cielsku obroku, będziesz świecił cudniej: Swoje dobre uczynki, nie roboty pczele, Ludziom w swym domu, Bogu zawiesisz w kościele. Jałmużna, post, modlitwa i wszelakie cnoty — To świece, lampy, to są niebu miłe knoty. Więc że jedna kropelka całą świecę gasi, Strzeż się grzechu i złemu zabiegaj od spasi. 106 (P). DO KOŁACZYC PO WĄSY
I to się do mojego może przydać rymu. Szlachcic polski, bez wąsów powróciwszy z Rzymu, Które tam kwoli włoskiej goli z gęby modzie, Wielce się w Proszowicach mej dziwuje brodzie. Znak to, rzekę, żem już dziad, że już nie odmłodnę.
cielsku obroku, będziesz świecił cudniej: Swoje dobre uczynki, nie roboty pczele, Ludziom w swym domu, Bogu zawiesisz w kościele. Jałmużna, post, modlitwa i wszelakie cnoty — To świece, lampy, to są niebu miłe knoty. Więc że jedna kropelka całą świecę gasi, Strzeż się grzechu i złemu zabiegaj od spasi. 106 (P). DO KOŁACZYC PO WĄSY
I to się do mojego może przydać rymu. Szlachcic polski, bez wąsów powróciwszy z Rzymu, Które tam kwoli włoskiej goli z gęby modzie, Wielce się w Proszowicach mej dziwuje brodzie. Znak to, rzekę, żem już dziad, że już nie odmłodnę.
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 53
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nogami/ a nie nogi za głową/ rząd tam płochy być musi. Byśmy zaraz Zyzaniego kąkol/ z naszą od Ojców naszych zostawioną nam Pszenicą puścili byli na Ewanielską wagę/ i zważony świniam w żyr byli podali: nie zagrzałby był u nas miejsca i Filalet: bo byśmy i tego młoto na też spaś byli puścili. Prze nie czułość naszę w sprawach Boskich/ złym złe w nas jest pokarane. Zaczym ni na kogo inszego/ tylko na samych nas narzekać mamy: którym dał Pan Bóg i oczy/ widzieć/ i uszy/ słyszeć/ my jednak samochotnie i ucha zatkawszy/ i oczy zamrużywszy/ ślepym i głuchym wodzom
nogámi/ á nie nogi zá głową/ rząd tám płochy bydź muśi. Bysmy záraz Zyzániego kąkol/ z nászą od Oycow nászych zostáwioną nam Pszenicą puśćili byli ná Ewányelską wagę/ y zważony świniam w żyr byli podáli: nie zágrzałby był v nas mieyscá y Philálet: bo bysmy y tego młoto ná też spaś byli puśćili. Prze nie czułość nászę w spráwách Boskich/ złym złe w nas iest pokaráne. Záczym ni ná kogo inszego/ tylko ná sámych nas nárzekáć mamy: ktorym dał Pan Bog y oczy/ widźieć/ y vszy/ słyszeć/ my iednák sámochotnie y vchá zátkawszy/ y ocży zámrużywszy/ ślepym y głuchym wodzom
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 47
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
masz na świecie nic takiego, co by Trwać miało: same śmierci tylko a choroby. Wszytko do swego końca skrytym wrogiem jedzie: Cieszysz się — ogień składasz na wodzie, na ledzie. Ledwo twoja płomieniem pocznie gorzeć kłoda, Aż swym ze światłem gaśnie, aż na spodku woda Łez rzewliwych. Smutek ci zabiega od spasi, Smutek niespodziewany twoje światło gasi. Budujesz co na tymże ledzie nieroztropnie — Śliźnie się albo tonie, skoro lód roztopnie. Inszego, wywróć głową wszytek świat do szczętu, Rzeczom śmiertelnym nie ma ziemia fundamentu,
Choć się coś zda na pozór; i pomyślić szkoda: Wszędy lód, wszędy śmierć ma przystęp i przygoda
masz na świecie nic takiego, co by Trwać miało: same śmierci tylko a choroby. Wszytko do swego końca skrytym wrogiem jedzie: Cieszysz się — ogień składasz na wodzie, na ledzie. Ledwo twoja płomieniem pocznie gorzeć kłoda, Aż swym ze światłem gaśnie, aż na spodku woda Łez rzewliwych. Smutek ci zabiega od spasi, Smutek niespodziewany twoje światło gasi. Budujesz co na tymże ledzie nieroztropnie — Śliźnie się albo tonie, skoro lód roztopnie. Inszego, wywróć głową wszytek świat do szczętu, Rzeczom śmiertelnym nie ma ziemia fundamentu,
Choć się coś zda na pozór; i pomyślić szkoda: Wszędy lód, wszędy śmierć ma przystęp i przygoda
Skrót tekstu: PotNabKuk_I
Strona: 530
Tytuł:
Pieśni nabożne ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
żeby grzbietem kościół zdobić, Na koniec trzeba w ziemię co do zakopania w (Długo by nań o głodzie czekać zmartwychwstania); Małe, które osiewał antecesor, pole. Pienia szlachcica gorzej, niźli oset kole, Z kościoła wyklinając i świece nań gasi. A czemuż z młodu wołom nie szedł sam do spasi? Te mu było i z cnoty, i z nauki pasać Podobniej niżeli się na kapłaństwo kasać. Kolże już, miły oście, aż, coć Pan obieca, Pójdziesz z równymi sobie chwastami do pieca. 405. NA TOŻ PIĄTY RAZ
I żołnierz, póki młody, niczym się nie trwoży, Lepiej
żeby grzbietem kościół zdobić, Na koniec trzeba w ziemię co do zakopania w (Długo by nań o głodzie czekać zmartwychwstania); Małe, które osiewał antecesor, pole. Pienia szlachcica gorzej, niźli oset kole, Z kościoła wyklinając i świece nań gasi. A czemuż z młodu wołom nie szedł sam do spasi? Te mu było i z cnoty, i z nauki pasać Podobniej niżeli się na kapłaństwo kasać. Kolże już, miły oście, aż, coć Pan obieca, Pójdziesz z równymi sobie chwastami do pieca. 405. NA TOŻ PIĄTY RAZ
I żołnierz, póki młody, niczym się nie trwoży, Lepiej
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 241
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, nic nie widać prócz pogorzelisko. Gospodarze jedni się przy prywatnych grzeją Kominach, nie wiem, jaką bezpiecząc nadzieją; Drudzy, gdzie tylko płomień wojenny wybuchnie, Kupując wsi, stawiają nowe sobie kuchnie, Żeby piekli pieczenie, zastawiali garki, Gdzie głównie i ojczyste kurzą się ogarki, Choć orda na każdy rok zabiega od spasi I niewczesne krwią naszą gospodarstwo gasi. Gdzież on rząd? ona rada? I mali, i wielcy, W miłości ku ojczyźnie wszyscy pogorzelcy, Wszyscy umarłą wolność grzebiemy w popiele. Chce kto wiedzieć przyczynę? Gospodarzów wiele. Jeszcze tych więcej, którym o wojnie się nie śni: Żołnierz głód mrze, ci żyją
, nic nie widać prócz pogorzelisko. Gospodarze jedni się przy prywatnych grzeją Kominach, nie wiem, jaką bezpiecząc nadzieją; Drudzy, gdzie tylko płomień wojenny wybuchnie, Kupując wsi, stawiają nowe sobie kuchnie, Żeby piekli pieczenie, zastawiali garki, Gdzie głownie i ojczyste kurzą się ogarki, Choć orda na każdy rok zabiega od spasi I niewczesne krwią naszą gospodarstwo gasi. Gdzież on rząd? ona rada? I mali, i wielcy, W miłości ku ojczyźnie wszyscy pogorzelcy, Wszyscy umarłą wolność grzebiemy w popiele. Chce kto wiedzieć przyczynę? Gospodarzów wiele. Jeszcze tych więcej, którym o wojnie się nie śni: Żołnierz głód mrze, ci żyją
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 309
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Naso. 100 Centuria Decina octaua. PROVERBIORVM POLONICORVM CENTVRIA DECIMA OCTAVA.
ZLe nabyte/ nie bywa dobrze pożyte. Malè parta, malè dilabuntur. Złe położenie/ dobrego psuje. Occasio facit furem. Żadna biesiada nie może być bez błazna. Etiam in lautissimo conuiuio reperiuntur, qui minus lautè tractantur. Zaskoczomu mu od spasi. Zdybiem się u soli. Ze złego targu/ z uszyma do domu. Z pustej stodoły/ albo sowa/ albo Diabeł wyleci. Zbierajcie sieci/ bo już ptacy nie lecą. Zona a śmierć/ przeznaczone rzeczy od Boga. Znać ptaka po pierzu. E plumis dignoscitur ales. Plutarchus. 10
Znać ptaka po
. Naso. 100 Centuria Decina octaua. PROVERBIORVM POLONICORVM CENTVRIA DECIMA OCTAVA.
ZLe nábyte/ nie bywa dobrze pożyte. Malè parta, malè dilabuntur. Złe położenie/ dobrego psuie. Occasio facit furem. Zadna bieśiádá nie może być bez błazná. Etiam in lautissimo conuiuio reperiuntur, qui minus lautè tractantur. Záskocżomu mu od spáśi. Zdybiem się v soli. Ze złego tárgu/ z vszymá do domu. Z pustey stodoły/ álbo sowá/ álbo Diabeł wyleći. Zbierayćie śieći/ bo iuż ptacy nie lecą. Zoná á śmierć/ przeznácżone rzecży od Bogá. Znáć ptaka po pierzu. E plumis dignoscitur ales. Plutarchus. 10
Znáć ptaká po
Skrót tekstu: RysProv
Strona: K3
Tytuł:
Proverbium polonicorum
Autor:
Salomon Rysiński
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
kryte prowadzą szałasze. Znowu mrok padł, znowu noc niski świat odziewa, Znowu się Osman z jadu puka i omdlewa, Jakoby mu kto serce na kawałki krajał; Dzień swego narodzenia klął, bluźnił i łajał. Mścić się chce i nie pierwej tę chęć w sobie zgasi, Aż albo umrze, albo nam zajdzie od spasi. My tu Turków, a orda z tamtę stronę wody Łupi naszych, rabując z żywnością podwody, Kiedy albo od Brahy, albo z strony tamtej Prowadzą do obozów polskich prowianty. I dziś przyszła wiadomość do hetmanów świeża, Że orda z Dniestrowego wypadszy pobrzeża, Kilka wozów zająwszy z końmi i z czeladzią, Pod tureckie
kryte prowadzą szałasze. Znowu mrok padł, znowu noc niski świat odziewa, Znowu się Osman z jadu puka i omdlewa, Jakoby mu kto serce na kawałki krajał; Dzień swego narodzenia klął, bluźnił i łajał. Mścić się chce i nie pierwej tę chęć w sobie zgasi, Aż albo umrze, albo nam zajdzie od spasi. My tu Turków, a orda z tamtę stronę wody Łupi naszych, rabując z żywnością podwody, Kiedy albo od Brahy, albo z strony tamtéj Prowadzą do obozów polskich prowianty. I dziś przyszła wiadomość do hetmanów świeża, Że orda z Dniestrowego wypadszy pobrzeża, Kilka wozów zająwszy z końmi i z czeladzią, Pod tureckie
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 166
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
tą kto gardzi I za płochym afektu swojego impetem Kość rzuci, nie masz dziwu, że przypłaca grzbietem. Tak Laszy głową nad nas mieli Chodkiewicza; Niechże nas to przynajmniej naszym złem wyćwicza; Obaczym, co też będą umieli tam młodzi, Jeżeli się początek kiedy z końcem zgodzi? Kozakom by wprzód trzeba zastąpić od spasi. Także nas na każdą noc ta smoła hałasi, I nigdy nie zemszczona; a tej przeszłej nocy, Jako słyszę, już i most mieli w swojej mocy. Byśmy jedno do nieba wytrzeszczając oczy Nie padli przez kretówkę, którą ten gad toczy; Przeto albo wał sypać i gęste reduty, Albo w polu nocną
tą kto gardzi I za płochym afektu swojego impetem Kość rzuci, nie masz dziwu, że przypłaca grzbietem. Tak Laszy głową nad nas mieli Chodkiewicza; Niechże nas to przynajmniej naszym złem wyćwicza; Obaczym, co też będą umieli tam młodzi, Jeżeli się początek kiedy z końcem zgodzi? Kozakom by wprzód trzeba zastąpić od spasi. Także nas na każdą noc ta smoła hałasi, I nigdy nie zemszczona; a tej przeszłej nocy, Jako słyszę, już i most mieli w swojej mocy. Byśmy jedno do nieba wytrzeszczając oczy Nie padli przez kretówkę, którą ten gad toczy; Przeto albo wał sypać i gęste reduty, Albo w polu nocną
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 260
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
Przyszli, jakby już mieli wygraną za pasem; O haraczu nie wspomnią, o dani ni dudu, I bać się, że przyjdziemy do takiego cudu, Ze psi, niegodni kości u nóg moich głodać, Będą nam śmieć pokoju kondycyje podać? Ale skoro Kamieniec będą trzymać nasi, Odtoczę im od czopa, zastąpię od spasi!” Poświadczył z niesłychanym janczaraga gustem I przysiągł na swą głowę, że to miasto pustem Zastanie, i już prosi, żeby to miał fantem Łaski pańskiej, zostawszy na nim komendantem. Na wierze się życzliwej pewnie nie zawiedzie; Polacy też, gdy w tyle będą mieć i w przedzie Nieprzyjaciół, wżdy wiatrem nie będą
Przyszli, jakby już mieli wygraną za pasem; O haraczu nie wspomnią, o dani ni dudu, I bać się, że przyjdziemy do takiego cudu, Ze psi, niegodni kości u nóg moich głodać, Będą nam śmieć pokoju kondycyje podać? Ale skoro Kamieniec będą trzymać nasi, Odtoczę im od czopa, zastąpię od spasi!” Poświadczył z niesłychanym janczaraga gustem I przysiągł na swą głowę, że to miasto pustem Zastanie, i już prosi, żeby to miał fantem Łaski pańskiej, zostawszy na nim komendantem. Na wierze się życzliwej pewnie nie zawiedzie; Polacy też, gdy w tyle będą mieć i w przedzie Nieprzyjaciół, wżdy wiatrem nie będą
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 285
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
postawić Na tamtej Dniestru stronie i o tym znać dadzą, Że się naszy ruszają, że się już prowadzą. Łacno starzec uwierzy, że na wierzbie gruszka, Co mu z oczu nie pancerz, lecz patrzy poduszka; Choćby też co i myślał, widzi, że zeń nasi Mają rozumu, że mu zachodzą od spasi. Toż ich prosi do siebie, wesoły na cerze. Da im jeden egzemplarz tych pakt, drugi bierze. Tam mu Suliszowskiego wybornych słów tonem Zalecą, żeby jego raczył być patronem; Żeby w nim pierwszy dowód łaski i swej chęci Wyświadczył, przez co wszytkich Polaków przynęci, I w drodze, i na miejscu
postawić Na tamtej Dniestru stronie i o tym znać dadzą, Że się naszy ruszają, że się już prowadzą. Łacno starzec uwierzy, że na wierzbie gruszka, Co mu z oczu nie pancerz, lecz patrzy poduszka; Choćby też co i myślał, widzi, że zeń nasi Mają rozumu, że mu zachodzą od spasi. Toż ich prosi do siebie, wesoły na cerze. Da im jeden egzemplarz tych pakt, drugi bierze. Tam mu Suliszowskiego wybornych słów tonem Zalecą, żeby jego raczył być patronem; Żeby w nim pierwszy dowód łaski i swej chęci Wyświadczył, przez co wszytkich Polaków przynęci, I w drodze, i na miejscu
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 329
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924