się sejm zjawi, Ali na koźle kornet za karetą, I bębenistę jegomość postawi; Dosyć rzęsisto zatrząsnął kaletą, Trzydziestom płaszcze gdy parobkom sprawi,
Sam tylko jada, bo żyje dyjetą, Wszytko po polsku u niego nic k rzeczy, Gotów na ojca Włochom iść w odsieczy.
Ogolił one staropolskie wąsy, Kortezyjanka właśnie tak szepleni; Patrzże, gdy pójdzie w galardy i w pląsy. Jeśli mu zganisz, że się tak odmieni: Cóż komu na tym? Zaraz w sapy, w dąsy. A dureń ufa w tych, co chodzi z nimi; Bo ta iglica, co po piętach dzwoni, Przysięgę, że go szabli nie obroni
się sejm zjawi, Ali na koźle kornet za karetą, I bębenistę jegomość postawi; Dosyć rzęsisto zatrząsnął kaletą, Trzydziestom płaszcze gdy parobkom sprawi,
Sam tylko jada, bo żyje dyjetą, Wszytko po polsku u niego nic k rzeczy, Gotów na ojca Włochom iść w odsieczy.
Ogolił one staropolskie wąsy, Kortezyjanka właśnie tak szepleni; Patrzże, gdy pójdzie w galardy i w pląsy. Jeśli mu zganisz, że się tak odmieni: Cóż komu na tym? Zaraz w sapy, w dąsy. A dureń ufa w tych, co chodzi z nimi; Bo ta iglica, co po piętach dzwoni, Przysięgę, że go szabli nie obroni
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 155
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
zasmradza.” 21 (D). CZŁOWIEK DO ZEGARKA
Dostał mi się zegarek po rodzicu, który Nie potrzebował dotąd żadnej korektury. Darmo kupił, choćby go zapłacił najdrożej, Osobliwej intraty kto nań nie odłoży, Tak się kazić, tak zwykły zegary się mienić. Aż też i mój pocznie drwić i w liczbie szeplenić. Więc skoro go zegarmistrz w Krakowie rozbiera: „Siedmdziesiąt lat, jako się — rzecze do mnie — ściera Struna słaba, zrobione kółka i sprężyny.” Dziwujże się, pomyślę, człowiekowi z gliny: Jeśli starość żelazu dokuczy tak srodze, Czyż przed siedmiądziesiąt lat człeka nie ogłodze? Wżdy zegarkowi mądry rzemieślnik podoła
zasmradza.” 21 (D). CZŁOWIEK DO ZEGARKA
Dostał mi się zegarek po rodzicu, który Nie potrzebował dotąd żadnej korektury. Darmo kupił, choćby go zapłacił najdrożej, Osobliwej intraty kto nań nie odłoży, Tak się kazić, tak zwykły zegary się mienić. Aż też i mój pocznie drwić i w liczbie szeplenić. Więc skoro go zegarmistrz w Krakowie rozbiera: „Siedmdziesiąt lat, jako się — rzecze do mnie — ściera Struna słaba, zrobione kółka i sprężyny.” Dziwujże się, pomyślę, człowiekowi z gliny: Jeśli starość żelazu dokuczy tak srodze, Czyż przed siedmiądziesiąt lat człeka nie ogłodze? Wżdy zegarkowi mądry rzemieślnik podoła
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 533
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wywróci, równo się z nim trzęsie (Zwłaszcza jeśli mu wadzą mocne w głowie trunki), Trzeba go wodzić, trzeba jak znowu piastunki. Jedzą jak racy, póki ząb w gębie niesłaby; Wypadł abo się złomał, piją jako żaby. Trzeba tłumacza, bowiem i język odmienią: Dziesiąty nie zrozumie, tak znowu szeplenią. Pojrzyż na sprawy, pojrzyż na postępki inne: Nie masz nic statku, wszytko płoche i dziecinne. W obyczajach plugawy, w mowie prędki, skrzętny, Co przed godziną robił, mówił, niepamiętny. Łacno go wywieść w pole, łacno go oszukać, I trzeba do biednego pacierza przynukać. Nie wierzy, szczędzi
wywróci, równo się z nim trzęsie (Zwłaszcza jeśli mu wadzą mocne w głowie trunki), Trzeba go wodzić, trzeba jak znowu piastunki. Jedzą jak racy, póki ząb w gębie niesłaby; Wypadł abo się złomał, piją jako żaby. Trzeba tłumacza, bowiem i język odmienią: Dziesiąty nie zrozumie, tak znowu szeplenią. Pojźryż na sprawy, pojźryż na postępki inne: Nie masz nic statku, wszytko płoche i dziecinne. W obyczajach plugawy, w mowie prędki, skrzętny, Co przed godziną robił, mówił, niepamiętny. Łacno go wywieść w pole, łacno go oszukać, I trzeba do biednego pacierza przynukać. Nie wierzy, szczędzi
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 21
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
aż ono Taż, co była, kapusta, tylko przewarzono, Wody przylawszy, smaku ująwszy jej raczej. Kto prawdzie przyjacielem, każdy mi wybaczy. Tak wiele złego światu dzieje się nowiną, A tymczasem daleko lepsze rzeczy miną; Gorszych się chwyta, żeby smak tylko odmienić, Stąd i prawdzie, i cnocie przychodzi szeplenić. Zgodzi się koniec świata w złości z swym początkiem (Każdy się stary, i on, stawa niemowiątkiem), Prócz że tamten do zimnej, bo też drew tak wiele Nie miał, ten do siarczystej odeślą kąpiele. Wszak też odmianę lubi: zimna od ukropu Daleko różna woda, piekło od potopu. Aleć
aż ono Taż, co była, kapusta, tylko przewarzono, Wody przylawszy, smaku ująwszy jej raczej. Kto prawdzie przyjacielem, każdy mi wybaczy. Tak wiele złego światu dzieje się nowiną, A tymczasem daleko lepsze rzeczy miną; Gorszych się chwyta, żeby smak tylko odmienić, Stąd i prawdzie, i cnocie przychodzi szeplenić. Zgodzi się koniec świata w złości z swym początkiem (Każdy się stary, i on, stawa niemowiątkiem), Prócz że tamten do zimnej, bo też drew tak wiele Nie miał, ten do siarczystej odeślą kąpiele. Wszak też odmianę lubi: zimna od ukropu Daleko różna woda, piekło od potopu. Aleć
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 44
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
w to pole raczej tąży i tam chciwe obraca skrzydła, kędy widzi żywe. Najmiłościwszy królu, a mój panie, z światem to weszło i z światem ustanie, że jako muchy do ogniowej łuny ludzie do nowej cisną się fortuny; nikt się, z czym może, popisać nie leni, gada papuga, a kawa szepleni. Niechaj miesięczne w pełni świeci koło, przecię noc nocą, przecię nie wesoło; cóż gdy się zaćmi i pogasi knoty, rzadkich gwiazd widzim po niebie sieroty. Lecz skoro słońce wznidzie na obłoki, wróci dzień biały, rozegnawszy mroki; stąd zwyczaj starem, gdy poczęło świtać, z wielkiem go krzykiem i aplauzem witać
w to pole raczej tąży i tam chciwe obraca skrzydła, kędy widzi żywe. Najmiłościwszy królu, a mój panie, z światem to weszło i z światem ustanie, że jako muchy do ogniowej łuny ludzie do nowej cisną się fortuny; nikt się, z czym może, popisać nie leni, gada papuga, a kawa szepleni. Niechaj miesięczne w pełni świeci koło, przecię noc nocą, przecię nie wesoło; cóż gdy się zaćmi i pogasi knoty, rzadkich gwiazd widzim po niebie sieroty. Lecz skoro słońce wznidzie na obłoki, wróci dzień biały, rozegnawszy mroki; stąd zwyczaj starem, gdy poczęło świtać, z wielkiem go krzykiem i aplauzem witać
Skrót tekstu: PotPocztaKarp
Strona: 65
Tytuł:
Poczta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Muza polska: na tryjumfalny wjazd najaśniejszego Jana III
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Adam Karpiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1996
powietrza wiele, które gdy jest w cieple rozprzestrzenia się i miejsca większego szukając łupinę na kasztanie z trzaskiem rozrywa. a kiedy kasztan nakrajony, przez otwartą skorę powoli wychodzi. 11. Czemu dzieci pospolicie zle wymawiają? Bo język mają barzo wilgotny, która wilgotność za czasem wysycha, i wymawiają lepiej. 12. Czemu niektórzy szeplenią? To pochodzi z tąd, iż muszkuły albo żyły które język obracają stwardziały, albo skurczyły się: albo też język sam pełen wilgotności zbytecznych, a zatym cięższy i grubszy niżby nim sposobnie natura władnąć mogła. 13. Czemu język tłustości nie ma? Język jest nakształt gębki wszytek subtelne mający w sobie dziurki,
powietrza wiele, ktore gdy iest w ćieple rozprzestrzenia się y mieyscá większego szukáiąc łupinę ná kásztánie z trzaskiem rozrywa. á kiedy kásztan nákráiony, przez otwártą skorę powoli wychodźi. 11. Czemu dźieći pospolićie zle wymawiáią? Bo ięzyk máią bárzo wilgotny, ktora wilgotność zá czásem wysycha, y wymawiáią lepiey. 12. Czemu niektorzy szeplenią? To pochodźi z tąd, iż muszkuły álbo żyły ktore ięzyk obrácáią ztwárdźiáły, álbo skurczyły się: álbo też ięzyk sam pełen wilgotnośći zbytecznych, a zátym ćięższy y grubszy niżby nim sposobnie náturá władnąć mogłá. 13. Czemu ięzyk tłustośći nie ma? Ięzyk iest nákształt gębki wszytek subtelne máiący w sobie dźiurki,
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 208
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692