czym pisząc, często zapłakałem rzewnie, Ale ty, czytając, pomożesz mi pewnie. ŻAL DRUGI
O, kiedyż by bez grzechu w naszej było mocy Żal śmiercią uspokoić, tak jako snem w nocy! Niejeden by się pewnie, frasunkiem zemdlony, Zaraz odważył skończyć żywot uprzykrzony, Do grobu się na długie położywszy spanie,
Póki trąba nie zagrzmi w ostatnie świtanie. Lecz że każdemu z nieba naznaczona miara I śmierć nakręconego pilnuje zegara, Żyć trzeba, w oschle żalem ciężki oddech płuca Ciągnąc, kiedy się serce jako w ogniu rzuca, I w niezmiernej żałości ten kaganiec żywy Poddymać przelewając łez miasto oliwy, Dokąd się w wągiel albo w
czym pisząc, często zapłakałem rzewnie, Ale ty, czytając, pomożesz mi pewnie. ŻAL DRUGI
O, kiedyż by bez grzechu w naszej było mocy Żal śmiercią uspokoić, tak jako snem w nocy! Niejeden by się pewnie, frasunkiem zemdlony, Zaraz odważył skończyć żywot uprzykrzony, Do grobu się na długie położywszy spanie,
Póki trąba nie zagrzmi w ostatnie świtanie. Lecz że każdemu z nieba naznaczona miara I śmierć nakręconego pilnuje zegara, Żyć trzeba, w oschle żalem ciężki oddech płuca Ciągnąc, kiedy się serce jako w ogniu rzuca, I w niezmiernej żałości ten kaganiec żywy Poddymać przelewając łez miasto oliwy, Dokąd się w wągiel albo w
Skrót tekstu: MorszSŻaleBar_II
Strona: 109
Tytuł:
Smutne żale...
Autor:
Stanisław Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
, Kto by-ć chciał służyć i wiernie miłować. NA SEN
Sen z śmiercią, brat z siostrą, Wiodą zwadę ostrą: Ta wegnała Zosię w ciemne kraje, ten mi ją na noc w myśli daje. Słońce zazdrościwe, Czemu mię budzisz I żałościwe Myśli krótką pociechą łudzisz? Ranne twe wstanie Smaczne mi rwie spanie.
Chciałem ją ułapić I mile obłapić, Lecz konterfekt, który-m miał za żywy, Nie był, tylko dym i cień prawdziwy.
Krótko tej pociechy, I widzę prawie, Że me uciechy Przez sen tylko są, a na jawie Za cieniem słońca Nie masz bólu końca.
Dokądże umykasz I z oczu mych znikasz
, Kto by-ć chciał służyć i wiernie miłować. NA SEN
Sen z śmiercią, brat z siostrą, Wiodą zwadę ostrą: Ta wegnała Zosię w ciemne kraje, ten mi ją na noc w myśli daje. Słońce zazdrościwe, Czemu mię budzisz I żałościwe Myśli krótką pociechą łudzisz? Ranne twe wstanie Smaczne mi rwie spanie.
Chciałem ją ułapić I mile obłapić, Lecz konterfekt, który-m miał za żywy, Nie był, tylko dym i cień prawdziwy.
Krótko tej pociechy, I widzę prawie, Że me uciechy Przez sen tylko są, a na jawie Za cieniem słońca Nie masz bólu końca.
Dokądże umykasz I z oczu mych znikasz
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 280
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
tej pociechy, I widzę prawie, Że me uciechy Przez sen tylko są, a na jawie Za cieniem słońca Nie masz bólu końca.
Dokądże umykasz I z oczu mych znikasz? Przynamniej choć tą zmyślną twarzą Uśmierz żale, co się we mnie żarzą! Postój, me kochanie, Albo mię z sobą Weź, albo spanie Osłódź wdzięczną swoją osobą! Zawieram oczy, Czekać cię ochoczy. CZUJNOŚĆ
Niechaj ci poduszka w tę noc nie smakuje, We łzach i wzdychaniu nie śpi, kto miłuje: Żołnierz sławę traci, Gnuśniejąc w pokoju, Noc najlepiej płaci W Kupidowym boju; W cieniu się ukryją Utarczki miłości, Same gwiazdy biją Pobudkę lubości.
tej pociechy, I widzę prawie, Że me uciechy Przez sen tylko są, a na jawie Za cieniem słońca Nie masz bólu końca.
Dokądże umykasz I z oczu mych znikasz? Przynamniej choć tą zmyślną twarzą Uśmierz żale, co się we mnie żarzą! Postój, me kochanie, Albo mię z sobą Weź, albo spanie Osłódź wdzięczną swoją osobą! Zawieram oczy, Czekać cię ochoczy. CZUJNOŚĆ
Niechaj ci poduszka w tę noc nie smakuje, We łzach i wzdychaniu nie śpi, kto miłuje: Żołnierz sławę traci, Gnuśniejąc w pokoju, Noc najlepiej płaci W Kupidowym boju; W cieniu się ukryją Utarczki miłości, Same gwiazdy biją Pobudkę lubości.
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 281
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
tymże krew wnątrze sztypowała. Język suchy/ pragnienie/ pełno czerwoności/ Ślina im słodka/ w słodkich potrawach gorzkości. Znak obfitującej Kolery. Kogo bolewa często prawa z trudu ręka/ Kogo trapi w języku upragnionym męka. Komu język zostrzały w uszach czuje brzmienie/ I z womitów humorów częste poruszenie/ Komu przerywa czujność spanie pożądane/ Stolec tłusty/ i w natrze bólem uwarzone/ Komu a petyt słaby/ i gęściejsze cknienie/ Subtelny/ mocny/ prędki puls/ serca gryzienie. Suchość w członkach/ i ślina gorzka/ a w płomieniu Sen przyczęstszy ten o gnia zrównał przyrodzeniu.
Znaki obfitującej flegmy. Flegmatyk/ usta czuje nie smaczne/
tymże krew wnątrze sztypowáłá. Ięzyk suchy/ prágnienie/ pełno czerwonośći/ Sliná im słodka/ w słodkich potráwách gorzkośći. Znák obfituiącey Kolery. Kogo bolewa często práwa z trudu ręká/ Kogo trapi w ięzyku vprágnionym męká. Komu iężyk zostrzáły w vszách czuie brzmienie/ Y z womitow humorow częste poruszenie/ Komu przerywa czuyność spánie pożądáne/ Stolec tłusty/ y w nátrze bolem vwárzone/ Komu á petyt słáby/ y gęśćieysze cknienie/ Subtelny/ mocny/ prędki puls/ sercá gryźienie. Suchość w członkách/ y śliná gorzka/ á w płomieniu Sen przyczęstszy ten o gniá zrownał przyrodzeniu.
Znáki obfituiącey flegmy. Flegmátyk/ vstá czuie nie smáczne/
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: E2
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
będzie dobra krew z tego z czego być powinna. Bo ci żarłocy i kuslowscy/ którzy nie dopusczą wytchnąć żołądkowi/ na wiozą złych humorów/ które kościelną barwę za sobą pociągają/ a potym i żołądek zepsują/ i wątrobę. 3.. Często uczeni mają w uściech Hippokratesa mówiącego: Praca/ Potrawy/ Napój/ Spanie/ wszystko miarą. Naprzód wspommina pracą/ która ma uprzedzać jedzenie dla siłu przyczyn: Abowiem wzbudza ciepło/ zbytki trawi i wypędza/ co pomocno jest żołądkowi. Jako głupiby czynił/ któryby do ognia przystawił wodę/ a gdyby ta poczęła w się brać ciepło i ogień przylano zimną wodą/ znowu by musiała schłodnąć
będzie dobra krew z tego z cżego bydz powinná. Bo ći żárłocy y kuslowscy/ ktorzy nie dopuscżą wytchnąć żołądkowi/ ná wiozą złych humorow/ ktore kośćielną bárwę zá sobą poćiągáią/ á potym y żołądek zepsuią/ y wątrobę. 3.. Często vcżeni máią w vśćiech Hippokratesá mowiącego: Praca/ Potráwy/ Napoy/ Spánie/ wszystko miárą. Naprzod wspommina pracą/ ktora ma vprzedzać iedzenie dla śiłu przycżyn: Abowiem wzbudza ćiepło/ zbytki trawi y wypędza/ co pomocno iest żołądkowi. Iáko głupiby cżynił/ ktoryby do ogniá przystáwił wodę/ á gdyby tá pocżęłá w śię bráć ćiepło y ogień przylano źimną wodą/ znowu by muśiáłá schłodnąć
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: G
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
obaczyła Boginią nadobną/ Urodą/ i wszystkimi broniami ozdobną: Westchnęła/ aż ziewnieni panny doleciało: Blada twarz/ chudość wszystko osięgnęła ciało. Gdziekolwiek jedno pojźrzy/ nigdziej prosto/ zęby Sprochniałą rdzą zbutwiałe/ wyglądają z gęby. Piersi żołcią zielone/ język napojony Trucizną/ śmiechu nie masz/ jedno poruszony Cudzym jakim nieszczęściem: spania nie zażywa/ Czujnymi bo budzona frasunkami bywa. Ale widzi/ z niesmakiem swym/ i utrapieniem/ Pomyślne sprawy ludzkie/ z dobrym powodzeniem. Przyganę każdemu/ i sama sobie dawa: I sama się nagrodą swojej złości stawa. D Atoli Trytonia/ choć się nią brzydzieła/ Tak jednak do niej rzecz swą krótko obrócieła
obaczyłá Boginią nadobną/ Vrodą/ y wszystkimi broniámi ozdobną: Westchnęłá/ áż ziewnieni pánny dolećiáło: Bláda twarz/ chudość wszystko ośięgnęłá ćiáło. Gdźiekolwiek iedno poyźrzy/ nigdźiey prosto/ zęby Sprochniáłą rdzą zbutwiáłe/ wyglądáią z gęby. Pierśi żołćią źielone/ ięzyk nápoiony Trućizną/ śmiechu nie mász/ iedno poruszony Cudzym iákim nieszczęśćiem: spánia nie zażywa/ Czuynymi bo budzona frásunkámi bywa. Ale widźi/ z niesmákiem swym/ y vtrapieniem/ Pomyślne spráwy ludzkie/ z dobrym powodzeniem. Przygánę káżdemu/ y sámá sobie dawa: Y samá się nagrodą swoiey złośći sstawa. D Atoli Trytonia/ choć się nią brzydźiełá/ Tak iednák do niey rzecz swą krotko obroćiełá
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 96
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
drugi począł narzekać mówiąc: Cy ja niejestem twoim Synem jako i pierwszy. Ales się niesprawił jako pierwszy/ rzekł Ociec: Trzeci począł płakać i narzekać/ mówiąc: Ach Ojcze/ ach Ojcze/ noc mię nadeszła/ ale mu Ociec odpowiedział: co na ciebie przynależało jako na Syna/ tegoś przez długie Spanie twoje aż do Wieczora żaniedbał. und Parabeln. XXII. Podobieństwo. Jako każdy Człowiek trzech ma którzy mu nasługują.
Jako prędko się Człowiek na Świat narodził/ dostanie zaraz trzech Posługaczów/ którzy ustawicznie koło niego są. Jeden jest biały Anioł/ do tego mówił Bóg Ociec: Służ mu a piłnuj go/ aby się
drugi począł nárzekáć mowiąc: Cy ia nieiestem twoym Synem iáko y pierwszy. Ales się niesprawił iáko pierwszy/ rzekł Ociec: Trzeci począł płákáć y narzekáć/ mowiąc: Ach Oycże/ ách Oycże/ noc mię nádeszłá/ ale mu Ociec odpowiedźiał: co ná ciebie przynależáło iáko na Syná/ tegoś przez długie Spánie twoie áż do Wieczorá żaniedbał. und Parabeln. XXII. Podobienstwo. Iáko káżdy Człowiek trzech ma ktorzy mu nasługuią.
Iáko prętko się Człowiek ná Swiát národźił/ dostanie záraz trzech Posługaczow/ ktorzy ustawicznie koło niego są. Ieden iest biały Anioł/ do tego mowił Bog Ociec: Służ mu á piłnuy go/ aby się
Skrót tekstu: MalczInstGleich
Strona: 39
Tytuł:
Nova et methodica institutio [...] Gleichnus
Autor:
Stanisław Jan Malczowski
Drukarnia:
G.M. Nöller
Miejsce wydania:
Ryga
Region:
Inflanty
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
pisać.
Informacja daremna, kiedy rozumu niemasz.
Jako cię mogę, choć i przez nogę.
Niech Pan Bóg radzi, o swej czeladzi.
Gospodarz Każdy wswym domu Pan
Błogo temu kto swój własny dom ma. Póki komu szczęście płuży, Przyjaciół mu wiele służy, Szczęście ustało, Przyjaciół mało
Temu się chce długiego Spania Co o urząd niema starania.
Wątpienie droga do mądrości.
Idąc do wójta, oba się bojta.
Chocia wtym żywocie wnędzach opływamy Przecie się lepszego wniebie Spodziewamy.
Lepsze wojsko jeleniów pod lwem Hetmanem Niż lwów pod jeleniem.
Kto włeb nie bierał, na wojnę mu się chce.
Kto nie skosztował złego
pisać.
Informacya daremna, kiedy rozumu niemasz.
Jako ćię mogę, choć y przez nogę.
Niech Pan Bog radźi, o swey czeladźi.
Gospodarz Każdy wswym domu Pan
Błogo temu kto swoy własny dom ma. Poki komu szczęśćie płuży, Przyjacioł mu wiele służy, Szczęśćie ustało, Przyjacioł mało
Temu śię chce długiego Spania Co o urząd niema starania.
Wątpienie droga do mądrośći.
Idąc do woyta, oba śię boyta.
Choćia wtym żywoćie wnędzach opływamy Przecie śię lepszego wniebie Spodziewamy.
Lepsze woysko jeleniow pod lwem Hetmanem Niż lwow pod jeleniem.
Kto włeb nie bierał, na woynę mu śię chce.
Kto nie skosztował złego
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 48
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
.
FIZIOGNOMÓW i CHIROMANOISTÓW censuruie Iuvenalis w Satyrze VI, mówiąc: Praebebit vati Frontemque manumque.
FORMUIĄ też CONIECTURAS PROGNOSIJKI ze SNU. Somnus jest spanie same zmysłów związanie dla odpoczynku, Somnium zaś jest we śnie różnych scen, akcyj, obrażów widzenie, SNY trojakie bywają: Boskie, Naturalne, diabelskie Boskie są od BOGA w Spaniu dane, jakich jest wiele w Piśmie Świętym: Abimelech od grzechu przez SEN odwiedziony Genesis 20. SNY Józefa Patriarchy, o Snopku swoim, któremu snopki Braterskie kłaniały się, także Słońce i Miesiąc adorowały go: Faraonowi woły tłuste i chude, o ASTROLOGII
wysniły siedm lat zyżnych, siedm lat głodnych: Salamonówi Mądrość przez SEN
.
FIZIOGNOMOW y CHIROMANOISTOW censuruie Iuvenalis w Satyrze VI, mowiąc: Praebebit vati Frontemque manumque.
FORMUIĄ też CONIECTURAS PROGNOSIYKI ze SNU. Somnus iest spanie same zmysłow związanie dla odpoczynku, Somnium záś iest we snie rożnych scen, akcyi, obrażow widzenie, SNY troiakie bywaią: Boskie, Naturalne, diabelskie Boskie są od BOGA w Spaniu dane, iakich iest wiele w Piśmie Swiętym: Abimelech od grzechu przez SEN odwiedziony Genesis 20. SNY Iozefa Patryarchy, o Snopku swoim, ktoremu snopki Braterskie kłaniały się, także Słońce y Miesiąc adorowały go: Faraonowi woły tłuste y chude, o ASTROLOGII
wysniły siedm lát zyżnych, siedm lát głodnych: Salamonówi Mądrość przez SEN
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 184
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
jego rodzajów, Pierwszy Oraculum, to jest wyrok, przez Usta Boskie, albo Świętą Osobę jaką człowiekowi przez SEN opowiedziany, doniesiony, jako Salomonowi Mądrość. Druga SNU Species jest Visio albo Visum, widzenie tego co na jawie będę widżyał, miał, słyszał. 3. SOMNIUM genuine zowie się nie SEN, ale w spaniu jaka reprezentacja, jakimiś figurami okryta, różnemi cyrkumstancjami uwita, zatrudniona, na którą potrzeba interpretacyj albo sozefowej, albo Danielowej, alias Świątobliwego i Mądrego człeka. Jeżeli SEN straszny, albo cięższy, P. JEZUSOWI Ukrżyżowanemu, Matce Najświętszej, Z. Józefowi przy zmowieniu kilku Pacierzy ofiarować, ut bonum eveniat, et malum evanescat
iego rodzaiow, Pierwszy Oraculum, to iest wyrok, przez Usta Boskie, albo Swiętą Osobę iaką człowiekowi przez SEN opowiedziany, doniesiony, iako Salomonowi Mądrość. Druga SNU Species iest Visio albo Visum, widzenie tego co na iawie będę widżiał, miał, słyszał. 3. SOMNIUM genuine zowie się nie SEN, ale w spaniu iaka reprezentacya, iakiemiś figurami okryta, rożnemi cyrkumstancyami uwita, zatrudniona, na ktorą potrzeba interpretacyi albo sozefowey, albo Danielowey, alias Swiątobliwego y Mądrego człeka. Ieżeli SEN straszny, albo cięższy, P. IEZUSOWI Ukrżyżowanemu, Matce Nayświętszey, S. Iozefowi przy zmowieniu kilku Pacierzy ofiarować, ut bonum eveniat, et malum evanescat
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 185
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755