, a my wozem niebieskim. A dogadzając żądaniu Junony, Tetys i Ocean, nie dopuszczają tym gwiazdom nurzać się w wodach morskich: i przetoż zawsze nad głowami naszymi, u przyośka zwierzchnego niebieskiego, w nocy pogodne świecą. Powieść Dziesiąta.
A LEcz już miał śmiercionoszonym przebić ją żelazem/ B Ale go wszechmogący sfukał/ i zarazem C I występek uprzątnął/ D i oboje one. Abowiem przez powietrze próżne pochwycone/ Rączym wiatrem przeniozszy/ położył na niebie: E I poczynił gromady gwiazd z nich bliskie siebie. Rozgniewała się Juno/ skoro obaczeła/ (cieła. F Ze się już jej zdrajczyna w śrzód gwiazd rozświecieła, G I
, á my wozem niebieskim. A dogadzáiąc żądániu Iunony, Thetys y Oceán, nie dopuszczáią tym gwiazdom nurzać się w wodach morskich: y przetoż záwsze nád głowámi nászymi, v przyośká zwierzchnego niebieskiego, w nocy pogodne świecą. Powieść Dźieśiąta.
A LEcz iuż miał śmierćionoszonym przebić ią żelázem/ B Ale go wszechmogący zfukał/ y zárázem C Y występek vprzątnął/ D y oboie one. Abowiem przez powietrze prozne pochwycone/ Rączym wiátrem przeniozszy/ położył ná niebie: E Y poczynił gromády gwiazd z nich bliskie śiebie. Rozgniewáłá się Iuno/ skoro obaczełá/ (ćiełá. F Ze się iuż iey zdrayczyná w śrzod gwiazd rozświećiełá, G Y
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 79
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
. Rzecze burmistrz: „Czekajże, aże się schylimy, Na twą propozycją dekret uczynimy. Bo nas tu czterej siedzi, causa nie mała, Trzeba tobie dogodzić, boś niewiasta śmiała.” Niewiasta: „Barzo dobrze, na radzie przestanę Czterech, gdy apeluję, niech winną zostanę.” Zatym ją burmistrz sfuka: „pódźże do lichoty, Zła-ć jest apelacja od czterech roboty. Posłuchajże dekretu, zuchwały narodzie, Ucz go, co sama umiesz, nie będziesz w swobodzie”. Toć powiadam, a więcej nie chodź tu żałować, A ty się też, niedbalcze, ucz, co masz żenie dać.
. Rzecze burmistrz: „Czekajże, aże się schylimy, Na twą propozycyą dekret uczynimy. Bo nas tu czterej siedzi, causa nie mała, Trzeba tobie dogodzić, boś niewiasta śmiała.” Niewiasta: „Barzo dobrze, na radzie przestanę Czterech, gdy apeluję, niech winną zostanę.” Zatym ją burmistrz sfuka: „pódźże do lichoty, Zła-ć jest apelacya od czterech roboty. Posłuchajże dekretu, zuchwały narodzie, Ucz go, co sama umiesz, nie będziesz w swobodzie”. Toć powiadam, a więcej nie chodź tu żałować, A ty się też, niedbalcze, ucz, co masz żenie dać.
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 21
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
przemienia/ Purpurat wielowładny/ obnażon z odzienia. Monarcha/ Król potężny/ często żyje w nędzy/ Ten co worki nabijał/ postradał pieniędzy W niewoli: bo nietylko złotem swym nie władni/ Lecz i sam nie swoim jest/ tak mu żyć jak padnie Wola nieprzyjacielska/ który plon ma jego/ Prawa daje i sfuka jak nie na wolnego. Przeto kto złoto zgubne nad Wolność przenosi/ Dym mierza/ Świat barkami nadaremnie wznosi. Niech się radzi Samitów/ którzy mnie bronili/ Włości/ skarbów zbywali/ aby zemną żyli. Bo kto Wolność utracił/ już nie ma wszytkiego/ Szczęście służebnica ma/ niechce znać takiego. Obaczym czyje
przemienia/ Purpurat wielowładny/ obnáżon z odźienia. Monárchá/ Krol potężny/ często żyie w nędzy/ Ten co worki nábiiał/ postradáł pieniędzy W niewoli: bo nietylko złotem swym nie władni/ Lecz y sam nie swoim iest/ ták mu żyć iák pádnie Wola nieprzyiaćielska/ ktory plon ma iego/ Práwá dáie y sfuka iák nie ná wolnego. Przeto kto złoto zgubne nád WOLNOSC przenośi/ Dym mierza/ Swiát bárkámi nádáremnie wznośi. Niech sie rádźi Sámitow/ ktorzy mnie bronili/ Włośći/ skárbow zbywáli/ áby zemną żyli. Bo kto Wolność vtráćił/ iuż nie ma wszytkiego/ Sczęśćie służebnicá ma/ niechce znáć tákiego. Obaczym czyie
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: A4v
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
Pontu i Libijej; W onym kraju są z Medami Partowie, Dalej zaś Grecy, Włoszy, Francuzowie. 42
I rzekł: „Królestwa wszytkie świata tego I możność ich jest mej władzy podana. Co wszytko dam Ci, jeśli z ochotnego Umysłu padszy nisko na kolana Oddasz mi pokłon.” A to mówiącego Ogromnie sfukał Zbawiciel szatana. I Pismem, którym broń jego zepsował, Po dwakroć czarta samego zwojował. 43
Idź do przepaści z pokusami twymi I z twą hardością, zdradliwy szatanie! Albowiem słowy czytamy jasnymi To nam podane w Piśmie przykazanie: Iż ukłonami mamy czcić takimi Samego Boga, Jemuż oddawanie Służby należy.” Odstąpił od
Pontu i Libijej; W onym kraju są z Medami Partowie, Dalej zaś Grecy, Włoszy, Francuzowie. 42
I rzekł: „Królestwa wszytkie świata tego I możność ich jest mej władzy podana. Co wszytko dam Ci, jeśli z ochotnego Umysłu padszy nisko na kolana Oddasz mi pokłon.” A to mówiącego Ogromnie sfukał Zbawiciel szatana. I Pismem, którym broń jego zepsował, Po dwakroć czarta samego zwojował. 43
Idź do przepaści z pokusami twymi I z twą hardością, zdradliwy szatanie! Albowiem słowy czytamy jasnymi To nam podane w Piśmie przykazanie: Iż ukłonami mamy czcić takimi Samego Boga, Jemuż oddawanie Służby należy.” Odstąpił od
Skrót tekstu: OdymWŚwiatBar_I
Strona: 822
Tytuł:
Świata naprawionego od Jezusa Chrystusa ...
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
że, chłopku! Gorzałeczki Dam ci dobrej dwie miareczki, Alboli też garniec warki Wypij u mnie, u szynkarki! Tu obaczysz piękne rzeczy, Które czasem kryję w rzeczy, Sekret tobie wnet pokażę, Z całej beczki dać rozkażę. Chłopek.
Nie chcę, byś mnie oszukała, Mnie, prostaka, nie sfukała; Powiadają, frantóweczki Przypisują, szynkareczki. Winiarze.
Nie bój się, idź do piwnice, Gdzie stoją beczki z winnice!
Tam wino dają winiarze, Już nie szynkarki, szynkarze. Dasz dwadzieścia, za kwarteczkę, A kiedybyś pojźrzał w beczkę, Jakie tam są w niej przyprawy, Wszytko to dla nas
że, chłopku! Gorzałeczki Dam ci dobrej dwie miareczki, Alboli też garniec warki Wypij u mnie, u szynkarki! Tu obaczysz piękne rzeczy, Które czasem kryję w rzeczy, Sekret tobie wnet pokażę, Z całej beczki dać rozkażę. Chłopek.
Nie chcę, byś mnie oszukała, Mnie, prostaka, nie sfukała; Powiadają, frantóweczki Przypisują, szynkareczki. Winiarze.
Nie bój się, idź do piwnice, Gdzie stoją beczki z winnice!
Tam wino dają winiarze, Już nie szynkarki, szynkarze. Dasz dwadzieścia, za kwarteczkę, A kiedybyś pojźrzał w beczkę, Jakie tam są w niej przyprawy, Wszytko to dla nas
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 19
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
nie dobrze. Gdyby wszedł mąż mający pierścień, wszedłby też i ubogi w podłym odzieniu, tamtemu byście rzekli, ty usiądź tu dobrze, a ubogiemu ty stój tam, abo usiądź na podnoszku nóg moich. Ponich wezdrze się jakis ubogi i nędzny człowiek/ prosząc o jałmużnę ś. którego Adam ujrzawszy/ sfukał czeladź/ iż mu przeszkodził dobrej myśli z gośćmi swymi/ i kazali mu precz. Któremu Sumn: bolejąc stękając mówi: Jeśli masz co rozumu Adamie: uważ te słowa straszliwe Prorockie: Niech przyjdzie na pamięć przed oczyma Pańskimi, nieprawość Ojców jego, a grzech matki jego, niechaj nie będzie zgładzony: Niechaj będą przed
nie dobrze. Gdyby wszedł mąż maiący pierśćień, wszedłby też y vbogi w podłym odźieniu, tamtemu bysćie rzekli, ty vśiądź tu dobrze, á vbogiemu ty stoy tam, ábo vśiądź ná podnoszku nog moich. Ponich wezdrze się iakis vbogi y nędzny człowiek/ prosząc o iáłmużnę ś. ktorego Adam vyrzáwszy/ zfukáł czeladź/ iż mu przeszkodźił dobrey mysli z gośćmi swymi/ y kázáli mu precz. Ktoremu Sumn: boleiąc stękaiąc mowi: Ieśli masz co rozumu Adamie: vważ te słowá strászliwe Prorockie: Niech przyidźie ná pámięć przed oczyma Páńskimi, nieprawość Oycow iego, á grzech mátki iego, niechay nie będźie zgładzony: Niechay będą przed
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 24
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
o sejmie i o dostatecznej na nim wszytkiemu satysfakcjej łowić poczęli. Jednak kiedy się i temu ludzie uwodzić nie dopuszczając, zjazd sobie pod Jędrzejowem złożyli, znowu przez posły ledwie nie przysięgą, że się na sejmie wszytkiemu dosyć stanie, obiecali. Przyszedł potym sejm, na którym miasto satysfakcjej wszytkę Rzpltą oszydzono, znieważono, posły sfukawszy, zgromiwszy, na kontempt wszytkiego rycerstwa, z poborami jedno do domu odprawiono, konstytucje takie, o których żadnej zmianki w kole poselskim nie było, zdradliwie po sejmie już klecono. Ale to wszytko mniejsza, bo nie nowina to złe sejmy, nie nowina fortele i rozmaite cudzoziemskie subtelne praktyki na nich; to grunt i
o sejmie i o dostatecznej na nim wszytkiemu satysfakcyej łowić poczęli. Jednak kiedy się i temu ludzie uwodzić nie dopuszczając, zjazd sobie pod Jędrzejowem złożyli, znowu przez posły ledwie nie przysięgą, że się na sejmie wszytkiemu dosyć stanie, obiecali. Przyszedł potym sejm, na którym miasto satysfakcyej wszytkę Rzpltą oszydzono, znieważono, posły sfukawszy, zgromiwszy, na kontempt wszytkiego rycerstwa, z poborami jedno do domu odprawiono, konstytucye takie, o których żadnej zmianki w kole poselskim nie było, zdradliwie po sejmie już klecono. Ale to wszytko mniejsza, bo nie nowina to złe sejmy, nie nowina fortele i rozmaite cudzoziemskie subtelne praktyki na nich; to grunt i
Skrót tekstu: PismoSzlachCz_III
Strona: 362
Tytuł:
Pismo szlachcica jednego, w którym o rozprawie znać daje do braciej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
białym łabędziem brudne żeni sowy. 44
Luboć pogodnym zaświeci promieniem, Jednakżeć prędko pomyliwszy szyki Cymeryjskim cię wnet otoczy cieniem. Gorsza niźli lew, niźli tygrys dziki, Gdy jasno świeci, to grozi zaćmieniem I Fortunata w ciężkie wprawia wniki. Nie ufaj szczęściu, bowiem cię oszuka, Dzisiaj cię głaszcze, a jutro cię sfuka. 45
Często przy wschodzie to zachodem grozi I przy aplauzach treny wieczne rodzi, Lata pogodne zimnem wielkim mrozi, Komu życzliwe — to na niego godzi, Słońce i cienie w jednym biegu wodzi A przy wesołej chwili smutek rodzi. To słońce, które nam świeci przy wschodzie, O wiecznej śmierci wroży i zachodzie.
białym łabędziem brudne żeni sowy. 44
Luboć pogodnym zaświeci promieniem, Jednakżeć prędko pomyliwszy szyki Cymmeryjskim cię wnet otoczy cieniem. Gorsza niźli lew, niźli tygrys dziki, Gdy jasno świeci, to grozi zaćmieniem I Fortunata w ciężkie wprawia wniki. Nie ufaj szczęściu, bowiem cię oszuka, Dzisiaj cię głaszcze, a jutro cię sfuka. 45
Często przy wschodzie to zachodem grozi I przy applauzach treny wieczne rodzi, Lata pogodne zimnem wielkim mrozi, Komu życzliwe — to na niego godzi, Słońce i cienie w jednym biegu wodzi A przy wesołej chwili smutek rodzi. To słońce, ktore nam świeci przy wschodzie, O wiecznej śmierci wroży i zachodzie.
Skrót tekstu: LubSPir
Strona: 18
Tytuł:
Piram i Tyzbe
Autor:
Stanisław Herakliusz Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1660 a 1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1660
Data wydania (nie później niż):
1702
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Księgarnia św. Wojciecha
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1929
Ciebie o pułtory mile. Prosi żebyś go jaką opatrzył żywnością, Pamiętnyć zawsze będzie wypłacić wdzięcznością. Byle mu BÓG pozwolił zdrowia, z Saulem zgody, Sowiteć obiecuje uczynić nadgrody. Stanął Poseł z rozkazem Pańskim u Nabala, Zdumiał się że w Dom trafił takiego brutala. Który nietylko przyjął komplement DAWIDÓW ( Posła sfukał ) tył skrobiąc, jak zwyczaj u żydów. Jaki mi Pan, twój Dawid, znam ja takich frantów, Zebrał kupę hultajską, i chce prowiantów. Dam mu chleba na kiju, jak psu szkodliwemu, Co zdrady, bunty robi, przeciw Panu swemu. Nie było dłużej czego posłańcowi czekać, Wyszedł z Domu Na
Ciebie o pułtory mile. Prosi żebyś go iáką opátrzył żywnością, Pámiętnyć záwsze będzie wypłacić wdzięcznością. Byle mu BOG pozwolił zdrowia, z Saulem zgody, Sowiteć obiecuie uczynić nádgrody. Stánął Poseł z rozkázem Pańskim u Nabala, Zdumiał się że w Dom tráfił tákiego brutala. Ktory nietylko przyiął komplement DAWIDOW ( Posła zfukał ) tył skrobiąc, iák zwyczay u żydow. Jáki mi Pan, twoy Dawid, znám já tákich frantow, Zebrał kupę hultayską, y chce prowiantow. Dam mu chleba ná kiju, iák psu szkodliwemu, Co zdrády, bunty robi, przeciw Pánu swemu. Nie było dłużey czego posłańcowi czekać, Wyszedł z Domu Na
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 48
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
przestrony, Co żywo, prosi, nakłoń głowy do Korony. Żyj bez końca Dawidzie, panuj nam przychylnie, Bij się za Wiarę, potym za Ojczyznę silnie. Osiadł DAWID na Tronie po Saulu nikczemnym, Ojcem raczej niż Królem stawia się przyjemnym.
Każdemu, kto mu prośby w Suplikach podaje, Cierpliwy w wysłuchaniu nie sfuka, nie złaje. Pierwsze rządy od Boskiej Chwały zacząć radzi, Sam sobie, w tym Natana Proroka sprowadzi Mówiąc, do niego: słuchaj sługo Boży; tu Ci Powiem, co mię w mych myślach niespokojnych kłuci. Ze skrzynia Testamentu żyjącego BOGA, Tak wielka Relikwia, tak kosztowna, droga, Takowej uczciwości niema
przestrony, Co żywo, prosi, nákłoń głowy do Korony. Zyi bez końca Dáwidzie, pánuy nam przychylnie, Biy się zá Wiarę, potym zá Oyczyznę silnie. Osiadł DAWID ná Tronie po Saulu nikczemnym, Oycem ráczey niż Krolem stáwia się przyiemnym.
Każdemu, kto mu proźby w Supplikach podaie, Cierpliwy w wysłuchaniu nie sfuka, nie złaie. Pierwsze rządy od Boskiey Chwały zacząć radzi, Sam sobie, w tym Natana Proroka sprowadzi Mowiąc, do niego: słuchay sługo Boży; tu Ci Powiem, co mię w mych myślach niespokoynych kłuci. Ze skrzynia Testamentu żyiącego BOGA, Tak wielka Relikwia, tak kosztowna, droga, Takowey uczciwości niema
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 80
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752