, gęba się skrzywiła I tymże co pod pachą smrodem zaraziła; Brwi jako u niedźwiedzia roztarchane wiszą, Łeb jak skóra, na której przywileje piszą, Nie zawadzisz o włosek i tak wygładzony, Żeby tam na nim mógł być anyżek młócony. Każdą kość by policzył, sama tylko skóra Z kościami w twoim ciele żyje samowtóra, Własnaś mumija żywa albo obieszony Ścierw i na szubienicy trzy lata wędzony. Przeklęte wszytkie baby, jakże ony wiele Uciech młodym popsują i w smutek wesele Obrócą — a z zazdrości, bo tą szczerze żyją, Zazdrość u nich za duszę, od niej samej tyją; Stąd te otwarte groby, diabelskie poczwary,
, gęba się skrzywiła I tymże co pod pachą smrodem zaraziła; Brwi jako u niedźwiedzia roztarchane wiszą, Łeb jak skóra, na której przywileje piszą, Nie zawadzisz o włosek i tak wygładzony, Żeby tam na nim mógł być anyżek młócony. Każdą kość by policzył, sama tylko skóra Z kościami w twoim ciele żyje samowtóra, Własnaś mumija żywa albo obieszony Ścierw i na szubienicy trzy lata wędzony. Przeklęte wszytkie baby, jakże ony wiele Uciech młodym popsują i w smutek wesele Obrócą — a z zazdrości, bo tą szczerze żyją, Zazdrość u nich za duszę, od niej samej tyją; Stąd te otwarte groby, diabelskie poczwary,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 328
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
. Nie dziwuj/ zejdzie się to im wszytko. Scythę pacis publicae violatores ac turbatores. b. 1616. Zbrodni Tatarskich Inwentarz krótki. Veritas latorenescit. Podstarościego Stokliskiego rozstrzelać chcieli. Argenteis enim pugnant telis, ideo omnia vincunt.
Czwarty. Po drogach i gościńcach rozbijają. Dobrosiłkowskiego w dordze z pieniędzy skarbowych poborowych/ samowtórego zabili/ i do ośmi tysięcy pieniędzy od niego wzięli. A to sprawili Tatarowie z Soroktatar/ bo tymi pieniędzmi dobrze po Wilnie i Trokach w gospodach szafowali. Znać iż Tatarowie dawno rozbójstwem się bawią/ bo i prawo w Statucie o rozbojach ich mamy. o. Dobrzećby i prawo z nowu obostrzyć na nie/
. Nie dźiwuy/ zeydźie się to im wszytko. Scythę pacis publicae violatores ac turbatores. b. 1616. Zbrodni Tátárskich Inwentarz krotki. Veritas latorenescit. Podstárośćiego Stokliskie^o^ rozstrzeláć chćieli. Argenteis enim pugnant telis, ideo omnia vincunt.
Czwarty. Po drogách y gośćińcách rozbiiáią. Dobrośiłkowskiego w dordze z pieniędzy skárbowych poborowych/ sámowtorego zábili/ y do ośmi tyśięcy pieniędzy od niego wźięli. A to spráwili Tátárowie z Soroktátar/ bo tymi pieniędzmi dobrze po Wilnie y Trokách w gospodách száfowáli. Znáć iż Tátárowie dawno rozboystwem się báwią/ bo y práwo w Státućie o rozboiách ich mamy. o. Dobrzećby y práwo z nowu obostrzyć ná nie/
Skrót tekstu: CzyżAlf
Strona: 39
Tytuł:
Alfurkan tatarski
Autor:
Piotr Czyżewski
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
egzotyka, historia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
, Patrzę ku kościołowi: próżna wszędzie ścieżka; Toż dobywszy wytrzęsę na stół wszytko z mieszka. „Nężci — rzekę — coś zastał.” Pojrzy na mnie krzywo: „Schowajcie sobie, panie, szelągi na żniwo; Ja nic za nie nie kupię; orciskiem mnie którym Darujcie.” Wspomnę sobie tu o samowtórym Kucharzu. „Poczekajże — rzekę — miły bracie, Choć ci by szelągami dosyć kopa na cię” — I w rzeczy mu po orty wychodzę do sieni. Tymczasem pozrzucawszy kucharzom pieczeni, Z gorącymi rożnami, i sam oszczepisko Z pieca porwawszy, każę iść przy sobie blisko. Widząc ich, drab wstał z ławy
, Patrzę ku kościołowi: próżna wszędzie ścieżka; Toż dobywszy wytrzęsę na stół wszytko z mieszka. „Nężci — rzekę — coś zastał.” Pojźry na mnie krzywo: „Schowajcie sobie, panie, szelągi na żniwo; Ja nic za nie nie kupię; orciskiem mnie którym Darujcie.” Wspomnę sobie tu o samowtórym Kucharzu. „Poczekajże — rzekę — miły bracie, Choć ci by szelągami dosyć kopa na cię” — I w rzeczy mu po orty wychodzę do sieni. Tymczasem pozrzucawszy kucharzom pieczeni, Z gorącymi rożnami, i sam oszczepisko Z pieca porwawszy, każę iść przy sobie blisko. Widząc ich, drab wstał z ławy
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 561
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
pada zmaza tak plugawa na cię. Wszyscy napomnieć, wszyscy urazić się chronim, Tak kładąc, kiedy wszyscy, że i ty wiesz o nim. Rad by wiedział, powiedasz, twe i pomyślenie, Dlatego żeby oraz wygadzał twej żenie. Cudze syny piastujesz, cudze chowasz córy; Będzie ich więcej, bo się starasz samowtóry. 115. DO BISKUPA MYŚLIWEGO
Tak wstąpiwszy w Piotrowe każdy biskup tryby Myśliwy być powinien, zające czy ryby Łowić sieciami, czy to w morzu, czy to w borze, W pilnym tu Pańską kuchnią mający dozorze. I nasz biskup krakowski, książę na Siewierzu, Że daleki od morza, pilen łowu w zwierzu.
pada zmaza tak plugawa na cię. Wszyscy napomnieć, wszyscy urazić się chronim, Tak kładąc, kiedy wszyscy, że i ty wiesz o nim. Rad by wiedział, powiedasz, twe i pomyślenie, Dlatego żeby oraz wygadzał twej żenie. Cudze syny piastujesz, cudze chowasz córy; Będzie ich więcej, bo się starasz samowtóry. 115. DO BISKUPA MYŚLIWEGO
Tak wstąpiwszy w Piotrowe każdy biskup tryby Myśliwy być powinien, zające czy ryby Łowić sieciami, czy to w morzu, czy to w borze, W pilnym tu Pańską kuchnią mający dozorze. I nasz biskup krakowski, książę na Siewierzu, Że daleki od morza, pilen łowu w zwierzu.
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 584
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
się domyślają tego, Iż miłość tych przyczyną melancholij była, Co tak prędko szpetną twarz z pięknej uczyniła.
XXV.
Oczu z niego nie spuści brat: tak się dziwuje, Mniema, iż mu dla tego żal przykry dojmuje, Że jednej tylko w domu swej odjechał żony; Ten przeciwnem sposobem jest zaś utrapiony, Bo samowtórą zdybał. Więc go rozmaitemi Cieszy słowy, on czoło marszcząc, z nadętemi W ziemię patrzy wargami, lekarstwa żadnego Nie chce brać od tych, rany bo nie widzą jego. PIEŚŃ XXVIII.
XXVI.
Jedzie z niem, oraz o żal pytać nie przestaje, I coby miał umniejszać, bólu mu przydaje; Od
się domyślają tego, Iż miłość tych przyczyną melankolij była, Co tak prędko szpetną twarz z pięknej uczyniła.
XXV.
Oczu z niego nie spuści brat: tak się dziwuje, Mniema, iż mu dla tego żal przykry dojmuje, Że jednej tylko w domu swej odjechał żony; Ten przeciwnem sposobem jest zaś utrapiony, Bo samowtórą zdybał. Więc go rozmajtemi Cieszy słowy, on czoło marszcząc, z nadętemi W ziemię patrzy wargami, lekarstwa żadnego Nie chce brać od tych, rany bo nie widzą jego. PIEŚŃ XXVIII.
XXVI.
Jedzie z niem, oraz o żal pytać nie przestaje, I coby miał umniejszać, bolu mu przydaje; Od
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 362
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
brać go w małej liczbie psów do czasu/ tedy kiedy mu nie będzie miał kto naganiać/ musi sam gonić/ a pilnować go przytym żeby mu przytym do gonienia przymuszeniu i zasadżenie ganić/ to słowy/ to chlustem: tedy prędko zapomni swego łotrostwa/ i będzie dobry jako pierwej: a osobliwie zimie dobrze samowtórego z dobrym psem/ a leniwszym niż on/ w tropy puszczać.
Ten trzeci trudny do naprawy/ przeto wytrwawszy mu czas słuszny/ jeśli nie imię we środku gonić/ abo pozadu/ dawszy pokoj swemu rzemiosłu dawnemu/ to jest gonieniu w przodku/ musisz abo tego zbyć/ abo owych rętszych/ tedy on
bráć go w máłey licżbie psow do cżásu/ tedy kiedy mu nie będźie miał kto nágániáć/ muśi sám gonić/ á pilnowáć go przytym żeby mu przytym do gonienia przymuszeniu y zásádżenie ganić/ to słowy/ to chlustem: tedy prędko zápomni swego łotrostwá/ y będźie dobry iáko pierwey: á osobliwie źimie dobrze sámowtorego z dobrym psem/ á leniwszym niż on/ w tropy puscżáć.
Ten trzeći trudny do napráwy/ przeto wytrwawszy mu cżás słuszny/ iesli nie imie we środku gonić/ ábo pozádu/ dawszy pokoy swemu rzemięsłu dawnemu/ to iest gonieniu w przodku/ muśisz ábo tego zbydź/ ábo owych rętszych/ tedy on
Skrót tekstu: OstrorMyśl1618
Strona: 39
Tytuł:
Myślistwo z ogary
Autor:
Jan Ostroróg
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
myślistwo, zoologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
się tak błogo Nie rodził na świat, żeby Bóg miał karmić kogo. Kto w młodym wieku miejsca starości nie ściele, Nie pożywi swoboda i twoje wesele, Niech sobie pod cudzymi grób gotuje płoty. Wszelkie kalectwo znośne, prócz jednej ślepoty. Wyprosi chleba chromy i ułomny skóry, Łacniej sam jeden żyje, niż kto samowtóry. Ślepemu trzeba wodza, trzeba sługę chować, I jego, i sam siebie jałmużną strawować. Samemu trudno chodzić, choćby najostrożniej Chciał stąpać. Otośmy tu obaawa podrożni, Poczekaj, a przypatrz się.” Toż zmrużywszy oczy, Macając ścieżki laską, pomalutku kroczy. Czeka ów, a widząc go przed sobą
się tak błogo Nie rodził na świat, żeby Bóg miał karmić kogo. Kto w młodym wieku miejsca starości nie ściele, Nie pożywi swoboda i twoje wesele, Niech sobie pod cudzymi grób gotuje płoty. Wszelkie kalectwo znośne, prócz jednej ślepoty. Wyprosi chleba chromy i ułomny skóry, Łacniej sam jeden żyje, niż kto samowtóry. Ślepemu trzeba wodza, trzeba sługę chować, I jego, i sam siebie jałmużną strawować. Samemu trudno chodzić, choćby najostrożniej Chciał stąpać. Otośmy tu obaawa podrożni, Poczekaj, a przypatrz się.” Toż zmrużywszy oczy, Macając ścieżki laską, pomalutku kroczy. Czeka ów, a widząc go przed sobą
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 258
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
kował smoku, co śmiał swą władzą w Twe dziedzictwo wdzierać i znowuś w niebo przeniesion w obłoku, nie racz nad nami z swą się rozpościerać sprawiedliwością i wywiąż mu z troku, świętą krwią swoją z szatańskiej katusze, oswobodzone chrześcijańskie dusze.
101 Co mały Dawid w on czas był z olbrzymem, co Elizeusz prorok samowtóry, gdy go syryjskie z miastem Dotaimem otoczy wojsko ciężkiej armatury,
tom ja jest, kiedy przeciwko mnie z Krymem złączy potęgę hardy Turczyn, który trzech części świata monarchiją wsparty, przez moję głowę jeszcze siąga czwartej.
102 Ale gdy mnie Ty swej dodasz pomocy, której przed Twoim żebrzę majestatem, tak jako Dawid tryjumfował w
kował smoku, co śmiał swą władzą w Twe dziedzictwo wdzierać i znowuś w niebo przeniesion w obłoku, nie racz nad nami z swą się rozpościerać sprawiedliwością i wywiąż mu z troku, świętą krwią swoją z szatańskiej katusze, oswobodzone chrześcijańskie dusze.
101 Co mały Dawid w on czas był z olbrzymem, co Elizeusz prorok samowtóry, gdy go syryjskie z miastem Dotaimem otoczy wojsko ciężkiej armatury,
tom ja jest, kiedy przeciwko mnie z Krymem złączy potęgę hardy Turczyn, który trzech części świata monarchiją wsparty, przez moję głowę jeszcze siąga czwartéj.
102 Ale gdy mnie Ty swej dodasz pomocy, której przed Twoim żebrzę majestatem, tak jako Dawid tryjumfował w
Skrót tekstu: PotMuzaKarp
Strona: 41
Tytuł:
Muza polska
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Adam Karpiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1996
we wszystkiej włoskiej ziemi bezecne, lepiej że w domach osobnych, na to przygotowanych, tak jako to było w Parmie i w Modynie, gdzie i uczciwiej stać i wczas lepszy i łacniej się ukryć, bo nie tak tam każdemu wolno, jako do austerii. A jeśli się nikomu nie trzeba dać znać, tedy potrzeba samowtóremu albo samotrzeciemu w pielgrzymski się ubiór ubrawszy, a kostur w ręce wziąwszy, pielgrzymować; acz i tak potrzebaby dexteritatem wielkiej zażyć, żeby nie poznano między ludźmi dowcipnymi, trzeźwymi, zatem zwłaszcza ogłoszeniem się już bytności królewiczowej we Włoszech, o którym skoro na jednem miejscu wiedzą, wszędzie zaraz wiedzą; a nie-
potrzeba z
we wszystkiéj włoskiéj ziemi bezecne, lepiéj że w domach osobnych, na to przygotowanych, tak jako to było w Parmie i w Modynie, gdzie i uczciwiéj stać i wczas lepszy i łacniéj się ukryć, bo nie tak tam każdemu wolno, jako do austeryi. A jeśli się nikomu nie trzeba dać znać, tedy potrzeba samowtóremu albo samotrzeciemu w pielgrzymski się ubiór ubrawszy, a kostur w ręce wziąwszy, pielgrzymować; acz i tak potrzebaby dexteritatem wielkiéj zażyć, żeby nie poznano między ludźmi dowcipnymi, trzeźwymi, zatém zwłaszcza ogłoszeniem się już bytności królewicowéj we Włoszech, o którym skoro na jedném miejscu wiedzą, wszędzie zaraz wiedzą; a nie-
potrzeba z
Skrót tekstu: PacOb
Strona: 112
Tytuł:
Obraz dworów europejskich
Autor:
Stefan Pac
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Kazimierz Plebański
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zygmunt Schletter
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1854