
Data wydania (nie później niż):
1697