cnocie i Wenus w urodzie. DO TEJŻE
Gdy się o cug gładkości przy jabłku swarzyły I po sądzie z nierówną cerą rozchodziły Trzy swarliwe boginie, dały-ć po klejnocie: Żeś Wenus w twarzy, Juno w chodzie, Pallas w cnocie. SZCZĘŚLIWE KRZYWOPRZYSIĘSTWO
Ulla si iuris
Kiedy by na cię za złamaną wiarę Spuściło niebo, moje dziewczę, karę, Kiedy byś choć z raz za klątwę zerwaną Skarana była gładkości odmianą, Kiedy byś na włos urody straciła, Kiedy by-ć sadza jeden ząb sczerniła — Już bym ci wierzył i cieszył swą nędzę. Ale ty, owszem, po krzywej przysiędze, Gdyś się
cnocie i Wenus w urodzie. DO TEJŻE
Gdy się o cug gładkości przy jabłku swarzyły I po sądzie z nierówną cerą rozchodziły Trzy swarliwe boginie, dały-ć po klejnocie: Żeś Wenus w twarzy, Juno w chodzie, Pallas w cnocie. SZCZĘŚLIWE KRZYWOPRZYSIĘSTWO
Ulla si iuris
Kiedy by na cię za złamaną wiarę Spuściło niebo, moje dziewczę, karę, Kiedy byś choć z raz za klątwę zerwaną Skarana była gładkości odmianą, Kiedy byś na włos urody straciła, Kiedy by-ć sadza jeden ząb sczerniła — Już bym ci wierzył i cieszył swą nędzę. Ale ty, owszem, po krzywej przysiędze, Gdyś się
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 123
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Anioł pokaże i rzecze ANIOŁ
Wstańcie! Wstańcie, a bieżcie prędko z kwapliwością, Do swego Pana z wielką śpieście się miłością! Podarunki ochotnie w żłobie leżącemu Nieście, na przywitanie Gościowi zacnemu! Weselcie się dnia tego, wygrawajcie sobie, Gdyż się i aniołowie dziś radują w niebie. Raduje się i niebo, ponieważ takiego Spuściło na niskości padołu ziemskiego. Dziś Ojcowie w ciemnościach piekła głębokiego Wielką radość na sercach z płaczu codziennego Weseli odbierają, że się im narodził Ten, który by ich z srogich więzów wyswobodził. Dziś i same bydlęta jakieś okazują
Po sobie mieć wesele, bo też poklękują Przed swoim Stworzycielem na swoje kolana, Witając Go z weselem
Anioł pokaże i rzecze ANIOŁ
Wstańcie! Wstańcie, a bieżcie prętko z kwapliwością, Do swego Pana z wielką śpieście się miłością! Podarunki ochotnie w żłobie leżącemu Nieście, na przywitanie Gościowi zacnemu! Weselcie się dnia tego, wygrawajcie sobie, Gdyż się i aniołowie dziś radują w niebie. Raduje się i niebo, ponieważ takiego Spuściło na niskości padołu ziemskiego. Dziś Ojcowie w ciemnościach piekła głębokiego Wielką radość na sercach z płaczu codziennego Weseli odbierają, że się im narodził Ten, który by ich z srogich więzów wyswobodził. Dziś i same bydlęta jakieś okazują
Po sobie mieć wesele, bo też poklękują Przed swoim Stworzycielem na swoje kolana, Witając Go z weselem
Skrót tekstu: PasOkoń
Strona: 214
Tytuł:
Pasterze
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1700
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
słuchamy.” My tak na prośbę: „Ponieważ tak chciwa Chęć cię prowadzi, skąd ta nieszczęśliwa Burda — powiemy, lecz, zacny człowieku, Ruszasz po złotym — miedzianego wieku: Upadła głowa złota z grzmotem swojem, Umarł Władysław z kwitnącym pokojem. Zwiądł i laurus, a głowę schyliło Trophaeum na dół i wieniec spuściło, Gdzie Febus polski na swej lutni grawał, Skąd Sarmacyją inszym krajom wsławiał. Zarazem umilkł z brzmiącemi stronami, Że je przestrzygła Klato nożycami. Ledwo co w deski palcem zakołatał, A jasność skrywszy rzewliwie zapłakał Tak, iż płacz jego poszedszy w niebiosy Z wierzchu łzom polskiem większej sporzył rosy. Wszędzie się nocne rozchodzieły chmary
słuchamy.” My tak na prośbę: „Ponieważ tak chciwa Chęć cię prowadzi, skąd ta nieszczęśliwa Burda — powiemy, lecz, zacny człowieku, Ruszasz po złotym — miedzianego wieku: Upadła głowa złota z grzmotem swojem, Umarł Władysław z kwitnącym pokojem. Zwiądł i laurus, a głowę schyliło Trophaeum na doł i wieniec spuściło, Gdzie Febus polski na swej lutni grawał, Skąd Sarmacyją inszym krajom wsławiał. Zarazem umilkł z brzmiącemi stronami, Że je przestrzygła Klato nożycami. Ledwo co w deski palcem zakołatał, A jasność skrywszy rzewliwie zapłakał Tak, iż płacz jego poszedszy w niebiosy Z wierzchu łzom polskiem większej sporzył rosy. Wszędzie się nocne rozchodzieły chmary
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 79
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
kto będzie czytał to praejudicatum ze kto się z wdową ozeni ante omnia starać się o to trzeba żeby żadnej białej głowy krewnej dziecinnej nie trzymać przy sobie i owszem zaraz to zdomu posarżyć a unas go pełno było i to nas tez zdradziło. Ale temu dawszy pokoj bo się to już raz na P Boga spuściło wracąm się do owego zwdową komplementu. mówię do niej te słowa. Moja MŚCi Pani Damie w Domu WMM Paniej praezentuję się komplementem ale tylko zarekwizycyją IMŚCi Pana Ródzonego WMM Paniej wstąpiłem na czas krótki kłaniac WMMPaniej. alec tak mi się tu upodobała pasza żebym na jednę strawę przyjął słuzbę do God a zadobrym
kto będzie czytał to praejudicatum ze kto się z wdową ozeni ante omnia starac się o to trzeba zeby zadney białey głowy krewney dziecinney nie trzymać przy sobie y owszem zaraz to zdomu posarżyć a unas go pełno było y to nas tez zdradziło. Ale temu dawszy pokoy bo się to iuz raz na P Boga spusciło wracąm się do owego zwdową komplementu. mowię do niey te słowa. Moia MSCi Pani Damie w Domu WMM Paniey praezentuię się komplementem ale tylko zarekwizycyią IMSCi Pana Rodzonego WMM Paniey wstąpiłem na czas krotki kłaniac WMMPaniey. alec tak mi się tu upodobała pasza zebym na iednę strawę przyjął słuzbę do God a zadobrym
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 222v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
one ziemią fosy osypując, potężnie pracują. Wielki tumult i narzekanie w taborze ich przez całą noc słychać było, bo wojsko lubo omokło bardzo, niedaleko ich w paracie stało na około prawie, ale nazajutrze skoro zorze się zaczęło, ochotne do szturmu wojsko, wały i okopy w pół kopiej niemal obaczywszy, trochę spuściło humor, zwłaszcza, że znikąd powodu do uderzenia na tabor nie miało. W tym stanęła rada, aby posłać kogo do nich, żeby starszyznę wydali i sami się na dyskrecyją królewską poddali, alec oni nie czekali posła naszego, lecz swoich dwóch z pokorą wilczą wyprawiwszy o miłosierdzie a żywot tylko proszą. Podano
one ziemią fosy osypując, potężnie pracują. Wielki tumult i narzekanie w taborze ich przez całą noc słychać było, bo wojsko lubo omokło bardzo, niedaleko ich w paracie stało na około prawie, ale nazajutrze skoro zorze się zaczęło, ochotne do szturmu wojsko, wały i okopy w pół kopiej niemal obaczywszy, trochę spuściło humor, zwłascza, że znikąd powodu do uderzenia na tabor nie miało. W tym stanęła rada, aby posłać kogo do nich, żeby starszyznę wydali i sami się na dyskrecyją królewską poddali, alec oni nie czekali posła naszego, lecz swoich dwóch z pokorą wilczą wyprawiwszy o miłosierdzie a żywot tylko proszą. Podano
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 82
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
chciał o teraźniejszym rządzie i potędze Państwa Tureckiego sądzić z tego/ co czytał w Historiach o ich dawnej surowości/ o nieporownanej karności Wojskowej/ o męstwie żołnierzów/ i o wielkich dziełach/ które się za czasu Sołtan Selima/ i Solimana wspaniałego znajdowały/ gdyż ta wspaniałość umysłu/ i poważne dostojeństwo pierwszych Cesarzów Tureckich barzo teraz spuściło/ i straciło siła ozdoby i glancu swojego. Od niektórego czasu/ siły ich na lądzie są zmniejszone/ na morzu cale są zrujnowane/ za przeciwnym szczęściem/ i nie umiejętnością ludzi około tego chodzących. Kraje są spustoszone/ i dochodu siła ubyło. Niezostało już nic w Arsenałach od wielkiego aparatu wojennego/ co się
chćiał o teráźnieyszym rządźie y potędze Pánstwá Tureckiego sądźić z tego/ co czytał w Historiách o ich dawney surowośći/ o nieporownáney karnośći Woyskowey/ o męstwie żołnierzow/ y o wielkich dźiełach/ ktore się zá czásu Sołtan Selimá/ y Solimáná wspániałego znaydowáły/ gdyż tá wspániałość vmysłu/ y poważne dostoieństwo pierwszych Cesárzow Tureckich bárzo teraz spuśćiło/ y stráćiło śiłá ozdoby y gláncu swoiego. Od niektorego czásu/ śiły ich ná lądźie są zmnieyszone/ ná morzu cále są zruinowáne/ zá przećiwnym szczęśćiem/ y nie vmieiętnośćią ludźi około tego chodzących. Kráie są spustoszone/ y dochodu śiłá vbyło. Niezostáło iuż nic w Arsenałach od wielkiego áppárátu woiennego/ co się
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 203
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
ja się zgadzam, że poranne zorze Najprzyjemniejsze przynoszą widoki Nigdym nie była w pomyślniejszej porze, Gdzie mi sam instynkt dysponował kroki, Tam mię postawi, tam metę założy Nadzieja sercu coś dobrego wroży.
Znak to był szczęścia, co mi go zdarzyło Przychylne Niebo, w tak pięknym widzeniu, Boginią jakąś na ziemię spuściło, Wzrok się zatopił w tym miłym stworzeniu, Czy to Diana, czyli która Muza Dość że na głowie Polowa kapuza. Rzekłabym! Juno, lecz nie widzę Pawia Nie Diana też z Cyncją na czele Mocno się nad tym myśl moja zabawia, Przychodzi różnych refleksyj wiele, Najpewniej Miłość, przed którą trzech Synków
ia się zgádzam, że poránne zorze Náyprzyiemnieysze przynoszą widoki Nigdym nie była w pomyślnieyszey porze, Gdzie mi sam instynkt dysponował kroki, Tam mię postawi, tam metę záłoży Nadzieja sercu coś dobrego wroży.
Znák to był szczęścia, co mi go zdárzyło Przychylne Niebo, w ták pięknym widzeniu, Boginią iákąś ná ziemię spuściło, Wzrok się zátopił w tym miłym stworzeniu, Czy to Dyana, czyli ktora Muza Dość źe ná głowie Polowa kapuza. Rzekłábym! Juno, lecz nie widzę Pawia Nie Dyana też z Cynthią ná czele Mocno się nád tym myśl moia zábawia, Przychodzi rożnych reflexyi wiele, Náypewniey Miłość, przed ktorą trzech Synkow
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 314
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
też będzie/ jaki jest JEZUS, nie ma z nim zgoła nic czynić piękność/ byś też najpiękniejszego stawił Anioła/ i dla tego też niebo/ jak skoro wyszedł z wnętrzności macierzyńskich/ w kupie się wielkiej wysjało/ aby tak piękne Dziecię ujźrzeć mogło. jakoż ujźrzało śliczność nad ślicznościami/ i z niego oka nie spuściło. Widzieli wszyscy Duchowie nieba/ bielszą twarzyczkę nad kość słoniową/ rumianą farbą jagody przyodziane/ a to oboje w takiej piękności się wydawało/ że wszytkie przeszło jak najsztuczniejsze malowane. Wargi Dzieciątka w mierze takowej/ że ani wielkie ani małe/ z śliczną twarzyczką zachowały proporcją/ rumieńsze nad jagody/ jakby rubinem powleczone. Oczki
też będźie/ iáki iest IEZVS, nie ma z nim zgołá nic czynić piękność/ byś też naypięknieyszego stawił Anyołá/ y dla tego też niebo/ iak skoro wyszedł z wnętrznośći máćierzyńskich/ w kupie się wielkiey wysyáło/ áby ták piękne Dźiećię vyźrzeć mogło. iakoż vyźrzáło śliczność nad ślicznośćiami/ y z niego oká nie spuśćiło. Widźieli wszyscy Duchowie niebá/ bielszą twarzyczkę nád kość słoniową/ rumiáną farbą iagody przyodźiane/ á to oboie w takiey pięknośći się wydawáło/ że wszytkie przeszło iak naysztucznieysze malowane. Wárgi Dźiećiątka w mierze tákowey/ że áni wielkie áni máłe/ z śliczną twarzyczką záchowáły proporcyą/ rumieńsze nad iágody/ iakby rubinem powleczone. Oczki
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 58
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
i królewskie grody, pod nią poddaństwo z przysięgą odbierze od ludzi róznych i w róznym ubierze.
Onże obiatę zostawi zbawienną, a w domu Jego nigdy nieodmienną, którą on swoich serca z sobą zwiąże, dawszy ją hasłem na ciemności książę.
Nie darmo więźniów zawartych w otchłani sięgał głos nieba, by jako naraniejspuściło rosę perłową im z góry, a z niej wyniknął Jadam w ciele wtóry.
By uwinąwszy Panna Go w pieluchy, posłała tę wieść do ciemnice głuchej, że już ten przyszedł, co mężną pawężą zetrze i wtłoczy w ziemię głowę wężą.
Ale i w Twoim powszechnym Kościele czeladź Twa, Panie, w grubym wzdycha
i królewskie grody, pod nią poddaństwo z przysięgą odbierze od ludzi róznych i w róznym ubierze.
Onże obiatę zostawi zbawienną, a w domu Jego nigdy nieodmienną, którą on swoich serca z sobą zwiąże, dawszy ją hasłem na ciemności książę.
Nie darmo więźniów zawartych w otchłani sięgał głos nieba, by jako naraniéjspuściło rosę perłową im z góry, a z niej wyniknął Jadam w ciele wtóry.
By uwinąwszy Panna Go w pieluchy, posłała tę wieść do ciemnice głuchéj, że już ten przyszedł, co mężną pawężą zetrze i wtłoczy w ziemię głowę wężą.
Ale i w Twoim powszechnym Kościele czeladź Twa, Panie, w grubym wzdycha
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 28
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
chwieje, rzewliwie rycząc, że on po lesie, wziąwszy głos, Echo daleko niesie.
A gdy się szerzej dźwięk jej rozlega, zwierz też rogaty do niej się zbiega, żartkim pobiegiem przenosząc rowy ani ich dzierżą rzeki z ostrowy.
Widzieć tam było w smętnej gromadzie, że część po grzbietach poroże kładzie, część ich spuściło do ziemie głowy, pachając nozdrzem zwierzynki płówej.
Ale gdy matka smętek ponowi i ci co przed nią, z tyłu, i owi, wszyscy w żałosnym ryku, co mogą, narzekać onej łani pomogą.
Równy żal w Rybskich nastąpił domu, którego cnoty tajne nikomu, aleć tych rychlej tknie Bóg wysoki,
chwieje, rzewliwie rycząc, że on po lesie, wziąwszy głos, Echo daleko niesie.
A gdy się szerzej dźwięk jej rozlega, zwierz też rogaty do niej się zbiega, żartkim pobiegiem przenosząc rowy ani ich dzierżą rzeki z ostrowy.
Widzieć tam było w smętnej gromadzie, że część po grzbietach poroże kładzie, część ich spuściło do ziemie głowy, pachając nozdrzem zwierzynki płowéj.
Ale gdy matka smętek ponowi i ci co przed nią, z tyłu, i owi, wszyscy w żałosnym ryku, co mogą, narzekać onej łani pomogą.
Równy żal w Rybskich nastąpił domu, którego cnoty tajne nikomu, aleć tych rychlej tknie Bóg wysoki,
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 307
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995