Admeta za mord pokutował, I w jakim przybrawszy się w pasterską postawę, Zwiódł Issę Makarównę na wszeteczną sprawę; Albo smok, co pilnował owocu złotego, Stróż sadów hesperyjskich Atlanta wielkiego; I drugi smok, kolchidzkich obywatel krajów, Czujny stróż wełny złotej i czarownych gajów; Albo ta, którą smętki i ostatnia zguba W sobaczą sierć ubrały, nieszczęsna Hekuba, Tylko żeby wierniejsza w tej straży swej była Niż król, któremu z synem złota powierzyła; I psi, którymi Cyrce Scyllę osadziła. Dlatego że Glaukowi nad nią milszą była; I Morzysarna z Wilczkiem, Jasnoząb z Szczekaczem, Cyprek, Porwisz i Kudła, Dawizwierz z Chwytaczem, Kruczek,
Admeta za mord pokutował, I w jakim przybrawszy się w pasterską postawę, Zwiódł Issę Makarównę na wszeteczną sprawę; Albo smok, co pilnował owocu złotego, Stróż sadów hesperyjskich Atlanta wielkiego; I drugi smok, kolchidzkich obywatel krajów, Czujny stróż wełny złotej i czarownych gajów; Albo ta, którą smętki i ostatnia zguba W sobaczą sierć ubrały, nieszczęsna Hekuba, Tylko żeby wierniejsza w tej straży swej była Niż król, któremu z synem złota powierzyła; I psi, którymi Cyrce Scyllę osadziła. Dlatego że Glaukowi nad nię milszą była; I Morzysarna z Wilczkiem, Jasnoząb z Szczekaczem, Cyprek, Porwisz i Kudła, Dawizwierz z Chwytaczem, Kruczek,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 138
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Worskło toczą błotne wody I dwa słowiańskie graniczą narody, Tobie, Wielmożny Panie, ofiaruję, Którego jeśli łaskawym uczuję Tej lichej prace, do większej roboty Nabędę siły, nabędę ochoty. Teraz te karty, lubo ważą mało, Tobie nad inszych oddać mi się zdało, Boś, widzę, szczerze myśliwy i w sierci Sobaczej kochać będziesz się do śmierci. Stąd i niebieski piesek do twej psiarnie Jak na pieszczoty z ochotą się garnie, Wiedząc, że dobrze twoim gończym parzą I że im w piwie tłuste wieprze warzą; Że jednak z sfory nie gonił ni z smyczy Pościgał, ani zna dzikiej zdobyczy, Jeśliby kiedy zaciekł się do nieba,
Worskło toczą błotne wody I dwa słowiańskie graniczą narody, Tobie, Wielmożny Panie, ofiaruję, Którego jeśli łaskawym uczuję Tej lichej prace, do większej roboty Nabędę siły, nabędę ochoty. Teraz te karty, lubo ważą mało, Tobie nad inszych oddać mi się zdało, Boś, widzę, szczerze myśliwy i w sierci Sobaczej kochać będziesz się do śmierci. Stąd i niebieski piesek do twej psiarnie Jak na pieszczoty z ochotą się garnie, Wiedząc, że dobrze twoim gończym parzą I że im w piwie tłuste wieprze warzą; Że jednak z sfory nie gonił ni z smyczy Pościgał, ani zna dzikiej zdobyczy, Jeśliby kiedy zaciekł się do nieba,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 151
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
radzę, Bo ci, jako widzicie, wielkie mają władzę. Jeżeli co jest więtsza, umarłe wskrzeszali, Strzeżcie się, by was w świnie nie poobracali. A ten co święte pokradł, świętokradca własny, Niechaj będzie wydany na dowód tak jasny, Niech by go uczył trzymać swej wiary inaczej
Pan piekarz Aleksander u bramy Sobaczej, A światłością łojową oświecił mu boki, Aby poznał swe głupstwo i błąd swój głęboki. Niech by mu jedno koło brzucha poszyndrował, Przyznałby jako dawno już komunikował. Nalazłby temu pewnie jakie lat dziesiątek, Prawie-ć wam dobry daje od siebie początek. A trudno się przeć tego, sam go w tym
radzę, Bo ci, jako widzicie, wielkie mają władzę. Jeżeli co jest więtsza, umarłe wskrzeszali, Strzeżcie się, by was w świnie nie poobracali. A ten co święte pokradł, świętokradca własny, Niechaj będzie wydany na dowód tak jasny, Niech by go uczył trzymać swej wiary inaczej
Pan piekarz Aleksander u bramy Sobaczej, A światłością łojową oświecił mu boki, Aby poznał swe głupstwo i błąd swój głęboki. Niech by mu jedno koło brzucha poszyndrował, Przyznałby jako dawno już kommunikował. Nalazłby temu pewnie jakie lat dziesiątek, Prawie-ć wam dobry daje od siebie początek. A trudno się przeć tego, sam go w tym
Skrót tekstu: ChądzJRelKontr
Strona: 303
Tytuł:
Relacja
Autor:
Jan Chądzyński
Drukarnia:
Drukarnia Jezuicka
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
poduszce, Zachęca w order kompanij mopsa Niemając człeka przypyta się do psa. Ktoby mię spytał: cobym zdwojga tego Obrać myśliła, psa czy Franc-massona? Wolę człowieka zawsze chociaż złego, Wszak ludziom z ludźmi żyć rzecz przyrodzona, Każdy to przyzna, niemasz myśleć naczym Ze głupia liga z rodzajem sobaczym.
Chociaż Franc-masson wyklęty z Ambony Przecie za upor jego nikt nie ręczy, Ze od Kościoła będąc odrzucony Już go czart żywcem z potępionym dręczy, Nie tak skwapliwy BÓG na kary nasze Zbawi Mularza, jak fartuch odpasze. Szaweł Kościoła prześladowca główny Chce go rozrzucić, i do szczętu zburzyć Wojuje z BOGIEM jakby mu był
poduszce, Záchęca w order kompánij mopsa Niemaiąc człeka przypyta się do psa. Ktoby mię spytał: cobym zdwoyga tego Obrać myśliła, psa czy Franc-massona? Wolę człowieka záwsze chociasz złego, Wszák ludziom z ludźmi żyć rzecz przyrodzona, Każdy to przyzna, niemasz myśleć náczym Ze głupia liga z rodzaiem sobáczym.
Chociaż Franc-masson wyklęty z Ambony Przecie zá upor iego nikt nie ręczy, Ze od Kościoła będąc odrzucony Już go czárt żywcem z potępionym dręczy, Nie ták skwápliwy BOG ná káry násze Zbawi Mulárza, iák fartuch odpasze. Szaweł Kościoła prześladowca głowny Chce go rozrzucić, y do szczętu zburzyć Wojuie z BOGIEM iákby mu był
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 340
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
Ludzi dworskich, jak to lokajów, pejuków, pachołków, stangrytów, forysiów, myśliwców, poddanych, życzę chować, ostro onych trzymając i, by najlepsi byli, w oczy im samym nie chwalić, gdyż to daremna miłości i życzliwości od nich, dobrze ich traktując, pretendować. Od narodu takiego, który excepto duszy sobaczą ma w sobie naturę, że gdy onym miłość przyjaźnią grozy nie jest w głowę wbita, daremna miłości innym trybem pretensja. Surowość bowiem nad nimi nie na tym zależeć powinna, by onym krzywda, tak od was samych jako i od dyspozytorów nad nimi naznaczonych działa się, lecz słuszność onym świadcząc, ekscesa, ile z
Ludzi dworskich, jak to lokajów, pejuków, pachołków, stangrytów, forysiów, myśliwców, poddanych, życzę chować, ostro onych trzymając i, by najlepsi byli, w oczy im samym nie chwalić, gdyż to daremna miłości i życzliwości od nich, dobrze ich traktując, pretendować. Od narodu takiego, który excepto duszy sobaczą ma w sobie naturę, że gdy onym miłość przyjaźnią grozy nie jest w głowę wbita, daremna miłości innym trybem pretensja. Surowość bowiem nad nimi nie na tym zależeć powinna, by onym krzywda, tak od was samych jako i od dyspozytorów nad nimi naznaczonych działa się, lecz słuszność onym świadcząc, ekscesa, ile z
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 196
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
prawie/ Gdy ujźrzy zachodzące łono psy/ plugawie. Tych nie mając za członki zrazu przyzwoite: Drży/ uchodzi/ odtrąca szczoki jadowite. Owa przed czym uchodzi dzierży się niebogi. A patrząc gdzieby biodry/ goleni/ i nogi? Na to miejsce Cerberskei paszczęki najduje: Jadowitość wściekłych psów jej nie odstępuje. Spodkiem sobacze grzbiety łonem oszwabionym Ogarnuje/ tłumiąc je brzuchem wystawionym, Płakał Glaukus miłosny/ ani chciał wesela Z Cyrcą wyżyć; że na nie złe zażyła ziela. Scyla w miejscu została/ i gdy czas baczyła/ Tej na złość/ Ulissa wprzód czeladzi zbawiła. takiż nawom Trojańskim kus wyrządzić miała: Lecz już była stanęła z
práwie/ Gdy vyźrzy záchodzące łono psy/ plugáwie. Tych nie máiąc zá członki zrázu przyzwoite: Drży/ vchodźi/ odtrąca szczoki iádowite. Owá przed czym vchodźi dźierży się niebogi. A pátrząc gdźieby biodry/ goleni/ y nogi? Ná to mieysce Cerberskei pászczeki náyduie: Iádowitość wśćiekłych psow iey nie odstępuie. Spodkiem sobácze grzbiety łonem oszwabionym Ogárnuie/ tłumiąc ie brzuchem wystáwionym, Płákał Glaukus miłosny/ áni chćiał wesela Z Cyrcą wyżyć; że ná nie złe záżyłá źiela. Scylá w mieyscu zostáłá/ y gdy czás baczyłá/ Tey ná złość/ Vlissá wprzod czeládźi zbáwiłá. tákisz nawom Troiánskim kus wyrządźić miáłá: Lecz iuż byłá stánęłá z
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 349
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636