Cztery, którym białością sam śnieg nie wydoła, Dzianetów toczy przed nim złotolite koła, Jakie Febus, gdy ognie z góry na świat ciska, Albo śmierzący morskie trozębem igrzyska Neptun, albo Jupiter, kiedy lekki wienie Fawoni, po aurach swoje cugi żenie. Kajus, cesarz, zwycięzca zachodniego świata, Drugi Pompejus, jako skrócił Mitrydata, Rzym dziwu, okrąg ziemski napełnili grozy, Wielkich słoni naprzągszy w triumfalne wozy. Zhołdowawszy, że trzymać nie chciała z nim miru, Zenobiją, żyznego królową Palmiru, Mężny Aurelian niezwyczajną fozą Triumfował, kiedy go pospołu z nią wiozą Łogoszem spięte cztery, a każdy rochmanny, Jelenie, wzięte z stajnie efeskiej Diany
Cztery, którym białością sam śnieg nie wydoła, Dzianetów toczy przed nim złotolite koła, Jakie Febus, gdy ognie z góry na świat ciska, Albo śmierzący morskie trozębem igrzyska Neptun, albo Jupiter, kiedy lekki wienie Fawoni, po aurach swoje cugi żenie. Kajus, cesarz, zwycięzca zachodniego świata, Drugi Pompejus, jako skrócił Mitrydata, Rzym dziwu, okrąg ziemski napełnili grozy, Wielkich słoni naprzągszy w tryumfalne wozy. Zhołdowawszy, że trzymać nie chciała z nim miru, Zenobiją, żyznego królową Palmiru, Mężny Aurelijan niezwyczajną fozą Tryumfował, kiedy go pospołu z nią wiozą Łogoszem spięte cztery, a każdy rochmanny, Jelenie, wzięte z stajnie efeskiej Dyjany
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 191
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
części świata drugiej. Gdzie niezmierzone do przebycia knieje, Ani podobne potomnym nadzieje, Polskiemu kiedy naradu, Słonej skusić Meotydy brodu, - Smoleńsk tęgiemi wysadził pioruny, Stolica jego nie uszła fortuny, Car sam twardo ouzdany, Brzmiał ciężkiemi w triumfie kajdany. Ku letnim potem Notom się obrócił, Gdzie tak osmańską Hydrę onę skrócił, Że w pół furyj swych opłonął, Że pożarte zwycięstwo wyzionął. Zatrzymał koła w samym biegu prawie Fortuny szwedzkiej, o! które łaskawie Na świat mu wszystek służyły, Do swych nieba mniej przychylne były. Szczęśliwy trzykroć! gdzieby nie dotkliwe Zazdrości żądło! Cnoty jego żywe Przyszły wiek mile przypomni, I cień chwytać
części świata drugiej. Gdzie niezmierzone do przebycia knieje, Ani podobne potomnym nadzieje, Polskiemu kiedy naradu, Słonej skusić Meotydy brodu, - Smoleńsk tęgiemi wysadził pioruny, Stolica jego nie uszła fortuny, Car sam twardo ouzdany, Brzmiał ciężkiemi w tryumfie kajdany. Ku letnim potem Notom się obrócił, Gdzie tak osmańską Hydrę onę skrócił, Że w pół furyj swych opłonął, Że pożarte zwycięstwo wyzionął. Zatrzymał koła w samym biegu prawie Fortuny szwedzkiej, o! które łaskawie Na świat mu wszystek służyły, Do swych nieba mniej przychylne były. Szczęśliwy trzykroć! gdzieby nie dotkliwe Zazdrości żądło! Cnoty jego żywe Przyszły wiek mile przypomni, I cień chwytać
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 90
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
Pełno ludzi: a ludzi jednak nie widzimy. WOJNY DOMOWEJ PIERWSZEJ
Nie wczas-eś nam o Wielki, umarł Władysławie, Kiedy było, o! kiedy potrzeba cię prawie, Jednobyś był pogroził, a przynamniej w-swoje Ubrał kogo inszego polerowną zbroje, Jako niegdy Achilles Patrokla miłego, Zarazbyś buntownika skrócił zuchwałego, I tak skarał, twarde mu włożywszy temruki, Jako kiedyś Sulimy i harde Pawłuki. Jeźli, mogąc przeniknąć w-swojej tej fortunie Polskie wszystkie granice, zawartego w-trunie Bał się ciebie, i nie śmiał blisko przystepować, Lubo byli którzy cię Machine te knować Z-nim marzyli, na stanu Szlacheckiego zgube: O!
Pełno ludźi: a ludźi iednak nie widźimy. WOYNY DOMOWEY PIERWSZEY
Nie wczas-eś nam o Wielki, umarł Władysławie, Kiedy było, o! kiedy potrzeba ćie prawie, Iednobyś był pogroźił, á przynamniey w-swoie Ubrał kogo inszego polerowną zbroie, Iáko niegdy Achilles Patrokla miłego, Zarazbyś buntownika skroćił zuchwáłego, I tak skarał, twarde mu włożywszy temruki, Iáko kiedyś Sulimy i hárde Pawłuki. Ieźli, mogąc przeniknąć w-swoiey tey fortunie Polskie wszystkie granice, zawartego w-trunie Bał sie ćiebie, i nie śmiał blisko przystepowáć, Lubo byli ktorzy ćie Machine te knować Z-nim marzyli, na stanu Szlácheckiego zgube: O!
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 12
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
, co się stało: W ręku ogień, chęć pała, niżej wygorzało. Albo-ć mu bialej farby nie stawało więcej, Iż tak czarną jak głównią zamazał co prędzej. W lekkiej władzej ten członek u malarza tego, Drugiby nie żałował złota bogatego. Inszym nie przypatrzył się członkom tak dalece, Czas był skrócił, a wszak to jeszcze nie uciecze. Tom widział, ze wszytkim kształt i subtelność ciała, Życzyłbym i sam sobie, żeby mi też dała Pędzlem konterfetować swój wizerunk gładki; Wiem, żeby celowały pierwszych niepośladki. 25. O Mazurze na rokoszu.
I to może w żart podać. Na onym rokoszu
, co się stało: W ręku ogień, chęć pała, niżej wygorzało. Albo-ć mu bialej farby nie stawało więcej, Iż tak czarną jak głownią zamazał co prędzej. W lekkiej władzej ten członek u malarza tego, Drugiby nie żałował złota bogatego. Inszym nie przypatrzył się członkom tak dalece, Czas był skrócił, a wszak to jeszcze nie uciecze. Tom widział, ze wszytkim kształt i subtelność ciała, Życzyłbym i sam sobie, żeby mi też dała Pędzlem konterfetować swój wizerunk gładki; Wiem, żeby celowały pierwszych niepośladki. 25. O Mazurze na rokoszu.
I to może w żart podać. Na onym rokoszu
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 23
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
żem był wielkim zwany i zawołany? A cóż mi dały wysokie godności honory wielkie, światowe zacności? Wszytko to ze mną niby dym niszczeje, kiedy wiatr wieje. Na cóż mi wyszły pociechy światowe i cóż mi dały rozkoszy grzechowe, zmysły, com się im, nędznik, wysługował, a zdrowie psował? Skróciłem życia od Boga danego, źlem czasu użył – o jako drogiego! – w próżnej marności lata przeminęły, jakby nie były. Ciało robactwu tylko wytuczone, lubieżnościami złych żądz zeszpecone, w sumnieniu gorzkość i srogie gryzienia dla przeciwienia. Na duszy niemasz cnót i pobożności, tylko straszliwe larwy nieprawości, otuchy nie
żem był wielkim zwany i zawołany? A cóż mi dały wysokie godności honory wielkie, światowe zacności? Wszytko to ze mną niby dym niszczeje, kiedy wiatr wieje. Na cóż mi wyszły pociechy światowe i cóż mi dały rozkoszy grzechowe, zmysły, com się im, nędznik, wysługował, a zdrowie psował? Skróciłem życia od Boga danego, źlem czasu użył – o jako drogiego! – w próżnej marności lata przeminęły, jakby nie były. Ciało robactwu tylko wytuczone, lubieżnościami złych żądz zeszpecone, w sumnieniu gorzkość i srogie gryzienia dla przeciwienia. Na duszy niemasz cnót i pobożności, tylko straszliwe larwy nieprawości, otuchy nie
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 12
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
. VITIA RESCINDIT VIRTVTES IN TVTO COLLOCAT. S. Chrysost. in ps. CX. To jest: Śmierć weszła za grzechem, ale onę Pan Bóg ludziom w pożytek obrócił, grzechy odciął, cnoty obwarował. Z. Chryzostom. Rythm. Śmierć za grzechem przyszła/ Lecz nam dobrze wyszła: Gdy ją Pan Bóg skrócił/ W pożytek obrócił: Złości nasze zniósłszy/ A cnoty podniósłszy. Druga. OCCIDISTI MORS SED QVID? CARNEM SOLAM ANIMAE NON HABES QVID FACIAS. SED ET CORPVS AVFERETVR A TE CVM TV ABSORBERIS IN VICTORIA. S. Ber. de Obit. Humb. To jest: Zabiłaś Śmierci, ale kogo? Samo
. VITIA RESCINDIT VIRTVTES IN TVTO COLLOCAT. S. Chrysost. in ps. CX. To iest: Smierć weszłá zá grzechem, ále onę Pan Bog ludźiom w pożytek obroćił, grzechy odćiął, cnoty obwárował. S. Chryzostom. Rythm. Smierć zá grzechem przyszłá/ Lecz nam dobrze wyszłá: Gdy ią Pan Bog skrocił/ W pożytek obroćił: Złośći násze zniozszy/ A cnoty podniozszy. Druga. OCCIDISTI MORS SED QVID? CARNEM SOLAM ANIMAE NON HABES QVID FACIAS. SED ET CORPVS AVFERETVR A TE CVM TV ABSORBERIS IN VICTORIA. S. Ber. de Obit. Humb. To iest: Zábiłáś Smierći, ále kogo? Sámo
Skrót tekstu: RelKat
Strona: B2v
Tytuł:
Relacja albo przełożenie zacnej pamiątki i wspaniałego katafalku uczynionego przez ojców Societatis Jesu w ich kościele w domu profesów w Rzymie
Autor:
Antonio Gerardi
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Tematyka:
architektura
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
do siebie ciągnęły, wynalazł skutek tych sił zupełny, to jest doszedł jak wiele te siły ciągnące umniejszyć prędkość, a zatym i opóźnić powrót komety mogły. I tak powrót komety na R. 1759 być 14 kwietnia przepowiedział. W. Przydając iż mógł być błąd w miesiącu całym, przeto iż dla uniknienia niezmiernej pracy, skrócił rachunki. Tak się stało: kometa miesiącemi później powróciła, z tej okazji P. Clairaut ponowiwszy rachunki astronomiczne pokazał, iż się one tylko dwudziestą dniami różniły od czasu powrotu komety. W innej zaś księdze swojej (Theorie du mouvement des Cometes) dowiódł, iż i ta różnica nieznajdowałaby się, gdyby unikając pracy
do siebie ciągnęły, wynalazł skutek tych sił zupełny, to iest doszedł iak wiele te siły ciągnące umnieyszyć prętkość, a zatym y opóźnić powrót komety mogły. Y tak powrót komety na R. 1759 być 14 kwietnia przepowiedział. W. Przydaiąc iż mógł być błąd w miesiącu całym, przeto iż dla uniknienia niezmierney pracy, skrócił rachunki. Tak się stało: kometa miesiącemi poźniey powróciła, z tey okazyi P. Clairaut ponowiwszy rachunki astronomiczne pokazał, iż się one tylko dwudziestą dniami rożniły od czasu powrotu komety. W inney zaś księdze swoiey (Theorie du mouvement des Cometes) dowiódł, iż y ta różnica nieznaydowałaby się, gdyby unikaiąc pracy
Skrót tekstu: BohJProg_I
Strona: 60
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
ALBO OPISANIE
Nie śmie zaciąć, co się boi, choć koń dość statecznie stoi.
Tu już ogary puścili, że zająca wystawili. Puszcza charty, biega za nim; koń się też komosi pod nim. Ociec obróciwszy k niemu: „Popuść cuglów” - rzecze jemu. Ale on wszytkie porzucił pewnieby beł zdrowia skrócił, Mało szyje z konia nie złamał.
Kiedyby mu nie zabiegli, bo i zająca odbiegli. Straszno było wtenczas duszy, gdy się już trzymał za uszy I za grzywę coraz chwyta, bo rącze końskie kopyta Już z kulbaki wysadzili; leć go przecie uchwycili.
Tu się już nazad wracają, o tym mi nie
ALBO OPISANIE
Nie śmie zaciąć, co się boi, choć koń dość statecznie stoi.
Tu już ogary puścili, że zająca wystawili. Puszcza charty, biega za nim; koń się też komosi pod nim. Ociec obróciwszy k niemu: „Popuść cuglów” - rzecze jemu. Ale on wszytkie porzucił pewnieby beł zdrowia skrócił, Mało szyje z konia nie złamał.
Kiedyby mu nie zabiegli, bo i zająca odbiegli. Straszno było wtenczas duszy, gdy się już trzymał za uszy I za grzywę coraz chwyta, bo rącze końskie kopyta Już z kulbaki wysadzili; leć go przecie uchwycili.
Tu się już nazad wracają, o tym mi nie
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 26
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
takie fata na tym miejscu zebrać z świata, Dośćbyś zostawił po sobie, gdyby każdy przyznał tobie,
Iżeś dobrze w tej potrzebie stawał, za co masz i w niebie Koronę, a tu zaś imię twoje pewnie nie zaginie.” Ów rzecze: „Jakbym się wrócił, kiedybym tam swój wiek skrócił, Pewnieby mię ociec witał, a po bokach kijem chwytał!” Mówi, żeby go ociec bił, jakby tam zabito. TRANSAKCJA ALBO OPISANIE
Nie mogąc się z nim dogadać, przyszli mi o tym powiadać, Mówiąc, że „u nas mniemanie, że daremne twe staranie!” Gdzie jeszcze i oprócz tego
takie fata na tym miejscu zebrać z świata, Dośćbyś zostawił po sobie, gdyby każdy przyznał tobie,
Iżeś dobrze w tej potrzebie stawał, za co masz i w niebie Koronę, a tu zaś imię twoje pewnie nie zaginie.” Ów rzecze: „Jakbym się wrócił, kiedybym tam swój wiek skrócił, Pewnieby mię ociec witał, a po bokach kijem chwytał!” Mówi, żeby go ociec bił, jakby tam zabito. TRANSAKCYJA ALBO OPISANIE
Nie mogąc się z nim dogadać, przyszli mi o tym powiadać, Mówiąc, że „u nas mniemanie, że daremne twe staranie!” Gdzie jeszcze i oprócz tego
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 47
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
Dla uczciwości wysłał przeciwko niej.
Pod Drohobuzem którędy iść miała: Bowiem tak różna zgraja powiedała/ Pan Kamieniecki napadszy/ naczatę/ Wielką urobił miedzy nimi stratę.
Bo gdy do miasta w którym żywność mieli/ Uciekający ledwie w paść dospieli: Ogniem w proch zaraz on wszystko obrócił/ Tak żywność odjął/ im żywota skrócił.
Tamże też/ Moskwy dwa tysiąca z oczy/ Co od stolice szła z wołmi/ poskoczy/ Rozgromił/ ośm set wołów wziął zdobyczy/ Tak Moskal w nędzy zawsze rany liczy.
Ci Niebożeta którym wzięto zony/ Aż do Stolice/ żal nie uśmierzony Cierpią przy nędzy: bo choćby się chcieli Wyśliznąć/ ni jak
Dla uććiwośći wysłał przećiwko niey.
Pod Drohobuzem ktorędy iść miáła: Bowiem ták rożna zgráia powiedáła/ Pan Kámieniecki nápadszy/ náczátę/ Wielką vrobił miedzy nimi strátę.
Bo gdy do miasta w ktorym zywność mieli/ Vćiekáiący ledwie w paść dospieli: Ogniem w proch záraz on wszystko obroćił/ Ták zywność odiął/ im zywota skroćił.
Tamze też/ Moskwy dwa tysiąca z oczy/ Co od stolice szła z wołmi/ poskoczy/ Rozgromił/ osm set wołow wziął zdobyczy/ Ták Moskal w nędzy zawsze rány liczy.
Ci Niebożeta ktorym wźięto zony/ Aż do Stolice/ żal nie usmierzony Cierpią przy nędzy: bo chocby się chćieli Wysliznąć/ ni iák
Skrót tekstu: ChełHWieść
Strona: E2
Tytuł:
Wieść z Moskwy
Autor:
Henryk Chełchowski
Drukarnia:
Franciszek Schnellboltz
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
poematy epickie, relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634