ROZWÓD Z ŻONĄ
Ciężka konstytucja i by nie od Boga Samego napisana, powiedziałbym: sroga. Ożenić się rzecz święta, ale z drugiej strony Okrutnie niebezpieczna, straszna, kiedy żony, Niech będzie pijanica, zła, głupia, nieplaga, Swarliwa, jadowita, niech cię jako zgaga Piecze w sercu ustawnie, niech sapi, niech dmucha, Szpetna, zrzędna, utratna, czarownica, plucha, Niech ci zdrowie skaleczy, poddanych zuboży, Opuścić zabroniono, gdy nie cudzołoży. Choćby to nie dla wstydu czyniła i cnoty, Lecz że dla pomienionych jej przymiotów kwoty Każdy się nią ostroczy, każdy się nią żadzi, Nic to, krom cudzołóstwa
ROZWÓD Z ŻONĄ
Ciężka konstytucyja i by nie od Boga Samego napisana, powiedziałbym: sroga. Ożenić się rzecz święta, ale z drugiej strony Okrutnie niebezpieczna, straszna, kiedy żony, Niech będzie pijanica, zła, głupia, nieplaga, Swarliwa, jadowita, niech cię jako zgaga Piecze w sercu ustawnie, niech sapi, niech dmucha, Szpetna, zrzędna, utratna, czarownica, plucha, Niech ci zdrowie skaleczy, poddanych zuboży, Opuścić zabroniono, gdy nie cudzołoży. Choćby to nie dla wstydu czyniła i cnoty, Lecz że dla pomienionych jej przymiotów kwoty Każdy się nią ostroczy, każdy się nią żadzi, Nic to, krom cudzołóstwa
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 127
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Jednę żeście ojczyźnie zaszczytem pasiekę Z trupów nieprzyjacielskich w polu słali szczerem. Nie wspominam Witolda z dawnym Kantymirem; Wszytkie was okazje, wszytkie, mężnej Litwy Widziały, kędy tylko toczyły się bitwy: Nie trzeba świadków szukać, gdzie wiedzą sąsiedzi, Moskwa sto razy bita i waleczni Szwedzi; Jeszcze Węgrzyn zuchwały, po wielkim Sapiże, Wspomniawszy Czarny Ostrów, swoje stopy liże, Jeszcze Ruś wiarołomna, jeszcze orda licha Na imię i buławę sapieżyńską wzdycha. Cóż znaczą krzyże szabel przy złomanej strzele? Tylko jakoście zawsze śmiele, zawsze w czele, Gdzie się koiwiek podało, zawsze sercem żywem, Zawsze z triumfującym stawali Gradywem. Stąd kwiatki,
Jednę żeście ojczyźnie zaszczytem pasiekę Z trupów nieprzyjacielskich w polu słali szczerem. Nie wspominam Witolda z dawnym Kantymirem; Wszytkie was okazyje, wszytkie, mężnej Litwy Widziały, kędy tylko toczyły się bitwy: Nie trzeba świadków szukać, gdzie wiedzą sąsiedzi, Moskwa sto razy bita i waleczni Szwedzi; Jeszcze Węgrzyn zuchwały, po wielkim Sapiże, Wspomniawszy Czarny Ostrów, swoje stopy liże, Jeszcze Ruś wiarołomna, jeszcze orda licha Na imię i buławę sapieżyńską wzdycha. Cóż znaczą krzyże szabel przy złomanej strzele? Tylko jakoście zawsze śmiele, zawsze w czele, Gdzie się koiwiek podało, zawsze sercem żywem, Zawsze z tryumfującym stawali Gradywem. Stąd kwiatki,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 187
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
a widłami Próżerpina, jej matka zaś sierpami, Cybele kosą macha Saturnową I tak każda z nich bratnią lub mężową Straszna jest bronią. A mnie zaś na ziemi Zosia oczyma niepożyczanemi Dobywa, strzela, gromi, bije, siecze, Wojuje, pali, pustoszy i piecze. ŁZY A SIMILI
Jako drzewo surowe na ogień włożone Sapi naprzód i dmucha, potem otoczone Nieprzyjacielem wkoło, przez kryjome oczy Wszytkę wilgotność z siebie i wszytek sok toczy, Na koniec, kiedy mu już obrony nie staje, W wągiel gore, a potem w szczery popiół taje, Tak ja opanowany będąc twą miłością, Wzdychałem naprzód, srogą ściśniony tęsknością, Potem sobie i
a widłami Prozerpina, jej matka zaś sierpami, Cybele kosą macha Saturnową I tak każda z nich bratnią lub mężową Straszna jest bronią. A mnie zaś na ziemi Zosia oczyma niepożyczanemi Dobywa, strzela, gromi, bije, siecze, Wojuje, pali, pustoszy i piecze. ŁZY A SIMILI
Jako drzewo surowe na ogień włożone Sapi naprzód i dmucha, potem otoczone Nieprzyjacielem wkoło, przez kryjome oczy Wszytkę wilgotność z siebie i wszytek sok toczy, Na koniec, kiedy mu już obrony nie staje, W wągiel gore, a potem w szczery popiół taje, Tak ja opanowany będąc twą miłością, Wzdychałem naprzód, srogą ściśniony tęsknością, Potem sobie i
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 31
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
niema woli.
Wieża piorunem rozbita, Niźli się z ziemią przywita, Z grzmotem się wielkim na swym gruncie składa I rozruch czyni wprzód, niźli upada. Przemów, serce, przemów śmiele, Nie widzi-ć miłość mówi wiele.
Drzewo na gorące wągle Wrzucone niszczeje nagle, Ale choć tleje, choć już dogorywa, Sapi i niemą skargą się odzywa. Przemów, serce, odkryj rany, Wzrok ma Kupido, nie język związany.
Wisła po równinie płynie W Białe Morze, w którym ginie, Ale niż w morskiej ochynie się bramie, Szumi i wały grobu swego łamie. Przemów, serce, cóż tajemy, Ślepy jest, ślepy Kupido
niema woli.
Wieża piorunem rozbita, Niźli się z ziemią przywita, Z grzmotem się wielkim na swym gruncie składa I rozruch czyni wprzód, niźli upada. Przemów, serce, przemów śmiele, Nie widzi-ć miłość mówi wiele.
Drzewo na gorące wągle Wrzucone niszczeje nagle, Ale choć tleje, choć już dogorywa, Sapi i niemą skargą się odzywa. Przemów, serce, odkryj rany, Wzrok ma Kupido, nie język związany.
Wisła po równinie płynie W Białe Morze, w którym ginie, Ale niż w morskiej ochynie się bramie, Szumi i wały grobu swego łamie. Przemów, serce, cóż tajemy, Ślepy jest, ślepy Kupido
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 277
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
grot tłucze się po oku. Nuż go w hołoble albo też do sani, Zwłaszcza pod rękę, zaprzęgą furmani: Szla grzywę zjadła i już stąpa drobniej, Jeśli na wadze przemaga podsobni; Choć aż do ziemie we trzy się gnie dzwona,
Pot z czoła, piany padają z ogona, Opiera nogi, ciągnie, sapi, dmucha, Wżdy mu biczysko świszczy koło brzucha. Jam ci to źrebiec, ja ten głupi szkapa; Mnieć to, mnie, ręka białogłowska złapa. By jeszcze ręka, nie luto by sercu; Piękna twarz, na pstrym stawiwszy kobiercu, Mocnymi słowy z otworzonej księgi, Dożywotnymi ujęła popręgi, I osiodławszy;
grot tłucze się po oku. Nuż go w hołoble albo też do sani, Zwłaszcza pod rękę, zaprzęgą furmani: Szla grzywę zjadła i już stąpa drobniej, Jeśli na wadze przemaga podsobni; Choć aż do ziemie we trzy się gnie dzwona,
Pot z czoła, piany padają z ogona, Opiera nogi, ciągnie, sapi, dmucha, Wżdy mu biczysko świszczy koło brzucha. Jam ci to źrebiec, ja ten głupi szkapa; Mnieć to, mnie, ręka białogłowska złapa. By jeszcze ręka, nie luto by sercu; Piękna twarz, na pstrym stawiwszy kobiercu, Mocnymi słowy z otworzonej księgi, Dożywotnymi ujęła popręgi, I osiodławszy;
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 352
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
dał go gospodyni schować. Więc kiedy przyszło strzelać, owa w nocy ślepej, Miasto prochu, nasiennej podała mu rzepy. Nabił ksiądz hakownicę i na długie drzewce Wetknąwszy knot, rozkaże palić na panewce. Mierzy klecha, przytyka, przeciera i dmucha; Ksiądz stoi za parkanem: jako puknie, słucha. A rzepa tylko sapi; toż, wziąwszy latarnie, Przypatruje się z bliska i dwie zgryzie ziarnie, A poznawszy omyłkę, łaje gospodyni, Że z niego żart i ludzkie śmiechowisko czyni. A owa: „Niewielem ci zgrzeszyła, mój panie: I rzepać, powiedają, za nabicie stanie. Nie trzeba hakownicę; jeśli kto nie wierzy
dał go gospodyni schować. Więc kiedy przyszło strzelać, owa w nocy ślepej, Miasto prochu, nasiennej podała mu rzepy. Nabił ksiądz hakownicę i na długie drzewce Wetknąwszy knot, rozkaże palić na panewce. Mierzy klecha, przytyka, przeciera i dmucha; Ksiądz stoi za parkanem: jako puknie, słucha. A rzepa tylko sapi; toż, wziąwszy latarnie, Przypatruje się z bliska i dwie zgryzie ziarnie, A poznawszy omyłkę, łaje gospodyni, Że z niego żart i ludzkie śmiechowisko czyni. A owa: „Niewielem ci zgrzeszyła, mój panie: I rzepać, powiedają, za nabicie stanie. Nie trzeba hakownicę; jeśli kto nie wierzy
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 376
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
szatańskei siły/[...] Pobożnym życiem jego moc swą utraciły. Lecz niemasz spokojniejszej i lepszej Wolności/ Jedno kiedy myśl wolna czuje się bez złości, Zawsze w weselu żyje zawsze Boskie gody/ Zawsze pieśni opiewa/ i inne Swobody. Odnosi: potajemny gdy jej Mol nie trapi/ Ale owa zła Wolność co nie śpi a sapi. Co owo myśl zła czyni wskroś gryzie sumnienie/ Przywodzi oszukanie przywodzi złe mienie. Przywodzi Boskie sądy pełne gniewu kary/ Taki robak w Niewolstwie górnie więc mary. Potym zmysły cnotliwe w tym mają pracować/ By w pokoju Ojczyznę umieli zachować. Która Wiarę/ i Zbory/ w swych piersiach piastuje/ Rodzice i pokrewne
szátáńskei śiły/[...] Poboznym życiem iego moc swą vtráćiły. Lecz niemász spokoynieyszey y lepszey Wolnośći/ Iedno kiedy myśl wolna czuie się bez złośći, Záwsze w weselu żyie záwsze Boskie gody/ Záwsze pieśni opiewá/ y inne Swobody. Odnośi: potáiemny gdy iey Mol nie trapi/ Ale owá zła WOLNOSC co nie spi á sápi. Co owo mysl zła czyni wskroś gryźie sumnienie/ Przywodźi oszukánie przywodźi złe mienie. Przywodźi Boskie sądy pełne gniewu káry/ Táki robak w Niewolstwie gornie więc máry. Potym zmysły cnotliwe w tym máią prácowáć/ By w pokoiu Oycżyznę vmieli záchowáć. Ktora Wiárę/ y Zbory/ w swych pierśiách piástuie/ Rodźice y pokrewne
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: C4
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
choć się nie tycze go, maca, Choć inszemu należy, do siebie obraca. Cóż, jeśli w czym poczuwa! płonie jako siarka, Jako w wodzie żelazo rozpalone sarka. Jeśli ksiądz na kazaniu ogółem co gada, A wie na się, zaraz to do siebie przykłada; Nie może tego strawić, gniewa, sapi, dmucha, Że wszytkim wydał, czego zwierzył mu do ucha. Taką rzeczą niech na mróz i na wiatr się gniewa, Że nie na wszytkich, ale nań tylko powiewa. 292. RZYMSKI MIESZCZANIN, WAKCJA, TU LEŻY
Mijając dwór zacnego, ale tylko rodem, Bo się szlachcicem inszym nie mógł zwać
choć się nie tycze go, maca, Choć inszemu należy, do siebie obraca. Cóż, jeśli w czym poczuwa! płonie jako siarka, Jako w wodzie żelazo rozpalone sarka. Jeśli ksiądz na kazaniu ogółem co gada, A wie na się, zaraz to do siebie przykłada; Nie może tego strawić, gniewa, sapi, dmucha, Że wszytkim wydał, czego zwierzył mu do ucha. Taką rzeczą niech na mróz i na wiatr się gniewa, Że nie na wszytkich, ale nań tylko powiewa. 292. RZYMSKI MIESZCZANIN, WAKCJA, TU LEŻY
Mijając dwór zacnego, ale tylko rodem, Bo się szlachcicem inszym nie mógł zwać
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 169
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Gardzić ludzkim faworem, kupują to drogo Inszy: dziś by cię mieli dać zabijać srogo? A jeśliby też Judasz zdrajca chciał być śmiały, Nabrałby się z swoimi strachu pryncypały. PojmANIE PAŃSKIE W OGRÓJCU (96)
Skoro się Judaszowi pierwszy jarmark zdarzył, Porwie się od wieczerzy, jakoby go sparzył: Dmucha, sapi, że jego sprawkę Pan objawił, Pomsta mu z oczu pała, rad by się poprawił, Grozi i mordem dycha; jakoż takich wiele Ludzi głupich, co prawdzie wbrew nieprzyjaciele I nic ich bardziej w serce złośliwe nie rzeże, Jako kiedy napomni, kiedy kto przestrzeże. O cóż dmuchasz, Judaszu? prawdęć Pan powiedał
Gardzić ludzkim faworem, kupują to drogo Inszy: dziś by cię mieli dać zabijać srogo? A jeśliby też Judasz zdrajca chciał być śmiały, Nabrałby się z swoimi strachu pryncypały. POIMANIE PAŃSKIE W OGRÓJCU (96)
Skoro się Judaszowi pierwszy jarmark zdarzył, Porwie się od wieczerzy, jakoby go sparzył: Dmucha, sapi, że jego sprawkę Pan objawił, Pomsta mu z oczu pała, rad by się poprawił, Grozi i mordem dycha; jakoż takich wiele Ludzi głupich, co prawdzie wbrew nieprzyjaciele I nic ich bardziej w serce złośliwe nie rzeże, Jako kiedy napomni, kiedy kto przestrzeże. O cóż dmuchasz, Judaszu? prawdęć Pan powiedał
Skrót tekstu: PotZacKuk_I
Strona: 559
Tytuł:
Nowy zaciąg ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
cię całego, choć cały nie dogodzisz: Już jej zaraz odbiegasz, jeśli gdzie odchodzisz; Jużeś o niej zapomniał, jeśli się czym bawisz Lub myślisz o czym; że z nią ustawnie nie prawisz, Że się gniewasz, narzeka; chwalisz kogo przed nią, Jakobyś ją stosował i czynił poślednią, Dmie, sapi. A tak, chcąc być u swej żony grzeczny, Ani sam sobie, ani komu pożyteczny Będziesz; jestli to żywot brać na się, tedyby, Mym zdaniem, nie masz śmierci na świecie bez chyby. 234. PRZY POSŁANIU WIEŃCA NAJŚWIĘTSZEJ PANNY DO JEJMOŚCI PANIEJ PODCZASZYNEJ KRAKOWSKIEJ
Wieniec najświętszej wszytkich panien głowy Mojej
cię całego, choć cały nie dogodzisz: Już jej zaraz odbiegasz, jeśli gdzie odchodzisz; Jużeś o niej zapomniał, jeśli się czym bawisz Lub myślisz o czym; że z nią ustawnie nie prawisz, Że się gniewasz, narzeka; chwalisz kogo przed nią, Jakobyś ją stosował i czynił poślednią, Dmie, sapi. A tak, chcąc być u swej żony grzeczny, Ani sam sobie, ani komu pożyteczny Będziesz; jestli to żywot brać na się, tedyby, Mym zdaniem, nie masz śmierci na świecie bez chyby. 234. PRZY POSŁANIU WIEŃCA NAJŚWIĘTSZEJ PANNY DO JEJMOŚCI PANIEJ PODCZASZYNEJ KRAKOWSKIEJ
Wieniec najświętszej wszytkich panien głowy Mojej
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 330
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987