napaść na kwatery wojska koronnego i litewskiego w lidzkim powiecie stojących, ale się nie nadało. Spotkały się wojska z sobą i ucierały formalnie, z obu stron ognia do siebie dając, tymczasem koronne i litewskie wojska nastąpiły, za ujrzeniem których, zaraz i Moskwa i Litwa republikańska uchodziła z wielką swoją klęską aż do Wilna. Spędziwszy z pola, nazajutrz batalią i szwedzi i polskie wojska szły aż do Wilna, ale jedni nocą, drudzy jak świt z Wilna aż ku Oniksztom poszli i sam książę Wiśniowiecki i Ogiński byli tamże. Uchodzili z wojskami, nasi ich pędzili, na szlakach bijąc i zabierając. Baur tedy z Onikszt poszedł ku Nitawie, Litwa
napaść na kwatery wojska koronnego i litewskiego w lidzkim powiecie stojących, ale się nie nadało. Spotkały się wojska z sobą i ucierały formalnie, z obu stron ognia do siebie dając, tymczasem koronne i litewskie wojska nastąpiły, za ujrzeniem których, zaraz i Moskwa i Litwa republikańska uchodziła z wielką swoją klęską aż do Wilna. Spędziwszy z pola, nazajutrz batalią i szwedzi i polskie wojska szły aż do Wilna, ale jedni nocą, drudzy jak świt z Wilna aż ku Oniksztom poszli i sam książę Wiśniowiecki i Ogiński byli tamże. Uchodzili z wojskami, nasi ich pędzili, na szlakach bijąc i zabierając. Baur tedy z Onikszt poszedł ku Nitawie, Litwa
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 240
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
. Kto sam nie doznał, nigdy nie da wiary temu, Jak ciężko żyć od miłej swej oddalonemu. Szczęśliwsze wolne wiatry, co cię obwiewają, I z ślicznej twarzy krople perłowe zbierają. Szczęśliwsze nieme gmachy, kędy przemieszkawasz, Szczęśliwsze i przechadzki, gdzie się widzieć dawasz. Szczęśliwszy lada pasterz, gdy o zwykłej dobie Spędziwszy trzody wolno, przypatrzy się tobie I krom zazdrości, kiedy w zwyczajną godzinę Z twojej pieszczonej ręki odbiera jużynę. Tylko odemnie czemuś tak fortuna stroni, Że czego z dusze pragnę, tego gwałtem broni. Lecz dufam, że stateczność złe szczęście przemoże. A ty mię sam pocieszysz wrychle, o mój Boże!
. Kto sam nie doznał, nigdy nie da wiary temu, Jak ciężko żyć od miłej swej oddalonemu. Szczęśliwsze wolne wiatry, co cię obwiewają, I z ślicznej twarzy krople perłowe zbierają. Szczęśliwsze nieme gmachy, kędy przemieszkawasz, Szczęśliwsze i przechadzki, gdzie się widzieć dawasz. Szczęśliwszy lada pasterz, gdy o zwykłej dobie Spędziwszy trzody wolno, przypatrzy się tobie I krom zazdrości, kiedy w zwyczajną godzinę Z twojej pieszczonej ręki odbiera jużynę. Tylko odemnie czemuś tak fortuna stroni, Że czego z dusze pragnę, tego gwałtem broni. Lecz dufam, że stateczność złe szczęście przemoże. A ty mię sam pocieszysz wrychle, o moj Boże!
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 227
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
radzi Szczęście/ któremu cię w moc dawam: by o tobie Lepiej obmyślawało/ niż ty sam o sobie. Ja to mówię/ alić też po słowiech skończonych/ Ooo Wilgotna noc dotkła się kresów w położonych Na Hesperyjskim brzegu/ trudno się już bawić: Pilno nas potrzebują/ musimy się stawić. Lsknią się zorza/ spędziwszy ciemności przeddzienne/ Porywaj ręką lece/ a jeśli odmienne Serce masz/ rady naszej/ nie wozu/ koniecznie Zażywaj póki możesz: i póki bezpiecznie Na całym placu stoisz/ i w kraj nieznajomy Nie pędzisz zle żądanych osi niewiadomy. Pousywaj radzie mej/ i pozwól mi/ proszę/ Niech ja jakom zwykł/ ziemiom
rádźi Szczęśćie/ ktoremu ćię w moc dawam: by o tobie Lepiey obmyślawáło/ niż ty sam o sobie. Ia to mowię/ álić też po słowiech skończonych/ Ooo Wilgotna noc dotkłá się kresow w położonych Ná Hesperiyskim brzegu/ trudno się iuż báwić: Pilno nas potrzebuią/ muśimy się stáwić. Lsknią się zorzá/ spędźiwszy ćiemnośći przeddźienne/ Poryway ręką lece/ á iesli odmienne Serce masz/ rády nászey/ nie wozu/ koniecznie Záżyway poki możesz: y poki bespiecznie Ná cáłym plácu stoisz/ y w kray nieznáiomy Nie pędźisz zle żądánych ośi niewiádomy. Pousyway rádźie mey/ y pozwol mi/ proszę/ Niech ia iákom zwykł/ źiemiom
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 55
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
rannego W półtora milach swego odbieżawszy, Aż do Wiśniowca z przestrachu nagłego W ucieczce jednym pędem zajechawszy, A Chmielnickim smutny nocleg odprawował I zguby swojej charamzy litował.
W tej bitwie tyłu Koniecpolski bronił Wojska, z prawego skrzydła odpierając Tłum pogan, który w lesie się zasłonił, Z zasadzki natrzeć na naszych zmierzając, Skąd go spędziwszy, chana rączo gonił Z swym ludem, jednak próżno nadspieszając, Tamże otrzymał z zdobyczy pogańskiej Z rydwanem namiot i zegarek chański.
Potem kiedy się pogoda podała, I do wojny się otworzyło pole, Wszędzie wyborna gromada stawała Pod Białocerkiew i pod Ostropole Jego żołnierstwa i gdzie go podkała Szkoda, gdy niemal pułk w marsowej szkole
rannego W półtora milach swego odbieżawszy, Aż do Wiśniowca z przestrachu nagłego W ucieczce jednym pędem zajechawszy, A Chmielnickim smutny nocleg odprawował I zguby swojej charamzy litował.
W tej bitwie tyłu Koniecpolski bronił Wojska, z prawego skrzydła odpierając Tłum pogan, który w lesie się zasłonił, Z zasadzki natrzeć na naszych zmierzając, Zkąd go spędziwszy, chana rączo gonił Z swym ludem, jednak próżno nadspieszając, Tamże otrzymał z zdobyczy pogańskiej Z rydwanem namiot i zegarek chański.
Potém kiedy się pogoda podała, I do wojny się otworzyło pole, Wszędzie wyborna gromada stawała Pod Białocerkiew i pod Ostropole Jego żołnierstwa i gdzie go podkała Szkoda, gdy niemal pułk w marsowej szkole
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 347
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
tam przedniejszych wiele Rannych/ z abitych/ co byli na czele. Tu Pan Kapitan Majdel postrzelony: I Indzieniger Pan Pudwlecz w sławiony.
Kilka i inszych/ ale nie szkodliwie Rannych zostało: a wszakże szczęśliwie/ Z pochwałą w ten czas Pan Butler się stawi: Czym i sam siebie/ i lud swój wysławił.
Spędziwszy z pola Moskiewskie przeszkody/ I w właściwe ich zagnawszy ogrody: Kiedy się tylko już brzazdzić poczęło: Wojsko zwiedzione/ w Obozie stanęło.
A czulą wszystek okrąziwszy strażą Obóz/ do dawnych się szańców odwagą: Siodłane konie po gotowiu mając: By nie zdybała ich moskwa kopając.
Kiedy już szańce nocą pokopali/ A działa
tám przednieyszych wiele Ránnych/ z ábitych/ co byli ná cżele. Tu Pan Capitan Maydel postrzelony: Y Indźieniger Pan Pudwlecz w słáwiony.
Kilka y inszych/ ále nie szkodliwie Ránnych zostáło: á wszakże szcżesliwie/ Z pochwáłą w ten cżas Pan Buthler się stáwi: Czym y sam siebie/ y lud swoy wysłáwił.
Spędziwszy z pola Moskiewskie przeszkody/ Y w własciwe ich zágnawszy ogrody: Kiedy się tylko iuż brzazdźić pocżęło: Woisko zwiedźione/ w Oboźie stánęło.
A cżulą wszystek okrąźywszy stráżą Oboz/ do dawnych się szańcow odwágą: Siodłáne konie po gotowiu máiąc: By nie zdybáła ich moskwa kopáiąc.
Kiedy iuż szańce nocą pokopáli/ A dźiáła
Skrót tekstu: ChełHWieść
Strona: D
Tytuł:
Wieść z Moskwy
Autor:
Henryk Chełchowski
Drukarnia:
Franciszek Schnellboltz
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
poematy epickie, relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
Porzućcież Chrystusa tego, Co broi tak wiele złego, A pokłońcie się Piotrowi, By was oddał Chrystusowi, Bo sama owczarnia jego Nie ma poswarku takiego. Zatem Chrystus w niej jest prawy, Bóg pokoju, Bóg łaskawy. O PROMOCJI NOWEGO MINISTRA REKSA PRZEZ MATYSA
Rokosz, panowie, rokosz! U sasów Reks nowy Spędziwszy Kruza, stolec osiada zborowy, A Matys pod nim trzyma, aby praca jego Za poruszeniem celu nie minęła swego. AUTOR O WIERSZACH SWOICH DO P.P. SASÓW
Słyszałem żeście barzo haniebnie się śmiali, Gdyście wiersze, com o was pisał, przeczytali. Puszczę pióro jak tylko skoro skoczyć może
Porzućcież Chrystusa tego, Co broi tak wiele złego, A pokłońcie się Piotrowi, By was oddał Chrystusowi, Bo sama owczarnia jego Nie ma poswarku takiego. Zatem Chrystus w niej jest prawy, Bóg pokoju, Bóg łaskawy. O PROMOCYI NOWEGO MINISTRA REKSA PRZEZ MATYSA
Rokosz, panowie, rokosz! U sasów Reks nowy Spędziwszy Kruza, stolec osiada zborowy, A Matys pod nim trzyma, aby praca jego Za poruszeniem celu nie minęła swego. AUTOR O WIERSZACH SWOICH DO P.P. SASÓW
Słyszałem żeście barzo haniebnie się śmiali, Gdyście wiersze, com o was pisał, przeczytali. Puszczę pióro jak tylko skoro skoczyć może
Skrót tekstu: DolNowKontr
Strona: 323
Tytuł:
Nowiny ponowione
Autor:
Matyjasz Doliwski
Drukarnia:
Drukarnia Bazylianów
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1641
Data wydania (nie wcześniej niż):
1641
Data wydania (nie później niż):
1641
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
o wolnościach swych poczuwania, ale owszem, z każdy miary staraliśmy się o to, jakobyśmy beli mogli zatrwożone animusze
odkryciem tych rzeczy, któremi ich mieszano, doskonale ubezpieczywszy, ojczyznę tę miłą w pożądany miłego pokoju i bezpieczeństwa port prowadzić i burzliwe, niespokojne czasów chmury, które oczy ludzkie nazbyt ćmiły, światłem prawdy spędziwszy, przy prawiech i ojczystych swobodach, przy dawnych zwyczajach R. P. uspokoić. O to tylko z miłości zwykły przeciwko miełym podanym naszym staraliśmy się, aby ta ostroga wolności i naprawa praw szła określonym od prawa pospolitego i starodawnych zwyczajów dobrze utorowanym trybem od przodków naszych, nie przywodząc na ojczyznę swą nieszczęśliwych sąsiad,
o wolnościach swych poczuwania, ale owszem, z każdy miary staraliśmy się o to, jakobyśmy beli mogli zatrwożone animusze
odkryciem tych rzeczy, któremi ich mieszano, doskonale ubezpieczywszy, ojczyznę tę miłą w pożądany miłego pokoju i bezpieczeństwa port prowadzić i burzliwe, niespokojne czasów chmury, które oczy ludzkie nazbyt ćmiły, światłem prawdy spędziwszy, przy prawiech i ojczystych swobodach, przy dawnych zwyczajach R. P. uspokoić. O to tylko z miłości zwykły przeciwko miełym podanym naszym staraliśmy się, aby ta ostroga wolności i naprawa praw szła określonym od prawa pospolitego i starodawnych zwyczajów dobrze utorowanym trybem od przodków naszych, nie przywodząc na ojczyznę swą nieszczęśliwych sąsiad,
Skrót tekstu: AktaPozn_I_1
Strona: 354
Tytuł:
Akta sejmikowe województw poznańskiego i kaliskiego tom I
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
akta sejmikowe
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1616
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1616
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Włodzimierz Dworzaczek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1957
do różnych panów, aby za fraszki nabrał co dobrego.
Języcy tatarscy twierdzą, że na Budziaku gotuje się dwadzieścia tysięcy ordy zaharę do Kamieńca odprowadzić.
Z Bystrzycy od komendanta tamecznego w sobotę odebrał imp. krakowski wiadomość, że książę saski miał walną potrzebę z Turkami nie daleko Temeswaru i cum magna strage trzy razy z pola spędziwszy nieprzyjaciela, czwarty raz na głowę miał profligasse. Sam cesarz turecki, praesens w tej okazji, miał ujść do Temeswaru. Daj Boże, tej pociesznej nowiny konfirmacyją.
Komisyja hibernowa barzo oporem idzie, absolute nie masz nic pieniędzy.
Imp. podskarbi w. kor. stanął i z jejmcią onegdaj we Lwowie. Imp.
do różnych panów, aby za fraszki nabrał co dobrego.
Języcy tatarscy twierdzą, że na Budziaku gotuje się dwadzieścia tysięcy ordy zaharę do Kamieńca odprowadzić.
Z Bystrzycy od komendanta tamecznego w sobotę odebrał jmp. krakowski wiadomość, że książę saski miał walną potrzebę z Turkami nie daleko Temeswaru i cum magna strage trzy razy z pola spędziwszy nieprzyjaciela, czwarty raz na głowę miał profligasse. Sam cesarz turecki, praesens w tej okazyjej, miał ujść do Temeswaru. Daj Boże, tej pociesznej nowiny konfirmacyją.
Komisyja hibernowa barzo oporem idzie, absolute nie masz nic pieniędzy.
Jmp. podskarbi w. kor. stanął i z jejmcią onegdaj we Lwowie. Jmp.
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 387
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
że Nierozum ani Experiencja nasz ale Ręka Boska daje nad Nieprzyjacielem i przynosi zwycięstwa. Wzięlismy Chłostę we Czwartek żałujmy za grzech i upokorzmy się Bogu wpiątek Aznowu Bóg nas podniesie i da się zemścic w Sobotę sPsalmistą wierząc że kogo dziś zafrasuje to jutro go umiłuje.
Pasza sylistryiski tedy Victo Triumfator zwycięzywszy zawolą Boską Naszych i spędziwszy z Pola Pozbierał z pobojowiska owe Porzucane kopije kotły Bębny Chorągwi wiele i Więźniów, posłał to pod budy seraskierowi Opowiedając ze zniósł Wojsko Polskie wszystko, Posłał potym i Głowę Wojewody Malborskiego Denhofa twierdząc zapewne że to jest Głowa królewska ze by ją Cesarzowi zaraz odsyłano i submittując się ze intreduo tak będzie i Wojsku Niemieckiemu gdyż są
że Nierozum ani Experyentia nasz ale Ręka Boska daie nad Nieprzyiacielem y przynosi zwycięstwa. Wzięlismy Chłostę we Czwartek załuymy za grzech y upokorzmy się Bogu wpiątek Aznowu Bog nas podniesie y da się zemscic w Sobotę zPsalmistą wierząc że kogo dzis zafrasuie to iutro go umiłuie.
Pasza sylistryiski tedy Victo Triumphator zwycięzywszy zawolą Boską Naszych y zpędziwszy z Pola Pozbierał z poboiowiska owe Porzucane kopiie kotły Bębny Chorągwi wiele y Więzniow, posłał to pod budy seraskierowi Opowiedaiąc ze zniosł Woysko Polskie wszystko, Posłał potym y Głowę Woiewody Malborskiego Denhoffa twierdząc zapewne że to iest Głowa krolewska ze by ią Cesarzowi zaraz odsyłano y submittuiąc się ze intreduo tak będzie y Woysku Niemieckiemu gdyz są
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 265
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
/ że to wszytko nic nie pomogło: pobiegł tedy przed szyki ich sług/ którzy się jeszcze byli nie ruszyli/ i stali wsprawie; począł ich napominać/ aby poprawili sromoty Panów swoich/ i potkali się z Nieprzyjacielem. Sprawiły tak siła słowa Pańskie w ich sercu/ że się mocno uderzyli o Nieprzyjaciela/ i spędziwszy go z pola/ sami odnieśli sławę wygranej tego dnia potrzeby. Sołtan tedy/ na zawdzięczenie tak znacznej przysługi/ jako szafarz wszytkich honorów/ dał pierwsze miejsce sługom przed Pany/ i od tego czasu zostawał zawsze ten nowy Pułk Spahów w liczbie wojsk Tureckich. Rozdział VI.
Zażywają Spahowie do boju szable i Lance, którą
/ że to wszytko nic nie pomogło: pobiegł tedy przed szyki ich sług/ ktorzy się ieszcze byli nie ruszyli/ y stáli wspráwie; począł ich napomináć/ áby popráwili sromoty Pánow swoich/ y potkáli się z Nieprzyiaćielem. Spráwiły ták śiłá słowá Páńskie w ich sercu/ że się mocno vderzyli o Nieprzyiaćielá/ y spędźiwszy go z polá/ sámi odnieśli sławę wygraney tego dniá potrzeby. Sołtan tedy/ ná záwdźięczenie ták znaczney przysługi/ iáko száfarz wszytkich honorow/ dał pierwsze mieysce sługom przed Pány/ y od tego czásu zostawał záwsze ten nowy Pułk Spáhow w liczbie woysk Tureckich. Rozdźiał VI.
Záżywáią Spáhowie do boiu száble y Lance, ktorą
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 219
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678