wiara - takie jest przymierze. O, Babilon brzydliwa! Zamieszanie gęste W nawiększych artykułach, a tak barzo częste. Uciekajcie z pośrzodka Babilonu tego, By nie przyszło za czasem na was co gorszego. Daj przykład, który jesteś wodzem do zginienia, Bądź powodem na duszy do dobrego mienia, Jeśli-ć żona schorzała, bo wyje w północy I lęka się częstokroć czarno szpetnej mocy, - ,,Już, już mię porywają - woła - czerkiesowie, Chmurno czarni, podziemni a straszni hyclowie!" - Nie bój się, potężniejsze najdzie sakramenta, Egzorcyzmy, święcone u nas elementa. Święconą by to wodą wszystko wyświęcono, I z
wiara - takie jest przymierze. O, Babilon brzydliwa! Zamieszanie gęste W nawiększych artykułach, a tak barzo częste. Uciekajcie z pośrzodka Babilonu tego, By nie przyszło za czasem na was co gorszego. Daj przykład, który jesteś wodzem do zginienia, Bądź powodem na duszy do dobrego mienia, Jeśli-ć żona schorzała, bo wyje w północy I lęka się częstokroć czarno szpetnej mocy, - ,,Już, już mię porywają - woła - czerkiesowie, Chmurno czarni, podziemni a straszni hyclowie!" - Nie bój się, potężniejsze najdzie sakramenta, Egzorcyzmy, święcone u nas elementa. Święconą by to wodą wszystko wyświęcono, I z
Skrót tekstu: TajRadKontr
Strona: 277
Tytuł:
Tajemna rada
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Jezuicka
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
Rozmowa synów z matką. Synowie : Czemuś, najmilsza matko, tak bardzo schorzała? Czemu płaczesz, łzy krwawe rozlewasz, ręce wzgórę podnosisz, nas nijakim słowem łagodnym nie pocieszasz? Matka: Ach. nie, miłe dziateczki. nie słownemi traktatami, ale pisanemi charakterami muszę z wami rozmawiać, bo duch we mnie ustał, mowę mi odjął. Głowy już to lat czternaście nieznośne bolenie cierpię, a
Rozmowa synów z matką. Synowie : Czemuś, najmilsza matko, tak bardzo schorzała? Czemu płaczesz, łzy krwawe rozlewasz, ręce wzgórę podnosisz, nas nijakim słowem łagodnym nie pocieszasz? Matka: Ach. nie, miłe dziateczki. nie słownemi traktatami, ale pisanemi charakterami muszę z wami rozmawiać, bo duch we mnie ustał, mowę mi odjął. Głowy już to lat czternaście nieznośne bolenie cierpię, a
Skrót tekstu: RozSynCz_II
Strona: 136
Tytuł:
Rozmowa synów z matką
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
które Aluarus Naruaez przyprowadził do nowej Hiszpaniej/ był też tam jeden niewolnik Murzyn zarażony tą ospą: ten nią zaraził z tamtych ludzi w Zempoalau jednej krainie/ a stamtąd zaś tak się rozeszly po wszytkim kraju; iż nimi wymarło ludzi bez liczby/ nie inaczej jak u nas powietrzem. A iż ludzie częścią wymarszy/ częścią schorzeli i pokurczeni będąc/ częścią też zatrudnieni taką chorobą/ nie mogli siać zboża po polach/ przeto przyszła na nie wielka drogość/ i owszem głód srogi: i gdzieby kto inszy na tamtych rządach był/ a nie Cortesius/ musiałaby była zaraz wszystka spustoszyć tamta Prowincja. Ale ten człowiek nie mniej umiał rządzić grzecznie
ktore Aluárus Náruáez przyprowádźił do nowey Hiszpániey/ był też tám ieden niewolnik Murzyn záráżony tą ospą: ten nią záráźił z támtych ludźi w Zempoáláu iedney kráinie/ á ztámtąd záś ták się rozeszly po wszytkim kráiu; iż nimi wymárło ludźi bez liczby/ nie ináczey iák v nas powietrzem. A iż ludźie częśćią wymárszy/ częśćią zchorzeli y pokurczeni będąc/ częśćią też zátrudnieni táką chorobą/ nie mogli śiać zboża po polách/ przeto przyszłá ná nie wielka drogość/ y owszem głod srogi: y gdźieby kto inszy ná támtych rządách był/ á nie Cortesius/ muśiáłáby byłá záraz wszystká spustoszyć támtá Prowincia. Ale ten człowiek nie mniey vmiał rządźić grzecznie
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 282
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
szkapę) sprawili. Co mu do lekkiego skonania barzo pomogło, bo tydzień cały konał, a konając tak przy dobrej pamięci był, że się żony swej Katryny za warkoc trzymał. Zatem duszą kichnął (Boże daj tak każdemu zdrowie takiemu), co się mu raz za wszytkie lata przydało.
Po śmierci, że był schorzał na ciele, piechotą żadną miarą nie mógł do nieba zawędrować. Pan Filip Melanchnecht pożyczył mu swej wiernej kobyły, chudej ci, ale przemądrej, troszeczkę malikowatej. Ledwie mil dwie na onym świecie ujechali, ażci ona świerzobka dysputować z nim poczęła i tak dyskwierujących noc zaszła.
Zimno już było, na polu mu się
szkapę) sprawili. Co mu do lekkiego skonania barzo pomogło, bo tydzień cały konał, a konając tak przy dobrej pamięci był, że sie żony swej Katryny za warkoc trzymał. Zatem duszą kichnął (Boże daj tak każdemu zdrowie takiemu), co sie mu raz za wszytkie lata przydało.
Po śmierci, że był schorzał na ciele, piechotą żadną miarą nie mógł do nieba zawędrować. Pan Filip Melanknecht pożyczył mu swej wiernej kobyły, chudej ci, ale przemądrej, troszeczkę malikowatej. Ledwie mil dwie na onym świecie ujechali, ażci ona świerzobka dysputować z nim poczęła i tak dyskwierujących noc zaszła.
Zimno już było, na polu mu sie
Skrót tekstu: ZimBLutKontr
Strona: 348
Tytuł:
Testament
Autor:
Bartłomiej Zimorowicz
Drukarnia:
Sebastian Fabrowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
mi nierówny w moim urodzeniu; Ten nie jest znaczny w swoim dobrym mieniu; Fi jak ten szpteny, ledwo mu nos widać; Ten płaskiej twarzy, mógłciby się wydać On za tablicę; owen Tutuń kurzy, Bierze tabakę, ten ladaco bzdurzy; Owen nie dosyć jest to sażenisty; A ten zaś cienki, czy schorzał na glisty. Zgoła fortuna, tych drugich osoba, Żadna się dziewce owej nie podoba, Wszystkiemi gardzi, wszystkich odprawuje, A głupia z sobą sama Dyskuruje: Pewnie mniemają, żem męża potrzebna, Ze pannie długo Panną niechwalebna; Lecz chwała BOGU mam tylo urody Ze i poczekać mogę dość bez szkody, Nie są
mi nierowny w moim urodzeniu; Ten nie iest znaczny w swoim dobrym mieniu; Fi iak ten szpteny, ledwo mu nos widać; Ten płaskiey twarzy, mogłćiby śię wydać On za tablicę; owen Tutuń kurzy, Bierze tabakę, ten ladaco bzdurzy; Owen nie dośyć iest to sażenisty; A ten zas ćienki, czy zchorzał na glisty. Zgoła fortuna, tych drugich osoba, Zadna śię dźiewce owey nie podoba, Wszystkiemi gardźi, wszystkich odprawuie, A głupia z sobą sama dyszkuruie: Pewnie mniemaią, żem męża potrzebna, Ze pannie długo Panną niechwalebna; Lecz chwała BOGU mam tylo urody Ze i poczekać mogę dość bez szkody, Nie są
Skrót tekstu: JabłEzop
Strona: 6
Tytuł:
Ezop nowy polski
Autor:
Jan Stanisław Jabłonowski
Drukarnia:
Andrzej Ceydler
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
bajki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731