.
Ale i tej minąć się nie godzi/ która żywo w grobie z Mężem pochować się kazała/ jako nagrobek jej w Rzymie świaczy. na ZŁOTE JARZMO
Na cóż się szerzyć? tysiącami takich przykładów pokazałabym wam. A wy pokażcie mi aby jeden/ żeby się dla Zony swojej Mąż zabił/ albo w ogień soczył/ albo w grób/ żywo z nią pochować się kazał? Dla cudze/ albo dla małpy/ takiegoby mógł znaleźć. Ba ledwo i takichby nie znalazł/ o jakich piszą owo że ku starości Zony/ żeby je było nie żywić/ zabijali. To rzeczesz pono? że to te wierności/ przykłady/ i kochania
.
Ale y tey minąć się nie godźi/ ktora żywo w grobie z Mężem pochowáć się kázáłá/ iáko nagrobek iey w Rzymie świáczy. ná ZŁOTE IARZMO
Ná cosz się szerzyć? tyśiącámi tákich przykłádow pokazáłábym wam. A wy pokażćie mi áby ieden/ żeby się dla Zony swoiey Mąż zábił/ álbo w ogień soczył/ álbo w grob/ żywo z nią pochowáć się kázał? Dla cudze/ álbo dla máłpy/ takiegoby mogł ználeść. Bá ledwo y tákichby nie ználazł/ o iákich piszą owo że ku stárośći Zony/ żeby ie było nie żywić/ zábiiáli. To rzeczesz pono? że to te wiernośći/ przykłády/ y kochánia
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 53
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
29. Ledwiem nad wieczór do Białej, dóbr moich powrócił, złej srodze używszy drogi, którą - daj Boże - bym nie przepłacił choroby słabością. 30. Śniegi nadzwyczaj w tej zimie wypadłe i dotąd do zginienia trwając, nie czyniące aparencji z rozumu wyprowadzili moich, mogę mówić, przyszłych osoczników, że świnię socząc, za dzika by ją sądzili. Lecz też ubita maciora oczywistą dała poznać omyłkę z wstydem spomnianych takim, że gdyby nie śniegi wielkie onym byli w ekskuzie słusznej, w świat by onym uciec przyszło niemylnie. 31. Drugą osoczoną maciorę i łosia pan Rudzfeld łowczy mój, nacione Szwed, tu stanąwszy, ubił. Aprilis
29. Ledwiem nad wieczór do Białej, dóbr moich powrócił, złej srodze używszy drogi, którą - daj Boże - bym nie przepłacił choroby słabością. 30. Śniegi nadzwyczaj w tej zimie wypadłe i dotąd do zginienia trwając, nie czyniące aparencji z rozumu wyprowadzili moich, mogę mówić, przyszłych osoczników, że świnię socząc, za dzika by ją sądzili. Lecz też ubita maciora oczywistą dała poznać omyłkę z wstydem spomnianych takim, że gdyby nie śniegi wielkie onym byli w ekskuzie słusznej, w świat by onym uciec przyszło niemylnie. 31. Drugą osoczoną maciorę i łosia pan Rudzfeld łowczy mój, nacione Szwed, tu stanąwszy, ubił. Aprilis
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 70
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
gonieniu pilność, lepiej opatrzyć kazałem. 28. IM pan Grabowski sędzia ziemski brzyski przybył tutaj i niedługo bawiąc, odjechał. 29. Zacząłem Bogu dzięki być czerstwiejszym, co rozumiem jak pociechą na mnie łaskawym, tak smutkiem mym nieprzyjaciołom niemylnym będzie. 30. Niedźwiedź dziś w puszczę moją zawitał, którego pilnować i soczyć kazałem. 31. Dziś pirwszy raz do ogrodu wyszłem, dziękując św. Jozafatowi w tymże będącemu w kaplicy za łaskawą do Boga za mną przyczynę. Junius
1. Pirwszy raz w kolascem się przejechał, doskonale przychodząc do siebie. 2. Coraz mi Bóg więcej dąje mocy na podzękowanie mu za łaskę jego mi
gonieniu pilność, lepiej opatrzyć kazałem. 28. JM pan Grabowski sędzia ziemski brzyski przybył tutaj i niedługo bawiąc, odjechał. 29. Zacząłem Bogu dzięki być czerstwiejszym, co rozumiem jak pociechą na mnie łaskawym, tak smutkiem mym nieprzyjaciołom niemylnym będzie. 30. Niedźwiedź dziś w puszczę moją zawitał, którego pilnować i soczyć kazałem. 31. Dziś pirwszy raz do ogrodu wyszłem, dziękując św. Jozafatowi w tymże będącemu w kaplicy za łaskawą do Boga za mną przyczynę. Junius
1. Pirwszy raz w kolascem się przejechał, doskonale przychodząc do siebie. 2. Coraz mi Bóg więcej dąje mocy na podzękowanie mu za łaskę jego mi
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 106
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
tylko przejmie, trawę wiązał. Co gdy skończy, może do jutra odłożyć sobie ufność pewniejszej osoki, ile gdy jeszcze na miejscach, gdzie trawy nie masz, a pozatyka gałązki. Już tedy nazajutrz przybywszy, gdy się więcej znajdzie tropów jak te, które zawiązał i zatknął, rzecz pewna, że świży. Ma tedy soczyć w miejscach przebycia podobniejszych tych zwirząt, które się nierównie kłaść na odpoczynek zwykli, jedne w gęszczach samych, a drugie tyż przy hałym. Dlatego tedy ma rozgarnienie objeżdżać, by miasto objażdżki źwirza nie spłoszył. W czym jest przestroga, by nie lazł osocznik w same gąszcze lub ostępy, gdzie źwirz się iść udał,
tylko przejmie, trawę wiązał. Co gdy skończy, może do jutra odłożyć sobie ufność pewniejszej osoki, ile gdy jeszcze na miejscach, gdzie trawy nie masz, a pozatyka gałązki. Już tedy nazajutrz przybywszy, gdy się więcej znajdzie tropów jak te, które zawiązał i zatknął, rzecz pewna, że świży. Ma tedy soczyć w miejscach przebycia podobniejszych tych zwirząt, które się nierównie kłaść na odpoczynek zwykli, jedne w gęszczach samych, a drugie tyż przy hałym. Dlatego tedy ma rozgarnienie objeżdżać, by miasto objażdżki źwirza nie spłoszył. W czym jest przestroga, by nie lazł osocznik w same gąszcze lub ostępy, gdzie źwirz się iść udał,
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 209
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
, jest jednak generis communis zła i dobra. To jest do oka prędsza, bo od słońca, jak rosa, nie niknąca. Zła ratione pamięci kluczów, które zwirz, idąc do miejsca, poczyni. Klucze są to nie skarbcowe lub lamusowe, ale to znaczy tropy, które źwirz czyni. Zaczym chcąc one, socząc niedźwiedzia, wyrzucić i wiedzieć, w której stronie znajduje się, ostępy rachować trzeba, wiele wchodzących i wychodzących tropów. Przewyższa wchodzącego - jest w ostępie, przewyższa wychodzącego liczba - już go tam nie masz. O czym ledwie setny wie dotąd łowczy, dopiroż prosty myśliwy, którym tę sztukę rachowania nie wiedzącym ledwie się
, jest jednak generis communis zła i dobra. To jest do oka prędsza, bo od słońca, jak rosa, nie niknąca. Zła ratione pamięci kluczów, które zwirz, idąc do miejsca, poczyni. Klucze są to nie skarbcowe lub lamusowe, ale to znaczy tropy, które źwirz czyni. Zaczym chcąc one, socząc niedźwiedzia, wyrzucić i wiedzieć, w której stronie znajduje się, ostępy rachować trzeba, wiele wchodzących i wychodzących tropów. Przewyższa wchodzącego - jest w ostępie, przewyższa wychodzącego liczba - już go tam nie masz. O czym ledwie setny wie dotąd łowczy, dopiroż prosty myśliwy, którym tę sztukę rachowania nie wiedzącym ledwie się
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 210
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
i nurtów Tybrowych K niemu się macior/ ojców kupy gatną silne/ I te co twych/ Trojańską Westo ogniów pilne. Hurmen Boga witają/ w radosnym sposobie: A gdziekolwiek łódź przeciw w odzie/ stąpi sobie Na sławionych Oltarzach/ rzędem potrzaskują Radzidła w obie stronie/ i wiatr perfumują. Wtąż rzezana ofiara/ noż soczy wrażony. Owa w miasto Rzym/ w głowę rzeczy wprowadzony Wąż się dźwiga/ i szyją nad miastem szermuje/ A sobie przystojnego siadła upatruje. Dzieli się na dwie stronie/ nurt swemi wodami/ Ostrowem to rzeczono: dwiema ten bokami/ Równe odnogi stroi; śrzodkiem mając ziemie. Tam wysiadłz nawy Latskiej/ wąż Faebowo
y nurtow Tybrowych K niemu się mácior/ oycow kupy gátną śilne/ Y te co twych/ Troianską Westo ogniow pilne. Hurmen Boga witaią/ w rádosnym sposobie: A gdźiekolwiek lodz przeciw w odzie/ stąpi sobie Na sławionych Oltarzách/ rzędem potrzáskuią Rádźidła w obie stronie/ y wiátr perfumuią. Wtąż rzezána ofiárá/ noż soczy wráżony. Owá w miásto Rzym/ w głowe rzeczy wprowádzony Wąż się dźwiga/ y szyią nád miástem szermuie/ A sobie przystoynego śiadłá vpátruie. Dźieli się ná dwie stronie/ nurt swemi wodámi/ Ostrowem to rzeczono: dwiemá ten bokámi/ Rowne odnogi stroi; śrzodkiem máiąc źiemie. Tám wyśiadłz nawy Látskiey/ wąż Phaebowo
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 397
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636