minerału wydają się znaki. W zboża tak obfituje że styrt tysiącami po polach liczy od kilku lat stojących. Prosa nad insze kraje się tu rodzą. W samych Lachowieckich dobrach jednego roku 25. tysięcy kop naliczył Opaliński in defensa Polonia. A w roku 1716. spód Ostroga jeden Szlachcic 40. łasztów do Gdańska samych Jagieł spuścił, z podziwieniem Gdańska. Stawy ma obszerne i rybne Dubnickie, Klewańskie, Zasławskie, Lachowieckie, Zukowskie, Połonneckie, Suraskie, Rykawieckie, Równeckie etc: WojewództWO PODLASKIE.
XCIX. Ma za Herb orła i Pogonią. Graniczy z Województwem Lubelskim Mazowieckim Brzeskim Litewskim, Prussami i Litwą. Dzieli się na trzy Ziemi Drohicką Mielnicką
minerału wydaią się znáki. W zboża ták obfituie że styrt tysiącami po polach liczy od kilku lat stoiących. Prosa nad insze kráie się tu rodzą. W samych Lachowieckich dobrach iednego roku 25. tysięcy kop naliczył Opaliński in defensa Polonia. A w roku 1716. zpod Ostroga ieden Szlachcic 40. łasztow do Gdańska samych Iagieł spuścił, z podziwieniem Gdańska. Stawy má obszerne y rybne Dubnickie, Klewańskie, Zasławskie, Lachowieckie, Zukowskie, Połonneckie, Suraskie, Rykawieckie, Rowneckie etc: WOIEWODZTWO PODLASKIE.
XCIX. Ma zá Herb orła y Pogonią. Graniczy z Woiewodztwem Lubelskim Mazowieckim Brzeskim Litewskim, Prussami y Litwą. Dzieli się ná trzy Ziemi Drohicką Mielnicką
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: I
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
chcą wyzuć jarzmo niewolnicze, Znajdą na nich korbacze i żelazne bicze.” Tak był durny farao, choć w gorącej łaźni, Że go to, co poprawić miało, barziej drażni, Śmiał się Bóg, a na owe narowy i sapy Przybrał wędzidło, przybrał munsztuk wedle szkapy. Zabił mu syna, a ten zaraz spuścił z basu, Każe Żydy co rychlej wyganiać z tarasu. Żal go przejął okrutny. Zaraz, zaraz w nocy Pyta, szuka, gdzie Boży mieszkają prorocy. Już ich więcej nie trzyma, i owszem, do świtu Prosi, żeby w Egipcie nie mieli pobytu. Wypchnął ich. Czego ciężkie nie sprawiły plagi, Które
chcą wyzuć jarzmo niewolnicze, Znajdą na nich korbacze i żelazne bicze.” Tak był durny farao, choć w gorącej łaźni, Że go to, co poprawić miało, barziej draźni, Śmiał się Bóg, a na owe narowy i sapy Przybrał wędzidło, przybrał munsztuk wedle szkapy. Zabił mu syna, a ten zaraz spuścił z basu, Każe Żydy co rychlej wyganiać z tarasu. Żal go przejął okrutny. Zaraz, zaraz w nocy Pyta, szuka, gdzie Boży mieszkają prorocy. Już ich więcej nie trzyma, i owszem, do świtu Prosi, żeby w Egiptcie nie mieli pobytu. Wypchnął ich. Czego ciężkie nie sprawiły plagi, Które
Skrót tekstu: MorszSŻaleBar_II
Strona: 114
Tytuł:
Smutne żale...
Autor:
Stanisław Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
a niecnotę piechoty Pilchowskiego, którzy usłyszawszy o nieprzyjacielu, z miasta pouciekali i rotmistrza odbieżeli swego. Jawna była i oczywista ta impreza nieprzyjacielska, która, prędziejbym się był śmierci swojej spodziewał, niżeli żeby była efekt swój wziąć miała. Na płytach, które ode dwóch niedziel budował nieprzyjaciel na Ossie, wczora z wieczora piechotę swą spuścił, czego, gdy się z miejsca ruszali, postrzegli zaraz draganowie Pa-
na Kawalerowi, bo na to byli ordinowani, aby tego pilnowali i zaraz do Nowego nieprzyjaciela uprzedzali; jakoż uczynili powinności swojej dosyć: bo ku samemu Nowemu po tamie idąc nieprzyjaciela razili; gdy go chcieli poprzedzić, przewozu według umowy z mieszczany przez
a niecnotę piechoty Pilchowskiego, którzy usłyszawszy o nieprzyjacielu, z miasta pouciekali i rotmistrza odbieżeli swego. Jawna była i oczywista ta impreza nieprzyjacielska, która, prędziejbym się był śmierci swojéj spodziewał, niżeli żeby była effekt swój wziąść miała. Na płytach, które ode dwuch niedziel budował nieprzyjaciel na Ossie, wczora z wieczora piechotę swą spuścił, czego, gdy się z miejsca ruszali, postrzegli zaraz draganowie Pa-
na Kawalerowi, bo na to byli ordinowani, aby tego pilnowali i zaraz do Nowego nieprzyjaciela uprzedzali; jakoż uczynili powinności swojej dosyć: bo ku samemu Nowemu po tamie idąc nieprzyjaciela razili; gdy go chcieli poprzedzić, przewozu według umowy z mieszczany przez
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 125
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
Mści, P. M. M. pokuszę szczęścia. OD PANA HETMANA DO KRÓLA JEGO MOŚCI , w obozie pod Skarlinem, dnia 11. Listopada 1623.
Nieprzychodzi mi zażyć imprezy tej, o którejem był przez cedułę Waszej Królewskiej Mości, Panu memu miłościwemu, oznajmił. Przeszkodziły mi, lubom się już był spuścił, pewne przyczyny, o których do Jego Mści Księdza Kanclerza piszę. Atoli, będzieli się mogło jeszcze prędkością co sprawić, poszukam sposobu. Dla rozłożenia wojska na zimę, mają być dnia jutrzejszego deputaci kurfisztowi u mnie dla zniesienia się we
wszystkiem: gdyż ciężka już rzecz w tak zgłodzonem miejscu pod takowy czas w polu dłużej
Mści, P. M. M. pokuszę sczęścia. OD PANA HETMANA DO KRÓLA JEGO MOŚCI , w obozie pod Skarlinem, dnia 11. Listopada 1623.
Nieprzychodzi mi zażyć imprezy tej, o którejem był przez cedułę Waszej Królewskiej Mości, Panu memu miłościwemu, oznajmił. Przeszkodziły mi, lubom się już był spuścił, pewne przyczyny, o których do Jego Mści Xiędza Kanclerza piszę. Atoli, będzieli się mogło jeszcze prędkością co sprawić, poszukam sposobu. Dla rozłożenia wojska na zimę, mają być dnia jutrzejszego deputaci kurfisztowi u mnie dla zniesienia się we
wszystkiém: gdyż ciężka już rzecz w tak zgłodzoném miejscu pod takowy czas w polu dłużéj
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 147
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
pisał Naso dla papugi: „Dokądże moje opuszczasz pieścidło, A w nowe — mówi — podawasz się sidło? W którym jeśli cię ptasznik zły przykryje, Nie mojej łaski nad tobą zażyje. Powróć, kochany słowiku swawolny, Lepszy-ć jest dłuższy żywot, choć niewolny!” Usłyszał jej głos i we wszytkim skoku Spuścił się do niej lotem spod obłoku I ucieszywszy onę z powrócenia, Do plecionego sam wskoczył więzienia. Tak siła ślicznej dziewki płacz mógł sprawić: wolności, cóż mnie nie miał zbawić! DO MIESIĄCA
Zakryj, księżycu, swoje jasne rogi, Żebym mógł, cieniem ukryty, bez trwogi Przebyć do gmachów miłosnej kradzieży, Gdzie
pisał Naso dla papugi: „Dokądże moje opuszczasz pieścidło, A w nowe — mówi — podawasz się sidło? W którym jeśli cię ptasznik zły przykryje, Nie mojej łaski nad tobą zażyje. Powróć, kochany słowiku swawolny, Lepszy-ć jest dłuższy żywot, choć niewolny!” Usłyszał jej głos i we wszytkim skoku Spuścił się do niej lotem spod obłoku I ucieszywszy onę z powrócenia, Do plecionego sam wskoczył więzienia. Tak siła ślicznej dziewki płacz mógł sprawić: wolności, cóż mnie nie miał zbawić! DO MIESIĄCA
Zakryj, księżycu, swoje jasne rogi, Żebym mógł, cieniem ukryty, bez trwogi Przebyć do gmachów miłosnej kradzieży, Gdzie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 249
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
więcej niźli na tysiąc uszkodził: „Póki mego nie oddasz, będziesz bez niej chodził.” Ten, skoro przed nim wielką hańbę swą przełoży, Idzie do domu, pomsty wzywający bożej. 31. RAKOCY SOBIE NAGRADZA UTRATY PRZEZ WOJNĘ POLSKĄ
We stu tysięcy gminu rozlicznej gawiedzi Wtargnąwszy w Polskę, gdy ją wojowali Szwedzi, Spuścił we wsi szlacheckiej staw Rakocy książę. Jeden Polak z tych, co się siła przy nim wiąże, Wziąwszy też karpia, niesie sobie do gospody. A ów: „Słuchajcie, panie, nie czyńcie mi szkody! Łożyłem ja na wojsko, niech mnie nikt nie szarpie; Płocie wam, mnie szczupaki należą i
więcej niźli na tysiąc uszkodził: „Póki mego nie oddasz, będziesz bez niej chodził.” Ten, skoro przed nim wielką hańbę swą przełoży, Idzie do domu, pomsty wzywający bożej. 31. RAKOCY SOBIE NAGRADZA UTRATY PRZEZ WOJNĘ POLSKĄ
We stu tysięcy gminu rozlicznej gawiedzi Wtargnąwszy w Polskę, gdy ją wojowali Szwedzi, Spuścił we wsi szlacheckiej staw Rakocy książę. Jeden Polak z tych, co się siła przy nim wiąże, Wziąwszy też karpia, niesie sobie do gospody. A ów: „Słuchajcie, panie, nie czyńcie mi szkody! Łożyłem ja na wojsko, niech mnie nikt nie szarpie; Płocie wam, mnie szczupaki należą i
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 219
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
KORONNEGO PO ŚMIERCI OBU TYCH ICHMOŚCI
Kiedy pasał Apollo Admetowe stada, On koń, na którym sam król Tesalijej siada,
Lub ze stania wychodził, lub się na nie wracał, Zawsze wesół, żaden go niewczas nie okracał. Aż skoro po Alceście pan jego owdowiał, Jakoby nigdy nie on, tak zaraz osowiał, Spuścił oczy, wyrzucił grzywę, karki schylił; Wnet mu pański frasunek fantazyją zmylił. Na cię to, na cię, stary, przykłady, Cyllarze, Któryś w Wielkiego Pola dotychczas obszarze Bujał; ani cię zimy, ani lata trudzą: Tam cię broni Podkowa, tu cię Rzeki studzą; Podkowa, gdyś szedł lądem
KORONNEGO PO ŚMIERCI OBU TYCH ICHMOŚCI
Kiedy pasał Apollo Admetowe stada, On koń, na którym sam król Tesalijej siada,
Lub ze stania wychodził, lub się na nie wracał, Zawsze wesół, żaden go niewczas nie okracał. Aż skoro po Alceście pan jego owdowiał, Jakoby nigdy nie on, tak zaraz osowiał, Spuścił oczy, wyrzucił grzywę, karki schylił; Wnet mu pański frasunek fantazyją zmylił. Na cię to, na cię, stary, przykłady, Cyllarze, Któryś w Wielkiego Pola dotychczas obszarze Bujał; ani cię zimy, ani lata trudzą: Tam cię broni Podkowa, tu cię Rzeki studzą; Podkowa, gdyś szedł lądem
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 257
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
na cię, stary, przykłady, Cyllarze, Któryś w Wielkiego Pola dotychczas obszarze Bujał; ani cię zimy, ani lata trudzą: Tam cię broni Podkowa, tu cię Rzeki studzą; Podkowa, gdyś szedł lądem; chciałliś też żeglugi, Trzy się razem zbierały pod cię możne strugi. Czemużeś dzisia, czemu spuścił z jednochody, Gdyć odpadły podkowy, gdy zginęły wody. Tamteć z Anielą młoty śmiertelne odbiją; Te z gruntu wyschną, skoroś stracił Konstancyją. Nie trać jednak nadzieje i tylko bądź zdrowy: Bóg, który wziął, da-ć znowu wody i podkowy. I chocieś dziś z tych rzeczy obnażony obu,
na cię, stary, przykłady, Cyllarze, Któryś w Wielkiego Pola dotychczas obszarze Bujał; ani cię zimy, ani lata trudzą: Tam cię broni Podkowa, tu cię Rzeki studzą; Podkowa, gdyś szedł lądem; chciałliś też żeglugi, Trzy się razem zbierały pod cię możne strugi. Czemużeś dzisia, czemu spuścił z jednochody, Gdyć odpadły podkowy, gdy zginęły wody. Tamteć z Anielą młoty śmiertelne odbiją; Te z gruntu wyschną, skoroś stracił Konstancyją. Nie trać jednak nadzieje i tylko bądź zdrowy: Bóg, który wziął, da-ć znowu wody i podkowy. I chocieś dziś z tych rzeczy obnażony obu,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 257
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Szczęście albo nieszczęście pszczoły, kruki, kotki. Wszytkom ja to za brednie, wszytko miał za plotki. Co kołtun do gorzałki, co ma dzwon do chmury? Możeli się człek badać sekretów natury? Co ma sroka do gościa, do trefunku wrony? Wszytkom to za fabuły miał i zabobony. Alem spuścił z uporu i o tym rozsądniej Trzymam, skorom doświadczył w sobie przed kilką dni. Idę zwyczajnie wstawszy z pacierzami z łóżka, Aż na wierzbie wspomniona ożywa się wróżka. Ciśnie kij na nią chłopiec, wyłomawszy z płotu: „Trzeba się strzec — powie mi — jakiego kłopotu.” „Głupiś — rzekę
. Szczęście albo nieszczęście pszczoły, kruki, kotki. Wszytkom ja to za brednie, wszytko miał za plotki. Co kołtun do gorzałki, co ma dzwon do chmury? Możeli się człek badać sekretów natury? Co ma sroka do gościa, do trefunku wrony? Wszytkom to za fabuły miał i zabobony. Alem spuścił z uporu i o tym rozsądniej Trzymam, skorom doświadczył w sobie przed kilką dni. Idę zwyczajnie wstawszy z pacierzami z łóżka, Aż na wierzbie wspomniona ożywa się wróżka. Ciśnie kij na nię chłopiec, wyłomawszy z płotu: „Trzeba się strzec — powie mi — jakiego kłopotu.” „Głupiś — rzekę
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 406
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
już brząka kajdany, A ty śpisz!
Na złotą wolność już pęta kują, Na twoje ręce temruk gotują. Gore u sąsiada, wszędy słychać biada, A ty śpisz!
Świętą swobodę już wytrąbiono, Już jej requiem z dział uderzono, A ty o żałobie ni o jej grobie Nie myślisz.
Już bisurmański Akteon swoich Spuścił brytanów do kniei twoich. Damy uciekają, a na ząb padają Psom brzydkim.
Bracia krew leją, ty wino toczysz, Ty kanarsekiem pijany broczysz, Szklenice szykujesz, kolejne rychtujesz W najlepszą.
Już na dobrą noc wolnościom twoim Nachylił Turczyn miesiącem swoim. Ty hejnał wesoło, ty w taneczne koło Grać każesz.
Już twym
już brząka kajdany, A ty śpisz!
Na złotą wolność już pęta kują, Na twoje ręce temruk gotują. Gore u sąsiada, wszędy słychać biada, A ty śpisz!
Świętą swobodę już wytrąbiono, Już jej requiem z dział uderzono, A ty o żałobie ni o jej grobie Nie myślisz.
Już bisurmański Akteon swoich Spuścił brytanów do kniei twoich. Damy uciekają, a na ząb padają Psom brzydkim.
Bracia krew leją, ty wino toczysz, Ty kanarsekiem pijany broczysz, Szklenice szykujesz, kolejne rychtujesz W najlepszą.
Już na dobrą noc wolnościom twoim Nachylił Turczyn miesiącem swoim. Ty hejnał wesoło, ty w taneczne koło Grać każesz.
Już twym
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 604
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965