i ich imion już niewiecie? toż bodaj nie będzie i z-miłą Ojczyzną, i przyidą lata, w-których zapomnią co to Polska, co Król Polski. Nakłaniamy się już do tego, czemu? bo się musi pełnić pismo Omne regnum in se divisum desolabitur. Wszelkie Królestwo w-sobie rozdzielone, spustoszeje, i jeżeli do zgody nie przyjdziemy, musiałoby się samo pismo nie prawdzić (co niepodobna) gdybyśmy zginąć nie mieli desolabitur. A sążeśmy ludzie duchowni tak z-Panem Bogiem naszym zjednoczeni, abyśmy godni byli uprosić zgodę Korony? Drodzy moi prostacy, Extollite manus vestras in sancta podnoście ręce wasze ku
i ich imion iuż niewiećie? toż boday nie będźie i z-miłą Oyczyzną, i przyidą látá, w-ktorych zápomnią co to Polská, co Krol Polski. Nákłaniamy się iuż do tego, czemu? bo się muśi pełnić pismo Omne regnum in se divisum desolabitur. Wszelkie Krolestwo w-sobie rozdźielone, zpustoszeie, i ieżeli do zgody nie przyidźiemy, muśiáłoby się samo pismo nie prawdźić (co niepodobna) gdybyśmy zginąć nie mieli desolabitur. A sążeśmy ludźie duchowni ták z-Panem Bogiem nászym ziednoczeni, ábyśmy godni byli uprośić zgodę Korony? Drodzy moi prostacy, Extollite manus vestras in sancta podnośćie ręce wásze ku
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 94
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
płakali/ I wzięli przed się/ aby zaraz się udali Do Niebieskiego Boga z swymi modlitwami/ I szukali ratunku świętymi wieśćbami: Tak A do Cefizjiskich wód jeszcze się macących/ Wszakże już po znajomych sobie dnach bieżących/ Rzucili się pospołu. gdzie skoro oboje/ Szaty i głowy niemi pokropili swoje/ Szli nawiedzić Boginiej kościół spustoszały/ Którego wierzchy mchem się plugawym szarzały/ I Ołtarze bez ognia stały: tamże sami Skoro Kościelnych stopniów dotkli się nogami/ Wskok na ziemię oboje twarzą z upadali/ I z wielkim strachem kamień zimny całowali. I tak mówili: Jeśli miękczeni bywają Słuszną prośbą Bogowie/ i gniew nią błagają? Powiedz Temi/ którymby
płákáli/ Y wźięli przed się/ áby záraz się vdáli Do Niebieskiego Bogá z swymi modlitwámi/ Y szukáli rátunku świętymi wieśćbámi: Ták A do Cephizyiskich wod ieszcze się mácących/ Wszakże iuż po znáiomych sobie dnách bieżących/ Rzućili się pospołu. gdźie skoro oboie/ Száty y głowy niemi pokropili swoie/ Szli náwiedźić Boginiey kośćioł spustoszáły/ Ktorego wierzchy mchem się plugáwym szárzáły/ Y Ołtarze bez ogniá stały: támże sámi Skoro Kośćielnych stopniow dotkli się nogámi/ Wskok ná źiemię oboie twarzą z vpadáli/ Y z wielkim stráchem kámień źimny cáłowáli. Y ták mowili: Iesli miękczeni bywáią Słuszną prośbą Bogowie/ y gniew nią błagáią? Powiedz Themi/ ktorymby
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 23
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
potem nic prawie finalnie nie zakonkludowawszy, wróciliśmy się do izby poselskiej.
Był poseł z województwa smoleńskiego Dylewski, stolnik smoleński, który z wielkim śmiechem codziennie głos zabierał i nie do rzeczy prawił. Inter alia na dysydentów i Żydów vehementissime aklamował i na Żydów wydał taką propozycją, że wypędzając ich z kraju, kraj by spustoszał, ale ażeby ich kastrować i starych, i młodych, ażeby się insensibiliter ten naród wyplenił. Kiedy to królowi powiedzieli, tedy się barzo śmiał. Także o Grabowskiej, starościnie wisztynieckiej, kalwince, w głosie powiedał, że jest seniorką wszystkich kalwinów w Litwie i nawet predykantów święci tymi słowy: „Bierz ducha spod fartucha
potem nic prawie finalnie nie zakonkludowawszy, wróciliśmy się do izby poselskiej.
Był poseł z województwa smoleńskiego Dylewski, stolnik smoleński, który z wielkim śmiechem codziennie głos zabierał i nie do rzeczy prawił. Inter alia na dysydentów i Żydów vehementissime aklamował i na Żydów wydał taką propozycją, że wypędzając ich z kraju, kraj by spustoszał, ale ażeby ich kastrować i starych, i młodych, ażeby się insensibiliter ten naród wyplenił. Kiedy to królowi powiedzieli, tedy się barzo śmiał. Także o Grabowskiej, starościnie wisztynieckiej, kalwince, w głosie powiedał, że jest seniorką wszystkich kalwinów w Litwie i nawet predykantów święci tymi słowy: „Bierz ducha spod fartucha
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 278
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
nasze/ i role nasze. 19. A czemuż umierać mamy przed oczyma twymi? i nas/ i role nasze kupuj/ i ziemię nasze/ za chleb/ a będziemy my/ i ziemia nasza w niewoli u Faraona/ tylko nam daj nasienia/ abyśmy żyli/ a nie pomarli/ i ziemia niespustoszała. 20. A tak kupił Józef wszystkę ziemię Egipską Faraonowi: bo przedali Egipczanie każdy rolą swoję/ gdyż się był wzmógł miedzy nimi głód/ i dostała się Faraonowi wszystka ziemia. 21. I przeniósł lud do miast/ od ostatnich granic Egiptu/ aż do końca jego. 22. Tylko ziemie Kapłańskiej nie kupił
násze/ y role násze. 19. A czemuż umieráć mamy przed oczymá twymi? y nas/ y role násze kupuj/ y źiemię násze/ zá chleb/ á będźiemy my/ y źiemiá nászá w niewoli u Fáráoná/ tylko nam daj naśienia/ ábysmy żyli/ á nie pomárli/ y źiemiá niespustoszáłá. 20. A ták kupił Iozef wszystkę źiemię Egipską Fáráonowi: bo przedáli Egipczánie káżdy rolą swoję/ gdyż śię był wzmogł miedzy nimi głod/ y dostáłá śię Fáráonowi wszystká źiemiá. 21. Y przeniosł lud do miast/ od ostátnich gránic Egiptu/ áż do końcá jego. 22. Tylko źiemie Kápłáńskiey nie kupił
Skrót tekstu: BG_Rdz
Strona: 52
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Rodzaju
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
w państwie Pszczyńskim: a w Bytomskim Druga niżej zasiadła: na gruncie Kochlowskim. A trzecia znich kuźnica jest też w państwie Pszczyńskim. Zbudowana na rzece Rozdziańce/ w Boguckim Gruncie: Która prawem swym/ swobodą a lasy Ma przodek nad kuźnice inne temi czasy. Bytomskie a Pszczyńskie Kuźnice.
Lecz była przed jakieś czary spustoszała Zprzodku: i tak kilka lat bez roboty stała. Aż potym w niej skażone wszytkie kunszty ony/ Naprawił IVRGA kuznik Kleparski rzeczony.
Którego był Kazimierz Książę przyprowadził Cieszyńskie z Klajenberku: a tam go osadził Na tym miejscu: jak o tym świadczy prawo jego/ Na te kuźnice dane od Książęcia tego.
Na ostatku
w páństwie Pszczynskim: á w Bytomskim Druga niżey záśiádłá: ná grunćie Kochlowskim. A trzećia znich kuźnicá iest też w páństwie Pszczyńskim. Zbudowána ná rzece Rozdźiańce/ w Boguckim Grunćie: Ktora práwem swym/ swobodą á lásy Ma przodek nád kuźnice ine temi cżásy. Bytomskie á Pszczynskie Kuźnice.
Lecz byłá przed iákieś czáry spustoszáłá Zprzodku: y ták kilká lat bez roboty stałá. Aż potym w niey skáżone wszytkie kunszty ony/ Nápráwił IVRGA kuznik Klepárski rzeczony.
Ktorego był Káźimierz Xiążę przyprowádźił Cieszyńskie z Kláienberku: á tám go osádził Ná tym mieyscu: iák o tym świádczy práwo iego/ Ná te kuźnice dáne od Xiążęćiá tego.
Ná ostátku
Skrót tekstu: RoźOff
Strona: F3
Tytuł:
Officina ferraria
Autor:
Walenty Roździeński
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
hutnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
to jest/ iż po przybyciu Hiszpanów do Ameryki/ zawsze im dalej/ tym więcej ubywało tamecznych ludzi. Abowiem po dolinach/ i po brzegach Peruańskich ledwie tam zostaje po 30. osobach w kupie: toż się dzieje po kątach nad morzami obiema nowej Hiszpaniej. Po miejscach we śrzodku ziemie/ acz nie tak barzo kraje spustoszały; jednak i tam widać wielki niedostatek obywatelów. Miasto i powiat Colulski/ miały przedtym nad sto tysięcy domów: a dziś ledwe ich jest 12000. Toż mówić może o Tescuco/ i o inszych miastach. W Tlascali było 150000. Familij/ a dziś ledwoby się trzecia część znalazła. Sam Meksyk barzo się zmniejszył
to iest/ iż po przybyćiu Hiszpanow do Ameriki/ záwsze im dáley/ tym więcey vbywáło támecznych ludźi. Abowiem po dolinách/ y po brzegách Peruáńskich ledwie tám zostáie po 30. osobách w kupie: toż się dźieie po kątách nád morzámi obiemá nowey Hiszpániey. Po mieyscách we śrzodku źiemie/ ácz nie ták bárzo kráie spustoszáły; iednák y tám widáć wielki niedostátek obywátelow. Miásto y powiát Colulski/ miáły przedtym nád sto tyśięcy domow: á dźiś ledwe ich iest 12000. Toż mowić może o Tescuco/ y o inszych miástách. W Tláscáli było 150000. Fámiliy/ á dźiś ledwoby się trzećia część ználázłá. Sam Mexik bárzo się zmnieyszył
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 81
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
bierze, Pieszo nazad niepłatni wracając żołnierze. Co za konsekwencja? Kto ma rozum, przyzna. Że ledwie nie na schyłku już nasza ojczyzna. Póty młyn miele, póki co wody, choć na dnie; Zeszła woda, młyn stanie, a dalej i spadnie. Jeżeli czuły młynarz, wprzód nim do ostatka Staw jego spustoszeje, dziur w grobli nie zatka. 7. O SZLACHECTWIE Z Okazji ORŁA ...
Nie Polska tylko, wszytkie miewały to kraje, Że w prawo obracały stare się zwyczaje. I to weszło w koronnych konstytucyj księgi, Żeby chłopa szlachcicem, purpurą siermięgi, Prócz potwierdziwszy sejmem obozu, nikędy Nie czynić, na hetmańską
bierze, Pieszo nazad niepłatni wracając żołnierze. Co za konsekwencyja? Kto ma rozum, przyzna. Że ledwie nie na schyłku już nasza ojczyzna. Póty młyn miele, póki co wody, choć na dnie; Zeszła woda, młyn stanie, a dalej i spadnie. Jeżeli czuły młynarz, wprzód nim do ostatka Staw jego spustoszeje, dziur w grobli nie zatka. 7. O SZLACHECTWIE Z OKAZJEJ ORŁA ...
Nie Polska tylko, wszytkie miewały to kraje, Że w prawo obracały stare się zwyczaje. I to weszło w koronnych konstytucyj księgi, Żeby chłopa szlachcicem, purpurą siermięgi, Prócz potwierdziwszy sejmem obozu, nikędy Nie czynić, na hetmańską
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 393
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
użytku swego/ i drzewa ziemie nie wydadzą owocu swego. 21. A jeśli chodzić będziecie/ mnie się sprzeciwiając/ a nie zechcecie mię słuchać/ przydam kaźni waszych siedmiorako/ dla grzechów waszych: 22. Bo puszczę na was zwierz polny/ i osieroci was/ i wyniszczy bydło wasze/ i upleni was/ i spustoszeją drogi wasze. 23. A jeśliż tym się nie nakarzecie/ ale chodzić będziecie/ mnie się sprzeciwiając: 24. Ja też pójdę/ wam się sprzeciwiając/ i bić was będę siedmiorako dla grzechów waszych: 25. I przywiodę na was miecz/ który się sowicie zemści zgwałcenia przymierza: a gdy się zbieżycie do
użytku swego/ y drzewá źiemie nie wydádzą owocu swego. 21. A jesli chodźić będźiećie/ mnie śię zprzećiwiájąc/ á nie zechcećie mię słucháć/ przydam kaźńi wászych śiedmioráko/ dla grzechow wászych: 22. Bo puszczę ná was zwierz polny/ y ośieroći was/ y wyniszczy bydło wásze/ y upleni was/ y spustoszeją drogi wásze. 23. A jesliż tym śię nie nákarzećie/ ále chodźić będźiećie/ mnie śię sprzećiwiájąc: 24. Ia też pojdę/ wám śię zprzećiwiájąc/ y bić was będę śiedmioráko dla grzechow wászych: 25. Y przywiodę ná was miecz/ ktory śię sowićie zemśći zgwałcenia przymierza: á gdy śię zbieżyćie do
Skrót tekstu: BG_Kpł
Strona: 133
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Kapłańska
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
surowe niebo łając Pasterze nie gnali trzody Ni na paszą ni do wody. Po tobie ściany tęskniły Lasy nawet smętne były. Nakoniec i sam zwierz srogi Litował tej twojej drogi. Jako niwie gęste kłosy Jak krople niebieskiej rosy Jak owoc drzewu płodnemu Daphnis był ozdoba wszemu. Skoro cię na czas nie stało, Wszytko razem spustoszało, Bydło zeszło a w użytki Zubożały włości wszytki. Gdzie zboża obfite były, Nieszczęsne chwasty zrodziły, Umieciono dawne stogi, Ledwie stoją próżne brogi, Kędy pojrzysz, zewsząd szkody, Dziki wieprz porył ogrody, Stado zżarł wilk drapieżliwy Miody wybrał niedźwiedź chciwy Wtenczas z ludźmi nieme skały Żałosnym głosem wołały: Niemasz cię,
surowe niebo łając Pasterze nie gnali trzody Ni na paszą ni do wody. Po tobie ściany tęskniły Lasy nawet smętne były. Nakoniec i sam zwierz srogi Litował tej twojej drogi. Jako niwie gęste kłosy Jak krople niebieskiej rosy Jak owoc drzewu płodnemu Daphnis był ozdoba wszemu. Skoro cię na czas nie stało, Wszytko razem spustoszało, Bydło zeszło a w użytki Zubożały włości wszytki. Gdzie zboża obfite były, Nieszczęsne chwasty zrodziły, Umieciono dawne stogi, Ledwie stoją prożne brogi, Kędy pojrzysz, zewsząd szkody, Dziki wieprz porył ogrody, Stado zżarł wilk drapieżliwy Miody wybrał niedźwiedź chciwy Wtenczas z ludźmi nieme skały Załosnym głosem wołały: Niemasz cię,
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 333
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
pogromieniem armaty swej w jednej wojnie z Genuenczykami nie daleko Insuły Gilio: abowiem od tego czasu tak osłabieli/ iż się więcej nie mogli podnieść: i owszem musieli się podać pod jarzmo Florenczykom; którym byli rebelizowali za przybyciem Karła VIII. króla Francuskiego/ ale znowu podbici byli w 15. lat/ i tak jakby zaraz spustoszało miasto: abowiem mieszczanie Pisanscy/ nie mogąc znieść panowania Florentinów/ roziachali się do Sardyniej/ do Sycylii/ i po onszych miejscach na mieszkanie. A tak gdy nie było i ludzi w mieście/ i robotników w powiecie/ ziemię za tym/ która jest niska/ przemogła wilgotność/ skąd powietrze zostało zarażone. Książę Cośmas
pogromieniem ármáty swey w iedney woynie z Genuenczykámi nie dáleko Insuły Gilio: ábowiem od tego czásu tak osłábieli/ iż się więcey nie mogli podnieść: y owszem muśieli się podáć pod iárzmo Florenczykom; ktorym byli rebellizowáli zá przybyćiem Karłá VIII. krolá Fráncuskiego/ ále znowu podbići byli w 15. lat/ y ták iákby záraz spustoszáło miásto: ábowiem miesczánie Pisánscy/ nie mogąc znieść pánowánia Florentinow/ roziácháli się do Sárdiniey/ do Siciliey/ y po onszych mieyscách ná mieszkánie. A ták gdy nie było y ludźi w mieśćie/ y robotnikow w powiećie/ źiemię zá tym/ ktora iest nizka/ przemogłá wilgotność/ zkąd powietrze zostáło záráżone. Kśiążę Cosmas
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 55
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609