o żywot; który mieć będziecie, Ale tedy dopiero gdy Wiśniowieckiego Z-Chorążym mi wydacie; Bowiem ciwszytkiego Licha tego przyczyną. Wynidziecie sami W-pole dyzarmowani: toż z-upominkami Do tąd zatrzymanymi, które i tu macie Z sobą fanty, wszytkie te Hanowi oddacie, Zdrowia swe okupując. Co słysząc Posłowie, Sarkną ciężko. I owszem (jeden z nich odpowie) Będziem milczeć, ani się umyślnie dobadasz Słowa na nas, bo o czym teraz tu powiadasz, I rozumieć, a zgoła pytać się nie chcemy, Prócz p okiśmy wolnymi, do siebie to wiemy, Ze niżby nam do takiej miało przyjść niewoli, I
o żywot; ktory mieć bedźiećie, Ale tedy dopiero gdy Wiśniowieckiego Z-Chorążym mi wydaćie; Bowiem ćiwszytkiego Lichá tego przyczyną. Wynidźiećie sami W-pole dyzarmowani: toż z-upominkámi Do tąd zátrzymánymi, ktore i tu maćie Z sobą fánty, wszytkie te Hánowi oddaćie, Zdrowia swe okupuiąc. Co słysząc Posłowie, Sarkną ćieszko. I owszem (ieden z nich odpowie) Bedźiem milcżeć, áni sie umyślnie dobadasz Słowá na nas, bo o czym teraz tu powiádasz, I rozumieć, á zgoła pytać sie nie chcemy, Procz p okiśmy wolnymi, do siebie to wiemy, Ze niżby nam do takiey miało przyyść niewoli, I
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 67
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
wyprawiony o tym, Przez Trębacza na naszych z-pód wałów zawoła, Dajcie laszy Munsztułuk, nowina wesoła, Król z-Hanem już Braterstwo sobie poprzysięgli: A Chłopi, postaremu w swoje się zaprzęgli Pańszczyźny i zwyczaje: oprócz których więcej Będzie teraz w-Regestrze czterdziestu tjęcy Co przebrańszych Junaków. Na co nasi, lubo Sarkną ciężko: nie jednak traktując go grubo, Tylkoż mu odpowiedzą: Ze od Pana swego Czekają z-tą nowiną kogo sprawniejszego. Teraz się nie fundując na tej wiadomości. Przy zwyczajnej zostaną swojej ostróżności, I Wałowych obronach. Dopiero uwierzą Kiedy z-Dział po Kozackich Taborach uderzą Jednostajnym rumorem, i sam się im z-
wyprawiony o tym, Przez Trębacza na naszych z-pod wałow zawoła, Dayćie laszy Munsztułuk, nowiná wesoła, Krol z-Hánem iuż Bráterstwo sobie poprzysięgli: A Chłopi, postáremu w swoie się zaprzęgli Páńszczyźny i zwyczáie: oprocz ktorych więcy Bedźie teraz w-Regestrze czterdźiestu tyięcy Co przebrańszych Iunákow. Ná co nasi, lubo Sarkną ćieszko: nie iednak traktuiąc go grubo, Tylkoż mu odpowiedzą: Ze od Pána swego Czekaią z-tą nowiną kogo sprawnieyszego. Teraz się nie funduiąc na tey wiadomośći. Przy zwyczáyney zostaną swoiey ostrożnośći, I Wáłowych obronách. Dopiero uwierzą Kiedy z-Dźiał po Kozáckich Táborach uderzą Iednostaynym rumorem, i sam się im z-
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 95
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
żeby mógł krzywdy swej dochodzić, kiedy ją niesłusźnie ponosi.
We wszystkich Państwach, nie może mizerny satrapa, jako go zowią, sądzić we wsi Jurysdykcyj swojej, póki nie będzie licentiatus in jure; u nas lada wujt, ledwo czytać umie, dekretując na śmierć, szafuje ziciem ludzkim! Wiem że tu na to siłu sarknie, którzy mieliby pro laesione suae immunitatis, gdyby musieli z poddanemi swemi się sądzić, ale coź rzeką na to, kiedy najwielowładniejsi Monarchowie nie uchodzą sądu z najlichszym w swym Państwie poddanym: ten ile razy czuje się być ukrzywdzonym, sądzi się z Królem w Parlamencie, który Sacrosanctè dekret obserwując, poddaje mu się przegrając
źeby mogł krźywdy swey dochodźić, kiedy ią niesłusźnie ponośi.
We wszystkich Państwách, nie moźe mizerny satrapa, iako go zowią, sądźić we wśi Jurisdykcyi swoiey, poko nie będźie licentiatus in jure; u nas lada wuyt, ledwo czytáć umie, dekretuiąc na smierć, szafuie źyćiem ludzkim! Wiem źe tu na to siłu sarknie, ktorźy mieliby pro laesione suae immunitatis, gdyby muśieli z poddánemi swemi się sądźić, ale coź rzeką na to, kiedy naywielowładnieyśi Monárchowie nie uchodzą sądu z naylichszym w swym Państwie poddanym: ten ile razy cźuie się bydź ukrzywdzonym, sądźi się z Krolem w Parlamenćie, ktory Sacrosanctè dekret obserwuiąc, poddáie mu się przegraiąc
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 103
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
nocentium vultu: według korektury i juramentu we wszystkich punktach sprawując funkcją swoję, wielką przed Niebem i ziemią zjednasz W. M. Pan chwały materią, a mnie dasz do aplauzów, jako temu który W. M. Pana etc. List ekspostulujący o złamane przymierze przyjaźni.
ZE facundus jest zawsze magnus dolor: trudno nie sarknąć, kiedy boli, gdy ciężka na serce opressja, nie westchnąć, własną teraz probuję eksperiencją; a tym mi nieznośniejszą, iż od swego. Boć si inimicus máledixisset, sustinuissem utique: ale jako żelazu inter malleum et incudem zostawać, przycinki mieć drzewu od toporzyska, z własnych ekshalacyj słyszeć piorun ziemi, od domu
nocentium vultu: według korrektury y jurámentu we wszystkich punktách spráwując funkcyą swoję, wielką przed Niebem y źiemią zjednasz W. M. Pan chwały máteryą, á mnie dasz do applauzow, jáko temu ktory W. M. Páná etc. List expostulujący o złámane przymierze przyjaźni.
ZE facundus jest záwsze magnus dolor: trudno nie sárknąć, kiedy boli, gdy ćiężká ná serce oppressya, nie westchnąć, własną teraz probuję experyencyą; á tym mi nieznośnieyszą, iż od swego. Boć si inimicus máledixisset, sustinuissem utique: ále jáko żelázu inter malleum et incudem zostáwáć, przyćinki mieć drzewu od toporzyská, z własnych exhálacyi słyszeć piorun źiemi, od domu
Skrót tekstu: BystrzPol
Strona: G
Tytuł:
Polak sensat
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
ząb. Item. Weś pieprzu tłuczonego szczyptę, nalej na niego gorzałki łyżkę, zapal, jak wygóre, ten pieprz ciepły przyłóż na ząb. Item.Wodka Królowej Węgierskiej z Kamforą jest dobra, wpuszczając na ząb, albo Bawełnę w niej maczając, wkładać w ząb wydrożały, może przydać Olejku Gwoździkowego. Item. Sarknąć w nos gorzałkę, ustaje ból. Item. Weś Wina pułtory kwaterki, Miodu prasnego łyżkę, Roży suchej, Piretrum, Rozmarynu po pułtory ćwirci łota, warz do połowy, przecedziwszy, trzymać w uściech ciepło często. Item. Weś nasienia Szalejowego, Prowego, Cybulanego, równe części, przetlukszy zgruba,
ząb. Item. Weś pieprzu tłuczonego sczyptę, náley ná niego gorzałki łyszkę, zápal, iák wygore, ten pieprz ciepły przyłoż ná ząb. Item.Wodká Krolowey Węgierskiey z Kámforą iest dobra, wpusczáiąc ná ząb, álbo Báwełnę w niey maczáiąc, wkładáć w ząb wydrożáły, może przydáć Oleyku Gwozdzikowego. Item. Sarknąć w nos gorzałkę, ustáie bol. Item. Weś Winá pułtory kwáterki, Miodu prásnego łyszkę, Roży suchey, Piretrum, Rozmárynu po pułtory ćwirći łotá, warz do połowy, przecedziwszy, trzymáć w uściech ciepło często. Item. Weś nasienia Száleiowego, Prowego, Cybulánego, rowne części, przetlukszy zgrubá,
Skrót tekstu: CompMed
Strona: 74
Tytuł:
Compendium medicum
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1719
Data wydania (nie później niż):
1719
skargę najprzód przeciwko Stelejowi. Mój Przyjaciel odwoływał się na swoję niewinność, lecz to przed tym strasznym Sądem nic nie ważyło. Postąpili sobie według swego okrutnego zwyczaju, aby się prawdy przed Sądem dobadali. Kazano go położyć, i bić w podeszwy, aby się przyznał. Statecznie w naszych oczach tę katownią wytrzymał, i nie sarknąwszy nawet pod rękami tych okrutników bijących go dwiema prącikami w gołe ciało. Jak jego męka minęła, żadnego nie wymusiwszy z niego wynzania, przyszła kolej na nieszczęśliwego Sidnego. Pop wyznał na niego, i Sidne, który z tysiącem łez i prośb tej męki uniknąć daremnie usiłowawszy, na koniec na ziemię porzucony był. Nie chcąc
skargę nayprzod przeciwko Steleiowi. Moy Przyiaciel odwoływał śię na swoię niewinność, lecz to przed tym strasznym Sądem nic nie ważyło. Postąpili sobie według swego okrutnego zwyczaiu, aby śię prawdy przed Sądem dobadali. Kazano go położyć, i bić w podeszwy, aby śię przyznał. Statecznie w naszych oczach tę katownią wytrzymał, i nie sarknąwszy nawet pod rękami tych okrutnikow biiących go dwiema prąćikami w gołe ćiało. Jak iego męka minęła, żadnego nie wymusiwszy z niego wynzania, przyszła koley na nieszczęśliwego Sidnego. Pop wyznał na niego, i Sidne, ktory z tyśiącem łez i prośb tey męki uniknąć daremnie uśiłowawszy, na koniec na ziemię porzucony był. Nie chcąc
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 99
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
latały Około masztu często zawijając A w moję głowę żądła swe wtykając, Skąd miałem przez sen niemały ból głowy; Nie chciałbym tego we dnie cierpieć zdrowy. Lecz się nade mną owa zmiłowała Nadobna panna, która mię czesała. Zaraz natychmiast swą rumianą gębę Na onę moję otwarła potrzebę I kilka razy co jeno sarknęła I dym, i pszczoły zarazem połknęła. Nie wiemże teraz, co to znamienuje I co mi ten sen sprawić obiecuje. Wy mi co — proszę — powiedzcie dobrego I dobrze wróżcie ze snu takowego.” To jako skończył, żartem k niemu gada Piotr Dzięciołowski i sen mu wykłada: „Bądź, Frydrych —
latały Około masztu często zawijając A w moję głowę żądła swe wtykając, Skąd miałem przez sen niemały ból głowy; Nie chciałbym tego we dnie cierpieć zdrowy. Lecz się nade mną owa zmiłowała Nadobna panna, która mię czesała. Zaraz natychmiast swą rumianą gębę Na onę moję otwarła potrzebę I kilka razy co jeno sarknęła I dym, i pszczoły zarazem połknęła. Nie wiemże teraz, co to znamienuje I co mi ten sen sprawić obiecuje. Wy mi co — proszę — powiedzcie dobrego I dobrze wróżcie ze snu takowego.” To jako skończył, żartem k niemu gada Piotr Dzięciołowski i sen mu wykłada: „Bądź, Frydrych —
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 91
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
nie tykaj się ręką nosa bo ból nie dopuści. Ale jeślibyś chciał bólu mego ulżyć/ potrzeba żebyś nozdrze moje w usta twoje wziął/ ytak wyciągnął. Tedy on zasługami podwysszony uniżył się/ a gdy mniemał żeby ubogiemu bólu ulżyć miał/ w usta swe wziął Ciało Syna Bożego/ i zaraz skoro w się sarknął/ perła przedziwna w usta jego wpadła. A błogosławiony Etbinus trzymając w pół Pana/ wzgórę pojrzał/ niebo otwarte ujrzał/ a na głowie Pańskiej którego trzymał krzyż ś. się ukazał/ i Anioły którzy Panu w drogę zachodzili ujrzał. I rzekł do Opata: Ojcze święty/ ten którego ja rękoma a ty usty trzymasz
nie tykay sie ręką nosá bo bol nie dopuśći. Ale ieslibys chćiał bolu mego vlżyć/ potrzebá żebys nozdrze moie w vsta twoie wźiął/ ytak wyćiągnął. Tedy on zasługámi podwysszony vniżył sie/ á gdy mniemał żeby vbogiemu bolu vlżyć miał/ w vstá swe wźiął Ciało Syná Bożego/ y zaraz skoro w się sarknął/ perłá przedziwna w vstá iego wpádłá. A błogosławiony Etbinus trzymaiąc w poł Páná/ wzgorę poyrzał/ niebo otwárte vyrzał/ á ná głowie Páńskiey ktorego trzymał krzyż ś. sie vkazał/ y Anyoły ktorzy Pánu w drogę záchodźili vyrzał. Y rzekł do Opátá: Oycze święty/ ten ktorego ia rękoma á ty vsty trzymasz
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 110
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
. wojewody z im. ks. wileńskim były decydowane.
Zabierali potem głosy ichmpp. mazowieccy i łęczyccy contrarias ichmpp. litewskim głosom, osobliwie imp. podkomorzy liwski conquestus est na ichmpp. litewskich, iż mu wczora nie dopuścili głosu, i upomniał ich, jakoby się krzywda wolnego głosu przez ichmpp. litewskich causata nadgrodziła.
Sarknęli na mowę tę ichmpp. litewscy i żeby się prowincyje nie poróżniły, kardynał im. ruszył się i prywatnie wynaleźli medium takie izbie poselskiej, aby recta od kardynała im. poszli ichmpp. posłowie wszyscy do izby, w której nie bawiąc stanąwszy unanimis vocibus, żeby do dnia jutrzejszego solwowali sesyją. I tak się stało.
. wojewody z jm. ks. wileńskim były decydowane.
Zabierali potem głosy ichmpp. mazowieccy i łęczyccy contrarias ichmpp. litewskim głosom, osobliwie jmp. podkomorzy liwski conquestus est na ichmpp. litewskich, iż mu wczora nie dopuścili głosu, i upomniał ich, jakoby się krzywda wolnego głosu przez ichmpp. litewskich causata nadgrodziła.
Sarknęli na mowę tę ichmpp. litewscy i żeby się prowincyje nie poróżniły, kardynał jm. ruszył się i prywatnie wynaleźli medium takie izbie poselskiej, aby recta od kardynała jm. poszli ichmpp. posłowie wszyscy do izby, w której nie bawiąc stanąwszy unanimis vocibus, żeby do dnia jutrzejszego solwowali sesyją. I tak się stało.
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 169
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
, posłał do niego im. ks. Bernica z tym komplementem dając o sobie znać, że przyjachał, pytając się o zdrowiu jego, ale przez audytora swego kazał odpowiedzieć, że „przyjąć nie mogę tego komplementu, bom jest listem urażony od imci“. Z tym tedy odprawiony powrócił. Sieła ichmciów na to sarknęło, że malevolentia włoskiego uporu otrzymała górę przeciwko imp. wojewodzie wileńskiemu, że nie chciał przyjąć humilitatem filii ecclesiae.
Dziś także odprawił się pogrzeb u fary Ś. Jana nieboszczki imp. podkomorzynej kor. Denhofowej. Truna aksamitem czarnym, galonem
i frędzlą złotą obita była, wszystka w ogniu, między czterema piramidami na gradusach 4
, posłał do niego jm. ks. Bernica z tym komplementem dając o sobie znać, że przyjachał, pytając się o zdrowiu jego, ale przez audytora swego kazał odpowiedzieć, że „przyjąć nie mogę tego komplementu, bom jest listem urażony od jmci“. Z tym tedy odprawiony powrócił. Sieła ichmciów na to sarknęło, że malevolentia włoskiego uporu otrzymała górę przeciwko jmp. wojewodzie wileńskiemu, że nie chciał przyjąć humilitatem filii ecclesiae.
Dziś także odprawił się pogrzeb u fary Ś. Jana nieboszczki jmp. podkomorzynej kor. Denhoffowej. Truna aksamitem czarnym, galonem
i frędzlą złotą obita była, wszystka w ogniu, między czterema piramidami na gradusach 4
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 176
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958