Że się i całe wojska choć próżnują Wszcząt zrujnują.
Zal srogi patrzać, gdy ich nie tak wiele Miecz srogi na swym bojowisku ściele, Jak pościnanych za oboz wyniosą Okrutną kosą.
Gdyś zdrów, a przyjdzieć jechać na podsłuchy, Choć cię wskroś prawie mroz przejmuje suchy, Choć cię deszcz z śniegiem w same siekąc oczy Do szczętu zmoczy,
Trwaj przecię i stój, bo jak ruszonego Z pierwszego miejsca abo zdrzymanego Najdzie cię strażnik a powieć trzy słowa, Toć spadnie głowa.
Będziesz Ii też stał i na dniowej straży, Źle cię deszcz zmoczył, lepiej cię wysmaży Słońce, gdy ziemię ognistymi koły Pali w popioły.
Ach!
Że się i całe wojska choć prożnują Wszcząt zruinują.
Zal srogi patrzać, gdy ich nie tak wiele Miecz srogi na swym bojowisku ściele, Jak pościnanych za oboz wyniosą Okrutną kosą.
Gdyś zdrow, a przyjdzieć jechać na podsłuchy, Choć cię wskroś prawie mroz przejmuje suchy, Choć cię deszcz z śniegiem w same siekąc oczy Do szczętu zmoczy,
Trwaj przecię i stoj, bo jak ruszonego Z pierwszego miejsca abo zdrzymanego Najdzie cię strażnik a powieć trzy słowa, Toć spadnie głowa.
Będziesz Ii też stał i na dniowej straży, Źle cię deszcz zmoczył, lepiej cię wysmaży Słońce, gdy ziemię ognistymi koły Pali w popioły.
Ach!
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 342
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Węgierka: Wierem ja więcej piła wczora Niźli wy, luba pani, a przeciem nie chora. 202. ŚMIERĆ I GRZECH
Czyli śmierć w niewieścim się rodzaju zwać godzi, Bo nic, jako onę grzech, choć samiec, nie rodzi? Owszem, ja śmierć otrokiem, grzech żonką nazowę: Kto kiedy widział kosą siekąc białągłowę? 203 (P). ZŁOTE CZASY
Ba, bez mała nieprawda, że te złote czasy Okrom złota inakszej nie pragną okrasy. Niech żołnierz liczy rany, niech sędzia ratusze,
Uważny szlachcic sejmy, nabożny fundusze, Inszy domu splendory i stare tytuły — Skoro Bianki nabitej dołoży szkatuły, Jest i sława, i
Węgierka: Wieręm ja więcej piła wczora Niźli wy, luba pani, a przeciem nie chora. 202. ŚMIERĆ I GRZECH
Czyli śmierć w niewieścim się rodzaju zwać godzi, Bo nic, jako onę grzech, choć samiec, nie rodzi? Owszem, ja śmierć otrokiem, grzech żonką nazowę: Kto kiedy widział kosą siekąc białągłowę? 203 (P). ZŁOTE CZASY
Ba, bez mała nieprawda, że te złote czasy Okrom złota inakszej nie pragną okrasy. Niech żołnierz liczy rany, niech sędzia ratusze,
Uważny szlachcic sejmy, nabożny fundusze, Inszy domu splendory i stare tytuły — Skoro Bianki nabitej dołoży szkatuły, Jest i sława, i
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 286
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Inszy niech rozgniewani z wojska odjeżdżają I królowi swojemu niech nie pomagają.” Archanioł nic nie mówi na to, ale pióry Rozciągnionemi leci i spuszcza się z góry.
LXXVIII.
Gdziekolwiek Michał święty obraca skrzydłami, Obłoki uciekają z czarnemi chmurami, Niebo się wypogadza i świeci wesoło, Sam ma około siebie wielkie złote koło; Siekąc rzadkie powietrze, myśli, gdzie się spuścić I gdzieby się napierwej miał udać i puścić, Żeby nieprzyjaciela słów nalazł, Milczenie, Któremu pierwsze odnieść zamyśla zlecenie.
LXXIX.
Gdzie mieszka, gdzie się bawi, sam w sobie rozbiera, Na ostatek tem one swe myśli zawiera, Że pewnie nigdziej indziej, jedno między
Inszy niech rozgniewani z wojska odjeżdżają I królowi swojemu niech nie pomagają.” Archanioł nic nie mówi na to, ale pióry Rozciągnionemi leci i spuszcza się z góry.
LXXVIII.
Gdziekolwiek Michał święty obraca skrzydłami, Obłoki uciekają z czarnemi chmurami, Niebo się wypogadza i świeci wesoło, Sam ma około siebie wielkie złote koło; Siekąc rzadkie powietrze, myśli, gdzie się spuścić I gdzieby się napierwej miał udać i puścić, Żeby nieprzyjaciela słów nalazł, Milczenie, Któremu pierwsze odnieść zamyśla zlecenie.
LXXIX.
Gdzie mieszka, gdzie się bawi, sam w sobie rozbiera, Na ostatek tem one swe myśli zawiera, Że pewnie nigdziej indziej, jedno między
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 315
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Beczek prochu niemało, której się dobrawszy I pochodni niemało pod nie podmiotawszy, Z trzaskiem wielkim zapali: skąd wielka pożoga, I nigdy nie bywała zaweźmie się trwoga, Miedzy zwłaszcza Białą-Płcią, i gminem lękliwym. A oni w-tym otmecie, z-hukiem przeraźliwym Przepadają na Wały, co się im nawinie Siekąc, i zabijając: że wszytka opłynie Krwią Area. I z tego dopiero się znaku Złość ich ku nam pokaże; gdy nie czynią braku W-żadnej krwi, kompleksji, wszytkich w-pień ścinali: Dziateczki przed oczema Matek rozdzierali, I wbijali na krzyże: Panienkom wprzód kwiaty Splugawiwszy rożane (o nad wszytkie Katy!)
Beczek prochu niemało, ktorey sie dobrawszy I pochodni niemało pod nie podmiotawszy, Z trzaskiem wielkim zapali: skąd wielka pożoga, I nigdy nie bywáłá záweźmie sie trwogá, Miedzy zwłaszcza Białą-Płćią, i gminem lękliwym. A oni w-tym otmećie, z-hukiem przeraźliwym Przepadaią ná Wáły, co sie im nawinie Siekąc, i zábiiáiąc: że wszytka opłynie Krwią Area. I z tego dopiero sie znaku Złość ich ku nam pokaże; gdy nie czynią braku W-żadney krwi, komplexyey, wszytkich w-pień śćinali: Dźiateczki przed oczemá Mátek rozdźieráli, I wbiiáli ná krzyże: Panienkom wprzod kwiaty Splugáwiwszy rożáne (o nad wszytkie Katy!)
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 14
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Miasto otworzyli/ i za przyjaciele spolne przyjąwszy/ jaką zdradę nad nimi knowali/ chcąc ich wszytkie siły znieść/ wysiec/ wygładzić/ miedzy ścianami i parkany swoimi/ jako zwierze jakie połowić. Co na jawią zaraz podali zdradni Moskalowie/ ten jaszczurcy naród wszytką mocą oburzyli się na nich/ straż z baszt ich spychając/ siekąc/ bijąc/ ostre oręża i prawie katownie na wszytkich zgotowawszy. O zdrado niesłychana/ o obrzydliwy narodzie i krwie chciwy. Widząc tedy nieżart wodzowie czuli/ narodu obojga żołniejstwo wyborne/ do broni się i koni swych porwali. W dzień trzeci święta Wielkonocnego/ gdzie wielka nawałność na nich uderzyła wilków zdradzieckich: jednak nieposzczęścił
Miásto otworzyli/ y zá przyiaćiele spolne przyiąwszy/ iáką zdrádę nád nimi knowáli/ chcąc ich wszytkie śiły znieść/ wysiec/ wygłádźić/ miedzy sćiánámi y párkány swoimi/ iako źwierze iákie połowić. Co ná iáwią záraz podáli zdrádni Moskalowie/ ten iászczurcy narod wszytką mocą oburzyli sie ná nich/ straż z baszt ich spycháiąc/ siekąc/ biiąc/ ostre oręża y práwie kátownie ná wszytkich zgotowawszy. O zdrádo niesłychána/ o obrzydliwy narodźie y krwie chćiwy. Widząc tedy nieżárt wodzowie czuli/ narodu oboygá żołnieystwo wyborne/ do broni sie y koni swych porwáli. W dźień trzeći świętá Wielkonocnego/ gdżie wielka nawáłność ná nich vderzyłá wilkow zdradźieckich: iednák nieposczęsćił
Skrót tekstu: PasŻoł
Strona: Bij
Tytuł:
Pasja żołnierzów obojga narodów
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
16000 było) skoczywszy, oraz też wsparli tak Niemców jako i Węgrów wrzkomokrólewskicb. Zewsząd, tedy rebelizanty zamięszawszy, drudzy drugich kończyli; a Elearowie przegnawszy Węgry przez winnicę na jednę przepaść z skały, i tam ich większą część podłabiwszy, skoczyli za drugimi do Pragi aż pod samą bramę. Która iż zawarta była, tam siekąc, tak Janusze jako i Hanuse, chorągwie im odbierali, a drudzy też po polu gonionego grali. Trudno wypowiedzieć jakie się tam stało krwie, a osobliwie węgierskiej rozlanie, a z Elearów nie zginęło tylko jeden towarzysz z pod Strójnowskiego, a Surmacz z pod czarnej chorągwie, kilka też postrzelonych było. Po ucieczce wrzkomo króla
16000 było) skoczywszy, oraz też wsparli tak Niemców jako i Węgrów wrzkomokrólewskicb. Zewsząd, tedy rebelizanty zamięszawszy, drudzy drugich kończyli; a Elearowie przegnawszy Węgry przez winnicę na jednę przepaść z skały, i tam ich większą część podłabiwszy, skoczyli za drugimi do Pragi aż pod samą bramę. Która iż zawarta była, tam siekąc, tak Janusze jako i Hanuse, chorągwie im odbierali, a drudzy też po polu gonionego grali. Trudno wypowiedzieć jakie się tam stało krwie, a osobliwie węgierskiej rozlanie, a z Elearów nie zginęło tylko jeden towarzysz z pod Strójnowskiego, a Surmacz z pod czarnej chorągwie, kilka też postrzelonych było. Po ucieczce wrzkomo króla
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 38
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
wolności szlacheckich, dostojeństwa pańskiego. A rokoszanom się król na ich artykuły nie podpisał, które się z prawem pospolitem zgadzają i z przysięgą królewską, a dostojnikom się podpisał, bo go do tego przymusieli. Kto króla despektów, tumultów nakarmił, że się siekli, bili, jak bestie, wołając i krzycząc, marszałkowe wozy siekąc? — Dostojnicy. Na co królewskie oczy patrzały. Kto przeciwko jasnemu prawu privata auctoritate pod bokiem pańskim marszałka koronnego z urzędu złożył, a inszego sobie na insze miejsca obrał? — Dostojnicy. Kto żołnierze przymuszał, bijąc pięściami za szyję, podpisować się na konfederacją? — Dostojnicy. Kto tumulty w zamku, w mieście
wolności szlacheckich, dostojeństwa pańskiego. A rokoszanom się król na ich artykuły nie podpisał, które się z prawem pospolitem zgadzają i z przysięgą królewską, a dostojnikom się podpisał, bo go do tego przymusieli. Kto króla despektów, tumultów nakarmił, że się siekli, bili, jak bestye, wołając i krzycząc, marszałkowe wozy siekąc? — Dostojnicy. Na co królewskie oczy patrzały. Kto przeciwko jasnemu prawu privata auctoritate pod bokiem pańskim marszałka koronnego z urzędu złożył, a inszego sobie na insze miesca obrał? — Dostojnicy. Kto żołnierze przymuszał, bijąc pięściami za szyję, podpisować się na konfederacyą? — Dostojnicy. Kto tumulty w zamku, w mieście
Skrót tekstu: PokNiewinCz_III
Strona: 383
Tytuł:
Pokazanie niewinności rokoszan, miedzy ludzi podanej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1606 a 1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
auctoritate pod bokiem pańskim marszałka koronnego z urzędu złożył, a inszego sobie na insze miejsca obrał? — Dostojnicy. Kto żołnierze przymuszał, bijąc pięściami za szyję, podpisować się na konfederacją? — Dostojnicy. Kto tumulty w zamku, w mieście, tak w Krakowie, jako i w Warszawie na tem sejmie, bijąc, siekąc, zabijając, czynił, aż się król w pokojach zamykał? Dostojnicy. Kto króla do tego przywiódł, aby według obietnice król z przysięgi swej Rzpltej się nie usprawiedliwił, ale z wojskiem na nie natarł i bitwę im dał z niebezpieczeństwem swem wielkiem? — Dostojnicy. Kto szlachtę poczciwą po domach szukał, majętności ich plondrował
auctoritate pod bokiem pańskim marszałka koronnego z urzędu złożył, a inszego sobie na insze miesca obrał? — Dostojnicy. Kto żołnierze przymuszał, bijąc pięściami za szyję, podpisować się na konfederacyą? — Dostojnicy. Kto tumulty w zamku, w mieście, tak w Krakowie, jako i w Warszawie na tem sejmie, bijąc, siekąc, zabijając, czynił, aż się król w pokojach zamykał? Dostojnicy. Kto króla do tego przywiódł, aby według obietnice król z przysięgi swej Rzpltej się nie usprawiedliwił, ale z wojskiem na nie natarł i bitwę im dał z niebezpieczeństwem swem wielkiem? — Dostojnicy. Kto szlachtę poczciwą po domach szukał, majętności ich plondrował
Skrót tekstu: PokNiewinCz_III
Strona: 383
Tytuł:
Pokazanie niewinności rokoszan, miedzy ludzi podanej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1606 a 1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
ustąpić musieli/ ale też i na kilka stajań na nich jadąc bardzo wiele ich pogromili. Tymże szczęściem i miasto samo Zborów stawiło się/ abowiem przybrawszy piesi żołnierze ciu-
rów na obronę miasta/ i pacholików na pomoc/ tak serce zawzięli/ iż na Kozaków wypadać śmieli opodal znacznie od miasta/ bijąc/ strzelając/ siekąc/ tak że i trupy szeroko pole okryte zostało. Dopieroż ze wszytkich stron trzech zjednoczył się nieprzyjaciel (gdyż z czwartego boku naszego obozu/ jeżyoro bagniste oblewało/ i miasto namienione) za kosztowawszy nieszczęścia swego/ na czoło ku Królowi I. M. ze wszytką siłą nastąpił/ a naprzód lekkimi utarczkami zatrzymawając Króla
vstąpić muśieli/ ále też y ná kilká stáiań ná nich iádąc bárdzo wiele ich pogromili. Tymże szcżęśćiem y miásto sámo Zborow stáwiło się/ ábowiem przybrawszy pieśi żołnierze ćiu-
row ná obronę miástá/ y pácholikow ná pomoc/ ták serce záwźięli/ iż ná Kozakow wypadáć śmieli opodal znácżnie od miástá/ bijąc/ strzeláiąc/ śiekąc/ ták że y trupy szeroko pole okryte zostáło. Dopieroż ze wszytkich stron trzech ziednocżył się nieprzyiaćiel (gdyż z cżwartego boku nászego obozu/ ieżioro bágniste oblewáło/ y miásto námienione) zá kosztowawszy nieszcżęścia swego/ ná cżoło ku Krolowi I. M. ze wszytką śiłą nástąpił/ á naprzod lekkimi vtarcżkámi zátrzymawáiąc Krolá
Skrót tekstu: PastRel
Strona: C
Tytuł:
Relacja chwalebnej expedycjej
Autor:
J. Pastorius
Tłumacz:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
nowa w murach siedziąc takowy impet/ i strzelbą z dżyał zbyt ogromną znieść i z trzymać mógł/ co my Taborem jednym a kolasami znieśli i zatrzymali na sobie : na ostatek z Taboru mocnie w pole się już wysypawszy taki pogaństwa szturm wsparli/ ze ustepować i dział odbiegać musieli/ w ten czas dopięro strzelając/ i siekąc/ aż do samego Obozu na nich w jechali/ Namiotów pięć/ i zdobyczą zarwali/ dział iż dla ciężkości podołać im nie mogli/ Kozacy koła porąbawszy one w rów pozpychali/ a ziemią/ i kamieniem zamietali/ znowu się do Taboru swego wrócili. Z drugą stronę mieli Lisowczykowie także z tym Pogaństwem potrzebę/ i
nowa w murách śiedźiąc takowy impet/ y strzelbą z dżiał zbyt ogromną znieść y z trzymáć mogł/ co my Taborem iednym á kolasámi znieśli y zátrzymáli ná sobie : ná ostátek z Taboru mocnie w pole się iuż wysypawszy táki pogáństwá szturm wspárli/ ze vstepowáć y dźiał odbiegáć muśieli/ w ten czás dopięro strzeláiąc/ y śiekąc/ áż do sámego Obozu ná nich w iecháli/ Námiotow pięć/ y zdobyczą zárwáli/ dźiał iż dla ćiężkośći podołáć im nie mogli/ Kozacy kołá porąbawszy one w row pozpycháli/ á źiemią/ y kámieniem zámietáłi/ znowu się do Taboru swego wroćili. Z drugą stronę mieli Lisowczykowie tákże z tym Pogánstwem potrzebę/ y
Skrót tekstu: ZbigAdw
Strona: B2v
Tytuł:
Adwersaria, albo terminata sprawy wojennej
Autor:
Prokop Zbigniewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621