idącego za sobą jako Zakonnika pobożnego/ i gdziekolwiek się para tych białychgłów w Piczarze powróciła z przewodnikiem swoim/ ten szedł tropami ich/ dziwując i przypatrując się onych wielkiego podziwienia godnej skrusze i pobożności. A gdy odprawiły tę przedsięwzietą peregrynacją/ i obietnice swoje eksolwowały/ wyszły przed Pieczarę z tym/ który ich prowadził/ i spytają go/ czemu by ten Święty Ociec pozostał w Pieczarze/ który szedł tam zawsze z świecą za nami. Ten zrozumiawszy łaskę Bożą i z Świętych Ojców Pieczarskich jednego chodzącego (którego on nie widział) po długiej z samym sobą kontrowersiej odpowie pytającym/ pozostał prawi w Celli swojej. Zopytają te znowu/ tamli mieszka?
idącego zá sobą iáko Zakonniká pobożnego/ y gdźiekolwiek się pará tych białychgłow w Piczárze powrociłá z przewodnikiem swoim/ ten szedł tropámi ich/ dźiwuiąc y przypatruiąc się onych wielkiego podziwienia godney skrusze y pobożnośći. A gdy odpráwiły tę przedsięwźietą peregrinátią/ y obietnice swoie exolwowáły/ wyszły przed Pieczárę z tỹ/ ktory ich prowadźił/ y spytáią go/ czemu by ten Swięty Oćiec pozostał w Pieczárze/ ktory szedł tám záwsze z swiecą zá námi. Ten zrozumiawszy łáskę Bożą y z Swiętych Oycow Pieczárskich iednego chodzącego (ktorego on nie widźiał) po długiey z sámym sobą controwersiey odpowie pytáiącym/ pozostał práwi w Celli swoiey. Zopytáią te znowu/ támli mieszka?
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 137.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Trzeci musicie się uczyć jako byście mogli/ to wszystko czegoście się nauczyli tu pożytkowi swemu Zażywać; I tego ich tak nauczywszy/ mówił do nich: Gdy was kto spyta/ czego się Uczycie? i co już Umiecie? tedy mówcie: nic nieumiemy/ nic nie jesteśmy/ zniczego się niechlubiemy/ spytają was dalej/ cy jesteście Magistrami albo Doktorami? Żadną miarą Zakami jesteśmy będziemy aż do Grobu. und Parabeln. XII. Podobieństwo. O Złotej Koronie Umiejętności.
Gdy Salomon odprawiwszy Ofiarę zasną i obaczył wesnie jednę Drabinę; nagorze tej Drabiny były trzy śliczne Korony/ do których się ludzie dopinali/ ale żaden ich niemógł
Trzeci musicie się ucżyć iáko byście mogli/ to wszystko czegoście się náuczyli tu pożytkowi swemu Záżywáć; I tego ych ták náucżywszy/ mowił do nich: Gdy was kto spyta/ czego się Uczycie? y co iuz Umiecie? tedy mowcie: nic nieumiemy/ nic nie iestesmy/ zniczego sie niechlubiemy/ spytáią was dáley/ cy iestescie Magistrami álbo Doktorámi? Zadną miarą Zakámi iestesmy będziemy áż do Grobu. und Parabeln. XII. Podobienstwo. O Złotey Koronie Umieietności.
Gdy Sálomon odpráwiwszy Ofiárę zásną y obaczył wesnie iednę Drabinę; nagorze tey Drábiny były trzy śliczne Korony/ do ktorych się ludzie dopináli/ ale żaden ych niemogł
Skrót tekstu: MalczInstGleich
Strona: 19
Tytuł:
Nova et methodica institutio [...] Gleichnus
Autor:
Stanisław Jan Malczowski
Drukarnia:
G.M. Nöller
Miejsce wydania:
Ryga
Region:
Inflanty
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
i ewangelikiem i grekiem; wszyscy spólnemi rękoma starali się o dobre i spokojne Rzpltej, o wiarę kontrowersjej z sobą nie mieli, braku w osobach, zasługach nie było, jednako wszyscy do poratowania ojczyzny biegli, nagrody odnosili. Teraz, by był dobrze godny i Rzpltej zasłużony, wprzód, jakiejby był religii, się spytają, ludzie dobre heretykami zową, od dygnitarstw, od urzędów jako niegodnych odkładają, spółkować i małżeństwa miewać z nimi zakazują, naostatek na ludzie dobrze urodzone, illegitimitatem zadając, się targają, mówią, że legitima matrimonia nie są, jedno w kościele katolickim; za tym idzie, iż wszyscy, którzy z małżeństwa,
i ewangelikiem i grekiem; wszyscy spólnemi rękoma starali się o dobre i spokojne Rzpltej, o wiarę kontrowersyej z sobą nie mieli, braku w osobach, zasługach nie było, jednako wszyscy do poratowania ojczyzny biegli, nagrody odnosili. Teraz, by był dobrze godny i Rzpltej zasłużony, wprzód, jakiejby był religiej, się spytają, ludzie dobre heretykami zową, od dygnitarstw, od urzędów jako niegodnych odkładają, spółkować i małżeństwa miewać z nimi zakazują, naostatek na ludzie dobrze urodzone, illegitimitatem zadając, się targają, mówią, że legitima matrimonia nie są, jedno w kościele katolickim; za tym idzie, iż wszyscy, którzy z małżeństwa,
Skrót tekstu: PrzestSposCz_II
Strona: 467
Tytuł:
Przestroga i sposób na czasy przyszłe naprawy Rzpltej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
który Sędziego mógłby sztuką nową zwieść, chytrą mową. Sam tylko staniesz a sumnienie twoje, mając uczynki za rzeczniki swoje, które jak ścisło, gdy Sędzia zasiądzie, rozstrząsać będzie.
Sam się Bóg świadkiem i sędzią pokaże wprzód, niźli dekret na winnego skaże. Jaki taki sąd będzie sprawiedliwy, o Boże żywy! Spytają – czemuś, człowiek ulepiony, na Majestat się rzucał nieskończony i takeś grzeszył przeciw Bogu twemu jak drewnianemu? Czemuś Boskimi gardził mandatami i onych nie strzegł wszelkimi siłami, aleś łatwiuchno wszytkie przestępował, onych nie chował? Czemuś nad wszytko Boga nie miłował, lecz drożej marną rzecz sobie szacował z krzywdą
który Sędziego mógłby sztuką nową zwieść, chytrą mową. Sam tylko staniesz a sumnienie twoje, mając uczynki za rzeczniki swoje, które jak ścisło, gdy Sędzia zasiędzie, rozstrząsać będzie.
Sam się Bóg świadkiem i sędzią pokaże wprzód, niźli dekret na winnego skaże. Jaki taki sąd będzie sprawiedliwy, o Boże żywy! Spytają – czemuś, człowiek ulepiony, na Majestat się rzucał nieskończony i takeś grzeszył przeciw Bogu twemu jak drewnianemu? Czemuś Boskimi gardził mandatami i onych nie strzegł wszelkimi siłami, aleś łatwiuchno wszytkie przestępował, onych nie chował? Czemuś nad wszytko Boga nie miłował, lecz drożej marną rzecz sobie szacował z krzywdą
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 16
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
nagiego nie przyodziewali, nie litowali; aniście mię też w dom swój przyjmowali; ani w więzieniu często nawiedzali; ani choremu ratunkiem nie byli, mnie nie cieszyli, lecz ubogiego mnieście odzierali, utrapionego srogo uciskali. Jak wieleście mię razy mordowali, krew przelewali?”. “Kiedy żeśmy Cię – spytają – widzieli, żebyśmy Tobie tak wyrządzać mieli, ponieważ Ciebie kto by nie szanował i nie miłował?” A On odpowie: “Mnieście uczynili, gdyście się srogo z nędznym obchodzili – jam był w sierotach, mnieście odzierali i uciskali”. Tedy już Sędzia jak lew zagniewany srogo zaryknie,
nagiego nie przyodziewali, nie litowali; aniście mię też w dom swój przyjmowali; ani w więzieniu często nawiedzali; ani choremu ratunkiem nie byli, mnie nie cieszyli, lecz ubogiego mnieście odzierali, utrapionego srogo uciskali. Jak wieleście mię razy mordowali, krew przelewali?”. “Kiedy żeśmy Cię – spytają – widzieli, żebyśmy Tobie tak wyrządzać mieli, ponieważ Ciebie kto by nie szanował i nie miłował?” A On odpowie: “Mnieście uczynili, gdyście się srogo z nędznym obchodzili – jam był w sierotach, mnieście odzierali i uciskali”. Tedy już Sędzia jak lew zagniewany srogo zaryknie,
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 59
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
byle zrozumiał terminy prawne, miał dobrą pamięć, wymowę, głos dobry; jużci główny Jurysta! Ad statum podźmy, byle umiał Szlachcic Oracją dobrze powiedzieć, był ludzki Parentelat, co wszystko naturae non artis opus. To on i Posłem będzie, i Komisarzem, i Deputatem, i czym będzie chciał; ani się spytają czy młody? czy bywał na funkcyj? czy zna statum? odpowiedzą na pierwsze: nie wszystko też to starym trzeba jednym bywać na funkcjach, na drugie, i na trzecie rzeką: nauczy się; i nieroztrząsają co mówi, tylko że cum emphasi! i z łaciną dobrzemowi, aklamują, i aplaudują. Niech
byle zrozumiał terminy prawne, miał dobrą pamięć, wymowę, głos dobry; iużći głowny Jurystá! Ad statum podźmy, byle umiał Szlachćic Oracyą dobrze powiedźieć, był ludzki Parentelat, co wszystko naturae non artis opus. To on y Posłem będźie, y Kommisarzem, y Deputatem, y czym będźie chćiał; áni się spytaią czy młody? czy bywał ná funkcyi? czy zna statum? odpowiedzą ná pierwsze: nie wszystko też to stárym trzebá iednym bywać ná funkcyach, ná drugie, y ná trzecie rzeką: náuczy się; y nieroztrząsaią co mowi, tylko że cum emphasi! y z łaćiną dobrzemowi, ákklamuią, y applauduią. Niech
Skrót tekstu: RadzKwest
Strona: 8
Tytuł:
Kwestie polityczne
Autor:
Franciszek Radzewski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
Ten to Król Izraelski? Podźciesz sam do sądu/ Wnetże tu wam wysiędzie Królewskiego rządu. Przywiedzion: pyta Senat/ powiedz nam do słowa Jeśliżeś ty jest Chrystus. Próżna moja mowa (Odpowie Pan) choć powiem/ wy nie uwierzycie/ Nie odpowiecie mi też/ ani mię puścicie. Powtóre jednostajnie wszyscy go spytają/ Toś ty jest Synem Bożym: jako powiadają. Na to Pan: Wy mówicie żem ja jest/ odpowie. W tym zawołają wszyscy: Na co nam świadkowie; Na co inkwizicja/ i dalsza zabawa? Słyszelismy z ust jego: Niech się kończy sprawa. Godzien śmierci: podźmy z nim do pana
Ten to Krol Izráelski? Podźćiesz sám do sądu/ Wnetże tu wam wyśiędźie Krolewskiego rządu. Przywiedźion: pyta Senat/ powiedz nam do słowá Ieśliżeś ty iest Chrystus. Prożna moiá mowá (Odpowie Pan) choć powiem/ wy nie vwierzyćie/ Nie odpowiećie mi też/ áni mię puśćićie. Powtore iednostáynie wszyscy go spytáią/ Toś ty iest Synem Bożym: iáko powiádáią. Ná to Pán: Wy mowićie żem ia iest/ odpowie. W tym záwołáią wszyscy: Ná co nam świadkowie; Ná co inquisicya/ y dálsza zabáwá? Słyszelismy z vst iego: Niech się kończy spráwá. Godźien śmierći: podźmy z nim do páná
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 33.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
niego przyjeżdżają, nie wszytko dobrze wiedzą, co się w którym Kościele znajduje, i jako się w nich nabożeństwo odprawuje. Abowiem tylko przez nie, dla ominienia błota, abo skrócenia drogi przechodzą, gdy do Krakowa przyjadą, a coby w nich do wiadomości, i pobudzenia ku nabożeństwu potrzebnego zawierało się, nigdy nie spytają. A o inszych Kościołach, które na ustroniu stoją, i Kaplicach mniejszych abo odleglejszych, zgoła nic nie wiedzą. Włoskiego tedy narodu przykładem, którzy w Prowincjach swoich budynki wspanialsze, i Kościoły wszytkie, w jednę książkę spisawszy, cudzoziemcom do wiadomości podają. Tego Stołecznego Miasta miejsca ś. spisawszy, wszytkiej Korony Polskiej narodom
niego przyieżdżáią, nie wszytko dobrze wiedzą, co się w ktorym Kośćiele znáyduie, y iáko się w nich nabożeństwo odpráwuie. Abowiem tylko przez nie, dla ominienia błotá, ábo skrocenia drogi przechodzą, gdy do Krákowá przyiádą, á coby w nich do wiádomośći, y pobudzenia ku nabożeństwu potrzebnego záwierało się, nigdy nie spytáią. A o inszych Kośćiołách, ktore ná vstroniu stoią, y Káplicách mnieyszych ábo odlegleyszych, zgołá nic nie wiedzą. Włoskiego tedy narodu przykłádem, ktorzy w Prowincyách swoich budynki wspániálsze, y Kośćioły wszytkie, w iednę kśiążkę spisawszy, cudzoźiemcom do wiádomośći podáią. Tego Stołecznego Miástá mieyscá ś. spisawszy, wszytkiey Korony Polskiey narodom
Skrót tekstu: PruszczKlejn
Strona: 5nlb
Tytuł:
Klejnoty stołecznego miasta Krakowa
Autor:
Piotr Hiacynt Pruszcz
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
przewodniki
Tematyka:
architektura, geografia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
bo co się która Chorągiew przeprawiła to jej zaraz za nami kazał skoczyć. Litwa jako Barani i po kilka do kupy związanych Kmiczyc Pułkownik wypadł gdzies z chałupy jak go to już warta odstąpili biega między naszemi ręce w tył związane woła dla Boga Ratujcie takci go tam ktos rozerznął a w tym porwali Pachołka z Naszego wojska spytają co to za podjazd? Powie nie podjazd ale Czarniecki z Wojskiem, A tu rąbanina sroga trupi Lecą. owi się po stawie poruchają nurzają co przed tem co przedttym Moskal prowadził Litwina togo już Litfin za brodę ciągnie. Wnet vicissitudo i odmiana fortuny w jednej godzinie podchlibieła im a już ich nasztych wydała jak tedy zrozumieli
bo co się ktora Chorągiew przeprawiła to iey zaraz za nami kazał skoczyć. Litwa iako Barani y po kilka do kupy związanych Kmiczyc Pułkownik wypadł gdzies z chałupy iak go to iuz warta odstąpili biega między naszemi ręce w tył związane woła dla Boga Ratuycie takci go tam ktos rozerznął a w tym porwali Pachołka z Naszego woyska spytaią co to za podiazd? Powie nie podiazd ale Czarniecki z Woyskięm, A tu rąbanina sroga trupi Lecą. owi się po stawie poruchaią nurzaią co przed tem co przedttym Moskal prowadził Litwina togo iuz Litfin za brodę ciągnie. Wnet vicissitudo y odmiana fortuny w iedney godzinie podchlibieła im a iuz ich nasztych wydała iak tedy zrozumieli
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 112v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
w tych, w których będzie ekscerpt z listu mego do Wci mojej duszy), że Forval jest na rezydencji przy Tekolim na tym miejscu, gdzie miał być Duvernay. Między rzeczami cudownymi i ta tu niemniejsza, że jesteśmy tu jako błędni jacy. Spodziewaliśmy się, że to tak należało, że się mię spytają albo spytać każą, jako dalej prowadzić tę wojnę; aliści ani pytano, ani przysłano. Gdyby powiedzieli, że nas nie potrzebują, a sami robić co przynajmniej z swej chcieli strony, tobym ja gdzie poszedł urwać też co na swą stronę, Adio, adio, cor mio! O nieprzyjacielu nie mamy innej wiadomości,
w tych, w których będzie ekscerpt z listu mego do Wci mojej duszy), że Forval jest na rezydencji przy Tekolim na tym miejscu, gdzie miał być Duvernay. Między rzeczami cudownymi i ta tu niemniejsza, że jesteśmy tu jako błędni jacy. Spodziewaliśmy się, że to tak należało, że się mię spytają albo spytać każą, jako dalej prowadzić tę wojnę; aliści ani pytano, ani przysłano. Gdyby powiedzieli, że nas nie potrzebują, a sami robić co przynajmniej z swej chcieli strony, tobym ja gdzie poszedł urwać też co na swą stronę, Adio, adio, cor mio! O nieprzyjacielu nie mamy innej wiadomości,
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 533
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962