etc. Tu według różności Kamienia, rożen mają być przystosowania, według tego, co się niżej każdego Kamienia skutki, i ozdoby opiszując, pokaże. Mowy przy Diament.
Piszą Naturalistowie/ że jako orzeł między ptastwem najzacniejszy/ tak i Kamień ten między inszemi nakostowniejszy nadroszy i namoczniejsz: Abowiem go ani ogień ani najtęższy młot skruszyć nie może (kriwą jednak ciepłą kozłową tylko skruszony bywa.) Miłość serdeczna i prawdziwa jest temu Kamieniowi podobna/ abowieem jej żadna największa przygoda i niebezpieczeństwo przekonać i przetrwać nie może. Sama tylko śmierć/ za przeyźrzeniem Bożym/ onę między ludźmi nadwątła Piszą niektórzy/ że Turecki Cesarz Diament na kształt wielkości orzecha leskowego za 50
etc. Tu według rożnośći Kámieniá, rożen máią bydź przystosowánia, według tego, co sie niżey káżdego Kámieniá skutki, y ozdoby opiszuiąc, pokaże. Mowy przy Dyáment.
Piszą Náturálistowie/ że iáko orzeł między ptástwem náyzacnieyszy/ ták y Kamień ten między inszemi nakostownieyszy nádroszy y namocznieysz: Abowiem go ani ogień áni naytęższy młot skruszyć nie może (kriwą iednák ćiepłą kozłową tylko skruszony bywa.) Miłość serdecżna y prawdźiwa iest temu Kámieniowi podobna/ abowieem iey żadna naywiększa przygoda y niebeśpiecżeństwo przekonáć y przetrwáć nie może. Samá tylko śmierć/ za przeyźrzeniem Bożym/ onę między ludźmi nádwątła Piszą niektorzy/ że Turecki Cesarz Dyáment ná ksztáłt wielkośći orzechá leskowego zá 50
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: Ev
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
wleciała/ że wstrachu zostaje/ Kilka Kwefów/ jak kilka ptaszych sieci daje. Filigranowa robota/ z pereł zaucznice: Na które z Piorunowej Bóg strzela rusznice. W Roku tym gdy to piszę/ w samo Boże Ciało/ W Haczowie/ mila z Krosna/ to się cudo zstało: Uderzył znagła piorun/ zausznice skruszył/ Ogień/ Kwef cale spalił/ a włosów nie ruszył. Dał Bóg znać jak mu się te stroje podobają; Kiedy z obłoków na nie pioruny strzelają. I słusznie Cekauz górny/ na tych ognia dawa; Którym czasu/ na dobre dla zbytków/ nie zstawa. O złote czasy/ z Nieba/ ziemi pozwolone
wlećiáłá/ że wstrachu zostáie/ Kilká Kwefow/ iák kilká ptászych śieći dáie. Filigranowa robota/ z pereł zaucznice: Ná ktore z Piorunowey Bog strzela rusznice. W Roku tym gdy to piszę/ w sámo Boże Ciáło/ W Haczowie/ milá z Krosná/ to się cudo zstáło: Vderzył znagłá piorun/ záusznice skruszył/ Ogień/ Kwef cále spalił/ á włosow nie ruszył. Dał Bog znáć iák mu się te stroie podobáią; Kiedy z obłokow ná nie pioruny strzelaią. Y słusznie Cekáuz gorny/ na tych ogniá dawa; Ktorym czásu/ ná dobre dla zbytkow/ nie zstawa. O złote czásy/ z Niebá/ źiemi pozwolone
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: A4v
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
Jako sprawiedliwemu Bogu miła jest sprawiedliwość, stąd poznawaj, iż nic gęściej i częściej niemawia do ludzi, jako o sprawiedliwości, dotegoż iż okrutnie karze złych sędziów. Jeśli tedy prawdziwie sprawiedliwość mówicie, prosto sądzcie synowie ludzcy. Abowiem w sercu nieprawości robicie, w ziemi niesprawiedliwości ręce wasze snują, i trochę niżej: Bóg skruszy zęby ich w gębie ich; trzonowe zęby lwów połamie pan. Wniwecz się obrócą jako woda zbiegająca: wyciągnął łuk swój, aż osłabieją. Jako wosk, który płynie, zniesieni będą: napadł ogień, i nieobaczyli słońca.
Bodaj panowie świata tego niedawali krzywd czynić ludziom ubogim; bodaj obrońcami mocnymi sprawiedliwości świętej byli
Jako sprawiedliwemu Bogu miła jest sprawiedliwość, ztąd poznawaj, iż nic gęściej i częściej niemawia do ludzi, jako o sprawiedliwości, dotegoż iż okrutnie karze złych sędziów. Jeśli tedy prawdziwie sprawiedliwość mówicie, prosto sądzcie synowie ludzcy. Abowiem w sercu nieprawości robicie, w ziemi niesprawiedliwości ręce wasze snują, i trochę niżej: Bóg skruszy zęby ich w gębie ich; trzonowe zęby lwów połamie pan. Wniwecz się obrócą jako woda zbiegająca: wyciągnął łuk swój, aż osłabieją. Jako wosk, który płynie, zniesieni będą: napadł ogień, i nieobaczyli słońca.
Bodaj panowie świata tego niedawali krzywd czynić ludziom ubogim; bodaj obrońcami mocnymi sprawiedliwości świętej byli
Skrót tekstu: BirkBaszaKoniec
Strona: 266
Tytuł:
Kantymir Basza Porażony albo o zwycięstwie z Tatar, przez Jego M. Pana/ P. Stanisława Koniecpolskiego, Hetmana Polnego Koronnego.
Autor:
Fabian Birkowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
Wszelką dobrą myśl, wszelkie na świecie wesele. Opłakanym frymarkom założywszy targi, Żałosne na się, ale cóż, gdy próżne, skargi Przed trybunał sędziego wszytkich bogów wlecze; Aleć i tej niedługo zegarek dociecze. Idzie z trąb archanielskich ogromny lew hukiem, Co śmierć drapieżną twardym zachełzna munsztukiem, Zdepce temu lwu karki, skruszy wściekłe zęby: Wskrzesiwszy echem swych trąb ludzkich ciał poręby, Spustoszywszy grobowce, które dziś prowadzi Ten zwierz okrutny, niebo jasyrem osadzi. A ty, zacny starosto, idąc za przepisem Nieśmiertelnych wyroków, żyj szczęśliwiej z lisem; Żyj dłużej, niżeś ze lwy żył na świecie dwoma, Niech przystępu do ciebie nie ma
Wszelką dobrą myśl, wszelkie na świecie wesele. Opłakanym frymarkom założywszy targi, Żałosne na się, ale cóż, gdy próżne, skargi Przed trybunał sędziego wszytkich bogów wlecze; Aleć i tej niedługo zegarek dociecze. Idzie z trąb archanielskich ogromny lew hukiem, Co śmierć drapieżną twardym zachełzna munsztukiem, Zdepce temu lwu karki, skruszy wściekłe zęby: Wskrzesiwszy echem swych trąb ludzkich ciał poręby, Spustoszywszy grobowce, które dziś prowadzi Ten zwierz okrutny, niebo jasyrem osadzi. A ty, zacny starosto, idąc za przepisem Nieśmiertelnych wyroków, żyj szczęśliwiej z lisem; Żyj dłużej, niżeś ze lwy żył na świecie dwoma, Niech przystępu do ciebie nie ma
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 196
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Co żywo się aż w niebie, słyszę, dziwowało, Moc była tak w nim wielka, jak w dziecku maluchnym, Bo muchę prędko zabił, tak na to był chutnym. Co więtsza, samodwudziest na zamek uderzył, Wiecie który, potrzeba, żeby każdy wierzył, Na ów, co za Krakowem, tam kopiją skruszył, Aż miał za to pokute, aby wiecznie suszył. Czasu jednego tenże tak barzo szturmował Do kołnierza, słuszna, by każdy pożałował. Niezmierną petierskich liczbę tam połupił Wstępnym bojem, tych zaraz i z skóry obłupił. Siedmset tysięcy zabił kozactwa skocznego, Po stokroć sto tysięcy także piechotnego. Nie z kim inszym,
Co żywo sie aż w niebie, słyszę, dziwowało, Moc była tak w nim wielka, jak w dziecku maluchnym, Bo muchę prędko zabił, tak na to był chutnym. Co więtsza, samodwudziest na zamek uderzył, Wiecie który, potrzeba, żeby każdy wierzył, Na ów, co za Krakowem, tam kopiją skruszył, Aż miał za to pokute, aby wiecznie suszył. Czasu jednego tenże tak barzo szturmował Do kołnierza, słuszna, by każdy pożałował. Niezmierną petyerskich liczbę tam połupił Wstępnym bojem, tych zaraz i z skóry obłupił. Siedmset tysięcy zabił kozactwa skocznego, Po stokroć sto tysięcy także piechotnego. Nie z kim inszym,
Skrót tekstu: WierszŻałBad
Strona: 10
Tytuł:
Naema abo wiersz żałosny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
nieładne do wiersza przezwisko Nosisz na sobie, kochana Jagnieszko, Chociaż to imię nie dosyć wydworne Na twej grzeczności dzieło cudotworne, Bo cię chrzcić było trzeba z mojej rady Imieniem której bogini , Atoli i to niż która bogini, Niż nimfa milszy dźwięk uszom mym czyni. Toż i w mych pieśniach, których wiek nie skruszy, Jeśli nas wieszczków prawdziwy duch puszy, Wolne od zębów będzie niepamięci — Ani go zgryzie czas, ani wiek skręci. Przewyższysz sławą, przewyższysz i laty Ponętę greckiej i trojańskiej straty,
Przejdziesz jej matkę, chociaż dla jej wzięcia Najwyższy z bogów okrył się w łabęcia, I tę, dla której zmienił się w deszcz
nieładne do wiersza przezwisko Nosisz na sobie, kochana Jagnieszko, Chociaż to imię nie dosyć wydworne Na twej grzeczności dzieło cudotworne, Bo cię chrzcić było trzeba z mojej rady Imieniem której bogini , Atoli i to niż która bogini, Niż nimfa milszy dźwięk uszom mym czyni. Toż i w mych pieśniach, których wiek nie skruszy, Jeśli nas wieszczków prawdziwy duch puszy, Wolne od zębów będzie niepamięci — Ani go zgryzie czas, ani wiek skręci. Przewyższysz sławą, przewyższysz i laty Ponętę greckiej i trojańskiej straty,
Przejdziesz jej matkę, chociaż dla jej wzięcia Najwyższy z bogów okrył się w łabęcia, I tę, dla której zmienił się w deszcz
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 241
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
; chce iść do kościoła, Aż i cela, i cały klasztor z nim dokoła, Toż wymioty, głowy ból, prawie bez pamięci Gorączka, że się ledwie Włoch śmierci wykręci. W kilka niedziel przyszedł chłop wyznawać swe grzechy. Ledwie klęknie i pocznie, jako zwykł, od wiechy. Ledwie go ksiądz przeżegna i skruszy mu serce: „Wiele pijesz gorzałki?” — pyta. „Po kwaterce” — Odpowie chłop; a ksiądz zaś: „Kiedyś tak uparty W swym grzechu, za pokutę pijaj po pół kwarty.” 435 (N). RZEPA MIASTO PROCHU
Chcąc mój pleban na jutrzni w kiermasz triumfować, Kupiwszy prochu,
; chce iść do kościoła, Aż i cela, i cały klasztor z nim dokoła, Toż wymioty, głowy ból, prawie bez pamięci Gorączka, że się ledwie Włoch śmierci wykręci. W kilka niedziel przyszedł chłop wyznawać swe grzechy. Ledwie klęknie i pocznie, jako zwykł, od wiechy. Ledwie go ksiądz przeżegna i skruszy mu serce: „Wiele pijesz gorzałki?” — pyta. „Po kwaterce” — Odpowie chłop; a ksiądz zaś: „Kiedyś tak uparty W swym grzechu, za pokutę pijaj po pół kwarty.” 435 (N). RZEPA MIASTO PROCHU
Chcąc mój pleban na jutrzni w kiermasz tryumfować, Kupiwszy prochu,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 376
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Im barziej śmierdzi tym lepsze ziele/ Za tym nie pytaj o cnocie wiele.
Armeniacum Sól Ormiańska Przeźrocistość tu i waga służy/ Gdzie więcej światła/ Aptece płuży. Antimonium. Abo Oczna przyprawa. Im więtszy promień w ocznej przyprawie/ Kształt jako wodne pręgi na stawie. Tym lepiej godna Kupcze zapłaty/ W palcach ją skruszysz nie z znasz utraty.
Ambra. Abo Burstyn. Lekka być Ambra/ ba i pachniąca/ Farby Cyprowej do zębów lgnąca.
Amylum. Krochmal. Biały/ nie dawno Krochmal robiony/ Taki bo Aptek ma być kupiony.
Anacardus. Anakard. Anakard więtszy/ ma więtszą cnotę/ Po małym wzroście poznasz lichotę.
Amin
Im bárziey śmierdzi tym lepsze ziele/ Zá tym nie pytay o cnoćie wiele.
Armeniacum Sol Ormianska Przeźroćistość tu y wagá służy/ Gdzie więcey świátłá/ Aptece płuży. Antimonium. Abo Oczná przyprawá. Im więtszy promień w ocżney przypráwie/ Kształt iáko wodne pręgi ná stáwie. Tym lepiey godna Kupcże zapłáty/ W pálcách ią skruszysz nie z znasz vtráty.
Ambra. Abo Burstyn. Lekka bydz Ambrá/ bá y pachniąca/ Farby Cyprowey do zębow lgnąca.
Amylum. Krochmal. Biały/ nie dawno Krochmal robiony/ Táki bo Aptek ma bydz kupiony.
Anacardus. Anákard. Anákárd więtszy/ ma więtszą cnotę/ Po máłym wzrośćie poznasz lichotę.
Amin
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: F2
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
I pierwej lekczejsze z jezdą harce stoczą, Że się jako duże o murowe ściany, Uderzą tarany. Ale ciężkim wsparci nie oprą się gwałtem, Jakim nagła powódź tamy porwie kształtem, Podawszy tył nagi, ku zbrojnym się mają, Tam podpadają. Dopiero z litewskim Sapieha strażnikiem, Rzeczy w pół zginionych spadną z kopijnikiem, Skruszą las ogromny, jaki rum od wiatrów, Karpatyjskich Tatrów.
Nie zmięszają Moskwy, ale jadą na niej, Że jako nikczemne bydło parowani, Po szerokiem polu zawziąwszy się w nogi Przepadnie w ostrogi. Po nich, po nich naszy, że z wielkiej ochoty, Sehinowe wały utykają groty. Gdzie zabit chorąży, i młodzi
I pierwej lekczejsze z jezdą harce stoczą, Że się jako duże o murowe ściany, Uderzą tarany. Ale ciężkim wsparci nie oprą się gwałtem, Jakim nagła powódź tamy porwie kształtem, Podawszy tył nagi, ku zbrojnym się mają, Tam podpadają. Dopiero z litewskim Sapieha strażnikiem, Rzeczy w pół zginionych spadną z kopijnikiem, Skruszą las ogromny, jaki rum od wiatrów, Karpatyjskich Tatrów.
Nie zmięszają Moskwy, ale jadą na niej, Że jako nikczemne bydło parowani, Po szerokiem polu zawziąwszy się w nogi Przepadnie w ostrogi. Po nich, po nich naszy, że z wielkiej ochoty, Sehinowe wały utykają groty. Gdzie zabit chorąży, i młodzi
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 16
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
dwu Głów Świętych proszku nożem naskrobałem. Zadziwi się Towarzysz wielkiej pomście Bożej/ która karze tykających się źrzenice oka jego; to jest Chrystusów; bo mówi: Nie tykajcie pomazańców moich/ a na Proroki moje nie bądźcie złośliwym/ etc. prowadzi do świętej Pieczary /napominając aby pokutował za szkaradny występek swój/ z płaczem skruszył serce swoje/ o odpuszczenie przewinienia Świętych Bożych prosił. Przyszli do nabożnego Brata Pieczarnego/ ten od łez/ od żalu ów za pachołęcie móviąć się nie mogą/ padnie potym Niemczyk jako Brutus kiedyś/ lecz różnym afektem na ziemię/ i obfitemi tę napajając łez wodami zawoła: przewiniłem Ojczenku/ przewiniłem/ naskrobałem
dwu Głow Swiętych proszku nożem náskrobałem. Zádźiwi się Towárzysz wielkiey pomśćie Bożey/ ktora karze tykáiących się źrzenice oká ieg^o^; to iest Chrystusow; bo mowi: Nie tykayćie pomazáńcow moich/ á na Proroki moie nie bądźćie złośliwym/ etc. prowádźi do świętey Pieczáry /nápomináiąc áby pokutował zá szkárádny występek swoy/ z płáczem skruszył serce swoie/ o odpuszczenie przewinienia Swiętych Bożych prośił. Przyszli do nabożnego Brátá Pieczárnego/ ten od łez/ od żalu ow zá páchołęćie móviąć się nie mogą/ pádnie potym Niemczyk iáko Brutus kiedyś/ lecz roznym áffektem ná źiemię/ y obfitemi tę nápaiáiąc łez wodámi záwoła: przewiniłem Oyczenku/ przewiniłem/ náskrobałem
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 180.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638