każdą potrzebę R. P. powinni/ czego Szlachcic nie powinien/ aż za uchwałą Sejmową/ a Tatarzyn jako chłop/ kiedy mu każą na koń wsiadać/ musi. Do tego gdy Tatarowie wojnę służą jako stacji wyciągać nie mają/ stanowisk w majętnościach Duchownych i Szlacheckich miewać nie mają. Podwód nie brać/ wozów nie spiżować/ żywność płacić według ustawy Konstytucją roku 1609. stwierdzonej/ mają. O czym szyrzej niżej we 24 §. czytać będziesz. Czytaj i Konstytucją Roku 1611. fol. 47. jako Tatarowie idąc na wojnę mają się zachować. Tatarzynowi gdy rozkażą na wojnę musi Niewadzi to na tatary wiedzieć.
Piąty. Pogłowczyzny
kożdą potrzebę R. P. powinni/ cżego Szláchćic nie powinien/ áż zá vchwałą Seymową/ á Tatárzyn iáko chłop/ kiedy mu káżą ná koń wśiádáć/ muśi. Do te^o^ gdy Tátarowie woynę służą iáko staciy wyćiągać nie máią/ stánowisk w maiętnośćiách Duchownych y Sżlácheckich miewáć nie máią. Podwod nie brać/ wozow nie spiżować/ żywność płáćić według vstáwy Constytucyą roku 1609. stwierdzoney/ máią. O czym szyrzey niżey we 24 §. czytáć będźiesz. Czytáy y Constytucyą Roku 1611. fol. 47. iáko Tatarowie idąc ná woynę máią się záchować. Tátárzynowi gdy roskażą ná woynę muśi Niewádźi to ná tatáry wiedźieć.
Piąty. Pogłowcżyzny
Skrót tekstu: CzyżAlf
Strona: 6
Tytuł:
Alfurkan tatarski
Autor:
Piotr Czyżewski
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
egzotyka, historia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
stroną ustawne sąsiedzkie kwerele. Cóż gdyby się zgarnęli i nieprzyjaciele We wnętrzności ojczyste? Pewnie by krom wstrętu I Wołyń, i Podole spłonęło do szczętu. Listy potem z Warszawy gęste poczty niosły, Żeby wojska, lub przez most, lub łodzią i wiosły, Na drugą stronę Dniestru wcześnie przeprawować, Zamek chocimski zmocnić i chlebem spiżować. I Kozacy znać dają, że ich zaporohy Nie puszczą, dokąd naszy nie wnidą w Wołochy. Tak sobie sztuczny naród na umyśle dumał: Nużby się jako Turczyn z Polaki pokumał, Kto wie, jeżeliby ci, chcąc nam przytrzeć rogów, Nie do naszych te siły obrócili progów Dla tureckiej przyjaźni?
stroną ustawne sąsiedzkie kwerele. Cóż gdyby się zgarnęli i nieprzyjaciele We wnętrzności ojczyste? Pewnie by krom wstrętu I Wołyń, i Podole spłonęło do szczętu. Listy potem z Warszawy gęste poszty niosły, Żeby wojska, lub przez most, lub łodzią i wiosły, Na drugą stronę Dniestru wcześnie przeprawować, Zamek chocimski zmocnić i chlebem spiżować. I Kozacy znać dają, że ich zaporohy Nie puszczą, dokąd naszy nie wnidą w Wołochy. Tak sobie sztuczny naród na umyśle dumał: Nużby się jako Turczyn z Polaki pokumał, Kto wie, jeżeliby ci, chcąc nam przytrzeć rogów, Nie do naszych te siły obrócili progów Dla tureckiej przyjaźni?
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 67
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
namniej nie ma mocy. Czegoż dziś u łakomych za pieniądze nie sprawi? Kto ich jedno nie żałuje, wszyscy nań łaskawi.
Drudzy choć handlami żyją, abo jaką kupią, Podwodzę ich do łakomstwa, iże nazbyt łupią. Choć się już drugi ma dobrze, nie ma żony, dzieci, Przecię on niechaj spiżuje, a do piekła leci. Ja mu do smaku przywodzę grosze pośrzebrzone, Wszytko mu pod serce kładę złociki czerwone. Przed oczy mu ukazuję okrągłe talary, Tryplaki mu każę chować, kiedy który stary. I tak mu serce powiążę, aże się nie czuje, I trudno mu nabożnym być, bo wszystko rachuje. Drugdy
namniej nie ma mocy. Czegoż dziś u łakomych za pieniądze nie sprawi? Kto ich jedno nie żałuje, wszyscy nań łaskawi.
Drudzy choć handlami żyją, abo jaką kupią, Podwodzę ich do łakomstwa, iże nazbyt łupią. Choć się już drugi ma dobrze, nie ma żony, dzieci, Przecię on niechaj spiżuje, a do piekła leci. Ja mu do smaku przywodzę grosze pośrzebrzone, Wszytko mu pod serce kładę złociki czerwone. Przed oczy mu ukazuję okrągłe talary, Tryplaki mu każę chować, kiedy który stary. I tak mu serce powiążę, aże się nie czuje, I trudno mu nabożnym być, bo wszystko rachuje. Drugdy
Skrót tekstu: SejmPiek
Strona: 28
Tytuł:
Sejm piekielny straszliwy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1903