strapionym, Niż Diana bogini w źródle ulubionym Użyła nad nieszczęsnym Akteonem, który Zoczywszy ją w krynicy z wyniesionej góry, A ta członki pieszczone rozkosznego ciała Z swymi rówieniczkami społem umywała. Zniewolony widzenim, przystąpił bezpiecznie, A że nagą obaczył, zginął zaraz wiecznie: Bo go zaraz w jelenią postać przemieniła I ogarami jego własnymi skarmiła.
Bogdajżebym ja widział takie szczęście swoje, Kiedy piękne twe ciało wypuszcza swe znoje Ciepłą parą z kamieni zimną wodą zlanych, Abym się też napatrzył piersi ulubionych. A ty zaś oczom moim tak łaskawa była, Że gdybyś jednorożca mego obaczyła, Przede psy nie dawała onego, lecz swymi Odpędziła zwierzchnemi rękami ślicznemi.
strapionym, Niż Dyana bogini w źródle ulubionym Użyła nad nieszczęsnym Akteonem, który Zoczywszy ją w krynicy z wyniesionej góry, A ta członki pieszczone rozkosznego ciała Z swymi rówieniczkami społem umywała. Zniewolony widzenim, przystąpił bezpiecznie, A że nagą obaczył, zginął zaraz wiecznie: Bo go zaraz w jelenią postać przemieniła I ogarami jego własnymi skarmiła.
Bogdajżebym ja widział takie szczęście swoje, Kiedy piękne twe ciało wypuszcza swe znoje Ciepłą parą z kamieni zimną wodą zlanych, Abym się też napatrzył piersi ulubionych. A ty zaś oczom moim tak łaskawa była, Że gdybyś jednorożca mego obaczyła, Przede psy nie dawała onego, lecz swymi Odpędziła zwierzchnemi rękami ślicznemi.
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 24
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
dzień płacze swego Adonina Wenus żałosna: „Ach, ach, młodzieńcze ubogi, Jako cię dzikiej świnie ząb uranił srogi!” I tyś, drugi młodzieńcze, w uściech naszych bywał, Nazbyt-eś, ach, nędzniku, w lesiech przemieszkiwał, Daleko cię nieszczęsne łowy unosiły, Aż cię na koniec łają właściwą skarmiły. Pełna jest trwogi miłość i w każdy kąt ucha Przykłada; raz ją bojaźń, raz cieszy otucha. Czyli cię krotochwile jakie zabawiały? Nam tu bez ciebie ani dzień widział się biały, Ani słoneczko jasne. Komuż do wesela Przyść może, gdzie miłego nie masz przyjaciela? Czyli nie każdy serce ma jednakie
dzień płacze swego Adonina Wenus żałosna: „Ach, ach, młodzieńcze ubogi, Jako cię dzikiej świnie ząb uranił srogi!” I tyś, drugi młodzieńcze, w uściech naszych bywał, Nazbyt-eś, ach, nędzniku, w lesiech przemieszkiwał, Daleko cię nieszczęsne łowy unosiły, Aż cię na koniec łają właściwą skarmiły. Pełna jest trwogi miłość i w każdy kąt ucha Przykłada; raz ją bojaźń, raz cieszy otucha. Czyli cię krotochwile jakie zabawiały? Nam tu bez ciebie ani dzień widział się biały, Ani słoneczko jasne. Komuż do wesela Przyść może, gdzie miłego nie masz przyjaciela? Czyli nie każdy serce ma jednakie
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 103
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
o tem, Że nic nie dbam, abyś mię darował żywotem, W którem póty korzystam tylko, póki ciało Bez pogrzebuby pana mojego zostało.
XII.
Ale jeśliś tak srogiem i tak zatwardziałem, Że chcesz zwierze i ptaki karmić ludzkiem ciałem, I serce tebańskiego masz w sobie Kreonta, Mnie jemi skarm, a pogrześć daj syna Almonta!” Takie na on czas słowa Medorowe były, Któreby i kamienie podomno ruszyły; I już i sam królewic jemi beł zmiękczony I na sercu litością wszytek przerażony.
XIII.
Tem czasem jeden żołnierz Zerbina mężnego, Nie mając względu namniej na pana swojego, Niepostrzeżony, z wielkiem przyskoczywszy
o tem, Że nic nie dbam, abyś mię darował żywotem, W którem póty korzystam tylko, póki ciało Bez pogrzebuby pana mojego zostało.
XII.
Ale jeśliś tak srogiem i tak zatwardziałem, Że chcesz źwierze i ptaki karmić ludzkiem ciałem, I serce tebańskiego masz w sobie Kreonta, Mnie jemi skarm, a pogrześć daj syna Almonta!” Takie na on czas słowa Medorowe były, Któreby i kamienie podomno ruszyły; I już i sam królewic jemi beł zmiękczony I na sercu litością wszytek przerażony.
XIII.
Tem czasem jeden żołnierz Zerbina mężnego, Nie mając względu namniej na pana swojego, Niepostrzeżony, z wielkiem przyskoczywszy
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 88
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, A daj nam wczas objawienie, Jeśli będziem mieć zbawienie. Amen.
KONKLUZYJA SYNODU
Gdyśmy już odprawili ten synod statecznie, Do domu się brać trzeba, a dzisia koniecznie. Ażeby się nas dawne nie trzymały błędy, Każdy w swojej gospodzie obrachujcie rzędy. A iż mamy gotowe zapłacone siano, Trzeba je nam dziś skarmić, jutro jechać rano. Niech się ludzie nie cieszą, żeśmy nie sprawili Nic, jeszcześmy w gospodach siano zostawili. Jeszcze nam trzeba radzić, jako zełgać mamy, Gdy nas też pytać będą w domu nasze żony, Cośmy też tu sprawili za ten czas niemały? Obiecuję, po diable będą nas witały
, A daj nam wczas objawienie, Jeśli bedziem mieć zbawienie. Amen.
KONKLUZYJA SYNODU
Gdyśmy już odprawili ten synod statecznie, Do domu sie brać trzeba, a dzisia koniecznie. Ażeby sie nas dawne nie trzymały błędy, Każdy w swojej gospodzie obrachujcie rzędy. A iż mamy gotowe zapłacone siano, Trzeba je nam dziś skarmić, jutro jechać rano. Niech sie ludzie nie cieszą, żeśmy nie sprawili Nic, jeszcześmy w gospodach siano zostawili. Jeszcze nam trzeba radzić, jako zełgać mamy, Gdy nas też pytać będą w domu nasze żony, Cośmy też tu sprawili za ten czas niemały? Obiecuję, po diable będą nas witały
Skrót tekstu: SynMinKontr
Strona: 225
Tytuł:
Synod ministrów
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1611
Data wydania (nie wcześniej niż):
1611
Data wydania (nie później niż):
1611
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
to naszy kochankowie, trzeba mieć wzgląd na nie. Wprzód im nosy pourzynać i wyłupić oczy, Bo w tych Nawyższy nie władnie i nie ma ich w mocy. Wolą naszę wypełniają, a swowolnie żyją; Dobrzeby im ich języki w tył wywłóczyć szyją. Pisma im kazać pożywać wespół z pomyjami; Wszytkie księgi nimi skarmić, które robią sami. Trzeba przy nich ustawicznie mieć rzeźnicze jatki: Żaby, jaszczurki, niedźwiadki i inne dostatki. Przetoż was dziś upominam, mościwe panięta,
Miejcie na te męki ludzkie dobre instrumenta: Miecze, noże i ośniki i ostre rzezaki, Rożny, rozty, grace, widły, szerokie tasaki. Jednych
to naszy kochankowie, trzeba mieć wzgląd na nie. Wprzód im nosy pourzynać i wyłupić oczy, Bo w tych Nawyższy nie władnie i nie ma ich w mocy. Wolą naszę wypełniają, a swowolnie żyją; Dobrzeby im ich języki w tył wywłóczyć szyją. Pisma im kazać pożywać wespół z pomyjami; Wszytkie księgi nimi skarmić, które robią sami. Trzeba przy nich ustawicznie mieć rzeźnicze jatki: Żaby, jaszczurki, niedźwiadki i inne dostatki. Przetoż was dziś upominam, mościwe panięta,
Miejcie na te męki ludzkie dobre instrumenta: Miecze, noże i ośniki i ostre rzezaki, Rożny, rosty, grace, widły, szerokie tasaki. Jednych
Skrót tekstu: SejmPiek
Strona: 70
Tytuł:
Sejm piekielny straszliwy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1903