porwał, brat cnotliwy, Postrzał szkodliwy.
Tu Brzozowskiego już zwalono z konia, Tu za Pękalskim już pieszym pogonią; Rwie k nam nieborak, za nimtysiąc goni Moskiewskichbroni.
Mężny Przypkowski już ginął, już rata Wołał, a przecię nie zapomniał brata, Kiedy Pawłowicz miasto Moskwicina Chciał ściąć Morsztyna.
Do Rogulskiego Moskwicin z łysiną Skoczywszy trafił w żebra rohatyną, I by nie pancerz, byłby do żywota Otworzył wrota.
Szczawny cnotliwy, ustał bachmat, a ty Uchodź, Szlichtinku, postrzelon wilczaty.
I twój pleśniwy bez mal nieustanie, Zacny Hermanie.
Lecz nie tylko my, i czeladź ćwiczona Rwie się przykładem panów zajuszona I co wypali,
porwał, brat cnotliwy, Postrzał szkodliwy.
Tu Brzozowskiego już zwalono z konia, Tu za Pękalskim już pieszym pogonią; Rwie k nam nieboras, za nimtysiąc goni Moskiewskichbroni.
Mężny Przypkowski już ginął, już rata Wołał, a przecię nie zapomniał brata, Kiedy Pawłowicz miasto Moskwicina Chciał ściąć Morstyna.
Do Rogulskiego Moskwicin z łysiną Skoczywszy trafił w żebra rohatyną, I by nie pancerz, byłby do żywota Otworzył wrota.
Szczawny cnotliwy, ustał bachmat, a ty Uchodź, Szlichtinku, postrzelon wilczaty.
I twoj pleśniwy bez mal nieustanie, Zacny Hermanie.
Lecz nie tylko my, i czeladź ćwiczona Rwie się przykładem panow zajuszona I co wypali,
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 360
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
: „Zażyć było takiego sposobu, Na uwarzoną w czarnej do obiadu jusze Krzyknąć było; znalazłaby się druga, tuszę.” 113. SZTUCZNY ZŁODZIEJ
Wiódł chłop na Kleparz przedać jałowicę, Gdzie dwu żołdatów stało przez ulicę; Ta się ociąga, ów dba na to mało, Dzierżąc za powróz idzie sobie śmiało. Skoczywszy jeden powroza się chwyci; Drugi, urżnąwszy bydlę jak najskryciej, Uda się w kąty; a chłopek nieborak, Kukiołkę w garści krusząc za półtorak, Chociaż się mu ów niecnota zasadza, Nic nie uważa i na miejsce zgadza. Nawet gdy się już sam sznur za nim wlecze: „Im dalej w drogę, powolniejsza
: „Zażyć było takiego sposobu, Na uwarzoną w czarnej do obiadu jusze Krzyknąć było; znalazłaby się druga, tuszę.” 113. SZTUCZNY ZŁODZIEJ
Wiódł chłop na Kleparz przedać jałowicę, Gdzie dwu żołdatów stało przez ulicę; Ta się ociąga, ów dba na to mało, Dzierżąc za powróz idzie sobie śmiało. Skoczywszy jeden powroza się chwyci; Drugi, urżnąwszy bydlę jak najskryciej, Uda się w kąty; a chłopek nieborak, Kukiołkę w garści krusząc za półtorak, Chociaż się mu ów niecnota zasadza, Nic nie uważa i na miejsce zgadza. Nawet gdy się już sam sznur za nim wlecze: „Im dalej w drogę, powolniejsza
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 251
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Więc jej dawszy kapłona, bo nam czas był krótki, I parę piec kuropatw, siędziemy do wódki. Biegał jego po izbie we czterech lat synek. Skoro dano kapłona, temu w upominek Dam kolanko, wsadziwszy przy sobie na ławkę. A chłopię w skok: „Tatusiu! mam ja, mam buławkę.” Skoczywszy z ławki, prosto szło do onych niecek, Kołacąc w nie buławką; trzeba się strzec dziecek. Dawne, ale prawdziwe uczy nas przysłowie, Że pijany a dziecię często prawdę powie. Domyśliwszy się, pojrzym po sobie z uśmiechem. Kazawszy zatknąć parę kuropatw z pośpiechem. Każę i myśliwcowi, że już ukrop zwierał,
Więc jej dawszy kapłona, bo nam czas był krótki, I parę piec kuropatw, siędziemy do wódki. Biegał jego po izbie we czterech lat synek. Skoro dano kapłona, temu w upominek Dam kolanko, wsadziwszy przy sobie na ławkę. A chłopię w skok: „Tatusiu! mam ja, mam buławkę.” Skoczywszy z ławki, prosto szło do onych niecek, Kołacąc w nie buławką; trzeba się strzec dziecek. Dawne, ale prawdziwe uczy nas przysłowie, Że pijany a dziecię często prawdę powie. Domyśliwszy się, pojźrym po sobie z uśmiechem. Kazawszy zatknąć parę kuropatw z pośpiechem. Każę i myśliwcowi, że już ukrop zwierał,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 275
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
już wycierpiał dzień sądny: Słysząc one dyskursy, pocił się jak w łaźni Niesłychanego wstydu, okrutnej bojaźni; A nas ani z ogary, ani pole z charty Nigdy tak, jako z błazna nie ucieszą żarty. Toż dwu myśliwców, wziąwszy koryto za rogi, Dźwigną; aż on pan leży, wyciągnąwszy nogi. Skoczywszy ja do niego co prędzej z zastola, Witam, a że u niego nasza dobra wola, Przepraszając, braterskie napomnienie przydam, Obrzydłym i nikczemnym równając go Żydom.
Ten, gdy się ptaków naje i opije winem, Żegnając nas, przysięże pod złej matki synem, Że przed takimi gośćmi nie skryje się więcej, Gdyż
już wycierpiał dzień sądny: Słysząc one dyskursy, pocił się jak w łaźni Niesłychanego wstydu, okrutnej bojaźni; A nas ani z ogary, ani pole z charty Nigdy tak, jako z błazna nie ucieszą żarty. Toż dwu myśliwców, wziąwszy koryto za rogi, Dźwigną; aż on pan leży, wyciągnąwszy nogi. Skoczywszy ja do niego co prędzej z zastola, Witam, a że u niego nasza dobra wola, Przepraszając, braterskie napomnienie przydam, Obrzydłym i nikczemnym równając go Żydom.
Ten, gdy się ptaków naje i opije winem, Żegnając nas, przysięże pod złej matki synem, Że przed takimi gośćmi nie skryje się więcej, Gdyż
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 275
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Choroągwią I. M. Pana Odrzywolskiego; więc gdy się tej Chorągwi przeprawować przyszło pod Miastem Białą Cerkwią/ przez rzekę rzeczoną Roś/ słąwną zwycięstwem nad drapieżnych Tatarów Ordą/ przez nieostrożną nieopatrzność wypadł z promu w rzekę/ i nadnie aż usiadszy zalany wodą odpoczął sobie: Z żalem zaraż a tym wielkim przyjaciele jego skoczywszy/ zaledwie dostali Rybaków z miasta/ ci wsiadszy w podjezdki swoje (tak ten ludu rodzaj czołny gończe zowie) zaledwie go ościami obmacawszy/ jedną wzięli za ziobro/ i we dwie po utonieniu godziny wywlekli bezdusznego/ a jak zwyczaj jest utopionych na beczce taczać/ dla wysączenia z nich zbytniej wody/ na kłodzie onego w
Choroągwią I. M. Páná Odrzywolskiego; więc gdy się tey Chorągwi przepráwowáć przyszło pod Miástem Białą Cerkwią/ przez rzekę rzeczoną Roś/ słąwną zwyćięstwem nád drapieżnych Tátárow Ordą/ przez nieostrożną nieopátrzność wypadł z promu w rzekę/ y nádnie áż vśiadszy zálany wodą odpoczął sobie: Z żalem záraż á tym wielkim przyiaćiele iego skoczywszy/ záledwie dostáli Rybakow z miástá/ ći wśiadszy w podiezdki swoie (ták ten ludu rodzay czołny gończe zowie) záledwie go ośćiámi obmacawszy/ iedną wźięli zá źiobro/ y we dwie po vtonieniu godźiny wywlekli bezdusznego/ á iák zwyczay iest vtopionych ná beczce taczáć/ dla wysączenia z nich zbytniey wody/ ná kłodźie onego w
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 186.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Po to, aby Birena swego obłapiła.
XXI.
Ale próżno: nikogo ręka nie najduje, Wraca ją wzad i zasię znowu wyprawuje, Wszytko darmo; obiema potem i rękoma I z obu stron go maca bez skutku nogoma. Naostatek otwiera oczy ociężałe, Lecz nikogo nie widzi; zaczem owdowiałe Pierze, skoczywszy z łoża lękliwa, opuszcza I wypadszy z namiotu, do brzegu się puszcza.
XXII.
Bieżąc do morza, drapie wybladłe jagody, Będąc już pewną wieszczką swojej przyszłej szkody; Włosy niewinne rwała, piersi pięścią biła, Patrzy - bo pełnem ogniem Cyntia świeciła - I to tam, to sam swego upatruje zbiega, Ale
Po to, aby Birena swego obłapiła.
XXI.
Ale próżno: nikogo ręka nie najduje, Wraca ją wzad i zasię znowu wyprawuje, Wszytko darmo; obiema potem i rękoma I z obu stron go maca bez skutku nogoma. Naostatek otwiera oczy ociężałe, Lecz nikogo nie widzi; zaczem owdowiałe Pierze, skoczywszy z łoża lękliwa, opuszcza I wypadszy z namiotu, do brzegu się puszcza.
XXII.
Bieżąc do morza, drapie wybladłe jagody, Będąc już pewną wieszczką swojej przyszłej szkody; Włosy niewinne rwała, piersi pięścią biła, Patrzy - bo pełnem ogniem Cyntya świeciła - I to tam, to sam swego upatruje zbiega, Ale
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 201
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
jako na szerokim pokaże się stole, Jej niezmierność, Chorąży czoło wziął ze swymi, I tu teraz, i potym ludźmi Komonnymi Pierwszy zawsze. Lewy Róg Firlej uszykował Z-Lanckorońskim pospołu, których posiłkował Sieniawski, z-Sobieskiemi. Wiśniowiecki prawy Z-Podczasym Ostrorogiem. I tu wprzód się krwawy Taniec zaczął: kiedy nań bystrych Harpij kształtem, Skoczywszy Tatarowie natrą wielkim gwałtem. Ale gdy ich Chorąży utrzyma na sobie, Zaraz jako bez oczu uderzą się obie Onych Skrzydła, i z-pola spedzą ich wszytkiego. Gdzie Trunet, przed inszemi ozdoba Hańskiego Przednia Dworu, wylaną kredensuje Duszą. Czym drudzy zamieszani, więcej się nie kuszą. I prócz ku wieczorowi Harcami zabawią
iáko ná szerokim pokaże sie stole, Iey niezmierność, Chorąży czoło wźiął ze swymi, I tu teraz, i potym ludźmi Komonnymi Pierwszy záwsze. Lewy Rog Firley uszykował Z-Lanckorońskim pospołu, ktorych posiłkował Sieniáwski, z-Sobieskiemi. Wiśniowiecki práwy Z-Podczásym Ostrorogiem. I tu wprzod sie krwáwy Taniec záczął: kiedy nań bystrych Hárpiy kształtem, Skoczywszy Tátárowie natrą wielkim gwałtem. Ale gdy ich Chorąży utrzyma ná sobie, Záraz iako bez oczu uderzą sie obie Onych Skrzydła, i z-pola zpedzą ich wszytkiego. Gdźie Trunet, przed inszemi ozdoba Háńskiego Przednia Dworu, wylaną kredensuie Duszą. Czym drudzy zamieszani, wiecey sie nie kuszą. I procz ku wieczorowi Harcami zabawią
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 57
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
skoro da Hasło i trąba zatrwoży Dworna jego, ze wszytkich Kwatyr Obozowych Za nim wtrop wypadali. Ale już gotowych Zastał tedy Hultajów: bowiem w-którą stronę, Upatrzywszy nad stawem słabszą gdzieś obronę, Miał uderzać, przekinczyk z-Obozu naszego Przestrzegł o tym. Zatymże co nawinionego Im do ręku, w te tropy skoczywszy z-rydlami, Ścianę tamte zarzucą: a razem i sami Staną wszyscy gotowi. Książę jednak mało I na to respektując, tam gdzie się zebrało Chłopstwa tego najwięcej, skoczy śmiało do nich. I już się rozpościerał, już zawitał po nich, Parując ich od Wałów. Ale gdy obaczy Ze nikt za nim nie
skoro da Hásło i trąba zátrwoży Dworna iego, ze wszytkich Quatyr Obozowych Zá nim wtrop wypadali. Ale iuż gotowych Zastał tedy Hultaiow: bowiem w-ktorą stronę, Vpatrzywszy nad stawem słabszą gdźieś obronę, Miał uderzać, przekinczyk z-Obozu naszego Przestrzegł o tym. Zátymże co nawinionego Im do ręku, w te tropy skoczywszy z-rydlámi, Sciánę tamte zarzucą: á razem i sami Staną wszyscy gotowi. Xiążę iednak mało I na to respektuiąc, tam gdzie się zebrało Chłopstwá tego naywięcey, skoczy śmiało do nich. I iuż się rozpośćierał, iuż zawitał po nich, Páruiąc ich od Wáłow. Ale gdy obaczy Ze nikt zá nim nie
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 95
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
podnosić się i poskakować. A co wszystko gdy już będzie umiał Koń/ tedy łamania/ abo prędko biegania w miejscu ciasnym/ nauczy się. A z którego gdy już będzie dobrze wyprawny Koń/ tedy tego masz zawżdy warować/ abyś na nim nigdy wciąsz nieposkakował do krótkich koł. To jest/ abyś wciąsz skoczywszy zaraz/ krótkie łamanie odprawować miał/ boby się Koń tym oszukał/ gdy wciąsz na nim skoczysz/ onej krótkiej wyprawy nadziewająć się wnet i tam i sam będzie sobą chwiał/ zaczymby wdzięczne w ręku dzierżenie/ i gładkość poskoków przyjemną stracił. Także i do kopijej nie byłby tęgiraz/ a tak kiedy skoczysz
podnośić sie y poskákowáć. A co wszystko gdy iuż będźie vmiał Koń/ tedy łamania/ ábo prędko biegánia w mieyscu ćiásnym/ náuczy sie. A z ktorego gdy iuż będźie dobrze wypráwny Koń/ tedy tego masz záwżdy wárowáć/ ábyś ná nim nigdy wćiąsz nieposkákował do krotkich koł. To iest/ abyś wćiąsz skoczywszy záraz/ krotkie łamánie odpráwowáć miał/ boby sie Koń tym oszukał/ gdy wćiąsz ná nim skoczysz/ oney krotkiey wypráwy nádźiewáiąć sie wnet y tám y sám będźie sobą chwiał/ záczymby wdźięczne w ręku dźierżenie/ y głádkość poskokow przyiemną stráćił. Także y do kopiiey nie byłby tęgiraz/ á ták kiedy skoczysz
Skrót tekstu: PienHip
Strona: 14
Tytuł:
Hippika abo sposób poznania chowania i stanowienia koni
Autor:
Krzysztof Pieniążek
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
bitwę stoczyły. Potkała się chorągiew I. M. Pana Strusowa prawym skrzydłem/ I. M. Pana Referendarzowa i Pana Dunikowskiego lewym. A ze srzodku na czołoszła I. M. Pana Krajczego/ I. M. Pana Bałabanowa/ I. M. Pana Małyńskiego/I. M. Pana Kopycińskiego. Tam skoczywszy przeciwko nieprzyjacielowi/ aż w rzekę Jażwę Moskwę wegnali. A ci strzelcy których była Moskwa zasadżyła nad brzegiem/ naszych barzo wiele nastrzelali: a nawięcej koni. W ten dzień pod P. Strusową zabito towarzysza P. Swańskiego/ i pod chorągwią I. M P. Małyńskiego postrzelono dwóch towarzyszów/ Pana Jana Przysieckiego/ i
bitwę stoczyły. Potkałá sie chorągiew I. M. Páná Strusowá práwym skrzydłem/ I. M. Páná Refferendarzowá y Páná Dunikowskiego lewym. A ze srzodku ná czołoszłá I. M. Páná Kráyczego/ I. M. Páná Báłábanowá/ I. M. Páná Máłynskiego/I. M. Páná Kopyćinskiego. Tám skoczywszy przećiwko nieprzyiaćielowi/ áż w rzekę Iáżwę Moskwę wegnáli. A ći strzelcy ktorych byłá Moskwá zásádżiłá nád brzegiem/ nászych bárzo wiele nástrzeláli: á nawięcey koni. W ten dźień pod P. Strusową zábito towárzyszá P. Swánskiego/ y pod chorągwią I. M P. Máłynskiego postrzelono dwoch towárzyszow/ Páná Ianá Przyśieckiego/ y
Skrót tekstu: PasŻoł
Strona: Bijv
Tytuł:
Pasja żołnierzów obojga narodów
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613