czapce bieda/ nie długo jej macie. Miałem ja Aksamitną/ wieręć dała gardło/ A Aksamit u diabła/ i futro się zdarło. Fraszki. KOLEDA PANNOM
PAnna: Waszmości proszę o Kolędę. Młodzieniec: Niechaj dobędę. Rzeczy z tłomoka zaszytych: jakom przy jachał/ takem ich niechał. P. Spatrzę w kieszeni: M. Podźże do sieni. Obaczysz że tłomok leży/ zaszyty mocą/ przybyłem nocą. P. Cóż tam w nim macie: M. Wszak oglądacie. Przywiozłem wam po Kolędzie małe dzieciątko. P. oj niebożątko. P. Jakoż mu będzie. M. Jako w Kolędzie. JEzusa
czapce biedá/ nie długo iey maćie. Miałem ia Axámitną/ wieręć dáłá gárdło/ A Axámit v dyabłá/ y futro się zdárło. Frászki. KOLEDA PANNOM
PAnná: Wászmośći proszę o Kolędę. Młodźieniec: Niechay dobędę. Rzeczy z tłomoká zászytych: iákom przy iáchał/ tákem ich niechał. P. Spátrzę w kieszeni: M. Podźże do śieni. Obaczysz że tłomok leży/ zászyty mocą/ przybyłem nocą. P. Coż tám w nim maćie: M. Wszák oglądaćie. Przywiozłem wam po Kolędźie máłe dźiećiątko. P. oy niebożątko. P. Iákoż mu będźie. M. Iáko w Kolędźie. IEzusá
Skrót tekstu: FraszSow
Strona: D
Tytuł:
Fraszki Sowiźrzała nowego
Autor:
Jan z Kijan
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
bardzo blisko już beli straconej.
LXXXVII.
Jeszcze dobrze, że zbroje mieli doskonałe, Że wżdy piersi za niemi zachowali całe. Pod Sansonetem dzielny koń poległ, zabity, Pod Marfizą padł, spisem przez szyję przebity, A wtem książę angielskie sam rzecze do siebie: „A ja w jakiej swej trąby użyję potrzebie? Spatrzę, kiedy miecz mało sprawił, jeśli mogę Trąbą samą rozczętą ubezpieczyć drogę”.
LXXXVIII.
Jako się we złem razie każdy więc ratuje, Jako może, tak Astolf trąbę w czas wyjmuje I przykłada do gęby: dźwięki straszne wstają, Które ziemię i morze i niebo mieszają; Wszytek świat drży, lud, srogiem strachem
bardzo blizko już beli straconej.
LXXXVII.
Jeszcze dobrze, że zbroje mieli doskonałe, Że wżdy piersi za niemi zachowali całe. Pod Sansonetem dzielny koń poległ, zabity, Pod Marfizą padł, spisem przez szyję przebity, A wtem książę angielskie sam rzecze do siebie: „A ja w jakiej swej trąby użyję potrzebie? Spatrzę, kiedy miecz mało sprawił, jeśli mogę Trąbą samą rozczętą ubezpieczyć drogę”.
LXXXVIII.
Jako się we złem razie każdy więc ratuje, Jako może, tak Astolf trąbę w czas wyjmuje I przykłada do gęby: dźwięki straszne wstają, Które ziemię i morze i niebo mieszają; Wszytek świat drży, lud, srogiem strachem
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 135
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Dziewko masz czasna rybny targ. A kto tu będzie doglądał w kuchni? Nie frasuj się ty o to. O to masz dwa złote. A pocoż mi tak wiele. Potrzeba nam jakich dobrych ryb, bo Pan naprosił gości. Wie je Pan Bóg te goście, nie może ten Pan nigdy być bez gości. Spatrzę/ co będę mógł (mogła) dostać. Dziewczę weźmi miotłę/ a zamieć w tyle/ w yzbie/ w sieni i około ogniska wszędy. Pokrop pirwej/ żeby się nie kurzyło. Miałabyś się sama domyslać i czynić bez rozkazania. I pajęczyny na ścienie/ na stropie/ i w katach zdejm precz
Dźiewko masz cżásná rybny targ. A kto tu będźie doglądał w kuchni? Nie frásuy śię ty o to. O to masz dwá złote. A pocoż mi ták wiele. Potrzebá nam jákich dobrych ryb, bo Pan náprośił gośći. Wie je Pan Bog te gośćie, nie może ten Pan nigdy być bez gośći. Spátrzę/ co będę mogł (mogłá) dostáć. Dźiewcżę weźmi miotłę/ á zámieć w tyle/ w yzbie/ w śieni y około ogniská wszędy. Pokrop pirwey/ żeby śię nie kurzyło. Miáłábyś się sámá domysláć y czynić bez roskazánia. Y páięcżyny ná śćienie/ ná stropie/ y w katách zdeym precż
Skrót tekstu: VolcDial
Strona: 39
Tytuł:
Viertzig dialogi
Autor:
Nicolaus Volckmar
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
rozmówki do nauki języka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
krotochwile stroić. I jabychci rad z wami szedł/ kiedybych śmiał. (I jabychci rada z wami szła/ kiedybych śmiała.) A czemu nie śmiesz? Nie da * dopuści) mi Pan Ociec/ kiedybyś się chciał (chciała) za mną przyczynić/ tedyby mię posłał. Spatrzę/ jeśli co mogę sprawić. Panie Stryju/ dozwolcie waszemu synowi/ aby z nami mógł wyniść za miasto/ wszak teraz psie dni. Pani Ciotko/ dozwolcie waszej córce/ abi z nami mogła wyniść do sadu. Będziem grać/ kwiatki rwać/ wianki wić. Tego nie dopuszczę/ bo ja wiem/ że będziecie
krotochwile stroić. Y jabychći rad z wámi szedł/ kiedybych śmiáł. (Y jabychći rádá z wámi szłá/ kiedybych śmiáłá.) A cżemu nie śmiesz? Nie da * dopuśći) mi Pan Oćiec/ kiedybyś się chćiał (chćiáłá) za mną przycżynić/ tedyby mię posłał. Spatrzę/ jesli co mogę spráwić. Pánie Stryju/ dozwolćie waszemu synowi/ áby z námi mogł wyniść zá miásto/ wszák teraz psie dni. Páni Ciotko/ dozwolćie wászey corce/ ábi z námi mogłá wyniść do sádu. Będźiem gráć/ kwiatki rwáć/ wianki wić. Tego nie dopuszcżę/ bo ja wiem/ że będźiećie
Skrót tekstu: VolcDial
Strona: 55
Tytuł:
Viertzig dialogi
Autor:
Nicolaus Volckmar
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
rozmówki do nauki języka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Panie złotniku/ a nie byłby z tego śrebra pas albo kubek? Kiedyby było szczere śrebro/ ale w probie/ w ogniu/ siła odejdzie. Postojcie zważemy je. Oto macie sześć grzywien/ pięć łotów/ trzy stojce. A więcby z tego nie miało być? Już ja jako nalepiej uczynię/ spatrzę/ co z tego być może. A dacie je też pozłocić? Nic/ jedno do tego sznura przyprawcie mi parę śrebrnych zakowek. Bych wiedział (wiedziała) żeby nie wiele kosztowało dałbych (dałabych) tę yzbę/ ten pokoj pięknie pomalować. Panie Malarzu/ cobyście wzięli od
Pánie złotniku/ á nie byłby z tego śrebrá pás álbo kubek? Kiedyby było szcżere śrebro/ ále w probie/ w ogniu/ siłá odeydźie. Postoyćie zważemy je. Oto maćie sześć grzywien/ pięć łotow/ trzy stoyce. A więcby z tego nie miáło być? Iuż ja jáko nalepiey ucżynię/ spátrzę/ co z tego bydź może. A daćie je też pozłoćić? Nic/ jedno do tego sznurá przyprawćie mi parę śrebrnych zákowek. Bych wiedźiał (wiedźiáłá) żeby nie wiele kosztowáło dałbych (dáłábych) tę yzbę/ ten pokoy pięknie pomálowáć. Pánie Málárzu/ cobyśćie wźięli od
Skrót tekstu: VolcDial
Strona: 67
Tytuł:
Viertzig dialogi
Autor:
Nicolaus Volckmar
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
rozmówki do nauki języka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
yzby? Kiedybyśmy tę mieli/ tedybych nie dbał (dbała.) Tak zimno w naszej yzbie/ mogliby tam wilcy wyć. Czemu nie podpalicie? Dobrzeby potpalić/ ktoby drwa miał. Stąpże do nas/ a ugrzej się. Nie/ pójdę ja gdzie drwa przedają/ a spatrzę/ jeślibych mógł/ (mogła) dostać z furę drew albo ze dwie. Izali nie lepiej prętem kupić? Kiedyby kto miał dostatek * majętny był.) A za co ta furka drew/ karczów? Za dwie grzywnie. Czemu tak drogo? Izali niewidzicie/ jaka to fura/ i jakie kloce
yzby? Kiedybysmy tę mieli/ tedybych nie dbał (dbáłá.) Ták źimno w nászey yzbie/ mogliby tam wilcy wyć. Cżemu nie podpalićie? Dobrzeby potpalić/ ktoby drwá miał. Stąpże do nas/ á vgrzey się. Nie/ poydę ja gdzie drwá przedáją/ á spátrzę/ jeslibych mogł/ (mogłá) dostać z furę drew álbo ze dwie. Izali nie lepiey prętem kupić? Kiedyby kto miał dostátek * májętny był.) A zá co tá furká drew/ karcżow? Zá dwie grzywnie. Cżemu ták drogo? Izali niewidźićie/ jáka to furá/ y jákie kloce
Skrót tekstu: VolcDial
Strona: 86
Tytuł:
Viertzig dialogi
Autor:
Nicolaus Volckmar
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
rozmówki do nauki języka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
teraz pieniądze położyć/ kłaść) a tego nie ziścił. A któż go dał wsadzić? Kupiec/ Piwowar. Nasz sąsiad/ kmotr. Nie rad się wdawam w rekojemstwo. Bo stara jest przypowieść/ kto ręczy/ ten jęczy. Więc W. M. proszę o przyczynę/ żeby go wypuszczono. Skosztuje/ * spatrzę) mogęli co sprawić/ tedy z chęcią rad uczynię. Byłem tam Pani Sąsiado/ Kmoszko/ szwagierko/ nie frasujcie się będzie dobrze dali Bóg. A jakoż tam dla Boga? Dał się wżdy uprosić/ aczkolwiek scięszką męką/ i za wielką prośbą. A mąż mój jako? Już go wypuszczono/ teraz
teraz pieniądze położyć/ kłáść) á tego nie ziśćił. A ktoż go dał wsádźić? Kupiec/ Piwowar. Nász sąsiad/ kmotr. Nie rad się wdawam w rekojemstwo. Bo stára jest przypowieść/ kto ręcży/ ten jęcży. Więc W. M. proszę o przycżynę/ żeby go wypuszcżono. Skosztuje/ * spátrzę) mogęli co spráwić/ tedy z chęcią rad ucżynię. Byłem tám Páni Sąśiádo/ Kmoszko/ szwágierko/ nie frásuycie śię będźie dobrze dali Bog. A jákoż tám dla Bogá? Dał śię wżdy uprośić/ ácżkolwiek zćięszką męką/ y zá wielką prośbą. A mąż moy jáko? Iuż go wypuszcżono/ teraz
Skrót tekstu: VolcDial
Strona: 94v
Tytuł:
Viertzig dialogi
Autor:
Nicolaus Volckmar
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
rozmówki do nauki języka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
.) A ja słyszałem/ (słyszałam) już kukawkę. Wierzę żeś kiedyś był myśliwcem albo ptasznikiem/ że tak wiele zwierżąt i ptaków znasz. Ja więcej nie znam jedno Kruka/ Wróbla/ i nietoperza. Trochę się na tym rozumiem. Zastawiłem kilka sideł na ptaki w tym lesie. Teraz spatrzę/ jeśli co uwiązło. Wezmę też pręt † drążek) sowkę i lep/ jeśliby co chciało wpaść. Tum ułapił jednego/ tam drugiego/ a dalej jeszcze drugiego. A cóż za ptacy są? Kwiczoły albo Jemiołuchy/ zięby/ wywielgi/ dzięcioły/ sikory/ piegży/ ludarki/ strzyżykowie. Będzie ich
.) A ja słyszałem/ (słyszáłám) już kukawkę. Wierzę żeś kiedyś był mysliwcem álbo ptasznikiem/ że ták wiele zwierżąt y ptakow znasz. Ia więcey nie znam jedno Kruká/ Wroblá/ y nietoperzá. Trochę śię ná tym rozumiem. Zástáwiłem kilká śideł ná ptaki w tym leśie. Teraz spátrzę/ jeśli co uwiązło. Wezmę też pręt † drążek) sowkę y lep/ jeśliby co chćiáło wpáść. Tum ułápił jednego/ tám drugiego/ á dáley jeszcże drugiego. A coż zá ptacy są? Kwicżoły álbo Iemiołuchy/ źięby/ wywielgi/ dźięćioły/ śikory/ piegży/ ludarki/ strzyżykowie. Będźie ich
Skrót tekstu: VolcDial
Strona: 135
Tytuł:
Viertzig dialogi
Autor:
Nicolaus Volckmar
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
rozmówki do nauki języka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612