Swoje liczy bitwy. V nas wtąniec iść mieniony/ Przyjemne gonitwy. Kto żwyciężył nieprzyjaciół/ Stawiaj obeliszki/ Ja się wolę wcisnąć zastoł/ Gdzie gęste Kieliszki. Praw kto był w Amsterodamie Lubo też w Madrycie. A ja zaś przy grzecznej Damie/ Wolę trawic życie. Kto też bywał i w Londynie/ Niech powieści sieje. Ja wiem gdy przy starym winie/ Co się w Węgrzech dzieje. A chociażem człek ubogi/ Gdy między puhary/ Sam mi Krymski Han nie srogi/ Z swoimi Tatary. Chociaż leży tam pod Wilnem/ Moskal o tej dobie. Wnet że mu ja będę silnem Jak podpiję sobie. Iże Szwedzi twierdzą naszy
Swoie liczy bitwy. V nas wtąniec iść mięniony/ Przyięmne gonitwy. Kto żwyćiężył nieprzyiaćioł/ Stawiay obeliszki/ Ia się wolę wćisnąć zástoł/ Gdźie gęste Kieliszki. Praw kto był w Amsterodámie Lubo też w Mádryćie. A ia záś przy grzeczney Damie/ Wolę trawic żyćie. Kto też bywał y w Londynie/ Niech powieśći śieie. Ia wiem gdy przy stárym winie/ Co się w Węgrzech dźieie. A choćiażem człek vbogi/ Gdy między puháry/ Sąm mi Krymski Han nie srogi/ Z swoimi Tátáry. Choćiaż leży tám pod Wilnęm/ Moskal o tey dobie. Wnet że mu ia będę śilnem Iák podpiię sobie. Iże Szwedźi twierdzą nászy
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 154
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
myśli będzie zbywał. Rozumiejąc iże zginie I niepewnej się zlęknie Śmierci. Leć jak się ochynie Potym w razach ni stęknie. Jako Puszkarz gdy rychtuje Działo; lub strzałą mierzy Strzelec. Zrazu się frasuje Cieszy gdy wcel uderzy. Wprzedsięwziętym mym zamyślę Toż się i zemną dzieje. Ze choć sekret taję ściśle Przecię coś wieści sieje. Iże próżne me ukłony I zawody daremnie Zem już cale jest wzgardzony Zięcia mieć niechcą zemnie. Ze mi Fata nieprzejrzały Ze niemasz woli Bożej/ Czyj ze na to choć dojrzały Rozum się nie zatrwoży? Leć ja z szczęściem w pierwszej probie Tak postąpię statecznie/ Ze vieżdżać mu na sobie Nigdy niedam
myśli będźie zbywał. Rozumieiąc iże zginie Y niepewney się zlęknie Smierci. Leć iák się ochynie Potym w rázách ni stęknie. Iáko Puszkarz gdy rychtuie Dźiáło; lub strzáłą mierzy Strzelec. Zrázu się frasuie Cieszy gdy wcel vderzy. Wprzedsięwźiętym mym zamyślę Toż się y zemną dźieie. Ze choć sekret táię śćiśle Przećię coś wieśći śieie. Iże prożne me vkłony Y záwody dáremnie Zem iuż cále iest wzgárdzony Zięćiá mieć niechcą zemnie. Ze mi Fatá nieprzeyrzáły Ze niemász woli Bożey/ Czyi ze ná to choć doyrzáły Rozum się nie zátrwoży? Leć ia z szczęśćiem w pierwszey probie Ták postąpię státecznie/ Ze vieżdżáć mu na sobie Nigdy niedam
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 156
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
koni gwałt, a stąd wielkie pospólstwu uciemiężenie było, bo dla opytu furażów, ludzi bito, męczono, także dla wiadomości o jamach ze zbożami morderstwa wielkie czyniono, i dla tego, co kto gdzie miał zakopanego wydawali, tak że i chleb i wszystkie alimenta odbierano. Bydło też i konie zabierano, a tak ani sieli jarzyn, ani orać czem mieli, wszędzie ucisk, głód, płacz, pustki, a najbardziej że regimenta wydzielone mając trakty, same sobie egzekwowały głodne będąc, nie uważały, aby co gospodarzom zostawowały. Miłosierdzia prawie żadnego nie było, ani z komisariatów albo od króla folgi i salwegwardii nie dawano nikomu.
Dwór polski na
koni gwałt, a ztąd wielkie pospólstwu uciemiężenie było, bo dla opytu furażów, ludzi bito, męczono, także dla wiadomości o jamach ze zbożami morderstwa wielkie czyniono, i dla tego, co kto gdzie miał zakopanego wydawali, tak że i chléb i wszystkie alimenta odbierano. Bydło téż i konie zabierano, a tak ani sieli jarzyn, ani orać czém mieli, wszędzie ucisk, głód, płacz, pustki, a najbardziéj że regimenta wydzielone mając trakty, same sobie exekwowały głodne będąc, nie uważały, aby co gospodarzom zostawowały. Miłosierdzia prawie żadnego nie było, ani z kommisariatów albo od króla folgi i salwegwardyi nie dawano nikomu.
Dwór polski na
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 258
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
in continno igne, bić się i wytrzymać i wiktoryzować, a nie było na 3,000 do boju naszych.
W obudwóch tych akcjach dobrze mi Pan Bóg szczęścił: w pierwszej pod Lachowce przywodziłem szczęśliwie pierwszą straż; w drugiej trzymałem korpus z dobrym z łaski Bożej skutkiem.
Kanalia, co rada zawsze ucieka i nowiny sieje, z pierwszego zaraz ognia prysnąwszy, siła bajek i trwog uczyniła, nie tylko po Wołyniu ale i w Litwie, drugi ledwo się obejrzawszy. Skąd consternatio magna in populo, i już nabiwszy sobie głowę pierwszemi fabułami, prawdziwszym nowinom nie dawali wiary.
8^go^ Julii król imć szwedzki przez azard swój i nierozmyślną precypitancją przegrał batalią
in continno igne, bić się i wytrzymać i wiktoryzować, a nie było na 3,000 do boju naszych.
W obudwóch tych akcyach dobrze mi Pan Bóg szczęścił: w pierwszéj pod Lachowce przywodziłem szczęśliwie pierwszą straż; w drugiéj trzymałem korpus z dobrym z łaski Bożéj skutkiem.
Kanalia, co rada zawsze ucieka i nowiny sieje, z pierwszego zaraz ognia prysnąwszy, siła bajek i trwog uczyniła, nie tylko po Wołyniu ale i w Litwie, drugi ledwo się obejrzawszy. Zkąd consternatio magna in populo, i już nabiwszy sobie głowę pierwszemi fabułami, prawdziwszym nowinom nie dawali wiary.
8^go^ Julii król imć szwedzki przez azard swój i nierozmyślną precypitancyą przegrał batalią
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 271
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
Ptastwo krzyczy cały rok; nie uświadczysz strzechy, Wieś pod gontem: tu oczom, tam uszom uciechy. Tam każdy ptak do cieplic, jąwszy na suchedni, Lecąc pasie; pożytek i to niepośledni, Bo chociaż, co zastanie w polu, wszytko zobie, Sprawi rolą, gdy nawóz zostawi po sobie. Gdzie indziej sieją, orzą, gdy się wiosna wraca, Bydło pasą, tu jeszcze gospodarz domłaca. Powódź nigdy, grad, chociaż na każdy rok spada, Albo mało, albo też nic szkody nie zada. Nie wynidzie zwierzyna nigdy ze spiżarnie; Kto ma sieci, psy, chłopy, zawsze pewien w sarnie. Ryba, łosoś
Ptastwo krzyczy cały rok; nie uświadczysz strzechy, Wieś pod gontem: tu oczom, tam uszom uciechy. Tam każdy ptak do cieplic, jąwszy na suchedni, Lecąc pasie; pożytek i to niepośledni, Bo chociaż, co zastanie w polu, wszytko zobie, Sprawi rolą, gdy nawóz zostawi po sobie. Gdzie indziej sieją, orzą, gdy się wiosna wraca, Bydło pasą, tu jeszcze gospodarz domłaca. Powódź nigdy, grad, chociaż na każdy rok spada, Albo mało, albo też nic szkody nie zada. Nie wynidzie zwierzyna nigdy ze spiżarnie; Kto ma sieci, psy, chłopy, zawsze pewien w sarnie. Ryba, łosoś
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 13
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Saniami kopy lecie wożą na folwarki. Młyna nie masz co prawda, w stępie tłuką krupy. Powietrza nie bój, co rok wiatr odrze chałupy. Chcesz sąsiadów, upewniam, że nie upośledzą, Nie pieniacze, piekarze, i w nocy nawiedzą; Chcesz mieć całe, nie tam śpi, kędyś posłał, boki. Siałeś, gródźże dla dzikich świni płot wysoki, Bo tam sierpa nie trzeba; chceszli co siec: kosą. Gęsi też ani kury, i to pisz, nie niosą, Bo je liszki, owce psy, dzieci wilcy jedzą; Pszczół nigdzież przed napaścią nie schowasz niedźwiedzą; Ale też jeśli które w
Saniami kopy lecie wożą na folwarki. Młyna nie masz co prawda, w stępie tłuką krupy. Powietrza nie bój, co rok wiatr odrze chałupy. Chcesz sąsiadów, upewniam, że nie upośledzą, Nie pieniacze, piekarze, i w nocy nawiedzą; Chcesz mieć całe, nie tam śpi, kędyś posłał, boki. Siałeś, gródźże dla dzikich świni płot wysoki, Bo tam sierpa nie trzeba; chceszli co siec: kosą. Gęsi też ani kury, i to pisz, nie niosą, Bo je liszki, owce psy, dzieci wilcy jedzą; Pczół nigdzież przed napaścią nie schowasz niedźwiedzą; Ale też jeśli które w
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 13
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
tak u ludzi z dawna: Gęba trzepie, a głowa czym inszym zabawna. Więc gdy kiedysi damy z swych myśli rachunek, Przebóg, niech będzie czasu inakszy szafunek, Chyba że wszytko światu, nic nie chcesz dać niebu, Przynamniej go przestaniesz tracić u pogrzebu, Gdzie żąć już będzie trzeba to, co się tu siało. Co dasz, żebyć się znowu siać, żyć, myślić dało? Wielką część źle, największą nic, a żywot wszytek Obracamy na insze, nie na swój pożytek. Jakież też na sądnym dniu twoje będą żniwa? Miasto pszenice, oset, miasto rży, pokrzywa. 324 (F). INSZA
tak u ludzi z dawna: Gęba trzepie, a głowa czym inszym zabawna. Więc gdy kiedysi damy z swych myśli rachunek, Przebóg, niech będzie czasu inakszy szafunek, Chyba że wszytko światu, nic nie chcesz dać niebu, Przynamniej go przestaniesz tracić u pogrzebu, Gdzie żąć już będzie trzeba to, co się tu siało. Co dasz, żebyć się znowu siać, żyć, myślić dało? Wielką część źle, największą nic, a żywot wszytek Obracamy na insze, nie na swój pożytek. Jakież też na sądnym dniu twoje będą żniwa? Miasto pszenice, oset, miasto rży, pokrzywa. 324 (F). INSZA
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 138
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
a głowa czym inszym zabawna. Więc gdy kiedysi damy z swych myśli rachunek, Przebóg, niech będzie czasu inakszy szafunek, Chyba że wszytko światu, nic nie chcesz dać niebu, Przynamniej go przestaniesz tracić u pogrzebu, Gdzie żąć już będzie trzeba to, co się tu siało. Co dasz, żebyć się znowu siać, żyć, myślić dało? Wielką część źle, największą nic, a żywot wszytek Obracamy na insze, nie na swój pożytek. Jakież też na sądnym dniu twoje będą żniwa? Miasto pszenice, oset, miasto rży, pokrzywa. 324 (F). INSZA ROBOTA NOCNA, INSZA DNIOWA
Jakoż się to,
a głowa czym inszym zabawna. Więc gdy kiedysi damy z swych myśli rachunek, Przebóg, niech będzie czasu inakszy szafunek, Chyba że wszytko światu, nic nie chcesz dać niebu, Przynamniej go przestaniesz tracić u pogrzebu, Gdzie żąć już będzie trzeba to, co się tu siało. Co dasz, żebyć się znowu siać, żyć, myślić dało? Wielką część źle, największą nic, a żywot wszytek Obracamy na insze, nie na swój pożytek. Jakież też na sądnym dniu twoje będą żniwa? Miasto pszenice, oset, miasto rży, pokrzywa. 324 (F). INSZA ROBOTA NOCNA, INSZA DNIOWA
Jakoż się to,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 138
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
może sama, Ciernie, osty, a jeśli co lepszego rodzi, Z ciężkim to potem czoła człowieka dochodzi. Z przeklętej ciało nasze ulepione gliny, Dlatego same złości, same lągnie winy; Jeżeli kto owocu jakiej pragnie cnoty, Bez prace i bez ciężkiej nie będzie roboty. Kopać naprzód i grzechy trzeba wykorzenić, Toż siać, sadzić nasienie i drzewo odmienić. 342 (F). GADKA
Która to, między ludźmi będąc, raz od wieku Ziemia się tylko widzieć dała? Zgadni, człeku. Ten, co czytywał dzieje izraelskie, zgadnie: Naprzód Morze Czerwone, potem Jordan na dnie. Tamto Mojżesz, z Egiptu, a ten,
może sama, Ciernie, osty, a jeśli co lepszego rodzi, Z ciężkim to potem czoła człowieka dochodzi. Z przeklętej ciało nasze ulepione gliny, Dlatego same złości, same lągnie winy; Jeżeli kto owocu jakiej pragnie cnoty, Bez prace i bez ciężkiej nie będzie roboty. Kopać naprzód i grzechy trzeba wykorzenić, Toż siać, sadzić nasienie i drzewo odmienić. 342 (F). GADKA
Która to, między ludźmi będąc, raz od wieku Ziemia się tylko widzieć dała? Zgadni, człeku. Ten, co czytywał dzieje izraelskie, zgadnie: Naprzód Morze Czerwone, potem Jordan na dnie. Tamto Mojżesz, z Egiptu, a ten,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 146
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Herezji pobudzi i przywiedzie. Bo ci trzej świątkowie naszy/ Lampy są wieków naszych Ruskie: bodaj się były nigdy nierozświecały. nigdyby abowiem Cerkiew nasza Ruska do takich omacnych ciemnot/ do tak szkaradnej zmazy/ i do tak znacznego upadku była nieprzyszła. Ci trzej świątkowie zbawili nas Ojcowskiej prawej wiary: ci na siali w Bogiem nasianą czystą naszę Pszenicę kąkolu błędów i Herezji: ci nas pozbawili zacnych Familij? ci nam prawa swobód i wolności z rąk wydarli: ci nas teraźniejszych naszych bied nabawili: ci naród nasz Ruski rozroźnieli: ci jeden dom na dwoje rozdzielili: że on sobie samemu teraz naupadek stoi: i według niekłamliwych słów
Hęreziy pobudźi y przywiedźie. Bo ći trzey świątkowie nászy/ Lámpy są wiekow nászych Ruskie: boday sie były nigdy nierozświecáły. nigdyby ábowiem Cerkiew nászá Ruska do tákich omácnych ćiemnot/ do ták szkárádney zmázy/ y do ták znácznego vpadku byłá nieprzyszłá. Ci trzey świątkowie zbáwili nas Oycowskiey práwey wiáry: ći ná śiali w Bogiem násianą cżystą nászę Pszenicę kąkolu błędow y Hęreziy: ći nas pozbáwili zacnych Familiy? ći nam práwá swobod y wolnośći z rąk wydárli: ći nas teráźnieyszych nászych bied nábáwili: ći narod nász Ruski rozroźnieli: ci ieden dom ná dwoie rozdźielili: że on sobie sámemu teraz náupadek stoi: y według niekłamliwych słow
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 60
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628