, już słuchać tego niemiło: Gdy nie tylko samych lżyli, leć i wiarę ich bluźnili, Dalej się Turczyn obróci, buzdyganem na nich rzuci. Pod same chorągwie Turcy podpadali, wołając i łając, a potym buzdyganem rzucił.
Tu mój na swoich zawoła: „Choćbym tu miał zginąć zgoła, Skoczę na bisurmanina spędzić z pola poganina!” Jako lew się rzuci za niem, lubo koń szwankuje pod niem, Bo dość przykre było miejsce - leć się nie ulękło serce. Skoczył z chorągwią. ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Już go i z szablą dogonił, a z konia go dobrze skłonił, Aż ci, co w zasadzce byli, z
, już słuchać tego niemiło: Gdy nie tylko samych lżyli, leć i wiarę ich bluźnili, Dalej się Turczyn obróci, buzdyganem na nich rzuci. Pod same chorągwie Turcy podpadali, wołając i łając, a potym buzdyganem rzucił.
Tu mój na swoich zawoła: „Choćbym tu miał zginąć zgoła, Skoczę na bisurmanina spędzić z pola poganina!” Jako lew się rzuci za niem, lubo koń szwankuje pod niem, Bo dość przykre było miejsce - leć się nie ulękło serce. Skoczył z chorągwią. ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Już go i z szablą dogonił, a z konia go dobrze skłonił, Aż ci, co w zasadzce byli, z
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 186
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
dawczy podziękował, a potym z Cesarzem się w prędce powitał, który mu tego winszował szczęścia, że Zbawicielem od jarzma Tureckiego całej Został Europy, i prawym Krzyża Z. Kawalerem stał się. Niedługo jednak na tak miłe Monarchów rozmowy, i wzajemne się całowania ludzkie patrzyć mołgo oko, bo Mężny Rycerz niedość miał z placu spędzić nieprzyjaciela; ale i zanim wpogon tam isć gdzieby go do szczętu znieść fortuna pozwoliła postanowił, co i Rzeszy Niemieckiej żołnierstwo zaprawiwszy się na Bisurmańskich karkach ochotnie z nim uczyniło. Lecz chciwy sławy Polak przed wojskiem, lekkich kilkanaście Chorągwi skoczył szybko pod same mury Parkańskie, gdzie na zasadzkę napadszy lekomyślności swojej wzięli zapłatę,
dawczy podziękował, á potym z Cesarzęm się w prędce powitał, ktory mu tego winszował szczęśćia, że Zbawićielem od iárzma Tureckiego całey Został Europy, y prawym Krzyża S. Kawalerem stał się. Niedługo iednak na ták miłe Monarchow rozmowy, y wzaiemne się całowania ludzkie patrzyć mołgo oko, bo Mężny Rycerz niedość miał z placu zpędzić nieprzyiaćiela; ále y zanim wpogon tam isć gdzieby go do szczętu znieść fortuna pozwoliła postanowił, co y Rzeszy Niemieckiey żołnierstwo zaprawiwszy się na Bisurmanskich karkach ochotnie z nim uczyniło. Lecz chciwy sławy Polak przed woyskiem, lekkich kilkanaśćie Chorągwi skoczył szybko pod same mury Parkanskie, gdzie na zasadzkę napadszy lekomyślnośći swoiey wźięli zapłatę,
Skrót tekstu: KołTron
Strona: 307
Tytuł:
Tron ojczysty
Autor:
Augustyn Kołudzki
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1707
Data wydania (nie wcześniej niż):
1707
Data wydania (nie później niż):
1707
że ów huk i srogi impet szkodził słuchowi i mnie samemu więcej niż trzy miesiące w głowie szumiało, jak w Browarze.
Poszlismy tedy nazad wziąwszy Chorągwi Moskiewskich sześć i samych dobrze przerzedziwszy i inszym co uśli narozdawawszy specjałów, konfundował zaraz Duńskoruński kniazia Cezarskiego. Jako potym Rotmistrz Rajtarski do więzienia wzięty powiedał że się dał z pola spędzić Na co odpowiedział mu kniaz ex tempore obaczę cię tez samego niezadługo jeżeli tak wytrzymować będziesz jako mię uczysz Ossy to tam ossy nie ludzie staliśmy potym długo z dzial tylko bito z tamtej strony. Posłali znowu wodzowie nasi do Do Dotckoruńskiego żeśmy tu po to przyszli że by się bić niepróżnowac wieczor blisko Odpowiedział tak że
że ow huk y srogi impet szkodził słuchowi y mnie samemu więcey niż trzy miesiące w głowie szumiało, iak w Browarze.
Poszlismy tedy nazad wziąwszy Chorągwi Moskiewskich sześć y samych dobrze przerzedziwszy y inszym co usli narozdawawszy specyałow, konfundował zaraz Dunskorunski kniazia Cezarskiego. Iako potym Rotmistrz Raytarski do więzienia wzięty powiedał że się dał z pola zpędzić Na co odpowiedział mu kniaz ex tempore obaczę cię tez samego niezadługo iezeli tak wytrzymować będziesz iako mię uczysz Ossy to tam ossy nie ludzie stalismy potym długo z dzial tylko bito z tamtey strony. Posłali znowu wodzowie nasi do Do Dotckorunskiego żesmy tu po to przyszli że by się bic nieproznowac wieczor blisko Odpowiedział tak że
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 105v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
pokazał był P. Bóg p. hetmanowi naszemu polnemu dobre okazje, za któremi chciał nie tylko bić (jako już był szczęśliwie począł) tego zdrajcę tatarskiego, winowajcę naszego, i pomścić się na nim krzywdy naszej, ale i one jego straże ustawiczne, które na brzegu naszym Dnieprowym zostawił, z granic naszych zmieść i spędzić. I nie potrzebował w onej prędkości, której mu zażyć w ten czas było potrzeba, jedno asekuracji sejmowej, która się kilkiem słów tylko odprawić mogła. I tam nie chcieliśmy urazić nieprzyjaciela onego, ani się na jaki jego niewczas zgodzić, ani mu żadnego potężnego wstrętu, gdyby znowu wszystką swoją mocą do nas iść
pokazał był P. Bóg p. hetmanowi naszemu polnemu dobre okazye, za któremi chciał nie tylko bić (jako już był szczęśliwie począł) tego zdrajcę tatarskiego, winowajcę naszego, i pomścić się na nim krzywdy naszej, ale i one jego straże ustawiczne, które na brzegu naszym Dnieprowym zostawił, z granic naszych zmieść i spędzić. I nie potrzebował w onej prędkości, której mu zażyć w ten czas było potrzeba, jedno asekuracyi sejmowej, która się kilkiem słów tylko odprawić mogła. I tam nie chcieliśmy urazić nieprzyjaciela onego, ani się na jaki jego niewczas zgodzić, ani mu żadnego potężnego wstrętu, gdyby znowu wszystką swoją mocą do nas iść
Skrót tekstu: DyskZacCz_II
Strona: 384
Tytuł:
Dyskurs o zawziętych teraźniejszych zaciągach, skąd in Republica urosły, i o postępku sejmu 1606
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
obozu nowego poszedł, do którego niemały był przeciąg i rzeczka przeprawą; co tylko z koni, których przez dzień i noc niekarmili, (ale wszystek czas na dżdżu stali) zsiedli, aż Moskwy samej piechoty 40 chorągwi, a z osobna jezdnych kilka tysięcy, poczęło następować na tę górę Skowronkowską, naszych stamtąd chcąc spędzić. Primo impetu incautos, były tam dwa regimenty książąt Radziwiłów, trzeci P. Abrahamowicza, zastali tak, że im przyszło z góry ustępować, aż dopiero Butlerów regiment nastąpił; ten wsparł, że nazad regimenty nieprzyjacielskie poczęli ustępować, aż dopiero P. Wajer z boku, gdy już ustępowali, zastąpił, ten i poprawił
obozu nowego poszedł, do którego niemały był przeciąg i rzeczka przeprawą; co tylko z koni, których przez dzień i noc niekarmili, (ale wszystek czas na dżdżu stali) zsiedli, aż Moskwy samej piechoty 40 chorągwi, a z osobna jezdnych kilka tysięcy, poczęło następować na tę górę Skowronkowską, naszych ztamtąd chcąc spędzić. Primo impetu incautos, były tam dwa regimenty xiążąt Radziwiłów, trzeci P. Abraamowicza, zastali tak, że im przyszło z góry ustępować, aż dopiero Butlerów regiment nastąpił; ten wsparł, że nazad regimenty nieprzyjacielskie poczęli ustępować, aż dopiero P. Wajer z boku, gdy już ustępowali, zastąpił, ten i poprawił
Skrót tekstu: DiarSmolKoniec
Strona: 438
Tytuł:
Sprawy dzieł rycerskich wojska i diariusz z obozu spod Smoleńska
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1633
Data wydania (nie wcześniej niż):
1633
Data wydania (nie później niż):
1633
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
zwali Hemus, a teraz po Turecku zowie się Kapi Derbent, jakoby Bramy ciasnej drogi/ jest albowiem dosyć ostra i przykra. Miejsce to jest barzo sposobne dla zbójców/ którzy tam mają jaskinie/ i jamy tak skryte i niedostępne/ że im niemogą nigdy poradzić/ lubo posyłają często ludzi/ aby ich z tamtąd spędzić. Na wierzchu Góry jest wieś Bułgarów. Białegłowy tam są barzo swobodne w mowie/ dla gęstych gości tamtędy przejezdżających/ których nigdy nie przyjmują/ ani się z nimi bawią/ chyba kiedy mężowie w pole na robotę/ albo za trzodą pójdą/ albo że przed Turkami/ swejwoli się ich obawiając/ uciekają. Zjeżdżają z
zwáli Hemus, á teraz po Turecku zowie się Kapi Derbent, iákoby Bramy ćiásney drogi/ iest álbowiem dosyć ostra y przykra. Mieysce to iest bárzo sposobne dla zboycow/ ktorzy tám máią iáskinie/ y iámy ták skryte y niedostępne/ że im niemogą nigdy porádźić/ lubo posyłaią często ludźi/ áby ich z támtąd spędźić. Ná wierzchu Gory iest wieś Bulgarow. Białegłowy tám są bárzo swobodne w mowie/ dla gęstych gośći támtędy przeiezdżaiących/ ktorych nigdy nie przyimuią/ áni się z nimi báwią/ chybá kiedy mężowie w pole ná robotę/ álbo zá trzodą poydą/ álbo że przed Turkámi/ sweywoli się ich obáwiáiąc/ vćiekáią. Zieżdżaią z
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 246
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
fakcje i niesnaski domowe rodzić się zwykły/ aby tym sposobem w skromności człowieka pospolitego zadzierżeli/ gdy tak wiele u siebie w domu/ jako i u nawiętszych potentatów majętności widzi. Te miasta są nasławniejsze u nich/ które jako na szerzej około siebie (granice splondrowawszy) pustynie mają. I to własnym męstwem zowią/ pograniczne spędzić/ że nikt blisko ich nie śmie siedzieć/ skąd też bezpieczeństwo sobie obiecują/ nagłego najazdu bojaźni zbywszy. Gdy miasto abo się broni od nabiegu nieprzyjacielskiego/ abo też samo przeciwko komu wojnę podnosi/ nawyższy takowy urząd stanowią/ któryby mógł na garle karać/ i im darować winowajcę. Czasu pokoju/ żadnego Sędziego pospolitego
fákcye y niesnaski domowe rodźić sie zwykły/ áby tym sposobem w skromnośći człowieká pospolitego zádźierżeli/ gdy ták wiele v śiebie w domu/ iáko y v nawiętszych potentatow máiętnośći widźi. Te miástá są nasławnieysze v nich/ ktore iáko ná szerzey około śiebie (gránice splondrowawszy) pustynie máią. Y to własnym męstwem zowią/ pográniczne spędźić/ że nikt blisko ich nie śmie śiedźieć/ skąd też bespieczeństwo sobie obiecuią/ nagłego naiázdu boiáźni zbywszy. Gdy miásto ábo sie broni od nabiegu nieprzyiaćielskiego/ ábo też samo przećiwko komu woynę podnośi/ nawyższy tákowy vrząd stánowią/ ktoryby mogł ná gárle káráć/ y im dárowáć winowáycę. Czásu pokoiu/ żadnego Sędźiego pospolitego
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 140.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
tym barzo wiele drzewa na kształt krat źwierciawszy/ drabin/ osęk nagotowawszy/ o pułnocy milczkiem z obozu wyszli/ i na polne nasze szańce nastąpili/ kędy znagła okrzyk/ aby stąd obegnańcy o ich przyciągnieniu sprawili się/ uczynili/ kraty one rzucali/ naszych z wału strzałami/ kamieńmi i z proc ciskając/ spędzić usiłowali/ niczego co jedno do szturmów potrzeba było/ nie opuszczali. Wrzask on usłyszawszy Wercyngetoryks/ zarazem tedyż kazał na wsiadanie trąbić/ i z miasta się ruszył. Ale naszy/ tak jako dni przeszłych miejsca naznaczone mieli/ w szańcach stanęli/ z proc więtszych/ ciężką wagą wedle zwyczaju dobrze opatrzonych/ także drągami
tym bárzo wiele drzewá ná kształt krat źwierćiawszy/ drábin/ osęk nágotowawszy/ o pułnocy milczkiem z obozu wyszli/ y ná polne násze szańce nástąpili/ kędy znagłá okrzyk/ aby stąd obegnańcy o ich przyćiągnieniu spráwili sie/ vczynili/ kraty one rzucali/ nászych z wáłu strzáłámi/ kámieńmi y z proc ćiskáiąc/ spędźić vśiłowáli/ niczego co iedno do szturmow potrzebá było/ nie opusczáli. Wrzask on vsłyszawszy Wercyngetoryx/ zárázem tedyż kazał ná wśiadánie trąbić/ y z miásta sie ruszył. Ale naszy/ ták iáko dni przeszłych mieyscá náznáczone mieli/ w szańcách stánęli/ z proc więtszych/ ćiężką wagą wedle zwyczáiu dobrze opátrzonych/ tákże drągámi
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 205.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
w którym ani się duszy dozwolą uspokoić/ bo gdzie się tylko chce nakłonić/ tam najdzie ciernie/ tam się zakole/ tam siebie zrani. Tylko tę sztukę sobie właściwą umiał JEZUS, że będąc także w tej niewoli ciała ludzkiego/ obłożywszy się cierniem grzechowym żadnej na duszy nie znał urazy/ lubo na ciele/ chcąc spędzić grzechy/ nie było miejsca gdzieby nie był srodze pokłoty. Niewolą ten świat/ w niewoliś Duszo. A któż w niewoli w pieszczotach żyje? kto bankietuje? kto sobie jak chce przebiera w miłych uciechach? Czy wolno chodzić niewolnikowi gdzie się podoba? Czy wolno zdobić siebie odzieniem jak naświetniejszym? Czy wolno
w ktorym áni się duszy dozwolą vspokoić/ bo gdźie się tylko chce nákłonić/ tám naydźie ćiernie/ tám się zákole/ tám siebie zráni. Tylko tę sztukę sobie właśćiwą vmiał IEZVS, że będąc tákże w tey niewoli ćiała ludzkiego/ obłożywszy się ćierniem grzechowym żadney ná duszy nie znał vrázy/ lubo ná ćiele/ chcąc spędźić grzechy/ nie było mieyscá gdźieby nie był srodze pokłoty. Niewolą ten świát/ w niewoliś Duszo. A ktoż w niewoli w pieszczotách żyie? kto bánkietuie? kto sobie iák chce przebiera w miłych vćiechách? Czy wolno chodźić niewolnikowi gdźie się podoba? Czy wolno zdobić siebie odźieniem iák naświetnieyszym? Czy wolno
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 264
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
Po której to spotyczce taż IWYM pani do chorego odjechała syna z IM księdzem przeorem kartuskim Góreckim tu też przytomnym. 5. Pogłoską ludzką o wilkach ludziom szkodzących uwiedziony, polowałem, z którymi dla obszyrności kniej się łączących dojść sprawy nie mogąc, na zającach 12 w tym polu zyskanych, ostrząc zęby na pirwszych, spędzić ochotę musiałem. Tegoż dnia poczta bialska niepocieszną, przy tym i pomyślną doniosła mi wiadomość o pobitym młynarzu przez szyprów wołyńskich, mimo dóbr moich Sławatycze nazwane przechodzących, które to pobicie dłużne od moich tamtym, by dłuższym nie podlegało prowizjom, często w nieodkwitowaniu przepomnianym, wraz przez moich, jako przykładem pana w długach
Po której to spotyczce taż JWJM pani do chorego odjechała syna z JM księdzem przeorem kartuskim Góreckim tu też przytomnym. 5. Pogłoską ludzką o wilkach ludziom szkodzących uwiedziony, polowałem, z którymi dla obszyrności kniej się łączących dojść sprawy nie mogąc, na zającach 12 w tym polu zyskanych, ostrząc zęby na pirwszych, spędzić ochotę musiałem. Tegoż dnia poczta bialska niepocieszną, przy tym i pomyślną doniosła mi wiadomość o pobitym młynarzu przez szyprów wołyńskich, mimo dóbr moich Sławatycze nazwane przechodzących, które to pobicie dłużne od moich tamtym, by dłuższym nie podlegało prowizjom, często w nieodkwitowaniu przepomnianym, wraz przez moich, jako przykładem pana w długach
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 37
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak