sny zawadzą, Choć mi ani gorączka ogniem swym dojmuje, Ani mię słońce, ani mroźny wiatr przejmuje. Snadź miłość ma choroba, która serce żarzy Nieodbitym promieniem ślicznej Anny twarzy. Z nią mówię choć jej niemasz, we śnie i na jawi. Ta i we dnie i w nocy myśli moje bawi. Przez sercowładnej proszę słodki hołd Diony, Przez Kupidowe strzały i łuczek złocony, Folguj, o śliczna nimfo! folguj słudze swemu, Niech nie szkodzi frasunek dowcipowi temu, Co się sili twą sławę rymem wiekopomnym Podać światu na widok i czasom potomnym. A jeśli i zwierz dziki i wyniosłe skały, I głuche lasy wierszów i lutnie słuchały
sny zawadzą, Choć mi ani gorączka ogniem swym dojmuje, Ani mię słońce, ani mroźny wiatr przejmuje. Snadź miłość ma choroba, ktora serce żarzy Nieodbitym promieniem ślicznej Anny twarzy. Z nią mowię choć jej niemasz, we śnie i na jawi. Ta i we dnie i w nocy myśli moje bawi. Przez sercowładnej proszę słodki hołd Dyony, Przez Kupidowe strzały i łuczek złocony, Folguj, o śliczna nimfo! folguj słudze swemu, Niech nie szkodzi frasunek dowcipowi temu, Co się sili twą sławę rymem wiekopomnym Podać światu na widok i czasom potomnym. A jeśli i zwierz dziki i wyniosłe skały, I głuche lasy wierszow i lutnie słuchały
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 233
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
drogich przysmaków rozlicznych Nie leniąc się przynosić do jego ust ślicznych. Takie więc w wonnych łąkach pczoły pracowite, Gdy ich robotom przyszły chwile przyzwoite, Z rozlicznych kwiecia smaki co lepsze zbierają I piękny plastr słodkiego miodu napełniają. Każda w myślach swych wielkie nadzieje gotuje, Każda sobie uciechy różne obiecuje: Ta, że ozdobą pieśni sercowładnych będzie, Ta, że wielkich pradziadów swych miejsca zasiądzie I ważnomyślną radą powiada, i zdroje Gładkiej wymowy zbierze w mądre słowa swoje. Niektóre do buławy rękę sposabiały I drzewem, i paiżą władać przyuczały, Strach tatarski i pewne na potym zemszczenie. Takie więc młodym synom orlica ćwiczenie Daje, gdy ich na skrzydle swym nosi
drogich przysmaków rozlicznych Nie leniąc się przynosić do jego ust ślicznych. Takie więc w wonnych łąkach pczoły pracowite, Gdy ich robotom przyszły chwile przyzwoite, Z rozlicznych kwiecia smaki co lepsze zbierają I piękny plastr słodkiego miodu napełniają. Każda w myślach swych wielkie nadzieje gotuje, Każda sobie uciechy różne obiecuje: Ta, że ozdobą pieśni sercowładnych będzie, Ta, że wielkich pradziadów swych miejsca zasiędzie I ważnomyślną radą powiada, i zdroje Gładkiej wymowy zbierze w mądre słowa swoje. Niektóre do buławy rękę sposabiały I drzewem, i paiżą władać przyuczały, Strach tatarski i pewne na potym zemszczenie. Takie więc młodym synom orlica ćwiczenie Daje, gdy ich na skrzydle swym nosi
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 88
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
i kędy wynika, Wszytkim obywatelom daję pomnożenia. I tu do was przybyłem nago, bez odzienia, Nie bojąc się sytońskich śniegów ani osi Arktowej, którą Wodnik iliacki rosi. Ogień mię przyrodzony i zewnątrz zagrzewa, I z wierzchu swym płomieniem ciało mi odziewa. Jeśli mię też spytacie, na co łuk napięty Z sercowładnymi noszę w mym kołczanie pręty, Czemu mi w ręku ogniem pała lana świeca, Temu: skoro krnąbrnego napadnę panicza, A on wysoko buja nad ziemskimi stany, Zaraz mu w serce sieję z tego łuku rany. Także i was, panienki, kiedy szyje wasze Ukrywacie przed jarzmem, tą pochodnią straszę. Bo niesłusznie do
i kędy wynika, Wszytkim obywatelom daję pomnożenia. I tu do was przybyłem nago, bez odzienia, Nie bojąc się sytońskich śniegów ani osi Arktowej, którą Wodnik ilijacki rosi. Ogień mię przyrodzony i zewnątrz zagrzewa, I z wierzchu swym płomieniem ciało mi odziewa. Jeśli mię też spytacie, na co łuk napięty Z sercowładnymi noszę w mym kołczanie pręty, Czemu mi w ręku ogniem pała lana świéca, Temu: skoro krnąbrnego napadnę panicza, A on wysoko buja nad ziemskimi stany, Zaraz mu w serce sieję z tego łuku rany. Także i was, panienki, kiedy szyje wasze Ukrywacie przed jarzmem, tą pochodnią straszę. Bo niesłusznie do
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 8
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983