co większa żebyśmy nieprzyjaciela w swej ziemi nie mieli : lecz to widziemy wszyscy na oko/ że to rzecz jest trudna/ i u nas nigdy tylko u Pana Boga podobna/ dobrze było Sejnowi dawno z strzelbą i z ludem do nas uchodzić/ abo z Królem Polskim traktować : bo to widziem ten Król Polski teraźniejszy serdyt i duż/ rozumielismy że odjedzie zimie/ a on nie myślił o tym w Polsce się ten urodził/ i ma serce Polskie nie zajęce : co większa rezolut na wszytko/ bo się sam (jako od naszych słyszemy) nie szanuje/ ale jak w nocy tak i we dnie mało co śpi/ ale pracuje.
co większa żebysmy nieprzyiaćiela w swey źiemi nie mieli : lecż to widźiemy wszyscy ná oko/ że to rzecż iest trudna/ y v nas nigdy tylko v Páná Boga podobna/ dobrze było Seynowi dawno z strzelbą y z ludem do nas vchodźić/ ábo z Krolem Polskim traktowáć : bo to widźiem ten Krol Polski teráźnieyszy serdyt y duż/ rozumielismy że odiedźie źimie/ á on nie myślił o tym w Polszcże sie ten vrodźił/ y ma serce Polskie nie záięce : co większa rezolut ná wszytko/ bo sie sam (iáko od nászych słyszemy) nie szánuie/ ále iák w nocy ták y we dnie máło co spi/ ále prácuie.
Skrót tekstu: NowinyMosk
Strona: A4
Tytuł:
Nowiny z Moskwy albo wota z traktatów i konsulty panów radnych ziemi moskiewskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
naszych, ale jako w najwiętszego nieprzyjaciela Korony tej, a morderza krwie polskiej, wjachali hurmem, z krzykiem, z strzelbą, nie żywiąc nikogo tego, kogo potkali, abo zgonić mogli, prosto jako gdy szturmem trzecim, abo czwartym zamek kto weźmie, gdzie się więc każdy brata, towarzysza, przyjaciela swego krwie, sierdzitym sercem pomścić, a zmarłej duszy tę posługę ostatnią uczynić chce; takie tam było weście w zamek, taki początek księdza Dymitra do przyjaźni księżnej jejmości. A gdy już na krwi niewinych ludzi stępili kozacy szable swoje, gdy nie nasyceni okrucieństwem, ale zmordowani pracą, dalej rąbać, ani strzelać nie mogli, rozkazał ksiądz Wasil
naszych, ale jako w najwiętszego nieprzyjaciela Korony tej, a morderza krwie polskiej, wjachali hurmem, z krzykiem, z strzelbą, nie żywiąc nikogo tego, kogo potkali, abo zgonić mogli, prosto jako gdy szturmem trzecim, abo czwartym zamek kto weźmie, gdzie się więc każdy brata, towarzysza, przyjaciela swego krwie, sierdzitym sercem pomścić, a zmarłej duszy tę posługę ostatnią uczynić chce; takie tam było weście w zamek, taki początek księdza Dymitra do przyjaźni księżnej jejmości. A gdy już na krwi niewinych ludzi stępili kozacy szable swoje, gdy nie nasyceni okrucieństwem, ale zmordowani pracą, dalej rąbać, ani strzelać nie mogli, rozkazał ksiądz Wasil
Skrót tekstu: GórnDzieje
Strona: 183
Tytuł:
Dzieje w Koronie Polskiej
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1637
Data wydania (nie wcześniej niż):
1637
Data wydania (nie później niż):
1637
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886
. I ja, gdzieby mi córkę w taką niewolą brać miano, ten puginał (który zaraz wyjęła) w niej pierwej bych utopiła, a potym w sobie, i obrałabym to radniej, niżbych w niewolą dać miała córkę swoję. Barży obejźrzawszy się i na to i na owo, i tak sierdzite słowa słyszawszy, dał królowi znać o wszytkim. Król nie barzo tego wdzięcznie przyjąwszy od Barżego, że nie zaraz oddał mężowi żony, kazał pisać instrukcją i kredenc do Barżego, a ks. Padniewski iż na mię był łaskaw, podał królowi, żeby mnie z tym posłał. Ja wnet nagotowawszy się, bieżałem na
. I ja, gdzieby mi córkę w taką niewolą brać miano, ten puginał (który zaraz wyjęła) w niej pierwej bych utopiła, a potym w sobie, i obrałabym to radniej, niżbych w niewolą dać miała córkę swoję. Barży obejźrzawszy się i na to i na owo, i tak sierdzite słowa słyszawszy, dał królowi znać o wszytkim. Król nie barzo tego wdzięcznie przyjąwszy od Barżego, że nie zaraz oddał mężowi żony, kazał pisać instrukcyą i kredenc do Barżego, a ks. Padniewski iż na mię był łaskaw, podał królowi, żeby mnie z tym posłał. Ja wnet nagotowawszy się, bieżałem na
Skrót tekstu: GórnDzieje
Strona: 220
Tytuł:
Dzieje w Koronie Polskiej
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1637
Data wydania (nie wcześniej niż):
1637
Data wydania (nie później niż):
1637
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886
Niemca/ Mazur srodze. Ustępujże Pludraku/ bo poznasz podkanie/ I co wczora drugiemu/ wnet się tobie stanie. Spyta Niemiec zstąpiwszy/ bo o sobie zwątpił/ Co takiego? byś nietchorz/ jabym ci był zstąpił. Już ze teraz Pan Hanus/ niechaj będzie Quita/ Gotowy Fryd/ gdy trafi/ serdyt na serdyta. Beatus qui tenet.
NIepożyczę/ nie wierzę/ żadnym obyczajem/ Wolę być zawsze Dzierzkiem/ niżeli Czekajem. NIedoszłemu Jur: Kons:
CHocieś stary Comparens/ a wzdy od lat tylu/ Pojąłeś Jura/ jako Ogar wody z Nilu. Nie skażdego Zaka Ksiądz/ i z drzewna Merkury/
Niemcá/ Mazur srodze. Vstępuyże Pludraku/ bo poznasz podkánie/ Y co wczorá drugiemu/ wnet sie tobie stánie. Spyta Niemiec zstąpiwszy/ bo o sobie zwątpił/ Co tákiego? byś nietchorz/ iabym ći był zstąpił. Iusz ze teraż Pán Hánus/ niechay bęndźie Quitá/ Gotowy Fryd/ gdy tráfi/ serdyt ná serdytá. Beatus qui tenet.
NIepożyczę/ nie wierzę/ żadnym obyczáiem/ Wolę bydź záwsze Dźierzkiem/ niżeli Czekáiem. NIedoszłemu Iur: Cons:
CHoćieś stáry Comparens/ á wzdy od lat tylu/ Poiąłeś Iurá/ iáko Ogar wody z Nilu. Nie zkáżdego Zaká Xiądz/ y z drzewná Merkury/
Skrót tekstu: KochProżnEp
Strona: 46
Tytuł:
Epigramata polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
medium, jako W. Pan prekonizujesz. Bo ja W. Pana asekuruję, że ci, co są przeciwnego sentymentu, mają tę rezolucją, że jeżeli restat iter caelo? Caelo tentabimus ire? per styga detur iter? stygias tent abimus vndas. ZIEMIANIN: Mci Panie rozumnie powiedział Cycero: . Tak łepsko? tak Serdyt? Konfederacją tentować będą? za pozwoleniem W. Pana, nie byłaby to żadną miarą legitima et licita Confaederatio, ale formalny i uczciwy Rokosz. SĄŚAID: Przy Prawie, przy wolności, Rokosz? ZIEMIANIN: Zaden Rokosz nie miał inszego pretekstu, tylko przy Prawie, przy wolnościach. Ale to sam na to
medium, iako W. Pan prekonizuiesz. Bo ja W. Pana asekuruię, że ći, co są przećiwnego sentymentu, maią tę rezolucyą, że ieżeli restat iter caelo? Caelo tentabimus ire? per styga detur iter? stygias tent abimus vndas. ZIEMIANIN: Mći Panie rozumnie powiedźiał Cycero: . Tak łepsko? tak Serdyt? Konfederacyą tentować będą? za pozwoleniem W. Pana, nie byłaby to żadną miarą legitima et licita Confaederatio, ale formalny y uczćiwy Rokosz. SĄŚAID: Przy Prawie, przy wolnośći, Rokosz? ZIEMIANIN: Zaden Rokosz nie miał inszego pretextu, tylko przy Prawie, przy wolnośćiach. Ale to sam na to
Skrót tekstu: KonSRoz
Strona: 60
Tytuł:
Rozmowa pewnego ziemianina ze swoim sąsiadem
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
górami swójby pogrzeb mieli”.
XII.
Tak rzekł, a potem piękną bohatyrkę wiedzie, Gdzie pierwsza historia w pierwszem stała rzędzie. Ukazał Sygeberta, który skarby drogie Od Maurycego wziąwszy, wojska wywiódł srogie I lekko postępuje z Krety do Tyczyna, Gdzie między Lambrem leży przestrona równina. Lecz go Ewtar nie tylko odpędził sierdzity, Ale z porażonego łup wziął znamienity.
XIII.
„Patrzcież Klodoweusza, co wojska swojego Więcej, niż sto tysięcy, stawił przebranego; Któremu Benewentu książę zastępuje W różnem poczcie, a potem sztucznie rozkazuje Opuścić stanowiska, winem napełnione, Aby snadniej Francuzy przywiódł upragnione Do zguby; wiedzie mu się, bo je wypijają
górami swójby pogrzeb mieli”.
XII.
Tak rzekł, a potem piękną bohatyrkę wiedzie, Gdzie pierwsza historya w pierwszem stała rzędzie. Ukazał Sygeberta, który skarby drogie Od Maurycego wziąwszy, wojska wywiódł srogie I lekko postępuje z Krety do Tyczyna, Gdzie między Lambrem leży przestrona równina. Lecz go Ewtar nie tylko odpędził sierdzity, Ale z porażonego łup wziął znamienity.
XIII.
„Patrzcież Klodoweusza, co wojska swojego Więcej, niż sto tysięcy, stawił przebranego; Któremu Benewentu książę zastępuje W różnem poczcie, a potem sztucznie rozkazuje Opuścić stanowiska, winem napełnione, Aby snadniej Francuzy przywiódł upragnione Do zguby; wiedzie mu się, bo je wypijają
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 32
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
rynkowej drodze, Wodzi, a bojcem, który z drzewa kończatego Uczyniła, krwawi brzuch, piersi, boki jego.
CVII.
Ulania też z swemi we społek pannami Miedzy ciskaniem błota, miedzy kamieniami Bieży, ręce do góry wzniesione trzymając I dotkliwemi z niego słowy przeszydzając. „Gdzie teraz twoja srogość - woła - gdzie sierdzite Zamysły, gdzie panieńskiej krwie serce niesyte?” Potem mu tłucze głowę, twarz kąsa zębami, Drugie ostrem paznokciem drą, kolą szpilkami.
CVIII.
Jako ojczysty potok, co go uczyniły Niezmiernem deszcze, lody, śniegi, gdy puściły, Leci z najstraszliwszem z gór szumem, rwie kamienie, Chałup, brogów, drzew
rynkowej drodze, Wodzi, a bojcem, który z drzewa kończatego Uczyniła, krwawi brzuch, piersi, boki jego.
CVII.
Ulania też z swemi we społek pannami Miedzy ciskaniem błota, miedzy kamieniami Bieży, ręce do góry wzniesione trzymając I dotkliwemi z niego słowy przeszydzając. „Gdzie teraz twoja srogość - woła - gdzie sierdzite Zamysły, gdzie panieńskiej krwie serce niesyte?” Potem mu tłucze głowę, twarz kąsa zębami, Drugie ostrem paznokciem drą, kolą szpilkami.
CVIII.
Jako ojczysty potok, co go uczyniły Niezmiernem deszcze, lody, śniegi, gdy puściły, Leci z najstraszliwszem z gór szumem, rwie kamienie, Chałup, brogów, drzew
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 155
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
tonie, Tak łzy leje, narzeka, obie ściska dłonie. Miłość sto grotów w sercu łamie nieżyczliwa, Mdłe oddechy ledwie ma dusza nieszczęśliwa. Cóż, gdyby najmniejsza wieść przypadku srogiego Doszła ją - umarłaby od żalu tęgiego - Jako siedzi w więzieniu, łańcuchem związany, Na śmierć najokrutniejszą nazajutrz skazany!
XL.
Stokroć sierdzita baba już się gotowała, Aby mu przez tysiąc mąk różnych śmierć zadała. Już kaci rozkazania surowi czekali, Już instrumentów strasznych różność gotowali, Ale Bóg, najnędzniejszych co prośby przyjmuje, Prędki ratunek, prędką pomoc obiecuje, Wlał zaraz w najwspanialsze serce Leonowi Miłość niewymówioną przeciw Rugierowi.
XLI.
Wlał miłość; tak go Leon
tonie, Tak łzy leje, narzeka, obie ściska dłonie. Miłość sto grotów w sercu łamie nieżyczliwa, Mdłe oddechy ledwie ma dusza nieszczęśliwa. Cóż, gdyby najmniejsza wieść przypadku srogiego Doszła ją - umarłaby od żalu tęgiego - Jako siedzi w więzieniu, łańcuchem związany, Na śmierć najokrutniejszą nazajutrz skazany!
XL.
Stokroć sierdzita baba już się gotowała, Aby mu przez tysiąc mąk różnych śmierć zadała. Już kaci rozkazania surowi czekali, Już instrumentów strasznych różność gotowali, Ale Bóg, najnędzniejszych co prośby przymuje, Prędki ratunek, prędką pomoc obiecuje, Wlał zaraz w najwspanialsze serce Leonowi Miłość niewymówioną przeciw Rugierowi.
XLI.
Wlał miłość; tak go Leon
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 345
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
ranny bok wziął mocy wiele, A ów żartkiem obrotem i stanu lekkością Przeszedł go, w się zebrany, i umiejętnością. Zna rzeźwiejszą swoję moc, nie tak obrażony, Zaczem, gdzie potok widzi krwie hojnej puszczony, Mdli go różnem sposobem, zajadły i srogi, Pod kolano ranione podkładając nogi.
CXX
Temu z sierdzitych oczu płomień wyskakuje, Kark mu ramieniem lewem mocno obejmuje, A prawem za bok trzyma, raz podniesionego Chcąc o ziemię uderzyć, raz zaś ściśnionego Udusić; obraca niem, lecz Rugier żartkiemi Stopami chwyta piasek, chcąc stanąć na ziemi, Albo jeśli też przydzie paść, aby nie miała Razów śmiertelnych nauka od miąższości ciała.
ranny bok wziął mocy wiele, A ów żartkiem obrotem i stanu lekkością Przeszedł go, w się zebrany, i umiejętnością. Zna rzeźwiejszą swoję moc, nie tak obrażony, Zaczem, gdzie potok widzi krwie hojnej puszczony, Mdli go różnem sposobem, zajadły i srogi, Pod kolano ranione podkładając nogi.
CXX
Temu z sierdzitych oczu płomień wyskakuje, Kark mu ramieniem lewem mocno obejmuje, A prawem za bok trzyma, raz podniesionego Chcąc o ziemię uderzyć, raz zaś ściśnionego Udusić; obraca niem, lecz Rugier żartkiemi Stopami chwyta piasek, chcąc stanąć na ziemi, Albo jeśli też przydzie paść, aby nie miała Razów śmiertelnych nauka od miąższości ciała.
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 396
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
mię to jeden wyuzdany W zgardą karmić, i niedb[...] ć o mój gniew poddany? Znieważył Urzędnika, i Pana znieważy, I żyć jeszcze bezpiecznie na dworze się waży. Chociaż jest wielkim mężem, chociaż bohatyrem, Choćby był Marsem samym, choćby męstwem szczyrem, Będę ja wiedział, jako przytępić mu rogi, I choć serdyt, przecięć go ja nabawię trwogi. I pozna, że mię słuchać trzeba w każdej sprawie Jamci chciał z nim z początku postąpić łaskawie[...] ; Ale że dumy jego, tak na chardą każą Choćby się nawet bronił, weście go pod strażą. SANCTY Będzieć on uwazniejszy, KloluKrólu po rozmyśle! Teraz, zaraz po
mię to ieden wyuzdany W zgardą karmić, y niedb[...] ć o moy gniew poddány? Zniewáżył Urzędniká, y Paná znieważy, Y żyć ieszcze bespiecznie ná dworze się wáży. Chociasz iest wielkim mężem, chociasz bohátyrem, Choćby był Marsem samym, choćby męstwem szczyrem, Będe iá wiedział, iáko przytępić mu rogi, Y choć serdit, przecięć go iá nábawię trwogi. Y pozná, że mię słuchać trzeba w káżdey sprawie Iamći chciał z nim z początku postąpić łáskawie[...] ; Ale że dumy iego, ták ná chardą każą Choćby się nawet bronił, weśćie go pod stráżą. SANCTY Będzieć on uwaznieyszy, KloluKrolu po rozmyśle! Teraz, záraz po
Skrót tekstu: CorMorszACyd
Strona: 134
Tytuł:
Cyd
Autor:
Pierre Corneille
Tłumacz:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
Supraśl
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752