nie może. Żeby się zaś nie zdawało, iż samych tylko Mizantropów do towarzystwa naszego przypuszczamy, piąte miejsce zasiada Imć. P. Gwilhelm Honejkomb, stary galant. przywary wieku umie gładzić wykwintnością i pracą niepospolitą codziennej gotowalni. Nieznać na nim jeszcze defektów zgrzybiałości, i na pierwsze wejrzenie, w postaci hożego młodzieńca ukrył sekret metryki swojej nasz dobry staruszek. w szczebietliwości równego niema, jedną rzecz kilkakrotnie a coraz inaczej powtórzyć umie, i lubo czcze słowa albo nic albo mało co znaczą, równe jednak dobrego ułożenia harmonią sprawują uszom omamienie, jak oczom postać kawalera. Wszystkie starego dworu intrygi gotów rachować jak z regestru, gdzie z fałszywej modestyj
nie może. Zeby się zaś nie zdawało, iż samych tylko Mizantropow do towarzystwa naszego przypuszczamy, piąte mieysce zasiada Jmć. P. Gwilhelm Honeykomb, stary galant. przywary wieku umie gładzić wykwintnością y pracą niepospolitą codzienney gotowalni. Nieznać na nim ieszcze defektow zgrzybiałości, y na pierwsze weyrzenie, w postaci hożego młodzieńca ukrył sekret metryki swoiey nasz dobry staruszek. w szczebietliwości rownego niema, iedną rzecz kilkakrotnie a coraz inaczey powtorzyć umie, y lubo czcze słowa albo nic albo mało co znaczą, rowne iednak dobrego ułożenia harmonią sprawuią uszom omamienie, iak oczom postać kawalera. Wszystkie starego dworu intrygi gotow rachować iak z regestru, gdzie z fałszywey modestyi
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 20
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
słowa albo nic albo mało co znaczą, równe jednak dobrego ułożenia harmonią sprawują uszom omamienie, jak oczom postać kawalera. Wszystkie starego dworu intrygi gotów rachować jak z regestru, gdzie z fałszywej modestyj afektacją w trąca umyślnie awantury, których sam był Bohatyrem; żeby jednak powieść jego nie szkodziła reputacyj prababek naszych, pilnie wszystkich o sekret prosi. Mód rożlicznych genealogia nie tylko jest mu wiadoma, ale gotów nawet powiedzieć dla jakiej przyczyny Księżna NN. wymyśliła żużmanty; Margrabina NN. podwyższyła czuby; Baronowa NN. przyczyniła fontaziów, lub wynalazła bluzgiery. Ledwie się rachować może towarzystwa naszego uczestnikiem, ten który dla słabości zbyt delikatnego temperamentu, rzadko nas pożądaną przytomnością
słowa albo nic albo mało co znaczą, rowne iednak dobrego ułożenia harmonią sprawuią uszom omamienie, iak oczom postać kawalera. Wszystkie starego dworu intrygi gotow rachować iak z regestru, gdzie z fałszywey modestyi affektacyą w trąca umyślnie awantury, ktorych sam był Bohatyrem; żeby iednak powieść iego nie szkodziła reputacyi prababek naszych, pilnie wszystkich o sekret prosi. Mod rożlicznych genealogia nie tylko iest mu wiadoma, ale gotow nawet powiedzieć dla iakiey przyczyny Xiężna NN. wymyśliła żużmanty; Margrabina NN. podwyższyła czuby; Baronowa NN. przyczyniła fontaziow, lub wynalazła bluzgiery. Ledwie się rachować może towarzystwa naszego uczestnikiem, ten ktory dla słabości zbyt delikatnego temperamentu, rzadko nas pożądaną przytomnością
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 21
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
bywał. Zapomina prędko siebie I myśli będzie zbywał. Rozumiejąc iże zginie I niepewnej się zlęknie Śmierci. Leć jak się ochynie Potym w razach ni stęknie. Jako Puszkarz gdy rychtuje Działo; lub strzałą mierzy Strzelec. Zrazu się frasuje Cieszy gdy wcel uderzy. Wprzedsięwziętym mym zamyślę Toż się i zemną dzieje. Ze choć sekret taję ściśle Przecię coś wieści sieje. Iże próżne me ukłony I zawody daremnie Zem już cale jest wzgardzony Zięcia mieć niechcą zemnie. Ze mi Fata nieprzejrzały Ze niemasz woli Bożej/ Czyj ze na to choć dojrzały Rozum się nie zatrwoży? Leć ja z szczęściem w pierwszej probie Tak postąpię statecznie/ Ze vieżdżać
bywał. Zápomina prędko śiebie Y myśli będźie zbywał. Rozumieiąc iże zginie Y niepewney się zlęknie Smierci. Leć iák się ochynie Potym w rázách ni stęknie. Iáko Puszkarz gdy rychtuie Dźiáło; lub strzáłą mierzy Strzelec. Zrázu się frasuie Cieszy gdy wcel vderzy. Wprzedsięwźiętym mym zamyślę Toż się y zemną dźieie. Ze choć sekret táię śćiśle Przećię coś wieśći śieie. Iże prożne me vkłony Y záwody dáremnie Zem iuż cále iest wzgárdzony Zięćiá mieć niechcą zemnie. Ze mi Fatá nieprzeyrzáły Ze niemász woli Bożey/ Czyi ze ná to choć doyrzáły Rozum się nie zátrwoży? Leć ia z szczęśćiem w pierwszey probie Ták postąpię státecznie/ Ze vieżdżáć
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 156
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
ochłody/ Wachlują: chcąc pozwiewać/ z głów ich/ te niewody. Czy też/ tak na porwaniu/ on biały chleb mają/ O który/ Kawalerom słusznie przymawiają: Gdyż to nie jest ku sławie/ kiedy więc wieść prawi: Ze się ten/ aboli ów/ białych chlebem bawi. By mi o sekret nie szło/ pokazałbym zdradę Tych piekarek/ i skrytą/ oznajmiełbym radę; Jako chcąc mieć skupniejszy chleb/ gdy mały mają: Sztucznie go poduszkami/ spodem nadstawiają. I teć ujdą/ lecz inszej/ szukajmy przyczyny/ Czemu odkryte piersi/ noszą Heroiny? Doić jak krów/ nie zwyczaj: a zwłaszcza w
ochłody/ Wáchluią: chcąc pozwiewáć/ z głow ich/ te niewody. Czy też/ ták ná porwaniu/ on biały chleb máią/ O ktory/ Káwalerom słusznie przymawiáią: Gdyż to nie iest ku sławie/ kiedy więc wieść práwi: Ze się ten/ áboli ow/ białych chlebem báwi. By mi o sekret nie szło/ pokazałbym zdradę Tych piekárek/ y skrytą/ oznaymiełbym radę; Iáko chcąc mieć skupnieyszy chleb/ gdy máły máią: Stucznie go poduszkami/ spodem nádstawiaią. Y teć vydą/ lecz inszey/ szukaymy przyczyny/ Czemu odkryte pierśi/ noszą Heroiny? Doić iák krow/ nie zwyczay: á zwłaszczá w
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: D3
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
. Znalazszy/ przywiedziono. Pytają przyczyny/ Na coś ty chłopie pozbył/ z kobielą dzieciny. Rzecze: Ze mię/ tak mądrym niewiasta mieć chciała/ Która mię/ tąż kobielą/ przedtym oszukała. Opisz/ co za osoba? Uczynił tak: oni Szukając/ natrafili/ krom żadnej pogoni. Stawiona Baba/ sekret/ gdy wydać musiała; Ze to było Panieńskie dksiecię/ powiedziała. Patrzajcież/ jako płodna teraźniejsza Moda! Aleć nie dziw: wszak parą/ chodzą/ do ogroda Według Mody/ Kawaler/ jeden jedzie z Damą/ Cud wielki/ jeśli Dama/ wróci do dom/ samą. Niedotkliwe Panieńskie łóżka/ jak
. Znalazszy/ przywiedźiono. Pytáią przyczyny/ Na coś ty chłopie pozbył/ z kobielą dźiećiny. Rzecze: Ze mię/ ták mądrym niewiástá mieć chćiáłá/ Ktora mię/ tąż kobielą/ przedtym oszukáłá. Opisz/ co zá osobá? Vczynił ták: oni Szukáiąc/ nátráfili/ krom żádney pogoni. Stawioná Babá/ sekret/ gdy wydáć muśiáłá; Ze to było Pánieńskie dxiećię/ powiedźiáłá. Pátrzáyćież/ iáko płodna teráźnieysza Modá! Aleć nie dźiw: wszák parą/ chodzą/ do ogrodá Według Mody/ Káwáler/ ieden iedźie z Dámą/ Cud wielki/ iesli Dámá/ wroći do dom/ sámą. Niedotkliwe Pánieńskie łożká/ iák
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: D4v
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
by Damy posłuchać mię chciały; Aby zbytnich Ogonów/ część pourzynały: Byłaby/ znich/ odzieża/ na one sieroty/ Co nagie/ nad kabatem/ ziębną/ jak za wroty. Z ostatka/ gołe ręce miałyby rękawy; Aby/ że są Kucharcze/ pozbyły niesławy. Kto zaś zgadnie ten sekret; Na co po trzewiku Modny Damy/ Wstąg wiele/ jak proporców wszyku? Mnie/ przyczynę/ Łacinnik/ do razu tłumaczy; Gdy powieda/ że Dama/ Kożę dziką/ znaczy: Więc/ wpustynią ta dzika/ by nie biegła Koża/ Wstęgami pęta nogi/ na miejsce powroza. A drugi jeszcze
by Dámy posłucháć mię chćiáły; Aby zbytnich Ogonow/ część pourzynáły: Byłáby/ znich/ odźieża/ ná one śieroty/ Co nágie/ nád kábatem/ źiębną/ iák zá wroty. Z ostatká/ gołe ręce miáłyby rękawy; Aby/ że są Kuchárcze/ pozbyły niesławy. Kto záś zgádnie ten sekret; Ná co po trzewiku Modny Dámy/ Wstąg wiele/ iák proporcow wszyku? Mnie/ przyczynę/ Laćinnik/ do rázu tłumáczy; Gdy powieda/ że Dámá/ Kożę dźiką/ znaczy: Więc/ wpustynią tá dźiká/ by nie biegłá Kożá/ Wstęgámi pęta nogi/ ná mieysce powrozá. A drugi ieszcze
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: Ev
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
Alem ja nie chora, Com ci dała uryny.” „Nie drwiże z doktora.” 14 (F). ŻEBY GĘBY OCALIĆ
A kiż ci diabeł gębę przeciął, miły bracie? Ba, i ja, dziwując się, z całą patrzę na cię; Musiałeś na to zażyć jakiego sekretu. Kto chce gębę ocalić, niech nadstawi grzbietu. 15 (F). AEQVIVOCATIO
Idąc do cyrulika szlachcic jeden z brodą, Potka się z nim w ulicy przed swoją gospodą. „Proszę, panie, wróćcie się.” „Nie masz czasu” — rzecze. „Nie będzie też talera.” Wnet balwierz
Alem ja nie chora, Com ci dała uryny.” „Nie drwiże z doktora.” 14 (F). ŻEBY GĘBY OCALIĆ
A kiż ci diabeł gębę przeciął, miły bracie? Ba, i ja, dziwując się, z całą patrzę na cię; Musiałeś na to zażyć jakiego sekretu. Kto chce gębę ocalić, niech nadstawi grzbietu. 15 (F). AEQVIVOCATIO
Idąc do cyrulika szlachcic jeden z brodą, Potka się z nim w ulicy przed swoją gospodą. „Proszę, panie, wróćcie się.” „Nie masz czasu” — rzecze. „Nie będzie też talera.” Wnet balwierz
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 18
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
świtać. Jako żołnierz z przegranej uchodzi potrzeby, Tak ja, obrzydły pijak, muszę szukać, gdzie by Krótką chwilę szalonej wesołości mojej Cały rok uspokoił, jeśli uspokoi. 20 (N). TREFUNEK
Przyjechał do szlachcica młodzieniec w zaloty; Igrając z panną, w gębę włożył łańcuch złoty, I gdy jej coś za sekret chce szeptać do ucha, Trefunkiem mu się wemknął łańcuszek do brzucha. Więc skoro czas odjazdu i rydwan zaprzęgą, Prosi ociec o klejnot i żeby się wstęgą Kontentował: „Bo nie mam księżną — rzecze — córki, Żeby miała łańcuchy dawać na faworki. Mają uczciwe żarty swe miejsce bez szkody, Złoto brać i u
świtać. Jako żołnierz z przegranej uchodzi potrzeby, Tak ja, obrzydły pijak, muszę szukać, gdzie by Krótką chwilę szalonej wesołości mojej Cały rok uspokoił, jeśli uspokoi. 20 (N). TREFUNEK
Przyjechał do szlachcica młodzieniec w zaloty; Igrając z panną, w gębę włożył łańcuch złoty, I gdy jej coś za sekret chce szeptać do ucha, Trefunkiem mu się wemknął łańcuszek do brzucha. Więc skoro czas odjazdu i rydwan zaprzęgą, Prosi ociec o klejnot i żeby się wstęgą Kontentował: „Bo nie mam księżną — rzecze — corki, Żeby miała łańcuchy dawać na faworki. Mają uczciwe żarty swe miejsce bez szkody, Złoto brać i u
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 20
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. 163 (F). NA JEDNEGO MONOKUŁA
Jechał ze mną towarzysz, co miał bielmo w oku. Aż wrona, tuż przy drodze, pleszcze się w potoku. Wyrwie z olstra pistolet, lecz bez kalcedona; Nim przyjdzie do drugiego, poszła w górę wrona. Jeszczem też, rzekę, tego nie wiedział sekretu, Kalcedon w oku nosić, miasto pistoletu. 164 (F). BRODA
„Dobra broda dla statku i ja jej nie ganię, Aleć by, Janie, trzeba zawsze patrzyć na nią. Wielkie bowiem nic grzeczy, gdy, jak ogon sroce, Chwieje się, kiedy gęba lada co bełkoce.” „
. 163 (F). NA JEDNEGO MONOKUŁA
Jechał ze mną towarzysz, co miał bielmo w oku. Aż wrona, tuż przy drodze, pleszcze się w potoku. Wyrwie z olstra pistolet, lecz bez kalcedona; Nim przyjdzie do drugiego, poszła w górę wrona. Jeszczem też, rzekę, tego nie wiedział sekretu, Kalcedon w oku nosić, miasto pistoletu. 164 (F). BRODA
„Dobra broda dla statku i ja jej nie ganię, Aleć by, Janie, trzeba zawsze patrzyć na nię. Wielkie bowiem nic grzeczy, gdy, jak ogon sroce, Chwieje się, kiedy gęba leda co bełkoce.” „
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 78
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
księża są i chciwi. Póki klerykiem, to nic; jak wnidzie do cechu, I żywych, i umarłych drze pleban do zdechu. Aż ja widzę w Krakowie przy tej ceremoni, Gdy biskup, święcąc księdza, smaruje mu dłoni; Czemuż nie głowę? Więcej należy na głowie. Aż mi ktoś: Święty sekret, nie pytaj się, powie. Więc już cicho do siebie, skoro mnie tak zgromi, Prawdziwieć, rzekę, temu księża są łakomi. Lepiej mu było głowę niż ręce namazać, Pilniej, niż groszów chować, uczyłby się kazać. 173. NA TOŻ
Wszyscy księża łakomi, ją wszy od biskupa.
księża są i chciwi. Póki klerykiem, to nic; jak wnidzie do cechu, I żywych, i umarłych drze pleban do zdechu. Aż ja widzę w Krakowie przy tej ceremoni, Gdy biskup, święcąc księdza, smaruje mu dłoni; Czemuż nie głowę? Więcej należy na głowie. Aż mi ktoś: Święty sekret, nie pytaj się, powie. Więc już cicho do siebie, skoro mnie tak zgromi, Prawdziwieć, rzekę, temu księża są łakomi. Lepiej mu było głowę niż ręce namazać, Pilniej, niż groszów chować, uczyłby się kazać. 173. NA TOŻ
Wszyscy księża łakomi, ją wszy od biskupa.
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 81
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987