drużyno, Czeka cię w flaszy przezroczyste wino: Horymunt pije, chociaż to nie k’rzeczy, Gdy insi piją, że ma swe na pieczy; Kalfocha mego twarz na pełnią poszła, Każdą też spełni, byleby go doszła; Hajdasz jak beczka póty w się lać będzie, Póki się wino szpuntem nie dobędzie; Spinek gracz lepszy niźli pijanica, Ale i jego nie mierzi szklenica; Baldoryk wina daje nad potrzebę, Mało też nie dał grzecznej dziewce w gębę;
Amidor chory, jak mu baba szyje Nadepce, równo z inszymi wypije. Uważcież wszyscy, jeśli bez przyczyny Tęsknię do tej tak wesołej drużyny.
Już tak kończąc czas powszechnej
drużyno, Czeka cię w flaszy przezroczyste wino: Horymunt pije, chociaż to nie k’rzeczy, Gdy insi piją, że ma swe na pieczy; Kalfocha mego twarz na pełnią poszła, Każdą też spełni, byleby go doszła; Hajdasz jak beczka póty w się lać będzie, Póki się wino szpuntem nie dobędzie; Spinek gracz lepszy niźli pijanica, Ale i jego nie mierzi szklenica; Baldoryk wina daje nad potrzebę, Mało też nie dał grzecznej dziewce w gębę;
Amidor chory, jak mu baba szyje Nadepce, równo z inszymi wypije. Uważcież wszyscy, jeśli bez przyczyny Tęsknię do tej tak wesołej drużyny.
Już tak kończąc czas powszechnej
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 29
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
szpeci, co ma język długi. Z takich dowodów każdy obaczy, że raźniej Z daleka niźli z bliska wiodą się przyjaźni; Byle zaś nie przestrugać i długi milczeniem, Wywietrzawszy, nie poszła przyjaźń zapomnieniem. Jeśli odległość miejsca zajźry oczywistej Ponowy — są od tego posłańcy, są listy; A co w nierozerwane serca łączy spinki, Choć małe, byle szczere były upominki. 45 (P). SIEBIE OSZUKASZ, NIE BOGA
Jeden zacny senator, schodząc z tego świata, Czynił znaczne za duszę na kościół legata; Żeby mu na sądnym dniu nie przyznano pychy, Rozkazał się w kapicy schować między mnichy I chcąc lepiej oszukać, z wygolonym pleszem
szpeci, co ma język długi. Z takich dowodów każdy obaczy, że raźniej Z daleka niźli z bliska wiodą się przyjaźni; Byle zaś nie przestrugać i długi milczeniem, Wywietrzawszy, nie poszła przyjaźń zapomnieniem. Jeśli odległość miejsca zajźry oczywistej Ponowy — są od tego posłańcy, są listy; A co w nierozerwane serca łączy spinki, Choć małe, byle szczere były upominki. 45 (P). SIEBIE OSZUKASZ, NIE BOGA
Jeden zacny senator, schodząc z tego świata, Czynił znaczne za duszę na kościół legata; Żeby mu na sądnym dniu nie przyznano pychy, Rozkazał się w kapicy schować między mnichy I chcąc lepiej oszukać, z wygolonym pleszem
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 224
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
starostwo wilkijskie, w której wygrany zupełnie dekret pro parte Zabiełły z przysądzeniem mu starostwa wilkijskiego, nie będąc praktyk pisania dekretów, cum adiutorio Antoniewicza, patrona asesorskiego, pisałem. Po tej sprawie marszałek kowieński z Strutyńskim, starostą szakinowskim, grał w karty tak nieszczęśliwie, że do ostatniego szeląga, nawet tabakiery, zegarki i szpinkę, i inne mobilia poprzegrywał. Nazajutrz mię sługa jego Strebejko obudził, powiedając o tym nieszczęściu. Zaraz tedy, lubo sam nie miałem, bo zawsze indigens byłem, ale pożyczywszy u imć księdza Obrębskiego, rektora jezuickiego brzeskiego, czerw, zł 200, dałem mu, które mi wprędce marszałek kowieński odesłał,
starostwo wilkijskie, w której wygrany zupełnie dekret pro parte Zabiełły z przysądzeniem mu starostwa wilkijskiego, nie będąc praktyk pisania dekretów, cum adiutorio Antoniewicza, patrona asesorskiego, pisałem. Po tej sprawie marszałek kowieński z Strutyńskim, starostą szakinowskim, grał w karty tak nieszczęśliwie, że do ostatniego szeląga, nawet tabakiery, zegarki i szpinkę, i inne mobilia poprzegrywał. Nazajutrz mię sługa jego Strebejko obudził, powiedając o tym nieszczęściu. Zaraz tedy, lubo sam nie miałem, bo zawsze indigens byłem, ale pożyczywszy u jmć księdza Obrębskiego, rektora jezuickiego brzeskiego, czerw, zł 200, dałem mu, które mi wprędce marszałek kowieński odesłał,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 222
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
em od starosty starodubowskiego relacją.
Lubo rzecz partykularną, ale dla przykładu jak czasem niewinnie może być kto posądzony, zdaje mi się wyrazić, iż podczas świąt Bożego Narodzenia na pierwszy dzień, spiesząc rano na jutrznią do Wysockiego parafialnego kościoła z bratem moim, teraźniejszym pułkownikiem, przewłoczyliśmy koszule. Ja prędzej przewlókłszy się, jak leżała szpinka brata mego na stoliku, nie patrząc, jeżeli moją chłopiec wyjął z mojej koszuli, wziąłem braterską szpinkę, a brat mój nie znalazłszy swojej szpinki, rozumiał, że zginęła, i tak pojechaliśmy do kościoła. Powróciwszy czyniliśmy kweres. Brata mego daleko lepsza szpinka była od mojej i znaczną mająca dyferencją. Wszyscy
em od starosty starodubowskiego relacją.
Lubo rzecz partykularną, ale dla przykładu jak czasem niewinnie może być kto posądzony, zdaje mi się wyrazić, iż podczas świąt Bożego Narodzenia na pierwszy dzień, spiesząc rano na jutrznią do Wysockiego parafialnego kościoła z bratem moim, teraźniejszym pułkownikiem, przewłoczyliśmy koszule. Ja prędzej przewlókłszy się, jak leżała szpinka brata mego na stoliku, nie patrząc, jeżeli moją chłopiec wyjął z mojej koszuli, wziąłem braterską szpinkę, a brat mój nie znalazłszy swojej szpinki, rozumiał, że zginęła, i tak pojechaliśmy do kościoła. Powróciwszy czyniliśmy kweres. Brata mego daleko lepsza szpinka była od mojej i znaczną mająca dyferencją. Wszyscy
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 286
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, zdaje mi się wyrazić, iż podczas świąt Bożego Narodzenia na pierwszy dzień, spiesząc rano na jutrznią do Wysockiego parafialnego kościoła z bratem moim, teraźniejszym pułkownikiem, przewłoczyliśmy koszule. Ja prędzej przewlókłszy się, jak leżała szpinka brata mego na stoliku, nie patrząc, jeżeli moją chłopiec wyjął z mojej koszuli, wziąłem braterską szpinkę, a brat mój nie znalazłszy swojej szpinki, rozumiał, że zginęła, i tak pojechaliśmy do kościoła. Powróciwszy czyniliśmy kweres. Brata mego daleko lepsza szpinka była od mojej i znaczną mająca dyferencją. Wszyscy na nią patrzyli, a poznać nie mogli. Padła suspicja na służącego mego Żukowskiego, który się zdawał przebiegły
, zdaje mi się wyrazić, iż podczas świąt Bożego Narodzenia na pierwszy dzień, spiesząc rano na jutrznią do Wysockiego parafialnego kościoła z bratem moim, teraźniejszym pułkownikiem, przewłoczyliśmy koszule. Ja prędzej przewlókłszy się, jak leżała szpinka brata mego na stoliku, nie patrząc, jeżeli moją chłopiec wyjął z mojej koszuli, wziąłem braterską szpinkę, a brat mój nie znalazłszy swojej szpinki, rozumiał, że zginęła, i tak pojechaliśmy do kościoła. Powróciwszy czyniliśmy kweres. Brata mego daleko lepsza szpinka była od mojej i znaczną mająca dyferencją. Wszyscy na nią patrzyli, a poznać nie mogli. Padła suspicja na służącego mego Żukowskiego, który się zdawał przebiegły
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 286
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
świąt Bożego Narodzenia na pierwszy dzień, spiesząc rano na jutrznią do Wysockiego parafialnego kościoła z bratem moim, teraźniejszym pułkownikiem, przewłoczyliśmy koszule. Ja prędzej przewlókłszy się, jak leżała szpinka brata mego na stoliku, nie patrząc, jeżeli moją chłopiec wyjął z mojej koszuli, wziąłem braterską szpinkę, a brat mój nie znalazłszy swojej szpinki, rozumiał, że zginęła, i tak pojechaliśmy do kościoła. Powróciwszy czyniliśmy kweres. Brata mego daleko lepsza szpinka była od mojej i znaczną mająca dyferencją. Wszyscy na nią patrzyli, a poznać nie mogli. Padła suspicja na służącego mego Żukowskiego, który się zdawał przebiegły, a niedawno do mnie przystał. Jak
świąt Bożego Narodzenia na pierwszy dzień, spiesząc rano na jutrznią do Wysockiego parafialnego kościoła z bratem moim, teraźniejszym pułkownikiem, przewłoczyliśmy koszule. Ja prędzej przewlókłszy się, jak leżała szpinka brata mego na stoliku, nie patrząc, jeżeli moją chłopiec wyjął z mojej koszuli, wziąłem braterską szpinkę, a brat mój nie znalazłszy swojej szpinki, rozumiał, że zginęła, i tak pojechaliśmy do kościoła. Powróciwszy czyniliśmy kweres. Brata mego daleko lepsza szpinka była od mojej i znaczną mająca dyferencją. Wszyscy na nią patrzyli, a poznać nie mogli. Padła suspicja na służącego mego Żukowskiego, który się zdawał przebiegły, a niedawno do mnie przystał. Jak
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 286
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
koszule. Ja prędzej przewlókłszy się, jak leżała szpinka brata mego na stoliku, nie patrząc, jeżeli moją chłopiec wyjął z mojej koszuli, wziąłem braterską szpinkę, a brat mój nie znalazłszy swojej szpinki, rozumiał, że zginęła, i tak pojechaliśmy do kościoła. Powróciwszy czyniliśmy kweres. Brata mego daleko lepsza szpinka była od mojej i znaczną mająca dyferencją. Wszyscy na nią patrzyli, a poznać nie mogli. Padła suspicja na służącego mego Żukowskiego, który się zdawał przebiegły, a niedawno do mnie przystał. Jakeśmy się go i ostro zaczęli pytać, tak się zmięszał, że niejednostajne relacje czynił, a zatem jeszcze w większe wpadł
koszule. Ja prędzej przewlókłszy się, jak leżała szpinka brata mego na stoliku, nie patrząc, jeżeli moją chłopiec wyjął z mojej koszuli, wziąłem braterską szpinkę, a brat mój nie znalazłszy swojej szpinki, rozumiał, że zginęła, i tak pojechaliśmy do kościoła. Powróciwszy czyniliśmy kweres. Brata mego daleko lepsza szpinka była od mojej i znaczną mająca dyferencją. Wszyscy na nią patrzyli, a poznać nie mogli. Padła suspicja na służącego mego Żukowskiego, który się zdawał przebiegły, a niedawno do mnie przystał. Jakeśmy się go i ostro zaczęli pytać, tak się zmięszał, że niejednostajne relacje czynił, a zatem jeszcze w większe wpadł
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 286
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Padła suspicja na służącego mego Żukowskiego, który się zdawał przebiegły, a niedawno do mnie przystał. Jakeśmy się go i ostro zaczęli pytać, tak się zmięszał, że niejednostajne relacje czynił, a zatem jeszcze w większe wpadł porozumienie. Już myśliliśmy z nim żwawiej postąpić, tymczasem brat mój po kilku dniach poznał swoją szpinkę u mnie. Ja kazałem sobie zewleczoną koszulę podać, znalazłem moją szpinkę i tak niewinnie posądzonego sługę obydwa udarowaliśmy.
Także Ogiński, pisarz polny lit., jadąc z Warszawy w piński powiat do dóbr swoich, nocował w Minkowiczach, folwarku ojca
mego, a nie chcąc na drugi dzień Bożego Narodzenia mszy św
Padła suspicja na służącego mego Żukowskiego, który się zdawał przebiegły, a niedawno do mnie przystał. Jakeśmy się go i ostro zaczęli pytać, tak się zmięszał, że niejednostajne relacje czynił, a zatem jeszcze w większe wpadł porozumienie. Już myśliliśmy z nim żwawiej postąpić, tymczasem brat mój po kilku dniach poznał swoją szpinkę u mnie. Ja kazałem sobie zewleczoną koszulę podać, znalazłem moją szpinkę i tak niewinnie posądzonego sługę obydwa udarowaliśmy.
Także Ogiński, pisarz polny lit., jadąc z Warszawy w piński powiat do dóbr swoich, nocował w Minkowiczach, folwarku ojca
mego, a nie chcąc na drugi dzień Bożego Narodzenia mszy św
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 286
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
mnie przystał. Jakeśmy się go i ostro zaczęli pytać, tak się zmięszał, że niejednostajne relacje czynił, a zatem jeszcze w większe wpadł porozumienie. Już myśliliśmy z nim żwawiej postąpić, tymczasem brat mój po kilku dniach poznał swoją szpinkę u mnie. Ja kazałem sobie zewleczoną koszulę podać, znalazłem moją szpinkę i tak niewinnie posądzonego sługę obydwa udarowaliśmy.
Także Ogiński, pisarz polny lit., jadąc z Warszawy w piński powiat do dóbr swoich, nocował w Minkowiczach, folwarku ojca
mego, a nie chcąc na drugi dzień Bożego Narodzenia mszy św. słuchać w bliskiej cerkwi, spieszył się. Pan Bóg skarał, bo u
mnie przystał. Jakeśmy się go i ostro zaczęli pytać, tak się zmięszał, że niejednostajne relacje czynił, a zatem jeszcze w większe wpadł porozumienie. Już myśliliśmy z nim żwawiej postąpić, tymczasem brat mój po kilku dniach poznał swoją szpinkę u mnie. Ja kazałem sobie zewleczoną koszulę podać, znalazłem moją szpinkę i tak niewinnie posądzonego sługę obydwa udarowaliśmy.
Także Ogiński, pisarz polny lit., jadąc z Warszawy w piński powiat do dóbr swoich, nocował w Minkowiczach, folwarku ojca
mego, a nie chcąc na drugi dzień Bożego Narodzenia mszy św. słuchać w bliskiej cerkwi, spieszył się. Pan Bóg skarał, bo u
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 286
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
brelant diamentowy K. 114. Pierścień szmaragowy, w tablicę J. 115. Pierścień rubinowy, w srzodku diament J. 116. Pierścień granatowy wielki K. 117. Pierścień turkusowy, diamentami sadzony J. 118. Jednorożec złoty, diamentami sadzony 119. Guzików złotych po jednym diamencie nr. 24 J. 120. Spinka złota, diamentowa J. 121. Dwie cefy srebrne, diamentowe do kontusza J. 122. Dwa guziki diamentowe A. 123. Guziki jeden z szmaragdami i diamentami J. 124. Guzików diamentowych nr. 23 à tal. 50 A. 125. Para pętliczek okrągłych, srebrnych, diamentowych J. 126. Guzików
brelant dyamentowy K. 114. Pierścień szmaragowy, w tablicę J. 115. Pierścień rubinowy, w srzodku dyament J. 116. Pierścień granatowy wielki K. 117. Pierścień turkusowy, dyamentami sadzony J. 118. Jednorożec złoty, dyamentami sadzony 119. Guzików złotych po iednym dyamencie nr. 24 J. 120. Spinka złota, dyamentowa J. 121. Dwie cefy srebrne, dyamentowe do kontusza J. 122. Dwa guziki dyamentowe A. 123. Guziki ieden z szmaragami y dyamentami J. 124. Guzików dyamentowych nr. 23 à tal. 50 A. 125. Para pętliczek okrągłych, srebrnych, dyamentowych J. 126. Guzików
Skrót tekstu: InwWilan
Strona: 34
Tytuł:
Inwentarz generalny klejnotów, sreber, galanterii i ruchomości różnych tudzież obrazów, które się tak w Pałacu Wilanowskim jako też w Skarbcach Warszawskich J.K.Mci znajdowały [...]
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Urządzenie pałacu wilanowskiego za Jana III
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Czołowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1937