ście — rzecze — wiedzieli, groza mówić aże, Jako, nim mnie tu pośle, matka mi rozkaże, Żebym w karczmie tańcując nie zgubiła cnoty; Jej ci co raz pozieram, lecz jeszcze jest poty.” A służały: „Mogłabyś tańcować bez strachu, Choćbyś z piętra, w ostatku skoczyła i z dachu: Kiedybyś mnie prosiła, tak bym ci ją przyszył, Byle się kęs gospodarz ze światłem uciszył, Gdyżbym nierad tej sztuki ukazował komu. Chceszli, wieźże do brogu ze mną po kryjomu.” A dziewka go za szyję: „Mój kochany, złoty, Ja cię proszę
ście — rzecze — wiedzieli, groza mówić aże, Jako, nim mnie tu pośle, matka mi rozkaże, Żebym w karczmie tańcując nie zgubiła cnoty; Jej ci co raz pozieram, lecz jeszcze jest poty.” A służały: „Mogłabyś tańcować bez strachu, Choćbyś z piętra, w ostatku skoczyła i z dachu: Kiedybyś mnie prosiła, tak bym ci ją przyszył, Byle się kęs gospodarz ze światłem uciszył, Gdyżbym nierad tej sztuki ukazował komu. Chceszli, wieźże do brogu ze mną po kryjomu.” A dziewka go za szyję: „Mój kochany, złoty, Ja cię proszę
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 359
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
się często zastanawia I sieci się nakrytej piaskami obawia. Olbrzym nie wie gdzie, bieży, co jedno ma mocy; Bo jako serce, tak beł utracił i oczy I tak go zjął, tak go strach opanował srogi, Że aby swoich sideł chybił, nie wie drogi. Nakoniec w nie uderzył: sieć nagle skoczyła I tak umotanego na dół obaliła.
LV.
Widząc Astolf, że olbrzym nic sobą nie włada, Już bezpieczny sam o się, do niego przypada I zsiadszy z Rabikana, mieczem wyniesiony, Chce mu za tak wiele dusz wziąć żywot mierziony. Potem mu się zda, że się więźnia bić nie godzi I że to
się często zastanawia I sieci się nakrytej piaskami obawia. Olbrzym nie wie gdzie, bieży, co jedno ma mocy; Bo jako serce, tak beł utracił i oczy I tak go zjął, tak go strach opanował srogi, Że aby swoich sideł chybił, nie wie drogi. Nakoniec w nie uderzył: sieć nagle skoczyła I tak umotanego na dół obaliła.
LV.
Widząc Astolf, że olbrzym nic sobą nie włada, Już bezpieczny sam o się, do niego przypada I zsiadszy z Rabikana, mieczem wyniesiony, Chce mu za tak wiele dusz wziąć żywot mierziony. Potem mu się zda, że się więźnia bić nie godzi I że to
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 344
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
wydawały, które nieba na fawor Dorocie posłały. Jaka wonia Nazaret domek napełniła, różdżka Jessego kiedy swe listki puściła, jak wdzięcznie pachną, które z świętych płyną kości, olejki – takie czuję od Ciebie wonności. O, gdybym takiej woni aby z raz zażyła, com we mdłości leżała, prędko bym skoczyła, a do zdrowszej drugie by kompanki bieżały, jak gołębie gdy w pole kupą by leciały. IX
Któż mi da Ciebie, Brata mego, pożywającego piersi matki mojej, abym Cię nalazła na dworze i ucałowała Cię, aby mię już nikt lekce nie ważył. Canticum canticorum 8
Któż ojczystymi herby moje klejnotami rozmnoży,
wydawały, które nieba na fawor Dorocie posłały. Jaka wonia Nazaret domek napełniła, różdżka Jessego kiedy swe listki puściła, jak wdzięcznie pachną, które z świętych płyną kości, olejki – takie czuję od Ciebie wonności. O, gdybym takiej woni aby z raz zażyła, com we mdłości leżała, prędko bym skoczyła, a do zdrowszej drugie by kompanki bieżały, jak gołębie gdy w pole kupą by leciały. IX
Któż mi da Ciebie, Brata mego, pożywającego piersi matki mojej, abym Cię nalazła na dworze i ucałowała Cię, aby mię już nikt lekce nie ważył. Canticum canticorum 8
Któż ojczystymi herby moje klejnotami rozmnoży,
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 99
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
żartownym zbywała, a jam łzami gorzkimi lice oblewała. Bez nadzieje z kochankiem moim powidania odeszłam, topiąc w żalu strat moich starania. A gdy była myśl w smutkach cale zanurzona i nadzieja w mych żądzach chciwych utracona, aliści, który mię tak długo fatygował, nie szukany, swą postać oczom prezentował. Skoczyłam, a wtym radość z bojaźnią w mej cerze kolor zmienia i oczom swoim ledwie wierzę: „Ciebiem ja to, me Światło, me Życie, ujrzała!” – chcę rzec więcej, strwożona miłość głos przerwała. Właśnie jako gdy żenie mąż niespodziewanie, płonną wieścią umarły, przed oczyma stanie, ostrachana, niby
żartownym zbywała, a jam łzami gorzkimi lice oblewała. Bez nadzieje z kochankiem moim powidania odeszłam, topiąc w żalu strat moich starania. A gdy była myśl w smutkach cale zanurzona i nadzieja w mych żądzach chciwych utracona, aliści, który mię tak długo fatygował, nie szukany, swą postać oczom prezentował. Skoczyłam, a wtym radość z bojaźnią w mej cerze kolor zmienia i oczom swoim ledwie wierzę: „Ciebiem ja to, me Światło, me Życie, ujrzała!” – chcę rzec więcej, strwożona miłość głos przerwała. Właśnie jako gdy żenie mąż niespodziewanie, płonną wieścią umarły, przed oczyma stanie, ostrachana, niby
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 112
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
a do Nieba/ przez Anioły prowadzone były. Co sam Obraz/ nad wrotami wymalowany wyraża. Dwie mili od tego Kościoła/ jest jedno miejsce/ alle tre Fontane nazwane. Tam Starożytny obaczysz Kościołek/ przy którym trzy studnie/ tym jako wyżej nazwiskiem. Powiadają/ gdy Paweł ś. był ścięty/ Głowa trzy razy skoczyła/ za każdą razą Jezus wołając/ stąd zaraz trzy wybiegły Zrzodła. Które wszytkie pięknie barzo są otoczone i ogrodzone/ a przy każdy miedziana wisi koneweczka/ którą tę wodę piją ludzie/ przytym stakim Tabliczka napisem/ kto z tych studzień pije/ ten Żywota dostąpi Wiecznego. Z Rzymu idą każde rano/ pieszo i
á do Nieba/ przez Anyoły prowádzone były. Co sam Obraz/ nád wrotámi wymálowány wyráza. Dwie mili od tego Kośćiołá/ iest iedno mieysce/ alle tre Fontane názwáne. Tám Stárożytny obaczysz Kośćiołek/ przy ktorym trzy studnie/ tym iáko wyżey názwiskiem. Powiádáią/ gdy Páweł ś. był śćięty/ Głowa trzy rázy skoczyłá/ zá káżdą rázą Iezvs wołáiąc/ ztąd záraz trzy wybiegły Zrzodłá. Ktore wszytkie pięknie bárzo są otoczone y ogrodzone/ á przy káżdy miedźiána wiśi koneweczká/ ktorą tę wodę piią ludźie/ przytym ztákim Tabliczka napisem/ kto z tych studźien piie/ ten Zywotá dostąpi Wieczne^o^. Z Rzymu idą kázde ráno/ pieszo y
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 131
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665
Caelum sidereum dźwigać pomagał Atlasowi, to jest pocił się nad Gwiazdarską nauką, jako i Atlas. U Lacedomończyków Azjatyckiej Nacyj nie świeciła się Korona na głowie diamentowa, jeżeli się Astrów Nauka wprzód niebłysneła. Ten unich Najjaśniejszy, który Luminarzów Niebieskich illustris Nauką. Rzymianów zacność nie kontenta po ziemi czołgać się, i między Niebieskie skoczyła SFERY w Osobie Juliusza Cesarza, który i Mieczem na karkach, i o ASTRONOMII
Cyrklem na Niebach rysował linię, na ziemi Triumfy, na Niebie liczył Gwiazdy: Ex utroq; Caesar. Egipski Tron ozdobił Ptolomeus Astronomów Phaenix. W Hiszpańskim Narodzie, Alfons Kaszteli Król, nie tylko Jabłko złote Królestwa, lecz i SFERĘ piastował
Caelum sidereum dzwigać pomagał Atlasowi, to iest pocił się nad Gwiazdarską nauką, iako y Atlas. U Lacedomończykow Azyatyckiey Nacyi nie swieciła się Korona na głowie dyamentowa, ieżeli się Astrow Nauka wprzod niebłysneła. Ten unich Nayiaśnieyszy, ktory Luminarzow Niebieskich illustris Nauką. Rzymianow zácność nie kontentá po żiemi czołgać się, y między Niebieskie skoczyła SFERY w Osobie Iuliusza Cesarza, ktory y Mieczem na karkach, y o ASTRONOMII
Cyrklem na Niebach rysował linię, na ziemi Tryumfy, na Niebie liczył Gwiazdy: Ex utroq; Caesar. Egypski Tron ozdobił Ptolomeus Astronomow Phaenix. W Hiszpańskim Národzie, Alfons Kastelli Krol, nie tylko Iabłko złote Krolestwa, lecz y SFERĘ piastował
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 171
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Matką i Fundatorką Monarchii Asyryiskiej. Tu Nemród w Asyryj signanter w części tej. Mezopotamii, vulgò Asania, Diaberck zwanej, zaczął Monarchią pierwszą Świata Nemród, czyli Ninus w Niniwie, vulgò Musul Mieście Stolicę założywszy. Po nim Semiramis Heroina, która na Starostę swego w Babilonii rebelizującego w pół tylko ubrana nie uczesana, skoczyła, Miasto obległa, poty się nie czesząc, aż dobyła. Na tę pamiątkę, statuę jej wystawiono z włosami nieczesanemi, i tak ją Królowie na sygnetach sobie rysować kazali, dla naśladowania. U Męża uprosiwszy sobie, aby na tronie posiedziała, zabić go kazała, siebie utwierdziła na Imperium, z Synem Niniasem panowała,
Matką y Fundatorką Monarchii Assyryiskiey. Tu Nemrod w Assyrii signanter w części tey. Mezopotamii, vulgò Assania, Diaberck zwaney, záczął Monarchią pierwszą Swiata Nemrod, czyli Ninus w Niniwie, vulgò Musul Mieście Stolicę założywszy. Po nim Semiramis Heroina, ktora na Starostę swego w Babylonii rebellizuiącego w puł tylko ubrana nie uczesana, skoczyła, Miasto obległa, poty się nie czesząc, áż dobyła. Na tę pamiątkę, statuę iey wystawiono z włosami nieczesanemi, y tak ią Krolowie na sygnetach sobie rysowáć kazali, dla naśladowania. U Męża uprosiwszy sobie, aby na tronie posiedziała, zabić go kazała, siebie utwierdziła na Imperium, z Synem Niniasem panowała,
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 461
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
albo kogokolwiek Frydrychowego, jako i z Frankentalu, ale jako się wyżej powiedziało, część dla leżących na straży Elearów, część też dla zniesienia pomienionego w przeszłym rozdziale mostu Manhejmskiego) Hajdelbergu szturmami bezpiecznie dobywał; on z Frankentalu już prawie obżałowanego nocą mleczną do Manhejmu ostatniej fortecy wywoził, stąd czata knotów kiwających u piechoty postrzegłszy, skoczyła, kilka set piechoty rozgromiła i jego pojmała. Tak był strwożył ten więzień nieprzyjaciela, iż dla Boga prosząc o niego, na wykup trzech towarzyszów (wtenczas gdy Żarskiego rotmistrza zabito było. jak się w przeszłym rozdz. pokazało pojmanych) mimo okup darmo wracali. Zaczem iż już Elearom droga się przybliżała ku domowi,
albo kogokolwiek Frydrychowego, jako i z Frankentalu, ale jako się wyżej powiedziało, część dla leżących na straży Elearów, część też dla zniesienia pomienionego w przeszłym rozdziale mostu Manhejmskiego) Hajdelbergu szturmami bezpiecznie dobywał; on z Frankentalu już prawie obżałowanego nocą mleczną do Manhejmu ostatniej fortecy wywoził, ztąd czata knotów kiwających u piechoty postrzegłszy, skoczyła, kilka set piechoty rozgromiła i jego pojmała. Tak był strwożył ten więzień nieprzyjaciela, iż dla Boga prosząc o niego, na wykup trzech towarzyszów (wtenczas gdy Żarskiego rotmistrza zabito było. jak się w przeszłym rozdz. pokazało pojmanych) mimo okup darmo wracali. Zaczem iż już Elearom droga się przybliżała ku domowi,
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 110
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
Siebie i z zamkiem bez zwłoki poddali, A w tryb wojenny z nim niewstępowali.
Jednak mu szczęście nie k'myśli służyło, I próżno gwałtem kilkakroć szturmował: Bo mu się miasto statecznie broniło; Przeto z Tatary nazad odstępował A ku Sokalu, gdzie się gromadziło Z królem koronne wojsko, następował: Tam gdy chanaja gromadno skoczyła Po naszych z tyłu, aby ich zgoniła,
Pragnąc na sobie dotąd ich zabawić, Ażby Chmielnicki z pułkami ciężkiemi Znienagła idąc mógł się do nich stawić, I żeby wojsko siłami spólnemi Sarmackie mogli w oblężenie wprawić, W to ugadzając fortelmi różnemi: Ale w te sidła, które gotowali Ku zgubie naszych, sami
Siebie i z zamkiem bez zwłoki poddali, A w tryb wojenny z nim niewstępowali.
Jednak mu szczęście nie k'myśli służyło, I próżno gwałtem kilkakroć szturmował: Bo mu się miasto statecznie broniło; Przeto z Tatary nazad odstępował A ku Sokalu, gdzie się gromadziło Z królem koronne wojsko, następował: Tam gdy chanaja gromadno skoczyła Po naszych z tyłu, aby ich zgoniła,
Pragnąc na sobie dotąd ich zabawić, Ażby Chmielnicki z pułkami ciężkiemi Znienagła idąc mógł się do nich stawić, I żeby wojsko siłami spólnemi Sarmackie mogli w oblężenie wprawić, W to ugadzaiąc fortelmi różnemi: Ale w te sidła, które gotowali Ku zgubie naszych, sami
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 344
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
nimi nad zdrowiem zięciów swych się srożył? I wy, bezecne siostry, wy nielitościwe, Coście pomordowały swe męże właściwe, Za co w piekle bezdenną banię nalewacie, Bezdenną, a prace swej korzyści nie macie. Bodaj i ta niedługo wzięła równą mękę, Co przysiągszy i ślubem uwiązawszy rękę, Potym do niecudnego rozwodu skoczyła, A męża ojczystych państw pięknych pozbawiła. A on nędznik, małżeństwa słowem omylony, Został wygnańcem i dziś jedzie w obce strony. Potym przypomniał, jako skrzętną Koronidę Chciwe oko do paniej przywiodło w ohydę, Że ją od fraucymeru swojego wygnała. Nędznico, do czego-ć nic, czemuś wiedzieć chciała? Nie
nimi nad zdrowiem zięciów swych się srożył? I wy, bezecne siostry, wy nielutościwe, Coście pomordowały swe męże właściwe, Za co w piekle bezdenną banię nalewacie, Bezdenną, a prace swej korzyści nie macie. Bodaj i ta niedługo wzięła równą mękę, Co przysiągszy i ślubem uwiązawszy rękę, Potym do niecudnego rozwodu skoczyła, A męża ojczystych państw pięknych pozbawiła. A on nędznik, małżeństwa słowem omylony, Został wygnańcem i dziś jedzie w obce strony. Potym przypomniał, jako skrzętną Koronidę Chciwe oko do paniej przywiodło w ohydę, Że ją od fraucymeru swojego wygnała. Nędznico, do czego-ć nic, czemuś wiedzieć chciała? Nie
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 27
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964