się rzecz przydała Gusmanowi wczora. Dała mu dziewka termin godzinę z wieczora, Żeby czekał przed wroty na tejże ulicy, Kędy mu się uiści pewnie w obietnicy. Siedzi Gusman godzinę, siedzi wpół do drugiej; Nie widać owej do wrót z obietnicą sługi. Na koniec zakołace, aż bliskim rynsztokiem Wypadnie nań sobaczka kostroucha skokiem; Niezmierny hałas czyni koło niego, szczeka. Długo się ten do muru przycisnąwszy czeka, Aza go sobie wspomnią po onym bałuchu: A kiedyż też przestaniesz w ostatku, zły duchu! Chce wziąć kamień, bo jakieś leżały kawalce, Aż mu w świeżym utoną onym istym pałce. Kiwnie ręką co z
się rzecz przydała Gusmanowi wczora. Dała mu dziewka termin godzinę z wieczora, Żeby czekał przed wroty na tejże ulicy, Kędy mu się uiści pewnie w obietnicy. Siedzi Gusman godzinę, siedzi wpół do drugiej; Nie widać owej do wrót z obietnicą sługi. Na koniec zakołace, aż bliskim rynsztokiem Wypadnie nań sobaczka kostroucha skokiem; Niezmierny hałas czyni koło niego, szczeka. Długo się ten do muru przycisnąwszy czeka, Aza go sobie wspomnią po onym bałuchu: A kiedyż też przestaniesz w ostatku, zły duchu! Chce wziąć kamień, bo jakieś leżały kawalce, Aż mu w świeżym utoną onym istym pałce. Kiwnie ręką co z
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 222
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
jako Pan nader miłościwy, Mówi: Byś widział, żem to nie jest mściwy, Podźmy, szukajmy sędziego drugiego, Kontentując się już dekretem jego. Idą, aż trafią na małą sobaczkę, Która ogryza zdechłą niegdy klaczkę. Biorą więc i psa owego do sadu, Prawiąc historią całą według rządu. Aż i sobaczka, potrząsnąwszy nosem: Zjedzże, zjedz chłopa, tartarowym głosem, Zapłać mu, jak mnie Pan płacił niedawno, Co jest sąsiadom i dziwno i jawno. Jam to jest wyzeł, który sto tysięcy Kuropatw, i cnych wystawił zajęcy; Panumem służył, nie znając suchednie, Nie odstąpiłem w nocy go i
iako Pan nader miłośćiwy, Mowi: Byś widźiał, żem to nie iest mśćiwy, Podźmy, szukaymy sędźiego drugiego, Kontentuiąc śię iuz dekretem iego. Idą, aż trafią na małą sobaczkę, Ktora ogryza zdechłą niegdy klaczkę. Biorą więc i psa owego do sadu, Prawiąc hystoryą całą według rządu. Aż i sobaczka, potrząsnąwszy nosem: Ziedzże, ziedz chłopa, tartarowym głosem, Zapłać mu, iak mnie Pan płaćił niedawno, Co iest sąśiadom i dźiwno i iawno. Jam to iest wyzeł, ktory sto tyśięcy Kuropatw, i cnych wystawił zaięcy; Panumem służył, nie znaiąc suchednie, Nie odstąpiłem w nocy go i
Skrót tekstu: JabłEzop
Strona: 27
Tytuł:
Ezop nowy polski
Autor:
Jan Stanisław Jabłonowski
Drukarnia:
Andrzej Ceydler
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
bajki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731