nie miałby Pan w piwnicy wina, w przedpokoju obicia, w gabinecie zwierciadeł, na sali obrazów, na sukni Orderu, na Jejmości brylantów. Gdyby chciał kalkulować Imć Pan Baron, poznałby, iż sto beczek wina więcej kosztują pieniędzy, niżeli zapomożenie kilkunastu ubogich familii, iż wyżywienie dwudziestu czterech swor ogarów, dwunastu smyczy chartów, nie zastąpią jelenie rogi, któremi psiarnie ozdobił; zaś koni zajeżdzonych, poddanych znużonych, opuszczonego gospodarstwa szkodę niech tylko kalkulować raczy, a przestanie się srożyć na kalkulatorów, którym mimo ich niegodność, częstokroć się zdarza posiadać majętności niegdyś I. Wielmożnych, którzy się kalkulować sami z sobą nie chcieli, lub nie umieli
nie miałby Pan w piwnicy wina, w przedpokoiu obicia, w gabinecie zwierciadeł, na sali obrazow, na sukni Orderu, na Jeymości brylantow. Gdyby chciał kalkulować Imć Pan Baron, poznałby, iż sto beczek wina więcey kosztuią pieniędzy, niżeli zapomożenie kilkunastu ubogich familii, iż wyżywienie dwudziestu czterech swor ogarow, dwunastu smyczy chartow, nie zastąpią ielenie rogi, ktoremi psiarnie ozdobił; zaś koni zaieżdzonych, poddanych znużonych, opuszczonego gospodarstwa szkodę niech tylko kalkulować raczy, á przestanie się srożyć na kalkulatorow, ktorym mimo ich niegodność, częstokroć się zdarza posiadać maiętności niegdyś I. Wielmożnych, ktorzy się kalkulować sami z sobą nie chcieli, lub nie umieli
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 186
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
Boże, szczęśliwie przybyłem na rezydencją. Polowałem różnie, najlepszą pod Oniksztami mając uciechę; z sąsiady ustawicznie dni dobrych zażywałem. Byłem 24 Aprilis u ip. Szemiota, utraktowany byłem zbytnie, w nocy wyjechawszy błądziłem i na Wiryncie, rzece, kąpałem się. Po natenczas wziąłem cudnych smycz chartów pożarych. 10 Maii. Jechałem do Wilna, tamem ad instantiam księcia ip. podkanclerzego w. księstwa lit. i całego trybunału, oddał sęstwo grodzkie mińskie post fata ip. Mickiewicza, ip. Swołyńskiemu; dał mi za to honorarium słuszne. Z Wilna jechałem do Grodna ad congressum wielu ichm.
Boże, szczęśliwie przybyłem na rezydencyą. Polowałem różnie, najlepszą pod Oniksztami mając uciechę; z sąsiady ustawicznie dni dobrych zażywałem. Byłem 24 Aprilis u jp. Szemiota, utraktowany byłem zbytnie, w nocy wyjechawszy błądziłem i na Wiryncie, rzece, kąpałem się. Po natenczas wziąłem cudnych smycz chartów pożarych. 10 Maii. Jechałem do Wilna, tamem ad instantiam księcia jp. podkanclerzego w. księstwa lit. i całego trybunału, oddał sęstwo grodzkie mińskie post fata jp. Mickiewicza, jp. Swołyńskiemu; dał mi za to honorarium słuszne. Z Wilna jechałem do Grodna ad congressum wielu ichm.
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 36
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
tydzień i dalej, tandem zaczęło się uspokajać. Panie Boże daj pokój i dobrze dalej zmieszkać.
9 Julii niedźwiedź z pod dworu uciekł nie zabity.
10^go^ byłem u ip. wojewody mińskiego, w pałacu dobrze przyjęty i utraktowany. Wziąłem psów gończych sfor dwie, między niemi psa tropowego do niedźwiedzia, Pokurcia, smycz chartów, muszkiet i owsu na psy dał mi beczek dwadzieścia, bo mi mego niestało.
13^go^ był u mnie ip. wojewoda, wesół, tańcował i podpił, dałem wzajemnie cudnych rosłych zbytnie i dobrych psów gończych czerwono strokatych sforę, którąm miał od ip. Michała Tyzeńhauza.
14^go^ byli u mnie proszeni umyślnie
tydzień i daléj, tandem zaczęło się uspokajać. Panie Boże daj pokój i dobrze daléj zmieszkać.
9 Julii niedźwiedź z pod dworu uciekł nie zabity.
10^go^ byłem u jp. wojewody mińskiego, w pałacu dobrze przyjęty i utraktowany. Wziąłem psów gończych sfor dwie, między niemi psa tropowego do niedźwiedzia, Pokurcia, smycz chartów, muszkiet i owsu na psy dał mi beczek dwadzieścia, bo mi mego niestało.
13^go^ był u mnie jp. wojewoda, wesół, tańcował i podpił, dałem wzajemnie cudnych rosłych zbytnie i dobrych psów gończych czerwono strokatych sforę, którąm miał od jp. Michała Tyzeńhauza.
14^go^ byli u mnie proszeni umyślnie
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 59
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
były inkurtowiny ip. Słuszki wojewody płockiego, do pałacu na Antokolu nad Wilią, gdzie solenniter et splendidissime częstował. Było i wesele u ip. Słuszki hetmana polnego: sług swoich żenili.
Do Muśnik tegoż czasu do ip. Podbereskiego jeździłem, gdzie ochoczo przyjęty byłem i przez kilka dni traktowany. Darował mi smycz chartów, które do Wilna przybywszy, z wielkiem podziękowaniem oddałem ip. Sapiezie koniuszemu w. księstwa lit.
Krótko pisząc, z tęsknicą od dobrej kompanii wyjechałem z Wilna do Rohotnej 29 Januarii. Stanąłem u ukochanej małżonki 1 Februarii. Wziąłem u pewnych moich przyjaciół sześć beczek wina darowizną.
Do Mińska na
były inkurtowiny jp. Słuszki wojewody płockiego, do pałacu na Antokolu nad Wilią, gdzie solenniter et splendidissime częstował. Było i wesele u jp. Słuszki hetmana polnego: sług swoich żenili.
Do Muśnik tegoż czasu do jp. Podbereskiego jeździłem, gdzie ochoczo przyjęty byłem i przez kilka dni traktowany. Darował mi smycz chartów, które do Wilna przybywszy, z wielkiém podziękowaniem oddałem jp. Sapiezie koniuszemu w. księstwa lit.
Krótko pisząc, z tęsknicą od dobréj kompanii wyjechałem z Wilna do Rohotnéj 29 Januarii. Stanąłem u ukochanéj małżonki 1 Februarii. Wziąłem u pewnych moich przyjaciół sześć beczek wina darowizną.
Do Mińska na
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 72
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
Kroże, byłem traktowany u oo. jezuitów dobrze; jedną noc in collegio nocowałem na ich łóżku i pościeli.
Chorągwi kilka z Polskiej litewskich przyszło pod moją komendę na Zmujdź 29 Martii. Ip. kuchmistrz w. księstwa lit., brat mój cioteczny Grużewski, przysłał mi wałacha pięknego cisawego na kwatery, smycz chartów i sforę psów.
Do Tylży do ip. hetmana przyjechałem, gdziem napaści i inuidii na się gwałt znalazł i impostur. W niechęciach czas przetrwaliśmy; zbyłem to Residuum cierpliwością świętą. Bywaliśmy jednak u siebie i u mnie imć często jadał; Tandem wymówiliśmy sobie przy ochocie u iks.
Kroże, byłem traktowany u oo. jezuitów dobrze; jedną noc in collegio nocowałem na ich łóżku i pościeli.
Chorągwi kilka z Polskiéj litewskich przyszło pod moją komendę na Zmujdź 29 Martii. Jp. kuchmistrz w. księstwa lit., brat mój cioteczny Grużewski, przysłał mi wałacha pięknego cisawego na kwatery, smycz chartów i sforę psów.
Do Tylży do jp. hetmana przyjechałem, gdziem napaści i inuidii na się gwałt znalazł i impostur. W niechęciach czas przetrwaliśmy; zbyłem to Residuum cierpliwością świętą. Bywaliśmy jednak u siebie i u mnie imć często jadał; Tandem wymówiliśmy sobie przy ochocie u jks.
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 131
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
— rzecze ociec — domem;
Przynamniej gospodarzem i bądź ekonomem.” Jedzie z nim na folwarki. Tam osiane wzory I pełne wołów stajnie, pełne krów obory Prezentuje, browary, stodoły, spiżarnie, Pasieki, stada, sady, aż przyszło do psiarnie. Jedzie z nim w pole, dać mu każe charty z smyczą, Aż się ów pyta, czego psi w lesie skowyczą; Nie zna w myślistwie, nie zna w psich gonach zabawy. Widzi ogrody, widzi sadzawki i stawy; Wszytko, jak groch na ścianę. Aż też gospodynie, Owce wprzód, potem z chlewów wyganiają świnie; Że mu się pstre udało pod samurą prosię
— rzecze ociec — domem;
Przynamniej gospodarzem i bądź ekonomem.” Jedzie z nim na folwarki. Tam osiane wzory I pełne wołów stajnie, pełne krów obory Prezentuje, browary, stodoły, spiżarnie, Pasieki, stada, sady, aż przyszło do psiarnie. Jedzie z nim w pole, dać mu każe charty z smyczą, Aż się ów pyta, czego psi w lesie skowyczą; Nie zna w myślistwie, nie zna w psich gonach zabawy. Widzi ogrody, widzi sadzawki i stawy; Wszytko, jak groch na ścianę. Aż też gospodynie, Owce wprzód, potem z chlewów wyganiają świnie; Że mu się pstre udało pod samurą prosię
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 145
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, w puszczach dni prowadząc swoje, I tam go jednak psiej żądze niesyta Fedra przywita.
Wita bezecna i dla przyrodzenia Na rzecz szkaradną twardego kamienia, Dla swej przeklęta nieczystej nadzieje Patrz jak łzy leje.
Jakieś miał zato z skały przenosiny, Gdy piękne ciało poszło w odrobiny, Aż je, co za nim na smyczy chodzili, Psi pozwłoczyli.
A gdy akwilon niepohamowany Powstanie, gdy świat z śniegiem pomieszany, Gdy poświstuje w dziurę zakradniony Wicher szalony,
Wtenczas się lepiej zagrzać w miękkie puchy Niżeli jechać w wojsku na podsłuchy, Wetując przeszłych wycierpianych czasów Bied i niewczasów.
Lub też z martwymi siadszy bohatyry Czytać na wieki dzisiejsze satyry, Aż
, w puszczach dni prowadząc swoje, I tam go jednak psiej żądze niesyta Fedra przywita.
Wita bezecna i dla przyrodzenia Na rzecz szkaradną twardego kamienia, Dla swej przeklęta nieczystej nadzieje Patrz jak łzy leje.
Jakieś miał zato z skały przenosiny, Gdy piękne ciało poszło w odrobiny, Aż je, co za nim na smyczy chodzili, Psi pozwłoczyli.
A gdy akwilon niepohamowany Powstanie, gdy świat z śniegiem pomieszany, Gdy poświstuje w dziurę zakradniony Wicher szalony,
Wtenczas się lepiej zagrzać w miękkie puchy Niżeli jechać w wojsku na podsłuchy, Wetując przeszłych wycierpianych czasow Bied i niewczasow.
Lub też z martwymi siadszy bohatyry Czytać na wieki dzisiejsze satyry, Aż
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 351
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
odrze. To się już nic nie znajdzie na tym świecie niskiem, Co by człowieka mogło cieszyć jakim zyskiem? To dobra nie masz? Ani spodziewać się godzi, Żeby go zażył, kto się na biedy urodzi? To nas już te dwie panie zabrały w zdobyczy, I gdzie tylko chcą, wszystkich wiodą jak na smyczy? Nic z tego! Jest tu dobro, jest klejnot tak drogi, Który ani Fortunie, ani śmierci srogiej Nie podlega, żadnej się bynajmniej nie boi, Jak one zbudzi, tak z nich komedią stroi. Cnota jest tym klejnotem, u której też waży Mieć albo nie mieć namniej; sobie nie pobłaży W tych
odrze. To się już nic nie znajdzie na tym świecie niskiem, Co by człowieka mogło cieszyć jakim zyskiem? To dobra nie masz? Ani spodziewać się godzi, Żeby go zażył, kto się na biedy urodzi? To nas już te dwie panie zabrały w zdobyczy, I gdzie tylko chcą, wszystkich wiodą jak na smyczy? Nic z tego! Jest tu dobro, jest klejnot tak drogi, Który ani Fortunie, ani śmierci srogiéj Nie podlega, żadnej się bynajmniej nie boi, Jak one zbudzi, tak z nich komedyją stroi. Cnota jest tym klejnotem, u której też waży Mieć albo nie mieć namniej; sobie nie pobłaży W tych
Skrót tekstu: MorszSŻaleBar_II
Strona: 112
Tytuł:
Smutne żale...
Autor:
Stanisław Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
ręką z mokrej wyciągnęła tonie.
Ach, dlatego mnie nie pożarły słone Wody, że sama będzie mię paliła! Tak kto ma zgorzeć, pewnie nie utonie. ŻONA MYŚLIWEMU
Kto się wprzód w dzikiej zakochał zdobyczy I począł straszyć niedościgłe łanie, Kto wprzód ulubił i pole, i szczwanie, I pierwszy wywarł albo zemknąl z smyczy,
Kto tę uciechę, że mu pies skowyczy, Zmyślił, albo że nad przepiórką stanie, I pierwszy nosił krogulce i kanie — Nic mu dobrego serce me nie życzy.
Bodaj był od swych, która mnie tak szkodzi, Poległ ogarów, jak Akteon, zgraje. Nie próżny mój gniew, nie to mię obchodzi
ręką z mokrej wyciągnęła tonie.
Ach, dlatego mnie nie pożarły słone Wody, że sama będzie mię paliła! Tak kto ma zgorzeć, pewnie nie utonie. ŻONA MYŚLIWEMU
Kto się wprzód w dzikiej zakochał zdobyczy I począł straszyć niedościgłe łanie, Kto wprzód ulubił i pole, i szczwanie, I pierwszy wywarł albo zemknąl z smyczy,
Kto tę uciechę, że mu pies skowyczy, Zmyślił, albo że nad przepiórką stanie, I pierwszy nosił krogulce i kanie — Nic mu dobrego serce me nie życzy.
Bodaj był od swych, która mnie tak szkodzi, Poległ ogarów, jak Akteon, zgraje. Nie próżny mój gniew, nie to mię obchodzi
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 108
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
mi się zdało, Boś, widzę, szczerze myśliwy i w sierci Sobaczej kochać będziesz się do śmierci. Stąd i niebieski piesek do twej psiarnie Jak na pieszczoty z ochotą się garnie, Wiedząc, że dobrze twoim gończym parzą I że im w piwie tłuste wieprze warzą; Że jednak z sfory nie gonił ni z smyczy Pościgał, ani zna dzikiej zdobyczy, Jeśliby kiedy zaciekł się do nieba, Opowie i tam, wdzięczen twego chleba, Jak coraz psiarnie Osiek twój przypuszcza I jak płodna w zwierz Niepołomska Puszcza, Jako go bijesz, jakoś wszytkie sztuki Potrzebne do tej przewiedział nauki, I smak u ciebie do pola zawzięty Wywrze i między
mi się zdało, Boś, widzę, szczerze myśliwy i w sierci Sobaczej kochać będziesz się do śmierci. Stąd i niebieski piesek do twej psiarnie Jak na pieszczoty z ochotą się garnie, Wiedząc, że dobrze twoim gończym parzą I że im w piwie tłuste wieprze warzą; Że jednak z sfory nie gonił ni z smyczy Pościgał, ani zna dzikiej zdobyczy, Jeśliby kiedy zaciekł się do nieba, Opowie i tam, wdzięczen twego chleba, Jak coraz psiarnie Osiek twój przypuszcza I jak płodna w zwierz Niepołomska Puszcza, Jako go bijesz, jakoś wszytkie sztuki Potrzebne do tej przewiedział nauki, I smak u ciebie do pola zawzięty Wywrze i między
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 151
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971