, o czem niewątpię, on tu długo dla samej żywności, której mu pilno bronić będziem, bawić się niemoże; potem z głodnym, sfatigowanym łatwiejsza może być sprawa. Rozumiem że wielom, zwłaszcza tym, którzy ostremi językami sławę ludzką zwykli perstringere, będzie w podziwieniu, żeśmy z nim w drodze niespróbowali szczęścia, i
słusznie: bo jeśli tego nieprzyjaciela niezażyje w ciągnieniu, na miejsca gdzie się ufortifikuje, rzecz niepodobna. Ale kiedy W. K. Mść, Pan mój miłościwy, ratie, defecta nasze, ostrożność i taką potęgę, w jaką się wbił nieprzyjaciel, zrozumiesz, niewątpię, że tę naszę cunctationem
, o czém niewątpię, on tu długo dla saméj żywności, któréj mu pilno bronić będziem, bawić się niemoże; potem z głodnym, sfatigowanym łatwiejsza może być sprawa. Rozumiem że wielom, zwłascza tym, którzy ostremi językami sławę ludzką zwykli perstringere, będzie w podziwieniu, żeśmy z nim w drodze niespróbowali sczęścia, i
słusznie: bo jeśli tego nieprzyjaciela niezażyje w ciągnieniu, na miejsca gdzie się ufortifikuje, rzecz niepodobna. Ale kiedy W. K. Mść, Pan mój miłościwy, ratie, defecta nasze, ostrożność i taką potęgę, w jaką się wbił nieprzyjaciel, zrozumiesz, niewątpię, że tę naszę cunctationem
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 129
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
, których nieprzywykła praca W obozie chorobami już za boki maca. Turcy wczora stanęli, którzy nim w chorobie Zdrowymi bywszy, naszy chorzy będą w grobie; Oni na wszytkie strony świat mają otwarty, Nam się wychylić trudno bez straży, bez warty. Życzyłbym, żebyśmy się, będąc jeszcze tędzy, Spróbowali z tą srogą belluą co prędzej. Widzę: i Kozacy czcze przywlekli talagi, Kto ręczy, że wytrwają? Więc to do uwagi Waszej dawszy, przestrzegam, jeśli w tym opale Dłużej będziem, że prochów mamy już o male. Wszytko z postanowieniem mija się sejmowem, Lecz nas i biedne prochy omylą z ołowem.
, których nieprzywykła praca W obozie chorobami już za boki maca. Turcy wczora stanęli, którzy nim w chorobie Zdrowymi bywszy, naszy chorzy będą w grobie; Oni na wszytkie strony świat mają otwarty, Nam się wychylić trudno bez straży, bez warty. Życzyłbym, żebyśmy się, będąc jeszcze tędzy, Spróbowali z tą srogą belluą co prędzéj. Widzę: i Kozacy czcze przywlekli talagi, Kto ręczy, że wytrwają? Więc to do uwagi Waszej dawszy, przestrzegam, jeśli w tym opale Dłużej będziem, że prochów mamy już o male. Wszytko z postanowieniem mija się sejmowem, Lecz nas i biedne prochy omylą z ołowem.
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 140
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
strzelając z duszą na wadze, jako i pierwy, strzeli jeszcze dalej niż pierwy, kiedy strzelali z dołu A i w B. A tak wiele, jako działo stoi wysoko na górze albo wieży ku niebu, strzeli dalej. Przeto niech mądrzy konsyderują, jeśli to nie jest śmiszno dla pracy, którą podejmują, aby spróbowali, a nie obaczą się w tym, co w swym dyskursie mówią, iż kula strzelona z dołu A jeśli poszła na sążni 120, z wysokości P ma iść 400, a jeśli strzelona z góry wyższy C, ma iść na 1000 sążni. I gdy wyprowadzą jeszcze wyższej, ma strzelać na tak wiele tysięcy sążni
strzelając z duszą na wadze, jako i pierwy, strzeli jescze dalej niż pierwy, kiedy strzelali z dołu A i w B. A tak wiele, jako działo stoi wysoko na górze albo wieży ku niebu, strzeli dalej. Przeto niech mądrzy konsyderują, jeśli to nie jest śmiszno dla pracy, którą podejmują, aby spróbowali, a nie obaczą się w tym, co w swym dyskursie mówią, iż kula strzelona z dołu A jeśli poszła na sążni 120, z wysokości P ma iść 400, a jeśli strzelona z góry wyższy C, ma iść na 1000 sążni. I gdy wyprowadzą jescze wyższej, ma strzelać na tak wiele tysięcy sążni
Skrót tekstu: AquaPrax
Strona: 196
Tytuł:
Praxis ręczna działa
Autor:
Andrzej Dell'Aqua
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1639
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1639
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Tadeusz Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1969
, skoruśko jedno dzionek, była taka ciżba ludzi przed gospodą, żeśmy rozumieli, iz nas obleżono. Trudno się było z domu wychylić, zaraz miał za sobą każdy z naszych sług dostatek. Chciał był królewic imć z jednym tylko albo dwiema przechodzić się po mieście, aleśmy mu nie radzili, ażbyśmy na sobie spróbowali, jakoby się nam ta przechadzka nadała. Wyszedłem ja tedy z panem starostą kałuskim, jako wiadomym dobrze miasta (bo tam kilka lat przed tem studował), i wprawdzie odwabiliśmy od gospody z połowicę onej tłuszczy, która za nami poszła, rozumiejąc, że z nas który królewiczem, nieznajomie wyszedłszy, miasto
, skoruśko jedno dzionek, była taka ciżba ludzi przed gospodą, żeśmy rozumieli, iz nas obleżono. Trudno się było z domu wychylić, zaraz miał za sobą każdy z naszych sług dostatek. Chciał był królewic jmć z jednym tylko albo dwiema przechodzić się po mieście, aleśmy mu nie radzili, ażbyśmy na sobie spróbowali, jakoby się nam ta przechadzka nadała. Wyszedłem ja tedy z panem starostą kałuskim, jako wiadomym dobrze miasta (bo tam kilka lat przed tém studował), i wprawdzie odwabiliśmy od gospody z połowicę onéj tłuszczy, która za nami poszła, rozumiejąc, że z nas który królewicem, nieznajomie wyszedłszy, miasto
Skrót tekstu: PacOb
Strona: 49
Tytuł:
Obraz dworów europejskich
Autor:
Stefan Pac
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Kazimierz Plebański
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zygmunt Schletter
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1854