Wolą swego, żeby im swobodni panował, Nie inaczej, jako syn matkę swą szanował, Niż po te opłakane a nieszczęsne czasy, Których płacz, ucisk ludzi aż o moje lasy Ocierał się, a echem wzbijał się do nieba. Dosyć tego lichego, więcej nam nie trzeba! Pszczółek samych przykładem sobie postępują, Nie szerszenia, nie osę za pana przyjmują. Cóż nam te cudzoziemskie sprawiły korony? Jakie z nich w ciężkich razach mieliśmy obrony? Każdy z nich wiele przez swych posłów obiecował, A gdy przyszło do rzeczy, zwłocznie to sprawował. Aż za czasem wszytko to zwłokami ustało. Przyszło potem do tego, że tak wywietrzało U
Wolą swego, żeby im swobodni panował, Nie inaczej, jako syn matkę swą szanował, Niż po te opłakane a nieszczęsne czasy, Których płacz, ucisk ludzi aż o moje lasy Ocierał się, a echem wzbijał się do nieba. Dosyć tego lichego, więcej nam nie trzeba! Pszczółek samych przykładem sobie postępują, Nie szerszenia, nie osę za pana przymują. Cóż nam te cudzoziemskie sprawiły korony? Jakie z nich w ciężkich razach mieliśmy obrony? Każdy z nich wiele przez swych posłów obiecował, A gdy przyszło do rzeczy, zwłocznie to sprawował. Aż za czasem wszytko to zwłokami ustało. Przyszło potem do tego, że tak wywietrzało U
Skrót tekstu: SatStesBar_II
Strona: 726
Tytuł:
Satyr steskniony z pustyni w jasne wychodzi pole
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
pan Królik potyka. A czegóż, rzekę, wątpić? Gotowa praktyka, Zwierz to cichy. Stąd wziąwszy starych wieków modę, Ile ze mnie być może, do pokoju wiodę. 330 (F). DO PANA PIOTRA PIOTROWSKIEGO ŁYSEGO
Muchy we łbie — każdego Piotra przyrodzenie; Tyżeś Piotr i Piotrowski, musisz mieć sierszenie. Jakoż ta twoja łysa na trzy głowa granie Z każdej miary podobna do sierszeniej banie. 361 (F). DO JEGOMOŚCI PANA JORDANA
Byłem wczora u ciebie, mój Jordanie drogi: Porwałeś się do Zyda z kijem, a Żyd w nogi. O, jakoż nic, pomyślę, w swej nie stoi
pan Królik potyka. A czegóż, rzekę, wątpić? Gotowa praktyka, Zwierz to cichy. Stąd wziąwszy starych wieków modę, Ile ze mnie być może, do pokoju wiodę. 330 (F). DO PANA PIOTRA PIOTROWSKIEGO ŁYSEGO
Muchy we łbie — każdego Piotra przyrodzenie; Tyżeś Piotr i Piotrowski, musisz mieć sierszenie. Jakoż ta twoja łysa na trzy głowa granie Z każdej miary podobna do sierszeniej banie. 361 (F). DO JEGOMOŚCI PANA JORDANA
Byłem wczora u ciebie, mój Jordanie drogi: Porwałeś się do Zyda z kijem, a Żyd w nogi. O, jakoż nic, pomyślę, w swej nie stoi
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 152
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
to cichy. Stąd wziąwszy starych wieków modę, Ile ze mnie być może, do pokoju wiodę. 330 (F). DO PANA PIOTRA PIOTROWSKIEGO ŁYSEGO
Muchy we łbie — każdego Piotra przyrodzenie; Tyżeś Piotr i Piotrowski, musisz mieć sierszenie. Jakoż ta twoja łysa na trzy głowa granie Z każdej miary podobna do sierszeniej banie. 361 (F). DO JEGOMOŚCI PANA JORDANA
Byłem wczora u ciebie, mój Jordanie drogi: Porwałeś się do Zyda z kijem, a Żyd w nogi. O, jakoż nic, pomyślę, w swej nie stoi porze! Za dawnych czasów Żydzi kijem bili morze, Stał Jordan i uciekał,
to cichy. Stąd wziąwszy starych wieków modę, Ile ze mnie być może, do pokoju wiodę. 330 (F). DO PANA PIOTRA PIOTROWSKIEGO ŁYSEGO
Muchy we łbie — każdego Piotra przyrodzenie; Tyżeś Piotr i Piotrowski, musisz mieć sierszenie. Jakoż ta twoja łysa na trzy głowa granie Z każdej miary podobna do sierszeniej banie. 361 (F). DO JEGOMOŚCI PANA JORDANA
Byłem wczora u ciebie, mój Jordanie drogi: Porwałeś się do Zyda z kijem, a Żyd w nogi. O, jakoż nic, pomyślę, w swej nie stoi porze! Za dawnych czasów Żydzi kijem bili morze, Stał Jordan i uciekał,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 152
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
rzekę chłopięciu — na swoim rozumie; Wżdy musi krakać wrona, bo śpiewać nie umie.” Ledwie południe minie, chcąc stado obaczyć, Każę masztalerzowi konia przykuibaczyć. Jadę; aż swej natura upomni się dani. Któż w wierzbie szerszeniowej spodziewał się bani? Tedy konia uwiążę; rozsznuruję tasze; Siekierkę w drzewo wetnę; szerszenie postraszę; Źle siędę, aż te naprzód konia, a mnie potem Opadną rozdrażnione niesłychanym grzmotem. Nie masz czasu rozmyślać i znowu się troczyć Na drogę, bo koń zaraz, co może wyskoczyć, Ani kulbaki, ani szanując rządzika, W bliski się las udaje, jako sarna dzika. Mnie czyby sakwy, w
rzekę chłopięciu — na swoim rozumie; Wżdy musi krakać wrona, bo śpiewać nie umie.” Ledwie południe minie, chcąc stado obaczyć, Każę masztalerzowi konia przykuibaczyć. Jadę; aż swej natura upomni się dani. Któż w wierzbie szerszeniowej spodziewał się bani? Tedy konia uwiążę; rozsznuruję tasze; Siekierkę w drzewo wetnę; szerszenie postraszę; Źle siędę, aż te naprzód konia, a mnie potem Opadną rozdrażnione niesłychanym grzmotem. Nie masz czasu rozmyślać i znowu się troczyć Na drogę, bo koń zaraz, co może wyskoczyć, Ani kulbaki, ani szanując rządzika, W bliski się las udaje, jako sarna dzika. Mnie czyby sakwy, w
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 406
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
szpilkowanych na głębokiej misie. Zwierciadło do rosołu, z chrzanem barskie mydło, I do ostrego pieprzu wyrwąnty i szydło. Obuch kwaśno, sieradzka wkowka z fordymentem, Stary półhak z oliwą, buzdygan z cymentem.
Szczenięca siekanina, kocię do sałaty I starego kożucha opiekane łaty. Szołdry z udów komorzych i wątróbki musze, Żądła szerszenie w gorzkiej zaprawiane jusze, Salamandra pieczona, żółta krakacica, Smolanę sęki, z wapnem smażona żywica. Kuropatwa pod wiecheć, wroni nos z powidłem, Sroczy ogon z bocianim przypiekany skrzydłem. Psi bigos z kaparami na zimno robiony, Skok zajęczy z cebulą w oleju smażony. Babi-ząb do zatoki, wędzone brodawki,
szpilkowanych na głębokiej misie. Zwierciadło do rosołu, z chrzanem barskie mydło, I do ostrego pieprzu wyrwąnty i szydło. Obuch kwaśno, sieradzka wkowka z fordymentem, Stary półhak z oliwą, buzdygan z cymentem.
Szczenięca siekanina, kocię do sałaty I starego kożucha opiekane łaty. Szołdry z udów komorzych i wątróbki musze, Żądła szerszenie w gorzkiej zaprawiane jusze, Salamandra pieczona, żółta krakacica, Smolanę sęki, z wapnem smażona żywica. Kuropatwa pod wiecheć, wroni nos z powidłem, Sroczy ogon z bocianim przypiekany skrzydłem. Psi bigos z kaparami na zimno robiony, Skok zajęczy z cebulą w oleju smażony. Babi-ząb do zatoki, wędzone brodawki,
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 603
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
, Szarańcza, PAIĄKI, BOMBYCES, alias Jedwab robiące robaczki, CANTARYDES, albo MUCHY Hiszpanńkie zielone, złoto, świetne, KONIKI, CICINDELE, albo NOCTICULE, tojest robaczki koło Z Jana w nocy jak ogień świecące się, ŚLIMAKI, MrówkI, SCARABAEI Cornuti, tojest JELONKI, URSULI, NIEDZWIADKI, OSY, BĄKI, SZERSZENIE PCHŁY, i MOTYLE. etc.
PSZCZOŁY, aby się Arte mogły mnożyć, Konstantyna Cesarza Florencki nauczył Biskup tego sekretu. Wziąć woła Miesięcy 30 mającego, chudego, ale przecież mięsistego, i zaprowadzić do jakiego zawartego miejsca, tam go kijmi bez rozlania krwi poty bić, póki nie zabije, wszelkie meaty szmatą i
, SZARANCZA, PAIĄKI, BOMBYCES, alias Iedwab robiące robaczki, CANTHARIDES, albo MUCHY Hiszpanńkie zielone, złoto, świetne, KONIKI, CICINDELAE, albo NOCTICULAE, toiest robaczki koło S Iana w nocy iak ogień świecące się, SLIMAKI, MROWKI, SCARABAEI Cornuti, toiest IELONKI, URSULI, NIEDZWIADKI, OSY, BĄKI, SZERSZENIE PCHŁY, y MOTYLE. etc.
PSZCZOŁY, aby się Arte mogły mnożyć, Konstantyna Cesarza Florencki nauczył Biskup tego sekretu. Wziąć woła Miesięcy 30 maiącego, chudego, ale przecież mięsistego, y zaprowadzić do iakiego zawartego mieysca, tam go kiymi bez rozlania krwi poty bić, poki nie zabiie, wszelkie meaty szmatą y
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 603
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
sześć miesięcy pod ziemią, a sześć na wierzchu żyje. Chcąc swój rodzaj zostawić, nasienie swoje puszcza w gnój, i zrobiwszy z niego gałeczkę, ją 28. dni toczy, ogrzewa, a stąd rodzi się inny. Ztych rodzaju dopiero ma być jelonek, który się rad bawi przy dębinie.
CRABRONES to jest SZERSZENIE są tak duże, jak pół palca są żółte z żądłem dużym; gniazdo sobie robią w drzewach wygniłych wydrążonych, lubw skale, w ziemnym brzegu, miodu nie noszą jeno zaczerwiają na dzieci w gniazdach swych.
VESPAE Ossy są tylkie jak pszczoły, także z żądłami, żółte, gniazdo sobie wiją to w ziemi, to
sześć miesięcy pod ziemią, á sześć na wierzchu żyie. Chcąc swoy rodzay zostawić, nasienie swoie puszcza w gnoy, y zrobiwszy z niego gałeczkę, ią 28. dni toczy, ogrzewa, á ztąd rodzi się inny. Ztych rodzaiu dopiero ma bydź ielonek, ktory się rád bawi przy dębinie.
CRABRONES to iest SZERSZENIE są tak duże, iak puł palca są żołte z żądłem dużym; gniazdo sobie robią w drzewach wygniłych wydrążonych, lubw skale, w ziemnym brzegu, miodu nie noszą ieno zaczerwiaią na dzieci w gniazdach swych.
VESPAE Ossy są tylkie iak pszczoły, także z żądłami, żołte, gniazdo sobie wiią to w ziemi, to
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 320
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
roje, po kilkanaście alias trzmielów, które pa inne się przenoszą gniazdo. I to sam spenetrowałem, ich miodu kosztowałem. Są słabej pamięci, wyleciawszy daleko od gniazda, trafić nie mogą, częstokroć dla tego wiele ich ginie, często gniazda szukają swego tam, gdzie go nigdy nie mieli. Ządła mają jak szerszenie, pszczoły, ossy. Ale już od jadowitych rzeczy, aby mi nie szkodziły; przejdę się między zioła, dokąd łaskawego zapraszam Czytelnika. O DRZEWACH i DRZEWKACH ADDENDA
NIe jestem ja Satyrem, tojest Bożkiem leśnym, ani leśniczym lustrującym lasy; przecież mi się i w te zajrzeć godzi. Jest i tam czego ciekawemu
roie, po kilkanaście alias trzmielow, ktore pa inne się przenoszą gniazdo. I to sam spenetrowałem, ich miodu kosztowałem. Są słabey pamięci, wyleciawszy daleko od gniazda, trafić nie mogą, częstokroć dla tego wiele ich ginie, często gniazda szukaią swego tam, gdźie go nigdy nie mieli. Ządła maią iak szerszenie, pszczoły, ossy. Ale iuż od iadowitych rzeczy, aby mi nie szkodziły; przeydę się między zioła, dokąd łaskawego zapraszam Czytelnika. O DRZEWACH y DRZEWKACH ADDENDA
NIe iestem ia Satyrem, toiest Bożkiem lesnym, ani lesniczym lustruiącym lasy; przeciesz mi się y w te zayrzeć godzi. Iest y tam czego ciekawemu
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 321
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
/ i wodom twoim/ i odejmę niemoc z pośrzodku ciebie. 26. Nie będzie poroniająca ani niepłodna w ziemi twojej: liczbę dni twoich dopełnię. 27. Strach mój puszczę przed tobą/ i strwożę wszelki lud/ przeciw któremu pójdziesz/ i uczynię że wszyscy nieprzyjaciele twoi podadzą tył przed tobą. 28. Poślę też sierszenie przed tobą które wypędzą Hewejczyka/ Chananejczyka/ i Hettejczyka przed oblicznością twoją. 29. Nie wyrzucę go przed obliczem twoim za jeden rok/ by się snadź ziemia w pustynią nie obróciła/ a nie namnożyło się przeciwko tobie zwierza dzikiego. 30. Pomaluczku będę je wyrzucał/ od oblicza twego/ aż się rozmnożysz/ i
/ y wodom twojm/ y odejmę niemoc z pośrzodku ćiebie. 26. Nie będźie poroniájąca áni niepłodna w źiemi twojey: liczbę dni twojich dopełnię. 27. Strách moj puszczę przed tobą/ y strwożę wszelki lud/ przećiw ktoremu pojdźiesz/ y uczynię że wszyscy nieprzyjaćiele twoji podádzą tył przed tobą. 28. Poślę też śierszenie przed tobą ktore wypędzą Hewejczyká/ Chánánejczyká/ y Hetteyczyká przed oblicznośćią twoją. 29. Nie wyrzucę go przed obliczem twojm zá jeden rok/ by śię snadź źiemiá w pustynią nie obroćiłá/ á nie námnożyło śię przećiwko tobie zwierzá dźikiego. 30. Pomáluczku będę je wyrzucał/ od oblicza twego/ áż śię rozmnożysz/ y
Skrót tekstu: BG_Wj
Strona: 80
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Wyjścia
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
nie wierci, lecz rzeże, zwłaszcza gdy opiła. Radzę, niech się pijanej gęby każdy strzeże, Bo wierci jako świder, jako piła rzeże. 51 (N). MAZOWIECKIE WOTUM ZA ZYGMUNTA
Mazur jeden na sejmie, z dowcipem swej głowy Popisując się, króla przyrównał do krowy, Że jako ta ogonem bąki i szerszenie, Ostrymi zaś rogami drapieżny zwierz żenie, Tak i nas król jegomość naprzód zdrową radą (Za Zygmunta to było), potem broni szpadą; Leży nam jako świnią, my jako prosięta Ssiemy, a choć się czasem przykrzym, nie pamięta, Miał jeszcze dłużej liczyć gadzinę oborną, Z gustem swym, ludzkim śmiechem,
nie wierci, lecz rzeże, zwłaszcza gdy opiła. Radzę, niech się pijanej gęby każdy strzeże, Bo wierci jako świder, jako piła rzeże. 51 (N). MAZOWIECKIE WOTUM ZA ZYGMUNTA
Mazur jeden na sejmie, z dowcipem swej głowy Popisując się, króla przyrównał do krowy, Że jako ta ogonem bąki i szerszenie, Ostrymi zaś rogami drapieżny zwierz żenie, Tak i nas król jegomość naprzód zdrową radą (Za Zygmunta to było), potem broni szpadą; Leży nam jako świnią, my jako prosięta Ssiemy, a choć się czasem przykrzym, nie pamięta, Miał jeszcze dłużej liczyć gadzinę oborną, Z gustem swym, ludzkim śmiechem,
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 547
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987