, w biesiadach, króla pożegnali, Bo do Francjej serce barzo w nich tęskniło, W której się jem tak długo nie być nie godziło. Marfiza do Francjej kwapiła się srodze I w towarzystwie z niemi chciała być w tej drodze, Bo pragnęła niezmiernie porównać z sławnemi Męstwem wojewodami swojem francuskiemi PIEŚŃ XVIII.
CXXXIV.
I spatrzyć, jeśli skutek równy beł imieniu, Które beło u świata w takiem podziwieniu. Sansonet w Jeruzalem swego zostawuje Namiestnika i tak się w drogę wyprawuje Ona pięć bohatyrów wielce zawołanych, Serca, męstwa, dzielności, sił nieporównanych; A skoro Norandyna i dwór pożegnali, Do Trypola i morza bliskiego jachali.
CXXXV.
Kędy okręt
, w biesiadach, króla pożegnali, Bo do Francyej serce barzo w nich tęskniło, W której się jem tak długo nie być nie godziło. Marfiza do Francyej kwapiła się srodze I w towarzystwie z niemi chciała być w tej drodze, Bo pragnęła niezmiernie porównać z sławnemi Męstwem wojewodami swojem francuskiemi PIEŚŃ XVIII.
CXXXIV.
I spatrzyć, jeśli skutek równy beł imieniu, Które beło u świata w takiem podziwieniu. Sansonet w Jeruzalem swego zostawuje Namiestnika i tak się w drogę wyprawuje Ona pięć bohatyrów wielce zawołanych, Serca, męstwa, dzielności, sił nieporównanych; A skoro Norandyna i dwór pożegnali, Do Trypola i morza blizkiego jachali.
CXXXV.
Kędy okręt
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 70
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
groźną mową, Której tylko na małe dzieci używają I na niewiasty, które, co jest bój, nie znają, Nie na tego, który się barziej kocha w boju, Niż w odpoczynku i niż w nielubem pokoju. Jam gotów pieszo, konno, zbrojny i niezbrojny, Lub w polu lubo w szrankach, spatrzyć z tobą wojny”. PIEŚŃ XXIV.
XCVIII.
Ale ato już na się krzyczą i wołają Z wielkiem gniewem i srogich mieczów dobywają, Jako wiatr, który z razu ledwie że co dmucha, A potem z gruntu dębów i jesionów rucha I ciemny proch i piasek aż pod niebo niesie, Potem drzewa wysokie wali
groźną mową, Której tylko na małe dzieci używają I na niewiasty, które, co jest bój, nie znają, Nie na tego, który się barziej kocha w boju, Niż w odpoczynku i niż w nielubem pokoju. Jam gotów pieszo, konno, zbrojny i niezbrojny, Lub w polu lubo w szrankach, spatrzyć z tobą wojny”. PIEŚŃ XXIV.
XCVIII.
Ale ato już na się krzyczą i wołają Z wielkiem gniewem i srogich mieczów dobywają, Jako wiatr, który z razu ledwie że co dmucha, A potem z gruntu dębów i jesionów rucha I ciemny proch i piasek aż pod niebo niesie, Potem drzewa wysokie wali
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 254
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
sobie wlepił w głowę/ że we dnie i w nocy nioczym inszym nie myślił. Chcąc naostatek wygodzić swojej fantaziej/ powiedział to swoje mniemanie przed Nasir Agą, który Fontanny i ogrody Cesarskie tam tego Kraju miał w zawiadowaniu/ radząc mu jako mógł najlepiej/ aby kazał na tam tym miejscu w ziemi spatrzyć. Turczyn łakomy/ dał się szalonemu Greczynowi zwieść/ ale nie śmiał mogiły ruszyć bez pozwolenia Cesarskiego. Pisał o tym do Dworu/ skąd mu zaraz Ordynans przysłano/ i ludzi do zwiezienia tego spodziewanego skarbu. Nagnano chłopów z okolicy do roboty/ i nietrawiąc czasu/ kazali się mocno łopaty i motyki jąć. Ci
sobie wlepił w głowę/ że we dnie y w nocy nioczym inszym nie myślił. Chcąc náostátek wygodźić swoiey fántáziey/ powiedźiał to swoie mniemánie przed Nasir Agą, ktory Fontány y ogrody Cesárskie tám tego Kráiu miał w záwiádowániu/ rádząc mu iáko mogł naylepiey/ áby kazał ná tám tym mieyscu w źiemi spátrzyć. Turczyn łákomy/ dał się szalonemu Greczynowi zwieść/ ále nie śmiał mogiły ruszyć bez pozwolenia Cesárskiego. Pisał o tym do Dworu/ zkąd mu záraz Ordinans przysłano/ y ludźi do zwieźienia tego spodźiewánego skárbu. Nágnano chłopow z okolicy do roboty/ y nietráwiąc czásu/ kázáli się mocno łopáty y motyki iąć. Ci
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 245
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
. Dla czego/ gdy się ich wiele na toż zgadzało/ rozumiejąc że jednego Hetmana pogromiwszy/ nie trudno ostatek zdziałać/ miał to sobie za wielkie szczęście/ że żaden z bitwy do obozu nie uciekł/ któryby Drapetowi o porażce dał sprawę i przestrogę. Więc iż niebezpieczeństwa żadnego nie widział/ aby samą rzeczą tego spatrzyć nie miał/ konne wszytkie i piechotę Niemiecką lud dziwnie wielkiej prędkości/ pospołu wszytkich na obóz nieprzyjacielski posłał/ sam jeden zastęp do trzech obozów rozsadził/ a drugi ochoczy zsobą wziął/ i ku Drapetowi poszedł. Gdy był niedaleko tego nieprzyjaciela/ od szpiegów/ co ich był wprzód wyprawił dowiedział się/ że Francuski obóz
. Dla czego/ gdy sie ich wiele ná toż zgadzáło/ rozumieiąc że iednego Hetmáná pogromiwszy/ nie trudno ostátek zdźiałáć/ miał to sobie zá wielkie sczęśćie/ że żaden z bitwy do obozu nie vćiekł/ ktoryby Drápetowi o porażce dał spráwę y przestrogę. Więc iż niebespieczeństwa żadnego nie widźiał/ aby sámą rzeczą tego spatrzyć nie miał/ konne wszytkie y piechotę Niemiecką lud dźiwnie wielkiey prędkośći/ pospołu wszytkich ná oboz nieprzyiaćielski posłał/ sam ieden zastęp do trzech obozow rozsadźił/ á drugi ochoczy zsobą wźiął/ y ku Drápetowi poszedł. Gdy był niedáleko tego nieprzyiaćielá/ od szpiegow/ co ich był wprzod wypráwił dowiedźiał sie/ że Fráncuski oboz
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 232.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
z nim w onej drodze, gdziekolwiek do płotu przyszedł, każdy ona mocą swoją wywrócił, i gdzie jedno drzewo stojące zdybał, mocą rąk swoich z korzenia wyrwał, i często sam do siebie mówił: — „Gdzie jaki mąż, któryby mocy swej doświadczyć Chciał, gdzie lew z mocą jego chciałbym swojej spatrzyć.” W onejże to drodze, na barzo ciasnem miejscu, niespodziewanie z za jednego wielkiego kamienia dwaj rozbójnicy nas pozabijać, głowy swe ukazawszy, myślili. U jednego z nich w ręku wielki kij, a u drugiego nałożona dużym kamieniem proca.
Rzekłem do niego: — „Cóż stoisz? Teraz moc swą
z nim w onéj drodze, gdziekolwiek do płotu przyszedł, każdy ona mocą swoją wywrócił, i gdzie jedno drzewo stojące zdybał, mocą rąk swoich z korzenia wyrwał, i często sam do siebie mówił: — „Gdzie jaki mąż, któryby mocy swéj doświadczyć Chciał, gdzie lew z mocą jego chciałbym swojéj spatrzyć.” W onéjże to drodze, na barzo ciasném miejscu, niespodziewanie z za jednego wielkiego kamienia dwaj rozbójnicy nas pozabijać, głowy swe ukazawszy, myślili. U jednego z nich w ręku wielki kij, a u drugiego nałożona dużym kamieniem proca.
Rzekłem do niego: — „Cóż stoisz? Teraz moc swą
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 213
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879
. Coli tam na onych saniach/ że się ludzie tak cisną. Są suche ryby/ uklejki na rożenkach, pruskie sery. Są sarny/ zające/ jarząbki, kuropatwy. Jest tam łoś/ dziki wieprz. Kiedyby zwierzyna nie była droga/ kupiłbych (kupiłabych) cokolwiek. Wszak możemy spatrzyć. A skądeście z zwierzyną? Z Królewca/ z Prus/ z Księstwa/ z Litwy. Po czemu zając, para ptaków? Podwunaście groszy. A chcesz ośm? Dajcie dziewięć/ a porwoniście Bogu. Owo jedzie Kaszubski Szlachcić/ ma świeże ryby w fasie. Nie są prawie świeże, potłukły się/ dostanie
. Coli tám ná onych sániách/ że śię ludźie ták ćisną. Są suche ryby/ ukleyki ná rożenkách, pruskie sery. Są sarny/ zájące/ járząbki, kuropátwy. Iest tam łoś/ dźiki wieprz. Kiedyby zwierzyná nie byłá droga/ kupiłbych (kupiłábych) cokolwiek. Wszak możemy spátrzyć. A skądeśćie z zwierzyną? Z Krolewcá/ z Prus/ z Kśięstwá/ z Litwy. Po cżemu zájąc, pará ptakow? Podwunaśćie groszy. A chcesz ośm? Dayćie dźiewięć/ á porwoniśćie Bogu. Owo jedźie Kászubski Szláchćić/ ma świeże ryby w fáśie. Nie są práwie świeże, potłukły śię/ dostánie
Skrót tekstu: VolcDial
Strona: 32v
Tytuł:
Viertzig dialogi
Autor:
Nicolaus Volckmar
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
rozmówki do nauki języka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
masz nic/ jużci pokoj/ jużci poszedł przecz. Zlękłem (zlękłam) się/ prze Bóg/ aż wszytko ciało na mnie drzy. Podźmy panią młodą pokładać * spać doprowadzić.) Zostanże W. M. u nas na wieczerzą mój dobry Panie/ moja piękna Pani. Boże uchowaj/ musim spatrzyć/ co się doma dzieje. Zostańcie z Bogiem/ a dziękujemy wam za wszystko dobre. Jakoś się wczora miał (miała) na weselu? A natancowałeś się (natancowałaś się.) Prawie postatku/ miałem (miałam) się dobrze. O bychci miał (miała) powiedzieć/ co się tam stało
mász nic/ jużći pokoy/ jużći poszedł przecż. Zlękłem (zlękłám) się/ prze Bog/ áż wszytko ćiáło ná mnie drzy. Podźmy pánią młodą pokłádáć * spáć doprowádźić.) Zostánże W. M. u nas ná wiecżerzą moy dobry Pánie/ mojá piękna Páni. Boże uchoway/ muśim spátrzyć/ co się domá dźieie. Zostańćie z Bogiem/ á dźiękuiemy wam zá wszystko dobre. Iákoś się wcżorá miał (miáłá) ná weselu? A nátáncowałeś się (nátáncowáłáś się.) Práwie postátku/ miałem (miáłám) się dobrze. O bychći miáł (miáłá) powiedźieć/ co się tám stáło
Skrót tekstu: VolcDial
Strona: 80v
Tytuł:
Viertzig dialogi
Autor:
Nicolaus Volckmar
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
rozmówki do nauki języka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612