do dworu wajgowskiego, gdzie był podstarości Łapa, na którego weselu byłem et ex improviso, z obligacji podczaszego kowieńskiego, za wieniec dziękowałem. W tej tedy konfidencji zajechałem
do niego, a do Kowna posłałem po aptekarza tamecznego Kwieczora, który mi krwi nie kazał puścić, ale mi głowę olejkami jakimiś smarował, która mię nie bolała, tylko szum w głowie cierpiałem, a do tego tak mocno lewą stronę twarzy odbiłem sobie, że gdym co mówił albo się śmiał, usta mi się krzywiły.
Pojechałem potem do Wilna, chcąc się poradzić u Orłowskiego, sławnego i barzo wielkiej eksperiencji doktora, na te
do dworu wajgowskiego, gdzie był podstarości Łapa, na którego weselu byłem et ex improviso, z obligacji podczaszego kowieńskiego, za wieniec dziękowałem. W tej tedy konfidencji zajechałem
do niego, a do Kowna posłałem po aptekarza tamecznego Kwieczora, który mi krwi nie kazał puścić, ale mi głowę olejkami jakimiś smarował, która mię nie bolała, tylko szum w głowie cierpiałem, a do tego tak mocno lewą stronę twarzy odbiłem sobie, że gdym co mówił albo się śmiał, usta mi się krzywiły.
Pojechałem potem do Wilna, chcąc się poradzić u Orłowskiego, sławnego i barzo wielkiej eksperiencji doktora, na te
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 113
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
ręku miał turybularz, którym czynił kadzenie Bałwanowi, potym wziąwszy tuwalnią ołtarz obcierał. Wychodził potym do Kolegów swoich, tam czynił pokutę biczując się aż do krwie. Arcykapłan tenże wstępował na jakieś theatrum, stołków do siedzenia pełne, tam usiadłszy, nogę sobie mieczykiem ostrym kaliczył, tak twarz i głowę krwią z nogi płynącą smarował, i ów mieczyk, czyli lancet zawieszał in testimonium w Kościele, jakich tam mnóstwo wisiało; bo się już zażywanego brać nie godziło, tylko nowy sprawowali. Na rok cztery razy pościli tameczni Kapłani, czystość chowali; stąd wielu kastratów było, obserwowali abstynencją od wina. Ofiary czynili z trzech rzeczy: 1. z
ręku miał turybularz, ktorym czynił kadzenie Bałwanowi, potym wziąwszy tuwalnią ołtarz obcierał. Wychodził potym do Kollegow swoich, tam czynił pokutę biczuiąc się aż do krwie. Arcykapłan tenże wstępował na iakieś theatrum, stołkow do siedzenia pełne, tam usiadłszy, nogę sobie mieczykiem ostrym kaliczył, tak twarz y głowę krwią z nogi płynącą smarowáł, y ow mieczyk, czyli lancet zawieszał in testimonium w Kościele, iakich tam mnostwo wisiało; bo się iuż zażywanego brać nie godziło, tylko nowy sprawowali. Na rok cztery razy pościli tameczni Kapłani, czystość chowali; ztąd wielu kastratow było, obserwowali abstynencyą od wina. Ofiary czynili z trzech rzeczy: 1. z
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 573
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
nim dwanaście kamieni. Co ze wszytkiego Wołynia wożono do niego ziarna, a przez noc zmeł. Cóż po tym, kiedy prędko Kantymir murza, tamtędy koszem jadąc, kazał go Spalić, teraz tylko slup stoi. Z minut pana Drzystawskiego.
(71) Był pop z Kisielice, co niedźwiedzie uczył czytać tym sposobem: smarował miodem karty drzewiane, a głodnemu niedźwiedziowi dał liżąc. To on mrucząc, językiem lizał, karty otwierał, a zdało się, jakoby czytał. Seweryn Kuśmia z Pawojoczy.
(72) Na wyspie Magaster bywa ptak, zowią go kuk, który porwawszy słonia wzgórę z nim leci; potem go upuszcza, aby się rozbił
nim dwanaście kamieni. Co ze wszytkiego Wołynia wożono do niego ziarna, a przez noc zmeł. Cóż po tym, kiedy prędko Kantymir murza, tamtędy koszem jadąc, kazał go Spalic, teraz tylko slup stoi. Z minut pana Drzystawskiego.
(71) Był pop z Kisielice, co niedźwiedzie uczył czytać tym sposobem: smarował miodem karty drzewiane, a głodnemu niedźwiedziowi dał liżąc. To on mrucząc, językiem lizał, karty otwierał, a zdało sie, jakoby czytał. Seweryn Kuśmia z Pawoioczy.
(72) Na wyspie Magaster bywa ptak, zowią go kuk, który porwawszy słonia wzgórę z nim leci; potem go upuszcza, aby sie rozbił
Skrót tekstu: SzemTorBad
Strona: 320
Tytuł:
Z nowinami torba kursorska
Autor:
Fryderyk Szembek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
krajom, Ludziom obcym przypatrzył i ich obyczajom.” „Byle — rzekę — dla cudzych swoich nie zabaczał; Jako ów, co już całą świecę w łoju maczał, Chcąc żeby mięższa była: i łój z niej otopił, Długo trzymając, i knot tak się wody opił, Że choć go potem łojem, choć smarował woskiem, Nie mogłszy świecą, został do woru powrózkiem. Niejedenże dziś, co się cudzą ziemią bawi, Nie tylko substancyją ojczystą zostawi, Ale i obyczaje starej polskiej mody; Co gorsza, opiwszy się cudzych, jako wody, Inakszych od tutecznych daleko humorów, Ni na co się nie zejdzie, prócz wiązania worów
krajom, Ludziom obcym przypatrzył i ich obyczajom.” „Byle — rzekę — dla cudzych swoich nie zabaczał; Jako ów, co już całą świecę w łoju maczał, Chcąc żeby mięższa była: i łój z niej otopił, Długo trzymając, i knot tak się wody opił, Że choć go potem łojem, choć smarował woskiem, Nie mógszy świecą, został do woru powrózkiem. Niejedenże dziś, co się cudzą ziemią bawi, Nie tylko substancyją ojczystą zostawi, Ale i obyczaje starej polskiej mody; Co gorsza, opiwszy się cudzych, jako wody, Inakszych od tutecznych daleko humorów, Ni na co się nie zejdzie, prócz wiązania worów
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 466
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987