co śpiewano w Troi, Albo angielską nutę, naszym krajom krzywą, Zagłuszasz melodią głośną i prawdziwą, Albo jeśli linią ciągniesz w tablaturze, Zaraz ją znać w ogrodzie, na dachu, na murze, I jak Amfijon grając gromadzisz do kupy Marmury w Spytkowicach, w Końskiej Woli słupy. A moja lutnia dołem — lecz spysznieje z deką, Kiedy: „Marszałek przecie pochwalił ją" — rzeką, I będzie tym bezpieczniej nucić, póki żywa: „Niech zdrów będzie Marszałek! Viva! Viva! Viva!” DO CZYTELNIKA
Lutniąś wziął w rękę, która-ć w różne tony Zagra, jako jej każą różne strony. Najdziesz tu chorał zwyczajny
co śpiewano w Troi, Albo angielską nutę, naszym krajom krzywą, Zagłuszasz melodyją głośną i prawdziwą, Albo jeśli liniją ciągniesz w tablaturze, Zaraz ją znać w ogrodzie, na dachu, na murze, I jak Amfijon grając gromadzisz do kupy Marmury w Spytkowicach, w Końskiej Woli słupy. A moja lutnia dołem — lecz spysznieje z deką, Kiedy: „Marszałek przecie pochwalił ją" — rzeką, I będzie tym bezpieczniej nucić, póki żywa: „Niech zdrów będzie Marszałek! Viva! Viva! Viva!” DO CZYTELNIKA
Lutniąś wziął w rękę, która-ć w różne tony Zagra, jako jej każą różne strony. Najdziesz tu chorał zwyczajny
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 4
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
wodzie drugą tej podobną. Chciało mu się mieć obiedwie. Ale w tej chciwości, ledwie Otworzył gębę łakomie, Patrzy, aż mu i ta tonie. I tak dla próżnego cienia Pewnego pozbył jedzenia. MUŁ PYSZNY
Muł, u jednego książęcia Będąc na stajni zaraz od źrebięcia, Dobrze karmiony, dobrze fartowany, Tak był spyszniał, że z swymi kompany Inszej nie chciał miewać gadki, Jeno klaczy, swojej matki, Wynosząc genealogiją, Która, mówił, że była stada królewskiego; I za wielką miałby był sobie konfuzyją Nosić szlachcica prostego. Gdy się już zstarzał, z panem mułem była Promocja nie barzo miła. Ale się to i koniom
wodzie drugą tej podobną. Chciało mu się mieć obiedwie. Ale w tej chciwości, ledwie Otworzył gębę łakomie, Patrzy, aż mu i ta tonie. I tak dla próżnego cienia Pewnego pozbył jedzenia. MUŁ PYSZNY
Muł, u jednego książęcia Będąc na stajni zaraz od źrebięcia, Dobrze karmiony, dobrze fartowany, Tak był spyszniał, że z swymi kompany Inszej nie chciał miewać gadki, Jeno klaczy, swojej matki, Wynosząc genealogiją, Która, mówił, że była stada królewskiego; I za wielką miałby był sobie konfuzyją Nosić szlachcica prostego. Gdy się już zstarzał, z panem mułem była Promocja nie barzo miła. Ale się to i koniom
Skrót tekstu: NiemBajkiBar_II
Strona: 354
Tytuł:
Bajki Ezopowe
Autor:
Krzysztof Niemirycz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
bajki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
do ruszenia się z Wojskiem, a jam zostać musiała. Czyniono mi otuchę, żem do niego zaraz jechać miała, lecz ćwierć roku minęło, nimem go widziała. Całejm zażyć musiała Filozofij, którejm się u mego Stryja, Męża, i Jego Ojca powli nauczyła, żebym nie zmarniała, i nie spyszniała. Honor wszędzie mi świadczony, był zdradliwym sidłem dla młodej i doródnej Damy, która Dwór pierwszy raz widziała. HRABINY SZWEDZKIEJ G**
Pewny Książę Z - - -, który u Dworu w największej był powadze już żonę mający, i który bez wątpienia nie uczciwe względem mnie miał zamysły, chciał zażyć do tego nieprzytomności męża mego
do ruszenia śię z Woyskiem, a jam zostać musiała. Czyniono mi otuchę, żem do niego zaraz iechać miała, lecz ćwierć roku minęło, nimem go widziała. Całeym zażyć musiała Filozofij, ktoreym śię u mego Stryia, Męża, i Jego Oyca powli nauczyła, żebym nie zmarniała, i nie zpyszniała. Honor wszędzie mi świadczony, był zdradliwym śidłem dla młodey i dorodney Damy, ktora Dwor pierwszy raz widziała. HRABINY SZWEDZKIEY G**
Pewny Xiąże S - - -, ktory u Dworu w naywiększey był powadze już żonę maiący, i ktory bez wątpienia nie uczciwe względem mnie miał zamysły, chćiał zażyć do tego nieprzytomności męża mego
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 23
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755