XCII.
Zaraz poznał Frontyna zacny Rugier swego, Jeszcze prędzej, co na nim siedział, pana jego; Złoży drzewo straszliwe i krzyknie surowy, Aby słysząc Afrykan, bić się beł gotowy. Rodomont wiele, wiele w ten czas czynił z siebie, Bo kwoli tej ani chciał mężnem być potrzebie, I tak uskromił baczny sierdzistości swoje, Iż beł, jak głuchy, krwawe chocia lubił boje.
XCIII.
Pierwszy to i ostatni beł ten dzień, którego Nie wszedł, wyzwany, w szranki Marsa ogromnego. Tak go uczciwa żądza piecze i zdejmuje, Tak zapomnieć wspaniałych gniewów rozkazuje, Że choćby miał po wolej Rugiera mężnego, Jako lampart w pazurach
XCII.
Zaraz poznał Frontyna zacny Rugier swego, Jeszcze prędzej, co na nim siedział, pana jego; Złoży drzewo straszliwe i krzyknie surowy, Aby słysząc Afrykan, bić się beł gotowy. Rodomont wiele, wiele w ten czas czynił z siebie, Bo kwoli tej ani chciał mężnem być potrzebie, I tak uskromił baczny sierdzistości swoje, Iż beł, jak głuchy, krwawe chocia lubił boje.
XCIII.
Pierwszy to i ostatni beł ten dzień, którego Nie wszedł, wyzwany, w szranki Marsa ogromnego. Tak go uczciwa żądza piecze i zdejmuje, Tak zapomnieć wspaniałych gniewów rozkazuje, Że choćby miał po wolej Rugiera mężnego, Jako lampart w pazurach
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 308
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
pierścienia onego Życzył widzieć na buku gdzie zawieszonego; Ale postępek taki Marfizin bezpieczny Gryzie go i wzbudza w niem żal z gniewem serdeczny; Twarz wstydem pała, chce ją gonić swą osobą, Aby pomstę uczynić kazał z niej przed sobą.
XCVI.
Sobryn, co na ten czas beł obecny u niego, Odradza, uśmierzając sierdzistości jego. „Nie zyńdzie się - powieda - stanowi twojemu, Byś tak wiele pozwolić miał gniewowi swemu. Co za sława i chwała, gdy z małej przyczyny Przez szablę będziesz jednej dobywał dziewczyny? Więtsza zmaza, choć pewnie, iż wygrasz, nadzieje Potuszą, a życzliwy Mars ci się rozśmieje.
XCVII.
Mała
pierścienia onego Życzył widzieć na buku gdzie zawieszonego; Ale postępek taki Marfizin bezpieczny Gryzie go i wzbudza w niem żal z gniewem serdeczny; Twarz wstydem pała, chce ją gonić swą osobą, Aby pomstę uczynić kazał z niej przed sobą.
XCVI.
Sobryn, co na ten czas beł obecny u niego, Odradza, uśmierzając sierdzistości jego. „Nie zyńdzie się - powieda - stanowi twojemu, Byś tak wiele pozwolić miał gniewowi swemu. Co za sława i chwała, gdy z małej przyczyny Przez szablę będziesz jednej dobywał dziewczyny? Więtsza zmaza, choć pewnie, iż wygrasz, nadzieje Potuszą, a życzliwy Mars ci się rozśmieje.
XCVII.
Mała
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 344
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
nam przykłady.
XXXVIII.
Wszystkich niefortun życzy naszemu stanowi, Nie stawia się tak srogo nieprzyjacielowi. Strzeż Boże, abyśmy co gadać z swemi miały, Chociaby ich w te kąty nasze łzy przygnały. Patrz, gościu: już dwie lecie drzewa okazałe W pięknych sadach wydały owoce dojrzałe Odtąd, jako przykry pan swoje sierdzistości Rozciąga nad ubogiem ludem różnych włości,
XXXIX.
A jeszcze się nikt nie mści, podomno dla tego, Iż w okolicy nadeń niemasz mocniejszego. Więc niewymowną weń złość przyrodzenie wlało I z olbrzymami ciało duże porównało: Fraszka sto teraźniejszych ludzi przeciw niemu. Wzrok ciska ognie, równy w piekle diabelskiemu, Co
nam przykłady.
XXXVIII.
Wszystkich niefortun życzy naszemu stanowi, Nie stawia się tak srogo nieprzyjacielowi. Strzeż Boże, abyśmy co gadać z swemi miały, Chociaby ich w te kąty nasze łzy przygnały. Patrz, gościu: już dwie lecie drzewa okazałe W pięknych sadach wydały owoce dojrzałe Odtąd, jako przykry pan swoje sierdzistości Rozciąga nad ubogiem ludem różnych włości,
XXXIX.
A jeszcze się nikt nie mści, podomno dla tego, Iż w okolicy nadeń niemasz mocniejszego. Więc niewymowną weń złość przyrodzenie wlało I z olbrzymami ciało duże porównało: Fraszka sto teraźniejszych ludzi przeciw niemu. Wzrok ciska ognie, równy w piekle djabelskiemu, Co
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 138
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905