zdrowie tobie zapisane w długi Przyjmi wdzięcznie w zakładzie a w tej odległości, Nie ustawaj w zawziętej ku mnie życzliwości, I w łasce przyrzeczonej czekając tęskliwa, Kiedy mię stawi tobie godzina szczęśliwa. Natenczas ja do ciebie mile się przysiędę, I wetować mych tęsknic wycierpianych będę. Często całując rączkę i usta pieszczone, Nad tureckie serbety wdzięczniej osłodzone. W tych pociechach gdy serce będzie opływało, Na on czas mi samemu tak się będzie zdało, Że zwyciężca narodów w zamek na złoconych Wjeżdżam wozach, srogimi słońmi zaprzężonych; I zbieram perły z brzegów morza wschodowego, I że mi rzeki płyną złota arabskiego.
Ale im więcej o tym sobie figuruję, Tym
zdrowie tobie zapisane w długi Przyjmi wdzięcznie w zakładzie a w tej odległości, Nie ustawaj w zawziętej ku mnie życzliwości, I w łasce przyrzeczonej czekając teskliwa, Kiedy mię stawi tobie godzina szczęśliwa. Natenczas ja do ciebie mile się przysiędę, I wetować mych tęsknic wycierpianych będę. Często całując rączkę i usta pieszczone, Nad tureckie serbety wdzięczniej osłodzone. W tych pociechach gdy serce będzie opływało, Na on czas mi samemu tak się będzie zdało, Że zwyciężca narodow w zamek na złoconych Wjeżdżam wozach, srogimi słońmi zaprzężonych; I zbieram perły z brzegow morza wschodowego, I że mi rzeki płyną złota arabskiego.
Ale im więcej o tym sobie figuruję, Tym
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 238
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
/ nazwani Arsidzi Baszy, którym wolno Supliki oddawać/ jako u nas Referendarzom. Z tych dziewiąciu/ czterech należy do Ha[...] ody, jako ilichtar Aga, Ichoadar Aga, Rikiabrar Aga, i Tulbent Oglani. Drudzy pięć mają insze powinności/ jako to Hazna Kiarybe, Namieśnikiem Podskarbiego jest. Kiler Kiatybe Apteką zawiaduje/ skąd Szerbety/ Cukry/ i Konfekty wszytkie na Cesarski stół idą. Dogandzi Baszy, najstarszy Sokolnik. Hazoda Baszy, Podkomorzy. I Kapa Agasi, Starszy Odźwierny. Ci wszyscy jako są bliscy boku Pańskiego/ najpierwszy też są do wszytkich Urzędów i godności/ gdy który vakuje w którymkolwiek Państwie. Krom tej ekspectatywy/ mają jeszcze
/ názwáni Arsidźi Baszy, ktorym wolno Suppliki oddáwáć/ iáko v nas Referendárzom. Z tych dźiewiąćiu/ czterech náleży do Ha[...] ody, iáko ilichtar Aga, Ichoadar Aga, Rikiabrar Aga, y Tulbent Oglani. Drudzy pięć máią insze powinnośći/ iáko to Hazna Kiarybe, Námieśnikiem Podskárbiego iest. Kiler Kiatybe Apteką záwiáduie/ zkąd Szerbety/ Cukry/ y Konfekty wszytkie ná Cesarski stoł idą. Dogandźi Baszy, naystárszy Sokolnik. Hazoda Baszy, Podkomorzy. Y Kapa Agasi, Stárszy Odźwierny. Ci wszyscy iáko są bliscy boku Páńskiego/ naypierwszi też są do wszytkich Vrzędow y godnośći/ gdy ktory vákuie w ktorymkolwiek Páństwie. Krom tey expectátywy/ máią ieszcze
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 37
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
łaski wypadają za odmianą rządów/ i niemają nigdy nadzieje wyniść z tamtąd/ chyba że albo Synowie jej pomrą/ albo że który Cesarzem zostanie.
Czwarty/ Chasna Agasi. Podskarbi Cesarzowej Matki/ który oraz i Białemigłowami jej zawiaduje.
Piąty/ Kilar Agasi, co Aptykę jej ma w mocy/ gdzie Cukry/ i Szerbety dla niej gotują. Szósty/ Byjukoda Agasi, co wielką Izbą Białogłowską zawiaduje. Rozdział IX.
Siódmy/ Kuciukoda Agasi, co małej Izby pilnuje.
Ósmy/ Baszy Kapa Ogłany, najstarszy Odźwierny białogłowski.
Dziewiąty i Dziesiąty/ są dwaj Miereid i Baszy, to jest/ dwaj Popi Meczetu Cesarzowej Matki/ do którego Białegłowy
łáski wypadáią zá odmiáną rządow/ y niemáią nigdy nádźieie wyniść z támtąd/ chybá że álbo Synowie iey pomrą/ álbo że ktory Cesárzem zostánie.
Czwarty/ Chasna Agasi. Podskárbi Cesárzowey Mátki/ ktory oraz y Białemigłowámi iey záwiáduie.
Piąty/ Kilar Agasi, co Aptykę iey ma w mocy/ gdźie Cukry/ y Szerbety dla niey gotuią. Szosty/ Byiukoda Agasi, co wielką Izbą Białogłowską záwiáduie. Rozdźiał IX.
Siodmy/ Kućiukoda Agasi, co máłey Izby pilnuie.
Osmy/ Baszy Kapa Ogłany, naystárszy Odźwierny białogłowski.
Dźiewiąty y Dźieśiąty/ są dway Miereid i Baszy, to iest/ dway Popi Meczetu Cesárzowey Mátki/ do ktorego Białegłowy
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 46
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
Policzki tego sadu równe róży były, Wargi, usta panieńskie farbą przechodziły. Jako kiedy owo już sroga zima minie, A lato kwiecie wszytko po krzewiech rozwinie, Czereśnie po gałęziach na dół się zwieszały, W pomagranaty drzewa gęsto się ubrały.
Ku temu król posłał mu pannę barzo nadobną dla posługi i dla gotowania i chłodzenia serbetów.
Rumianość panny równa księżycowi, Sidłem się stała w skok nabożnikowi. Że twarz podobną aniołowi miała, Że świetnym strojem pawa przechadzała, Wnetże zakonnik zarwawszy miłości, Zapomniał Boga i wstrzemięźliwości.
Nabożnik on rozkosznych potraw się najadłszy i w kosztowne szaty się ubrawszy, na twarz pięknej panny zawsze patrzał, aż się też ona
Policzki tego sadu równe róży były, Wargi, usta panieńskie farbą przechodziły. Jako kiedy owo już sroga zima minie, A lato kwiecie wszytko po krzewiech rozwinie, Czereśnie po gałęziach na dół się zwieszały, W pomagranaty drzewa gęsto się ubrały.
Ku temu król posłał mu pannę barzo nadobną dla posługi i dla gotowania i chłodzenia serbetów.
Rumianość panny równa księżycowi, Sidłem się stała w skok nabożnikowi. Że twarz podobną aniołowi miała, Że świetnym strojem pawa przechadzała, Wnetże zakonnik zarwawszy miłości, Zapomniał Boga i wstrzemięźliwości.
Nabożnik on rozkosznych potraw się najadłszy i w kosztowne szaty się ubrawszy, na twarz pięknéj panny zawsze patrzał, aż się też ona
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 108
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879
wody ochłodzi i ogień mój ugasi. Aż-ci nad spodziewanie obaczę, aż z cienia domu onego, na który oko moje pilno patrzało, jako miesiąc z zachmurza wychodzi (takiej piękności, że język ludzki trudno wypowiedziećby to mógł), niosąc w ręku czarę furfurową zimnej z lodem napoły, ocukrowanej i różanym serbetem przyozdobionej wody (nie dziw, bo z czerwonej róży pięknej twarzy jej kilka kropli pono w onę to furfurę wpadło było). Owa z rąk tak pięknego i lubego człowieka wziąwszy czarę, piłem, a wspomniawszy na przyszły czas, o którymem myślał, rzekłem: — „Nie ugasisz pragnienia myśli mojej wodą,
wody ochłodzi i ogień mój ugasi. Aż-ci nad spodziewanie obaczę, aż z cienia domu onego, na który oko moje pilno patrzało, jako miesiąc z zachmurza wychodzi (takiéj piękności, że język ludzki trudno wypowiedziećby to mógł), niosąc w ręku czarę furfurową zimnéj z lodem napoły, ocukrowanéj i różanym serbetem przyozdobionéj wody (nie dziw, bo z czerwonéj róży pięknéj twarzy jéj kilka kropli pono w onę to furfurę wpadło było). Owa z rąk tak pięknego i lubego człowieka wziąwszy czarę, piłem, a wspomniawszy na przyszły czas, o którymem myślał, rzekłem: — „Nie ugasisz pragnienia myśli mojéj wodą,
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 179
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879
zdumieli I pewnie sławne imię twe rozniosą Tam, gdzie z poranną dzień nastaje rosą, Gdzie późny gaśnie i skąd akwilony I austry wieją, będziesz rozsławiony. Byli weseli wszyscy przy twym stole I Turczyn o swym zapomniał Stambole. Dopieroż Orda na swój bankiet szkapi Od smacznych potraw nie bardzo się kwapi I jakoś widzę szerbety i kafy, Zwyczajny napój Selima Mustafy, Ochotnie z naszym przemienili winem I zgoła każdy zgodził się z Węgrzynem. Ale niechaj wiem, jeśli w takiej ludzi Obcych gromadzie był też kto ze Żmudzi? NA DRUGI BANKIET TEGOŻ J EGO M O ŚCI, KIEDY KAMAMBET MURZĘ CZĘSTOWAŁ, PO KTÓRYM KILKA SZKLENIC TOCZONYCH POSŁAŁEM
zdumieli I pewnie sławne imię twe rozniosą Tam, gdzie z poranną dzień nastaje rosą, Gdzie późny gaśnie i skąd akwilony I austry wieją, będziesz rozsławiony. Byli weseli wszyscy przy twym stole I Turczyn o swym zapomniał Stambole. Dopieroż Orda na swój bankiet szkapi Od smacznych potraw nie bardzo się kwapi I jakoś widzę szerbety i kafy, Zwyczajny napój Selima Mustafy, Ochotnie z naszym przemienili winem I zgoła każdy zgodził się z Węgrzynem. Ale niechaj wiem, jeśli w takiej ludzi Obcych gromadzie był też kto ze Żmudzi? NA DRUGI BANKIET TEGOŻ J EGO M O ŚCI, KIEDY KAMAMBET MURZĘ CZĘSTOWAŁ, PO KTÓRYM KILKA SZKLENIC TOCZONYCH POSŁAŁEM
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 263
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975