CZEMU KSIĘŻA ŁAKOMI
Każdy się z nas uskarża, każdy się z nas dziwi, Że tak barzo łakomi księża są i chciwi. Póki klerykiem, to nic; jak wnidzie do cechu, I żywych, i umarłych drze pleban do zdechu. Aż ja widzę w Krakowie przy tej ceremoni, Gdy biskup, święcąc księdza, smaruje mu dłoni; Czemuż nie głowę? Więcej należy na głowie. Aż mi ktoś: Święty sekret, nie pytaj się, powie. Więc już cicho do siebie, skoro mnie tak zgromi, Prawdziwieć, rzekę, temu księża są łakomi. Lepiej mu było głowę niż ręce namazać, Pilniej, niż groszów chować,
CZEMU KSIĘŻA ŁAKOMI
Każdy się z nas uskarża, każdy się z nas dziwi, Że tak barzo łakomi księża są i chciwi. Póki klerykiem, to nic; jak wnidzie do cechu, I żywych, i umarłych drze pleban do zdechu. Aż ja widzę w Krakowie przy tej ceremoni, Gdy biskup, święcąc księdza, smaruje mu dłoni; Czemuż nie głowę? Więcej należy na głowie. Aż mi ktoś: Święty sekret, nie pytaj się, powie. Więc już cicho do siebie, skoro mnie tak zgromi, Prawdziwieć, rzekę, temu księża są łakomi. Lepiej mu było głowę niż ręce namazać, Pilniej, niż groszów chować,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 81
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, ażby on mnie i ja go obłapił. Nazajutrz, w drogę wozy wyprawiwszy wprzódy, Wyboczę na rumaku do dwora z gospody. Ledwie co siędziem, ledwie powitam się mile, Aż grzmot, hałas, jakby mnie uparał po żyle: Żona jego z dziewczęty z srogim robi płaczem, Jedne szczepą, a drugie smaruje korbaczem. Patrz, diable, kiedy się tu gościowi dostanie. Zmieszam się. Aż gospodarz: „Nie dziwujcie, panie; Trzydzieści lat dochodzi, jako za swe winy Cierpię, a Waszmość jednej nie możesz godziny?” Owa w śmiech, cisnąwszy kij, co biła kucharki,
Potem szła spać, wypiwszy gorzałki trzy
, ażby on mnie i ja go obłapił. Nazajutrz, w drogę wozy wyprawiwszy wprzódy, Wyboczę na rumaku do dwora z gospody. Ledwie co siędziem, ledwie powitam się mile, Aż grzmot, hałas, jakby mnie uparał po żyle: Żona jego z dziewczęty z srogim robi płaczem, Jedne szczepą, a drugie smaruje korbaczem. Patrz, diable, kiedy się tu gościowi dostanie. Zmieszam się. Aż gospodarz: „Nie dziwujcie, panie; Trzydzieści lat dochodzi, jako za swe winy Cierpię, a Waszmość jednej nie możesz godziny?” Owa w śmiech, cisnąwszy kij, co biła kucharki,
Potem szła spać, wypiwszy gorzałki trzy
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 133
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
na drumli w Zamościu i nie lada jako. Bo Ich Mość nie mogę żadnej dobrej myśli bez niego, jako i bez Wmci P. Osłowa, i nie trzeba sobie Wmciów obu lekceważyć. To tylko Żyd ma nad Wmci, że młode niedźwiedzie ćwiczy tak, że w nim kości połamie w młodym, potem go oliwę smaruje, że się wygoi, aż z niego sierć zlezie. Potem go uczy tańcować, a siecze rózgę po skórze, a sam gra mu na bierlecie. Uczy tańcować i wielbłądy na gorącym piecu. Zapaliwszy piec ziemny gorąco, wpędzi wielbłądy, którzy nogi podnoszę i dokoła chodzą, a on tymczasem trąbi na bierlecie. To
na drumli w Zamościu i nie leda jako. Bo Ich Mość nie mogę żadnej dobrej myśli bez niego, jako i bez Wmci P. Osłowa, i nie trzeba sobie Wmciów obu lekceważyć. To tylko Żyd ma nad Wmci, że młode niedźwiedzie ćwiczy tak, że w nim kości połamie w młodym, potem go oliwę smaruje, że się wygoi, aż z niego sierć zlezie. Potem go uczy tańcować, a siecze rózgę po skórze, a sam gra mu na bierlecie. Uczy tańcować i wielbłądy na gorącym piecu. Zapaliwszy piec ziemny gorąco, wpędzi wielbłądy, którzy nogi podnoszę i dokoła chodzą, a on tymczasem trąbi na bierlecie. To
Skrót tekstu: NowSakBad
Strona: 326
Tytuł:
Sakwy
Autor:
Cadasylan Nowohracki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
miechy/ niechaj lekko idą/ Bo jak je zrazu puścisz/ już tak zawżdy pójdą. Więc aby też żuzele do nich nie puszczali Dymarze/ potrzeba strzec/ prędkoby zgorzały.
Trzeba też i do tego KUźnicznego stroju/ Dla smarowania czpopów i nóg/ zawżdy łoju. Bo wóz predzej (jak mówią)bieży gdy smaruje/ Tak się też smarowaniem spiesznie i dmie i kuje. Dymarze abo Smelcyrze.
I Trzeba dobrych dymarzów sobie wczas nabywać. Których jako przystoi trzeba też szanować. Niezawściągając myta które od roboty Przychodzi im/ więc w każdy tydzień na Soboty Trzeba im też nad myto dawać alternatym Przyrobek: wprzód starszemu więc młodszemu. Także
miechy/ niechay lekko idą/ Bo iák ie zrázu puścisz/ iuż ták záwżdy poydą. Więc áby też żuzele do nich nie pusczáli Dymárze/ potrzebá strzedz/ prędkoby zgorzáły.
Trzebá też y do tego KUźnicznego stroiu/ Dla smárowánia czpopow y nog/ záwżdy łoiu. Bo woz predzey (iák mowią)bieży gdy smáruie/ Ták sie też smárowániem spiesznie y dmie y kuie. Dymarze ábo Smelcyrze.
I Trzebá dobrych dymárzow sobie wczás nábywáć. Ktorych iáko przystoi trzebá też szánowáć. Niezáwśćiągáiąc mytá ktore od roboty Przychodźi im/ więc w káżdy tydźień ná Soboty Trzebá im też nád myto dawáć álternatym Przyrobek: wprzod stárszemu więc młodszemu. Także
Skrót tekstu: RoźOff
Strona: I3
Tytuł:
Officina ferraria
Autor:
Walenty Roździeński
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
hutnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
/ i postępują sobie w tym jak należy/ w tym tylko nie podobają mi się/ że nazbyt Zonom nie dowierzają/ jako i ty. Co zaś dedykujesz/ że w Łacińskim Zona zowie się Uxor ab ungendo, to jest od smarowania. To bardzo dobrze i słusznie. Gdyż jako ten (zwyczajna przypowieść) kto smaruje jedzie; tak ten co Zonę bierze/ jakoby nasmarował/ wszytkie sprawy swoje. Gospodarstwo i insze rządy. Wszytko mu smarowanie i gładko idzie. V nieboraka zaś bezżennego choć najbardziej ciągnie jak kota uskramnia się/ chce sknerować/ chce gospodarować/ postaremu wszytko oporem/ wszytko skrzypi jak Ruska kolaska: nie darmo Mędrzec napisał
/ y postępuią sobie w tym iák należy/ w tym tylko nie podobáią mi się/ że názbyt Zonom nie dowierzáią/ iáko y ty. Co záś dedykuiesz/ że w Láćinskim Zoná zowie się Uxor ab ungendo, to iest od smárowánia. To bárdzo dobrze y słusznie. Gdysz iáko ten (zwyczáyna przypowieść) kto smáruie iedźie; ták ten co Zonę bierze/ iákoby násmárował/ wszytkie spráwy swoie. Gospodárstwo y insze rządy. Wszytko mu smárowánie y gładko idźie. V nieboraká záś bezżennego choć naybárdźiey ćiągnie iák kotá uskramnia się/ chce sknerowáć/ chce gospodárowáć/ postáremu wszytko oporem/ wszytko skrzypi iák Ruska koláska: nie dármo Mędrzec nápisał
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 55
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
Aż ci więc wygniją oczy, Tak się sprawa dobrze toczy. A jeśli ty masz wygraną, Nie stój u wójta za ścianą, Bo to wielki koszt ponosi, Kat go i z dekretem prosi, Osądź ty sam sprawiedliwie, Niech twój adwresarz nie żywje. Stłucz mu parę ziober w boku, Niech się smaruje do roku. Rychlej przydzie do ugody, Kiedy mu naczynisz szkody. Na praktyki nie nakładaj, Ani się o prawie badaj, Bo się długo prawo wlecze I termin czasem uciecze. Jeślić też kto co ukradnie, Prędko w to potrafisz snadnie, Co byś miał najmować kata, Niepotrzebnać to utrata. Obieś ty
Aż ci więc wygniją oczy, Tak sie sprawa dobrze toczy. A jeśli ty masz wygraną, Nie stoj u wojta za ścianą, Bo to wielki koszt ponosi, Kat go i z dekretem prosi, Osądź ty sam sprawiedliwie, Niech twoj adwresarz nie żywie. Stłucz mu parę ziober w boku, Niech sie smaruje do roku. Rychlej przydzie do ugody, Kiedy mu naczynisz szkody. Na praktyki nie nakładaj, Ani sie o prawie badaj, Bo sie długo prawo wlecze I termin czasem uciecze. Jeślić też kto co ukradnie, Prędko w to potrafisz snadnie, Co byś miał najmować kata, Niepotrzebnać to utrata. Obieś ty
Skrót tekstu: DzwonStatColumb
Strona: 28
Tytuł:
Statut Jana Dzwonowskiego, to jest Artykuły prawne jako sądzić łotry i kuglarze jawne
Autor:
Jan Dzwonowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1611
Data wydania (nie wcześniej niż):
1611
Data wydania (nie później niż):
1611
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wacław Walecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Collegium Columbinum
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1998
em też z młodu pistolety prochem; Teraz z żołądkiem przyjdzie włóczyć się za grochem.” „Dajcie mu — rzekę — zboża wszelkiego gatunku. Mogę i ja dojść nieba o jego ładunku.” Dowiedziawszy, że wszytko przepił na gospodzie: Darmo, musi tam myśleć o inszej podwodzie, Nie trafi po pijanu, źle smaruje osi; Tego bym piosnkę śpiewał, co mię na wóz prosi. 87. DO DAMY
Jako się dobrze herb twój, tyś jawnym przykładem, Stosuje, każdy przyzna, Łada z twoim ładem, Kiedyś przy pięknej twarzy i z tyłu, i z przodu Sudanna; ach, gdzieżby tak na starość, jak
em też z młodu pistolety prochem; Teraz z żołądkiem przyjdzie włóczyć się za grochem.” „Dajcie mu — rzekę — zboża wszelkiego gatunku. Mogę i ja dojść nieba o jego ładunku.” Dowiedziawszy, że wszytko przepił na gospodzie: Darmo, musi tam myśleć o inszej podwodzie, Nie trafi po pijanu, źle smaruje osi; Tego bym piosnkę śpiewał, co mię na wóz prosi. 87. DO DAMY
Jako się dobrze herb twój, tyś jawnym przykładem, Stosuje, każdy przyzna, Łada z twoim ładem, Kiedyś przy pięknej twarzy i z tyłu, i z przodu Sudanna; ach, gdzieżby tak na starość, jak
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 436
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
kiedy stadło nie może się zgodzić, Czy ją mężowi ćwiczyć, czy jej dzieci rodzić. 385. WODĘ DO MORZA
Do łasa drwa, stokłosę wozi do Podgorza, Ryby do Lwowa, wodę ze stawu do morza, Sukno do Wielkiej Polskiej, żyto na Zawiśle — Straci każdy na forze i swoim umyśle. Tłusty połeć smaruje, zbójców do Wołoszy, Kto bogatego oraz pysznego panoszy. Tam, kędy czego nie masz, wozić — to bez szkody; W Podgórze: nie znajdziesz tu, krom drew, drugiej wody; Zapomniałem o zbójcach, że się i to kładzie W jeden komput: są, prawda, zbójcy na Bieszczadzie. Chleba
kiedy stadło nie może się zgodzić, Czy ją mężowi ćwiczyć, czy jej dzieci rodzić. 385. WODĘ DO MORZA
Do łasa drwa, stokłosę wozi do Podgorza, Ryby do Lwowa, wodę ze stawu do morza, Sukno do Wielkiej Polskiej, żyto na Zawiśle — Straci każdy na forze i swoim umyśle. Tłusty połeć smaruje, zbójców do Wołoszy, Kto bogatego oraz pysznego panoszy. Tam, kędy czego nie masz, wozić — to bez szkody; W Podgórze: nie znajdziesz tu, krom drew, drugiej wody; Zapomniałem o zbójcach, że się i to kładzie W jeden komput: są, prawda, zbójcy na Bieszczadzie. Chleba
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 228
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
że już, miły oście, aż, coć Pan obieca, Pójdziesz z równymi sobie chwastami do pieca. 405. NA TOŻ PIĄTY RAZ
I żołnierz, póki młody, niczym się nie trwoży, Lepiej natrze i lepiej niż stary dołoży; Póki nie wie, co boli, i póki go białkiem Cyrulik nie smaruje, póty będzie śmiałkiem. Niechże go raz namaca szabla, strzała, kula — Ginie ochota, bo się za szereg utula; Abo jeśli pogańskiej skosztował niewoli — Jak nie on, spróbowawszy, co okup, co boli. Im starszy, ostrożniejszy; nie tak dziś naciera: Trzyma, gdzie pierwej konia ostrogami zwiera
że już, miły oście, aż, coć Pan obieca, Pójdziesz z równymi sobie chwastami do pieca. 405. NA TOŻ PIĄTY RAZ
I żołnierz, póki młody, niczym się nie trwoży, Lepiej natrze i lepiej niż stary dołoży; Póki nie wie, co boli, i póki go białkiem Cyrulik nie smaruje, póty będzie śmiałkiem. Niechże go raz namaca szabla, strzała, kula — Ginie ochota, bo się za szereg utula; Abo jeśli pogańskiej skosztował niewoli — Jak nie on, spróbowawszy, co okup, co boli. Im starszy, ostrożniejszy; nie tak dziś naciera: Trzyma, gdzie pierwej konia ostrogami zwiera
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 241
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
serca mego. Co żywo tu stąd na pogrzeb do Krakowa wyjeżdża. P. wojewoda ruski jutro się wybiera; sama tu zostaje, już bardzo brzemienna. Buława między nimi trzema chodzi: księciem Dymitrem, chorążym i p. wojewodą, jako mi pisze notre cousin. Powiadają, że Król IMć za chorążym, bo kto smaruje, ten jedzie. Ja, da P. Bóg, jutro ruszam się pod Kamieniec z częścią wojska; drugie wojsko na różnych rozstawiłem pasach. Wielką potęgą nieprzyjaciel się wybiera do nas z Ukrainy. Ma być Tatarów sto tysięcy, Kozaków pięćdziesiąt tysięcy, a nas przeciwko temu siedm tysięcy. Nadzieja jednak w P.
serca mego. Co żywo tu stąd na pogrzeb do Krakowa wyjeżdża. P. wojewoda ruski jutro się wybiera; sama tu zostaje, już bardzo brzemienna. Buława między nimi trzema chodzi: księciem Dymitrem, chorążym i p. wojewodą, jako mi pisze notre cousin. Powiadają, że Król JMć za chorążym, bo kto smaruje, ten jedzie. Ja, da P. Bóg, jutro ruszam się pod Kamieniec z częścią wojska; drugie wojsko na różnych rozstawiłem pasach. Wielką potęgą nieprzyjaciel się wybiera do nas z Ukrainy. Ma być Tatarów sto tysięcy, Kozaków pięćdziesiąt tysięcy, a nas przeciwko temu siedm tysięcy. Nadzieja jednak w P.
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 211
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962