Wolno wierzyć, wolno nie, mnie to jednoż czyni, Choć z inszymi fraszkami leżeć będzie w skrzyni. 492 (N). LEPIEJ SŁUŻYĆ BOGU NIŻ KRÓLOWI
Dworzanin, co królowi służył jeszcze młodem, Zachorzał; każe wszelkim doktorom sposobem Chodzić około niego, ale kiedy mało Poprawy, samemu się nawiedzić go zdało. Spytawszy: „Jako się masz?” „Gorączka mię piecze” — Odpowie; na to mu król: „Nie frasuj się — rzecze — Nie stękaj, proś, o co chcesz, masz królewskie słowo, Niczegoć nie odmówię, żebyś się miał zdrowo.” Spuściwszy się mu do nóg: „Miłościwy królu
Wolno wierzyć, wolno nie, mnie to jednoż czyni, Choć z inszymi fraszkami leżeć będzie w skrzyni. 492 (N). LEPIEJ SŁUŻYĆ BOGU NIŻ KRÓLOWI
Dworzanin, co królowi służył jeszcze młodem, Zachorzał; każe wszelkim doktorom sposobem Chodzić około niego, ale kiedy mało Poprawy, samemu się nawiedzić go zdało. Spytawszy: „Jako się masz?” „Gorączka mię piecze” — Odpowie; na to mu król: „Nie frasuj się — rzecze — Nie stękaj, proś, o co chcesz, masz królewskie słowo, Niczegoć nie odmówię, żebyś się miał zdrowo.” Spuściwszy się mu do nóg: „Miłościwy królu
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 219
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, którego we drzwiach Kościelnych dwóch Biskupów przyjmują, i miedzy sobą prowadzą do Arcybiskupa Gnieźnieńskiego. Król przed nim stanąwszy Senatorowie, na Ołtarzu składają Koronę, Berło, Jabłko, i Miecz, potym Arcybiskup modli się, i po Oracyj zaspiewanej, napomina Króla o Wiarę Z. o Pobożność, i o Cnoty Królewskie, potym spytawszy się Króla, jeżeli Wiarę Z. chce trzymać, jeżeli chce być Protektorem Duchowieństwa, jeżeli chce być Obserwatorem Praw i wolności Polskich, i obronicielem ich, po troiszej odpowiedzi Króla, CHCĘ, przysięga Król na Ewangelii położywszy ręce, na Pacta Conventa. Potym wypełniwszy wszystkie Ceremonie u Gwagnina opisane, Arcybiskup go namaszcza Olejem Z
, którego we drzwiach Kośćielnych dwóch Biskupów przyimują, i miedzy sobą prowadzą do Arcybiskupa Gnieznieńskiego. Król przed nim stanąwszy Senatorowie, na Ołtarzu składają Koronę, Berło, Jabłko, i Miecz, potym Arcybiskup modli śię, i po Oracyi zaspiewaney, napomina Króla o Wiarę S. o Pobożność, i o Cnoty Królewskie, potym spytawszy śię Króla, jeżeli Wiarę S. chce trzymać, jeżeli chce być Protektorem Duchowieństwa, jeżeli chce byc Obserwatorem Praw i wolnośći Polskich, i obronićielem ich, po troiszey odpowiedźi Króla, CHCĘ, przyśięga Król na Ewangelii położywszy ręce, na Pacta Conventa. Potym wypełniwszy wszystkie Ceremonie u Gwagnina opisane, Arcybiskup go namaszcza Olejem S
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 143
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
do tych plotek, bo też Ociec nic go o to nie pytał, no dixit unde venis, suiti vbi? ubi sunt quae tulisti? a czemuż się go to Ociec o nic nie pyta. Pięknie Sentencje dwie, wyzłaca Chryzolog. Leniwego miłosierdzia Ociec, nie zna. Kto roztrząsa grzechy, wydawa. Nie spytawszy o nic, woła na sługi. Proferte stolam primam, przynieście mi onę szatę najlepszą, dajcie mu pierścień, aby rozumiano, że się w-cudzych Krajach bogato ożenił, i ślubnym tym pierścieniem błyskać przyjachał. Nie chcę i tego, aby w-papuciach miał chodzić, date calceamenta, niech zaraz będą boty.
do tych plotek, bo też Oćiec nic go o to nie pytał, no dixit unde venis, suiti vbi? ubi sunt quae tulisti? á czemuż się go to Oćiec o nic nie pyta. Pięknie Sentencye dwie, wyzłaca Chryzolog. Leniwego miłośierdźia Ociec, nie zna. Kto roztrząsa grzechy, wydawa. Nie zpytawszy o nic, woła ná sługi. Proferte stolam primam, przynieśćie mi onę szátę naylepszą, dayćie mu pierśćień, áby rozumiano, że się w-cudzych Kráiách bogáto ożenił, i ślubnym tym pierśćieniem błyskáć przyiáchał. Nie chcę i tego, áby w-pápućiách miał chodźić, date calceamenta, niech záraz będą boty.
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 48
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
między któremi jest miara/ albo forma/ długości/ i szerokości/ stopy/ Zbawiciela naszego Jezusa/ którą do Nieba wstępując/ na Gorze zosztawił. Nazad idąc do miasta/ ku Strada Apia/ przyjdziesz do jedni Kaplice/ gdzie się droga dzieli/ na który Piotr święty/ z Chrystusem Panem zetkali się którego Piotr święty spytawszy/ a dokąd Panie/ odpowiedział: Przyszedłe dla ciebie/ aby znowu powtóre był Ukrzyżowany/ i na krzyżu umarł. W tym Chrystus Pan zniknął/ a Piotr święty/ udawszy się ku Rzymowi Miastu/ był pojmany/ i prędko potym/ ztego zgładzony świata. ROMA. Delicyje Ziemie Włoskiej TERME ANTONINE.
WSzedszy
między ktoremi iest miárá/ álbo formá/ długośći/ y szerokośći/ stopy/ Zbáwićielá nászego Iezvsá/ ktorą do Niebá wstępuiąc/ ná Gorze zosztáwił. Názad idąc do miástá/ ku Strada Appia/ przyidźiesz do iedny Káplice/ gdźie się drogá dźieli/ ná ktory Piotr święty/ z Chrystusem Pánem zetkáli się ktorego Piotr święty spytawszy/ á dokąd Panie/ odpowiedźiał: Przyszedłe dla ćiebie/ áby znowu powtore był Vkrzyżowány/ y ná krzyżu vmarł. W tym Chrystus Pan zniknął/ á Piotr święty/ vdawszy się ku Rzymowi Miástu/ był poimány/ y prętko potym/ ztego zgłádzony świátá. ROMA. Delicyie Ziemie Włoskiey THERME ANTONINE.
WSzedszy
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 133
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665
było, iż nigdzie indziej w tym wtórym zaciągu takiej miłości nie uznało, i nigdzie się lepiej nie odżywiło. Tak to baczny jest miłośnik wszego żołnierza katolickiego, iż gdy się jeden opat Kartuziański uskarżał przed nim, że mu któryś pułk cesarski trochę przed Elearami do obozu przemijający, wszystkie kury zjadł z jego opactwa, (spytawszy się pierwej jako ludny był ten pułk) odpowiedział: Iż gdyby waszego zakonu tak wiele mnichów na wojnę przez moje biskupstwo przeszło, choćbym o skromności zakonnej nie wątpił i o kury się nie bał, bo mięsa nie jadacie, alebyście mi pewnie wszystkie sadzawki wyłowili. Pod tym czasem zaszedł list hetmański, radość
było, iż nigdzie indziej w tym wtórym zaciągu takiej miłości nie uznało, i nigdzie się lepiej nie odżywiło. Tak to baczny jest miłośnik wszego żołnierza katolickiego, iż gdy się jeden opat Kartuziański uskarżał przed nim, że mu któryś pułk cesarski trochę przed Elearami do obozu przemijający, wszystkie kury zjadł z jego opactwa, (spytawszy się pierwej jako ludny był ten pułk) odpowiedział: Iż gdyby waszego zakonu tak wiele mnichów na wojnę przez moje biskupstwo przeszło, choćbym o skromności zakonnej nie wątpił i o kury się nie bał, bo mięsa nie jadacie, alebyście mi pewnie wszystkie sadzawki wyłowili. Pod tym czasem zaszedł list hetmański, radość
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 85
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
pole byli poczęli wychodzić. A nim się Kozacy Zaporoscy z Wielkim Obozem złączyli/ stali w pół milu Taborem swym/ Tatarowie i Wojska Tureckiego przodkowie szturmowali do nich od dnia 25. Września/ do dnia Pirwszego Sierpnia/ ale się im odbili i jednego tylko Kozaka stracili/ którego gdy porwano i do Cesarza przywiedziono/ jedno spytawszy co za ludzie/ i dowiedziawszy się że Kozacy : roztrzelać go kazał.
6. Septem. Pomknął się Obóz KrólewiczaJegoM. ku przewozowi pod sam Zamek Chocimski/ gdzie iż Mostu za zniesieniem przed Powodzią pierwszego nie było. Taborem wszystkie wozy założyć K. I. M. rozkazał/ dział tylko 6. z sobą zostawiwszy
pole byli poczęli wychodźić. A nim się Kozacy Zaporoscy z Wielkim Obozem złączyli/ stali w puł milu Taborem swym/ Tátárowie y Woyská Tureckiego przodkowie szturmowali do nich od dniá 25. Wrześniá/ do dnia Pirwszego Sierpniá/ ále się im odbili y iednego tylko Kozaká stráćili/ ktorego gdy porwano y do Cesárzá przywiedziono/ iedno spytawszy co zá ludźie/ y dowiedźiáwszy się że Kozacy : rostrzeláć go kazał.
6. Septem. Pomknął się Oboz KrolewicáIe^o^M. ku przewozowi pod sam Zamek Choćimski/ gdźie iż Mostu zá znieśieniem przed Powodźią pierwszego nie było. Taborem wszystkie wozy założyć K. I. M. roskazał/ dźiał tylko 6. z sobą zostáwiwszy
Skrót tekstu: ZbigAdw
Strona: B
Tytuł:
Adwersaria, albo terminata sprawy wojennej
Autor:
Prokop Zbigniewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621
uderzony zaraz porwawszy się uciekłdo Bursy Iuristarum/ podle Kolegium tegoż Jezuickiego; bojąc się aby go Jezuici nie załapili/ jako towarzyszowi jego tamże zaraz uczynili byli/ który też przedtym tluk był wtesz drzwi Kolegium tegoż Jezuickiego. Stej okazji zaraz/ bij zabij na Jezuity krzyczeć poczęli rozmaici/ tak wielcy jak mali/ nie spytawszy/ ani się dowiedziawszy/ co i dla czego/ i jako się stało. Głosili jedni że ten uderzony od Jezuitów umarł/ drudzy że go Jezuici porąbali/ i pobili tak że na śmierć leży. Lecz mentica est iniquitas sibi, jako pismo mówi. Żywym był/ i jest; nie zmar ale złszka powstał
vderzony záraz porwawszy się vćiekłdo Bursy Iuristarum/ podle Collegium tegoż Iezuickiego; boiąc się áby go Iezuići nie záłápili/ iáko towárzyszowi iego támże záraz vczynili byli/ ktory tesz przedtym tluk był wtesz drzwi Collegium tegosz Iezuickiego. Ztey okázyey záraz/ biy zábiy ná Iezuity krzyczeć poczęli rozmáići/ ták wielcy iák máli/ nie spytawszy/ áni się dowiedźiawszy/ co y dla czego/ y iáko się stáło. Głośili iedni że ten vderzony od Iezuitow vmárł/ drudzy że go Iezuići porąbali/ y pobili ták że ná śmierć leży. Lecz mentica est iniquitas sibi, iáko pismo mowi. Zywym był/ y iest; nie zmár ále złszká powstał
Skrót tekstu: SzemGrat
Strona: 164
Tytuł:
Gratis plebański
Autor:
Fryderyk Szembek
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1627
Data wydania (nie wcześniej niż):
1627
Data wydania (nie później niż):
1627
mógł doczekać. Mąż mój niektórymi osobliwymi wiadomościami Jego Ojcowską uspokoił ciekawość; a jam pośpieszyła do naszej serdecznej pary obaczyć, czyli się już ubrali. Oboje jeszcze byli w swoim domowym stroju, i kazałam Hrabi potajemnie powiedzieć, że już wstali. Mój Małżonek, powiedziałam, krótko się o jedno i drugie spytawszy, zaraz do WMPaństwa przyjdzie, i żebyśmy z nim na spacer wyjechali, upraszać będzie. W tym otworzył drzwi, wchodząc z Staruszkiem. W oka mgnieniu porwał się Stelej od swojej Zonki, która go w ręku trzymała, i biegł obsesem do swego Ojca. Starzec patrzał długo na niego, gdy go pierwszy raz
mogł doczekać. Mąż moy niektorymi osobliwymi wiadomośćiami Jego Oycowską uspokoił ciekawość; a iam pośpieszyła do naszey serdeczney pary obaczyć, czyli śię iuż ubrali. Oboie ieszcze byli w swoim domowym stroiu, i kazałam Hrabi potaiemnie powiedzieć, że iuż wstali. Moy Małżonek, powiedziałam, krotko śię o iedno i drugie spytawszy, zaraz do WMPaństwa przyydzie, i żebyśmy z nim na spacer wyiechali, upraszać będzie. W tym otworzył drzwi, wchodząc z Staruszkiem. W oka mgnieniu porwał śię Steley od swoiey Zonki, ktora go w ręku trzymała, i biegł obsesem do swego Oyca. Starzec patrzał długo na niego, gdy go pierwszy raz
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 173
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Grzechom ci będzie koniec, ale kara za nie Na wieki, ach, na wieki wieków nie ustanie. SZABLA 172. NA POGRZEB HERBOWNEGO
Wnidę w kościół, aż pogrzeb, kogoś grzebą szumnie, Kołpak soboli, szabla oprawna na trumnie; Wszędy, aż do samego kościelnego balku, Malowane się szable świecą z katafalku. Spytawszy, kto, stanąłem zadumany w kroku. Znałem, dlaboga, nigdy nie miał jej u boku.
Szkoda wmawiać po śmierci, żeby krew rozlewał, Kto pokój ze wszytkimi za żywota miewał; Przetoć na wojnie nigdy, na publice rzadki, Gdzie się najczęściej takie trafiają przypadki. PIÓRA 173. POCZĄTEK
Już
Grzechom ci będzie koniec, ale kara za nie Na wieki, ach, na wieki wieków nie ustanie. SZABLA 172. NA POGRZEB HERBOWNEGO
Wnidę w kościół, aż pogrzeb, kogoś grzebą szumnie, Kołpak soboli, szabla oprawna na trumnie; Wszędy, aż do samego kościelnego balku, Malowane się szable świecą z katafalku. Spytawszy, kto, stanąłem zadumany w kroku. Znałem, dlaboga, nigdy nie miał jej u boku.
Szkoda wmawiać po śmierci, żeby krew rozlewał, Kto pokój ze wszytkimi za żywota miewał; Przetoć na wojnie nigdy, na publice rzadki, Gdzie się najczęściej takie trafiają przypadki. PIÓRA 173. POCZĄTEK
Już
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 473
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, obawiając się żeby się nie mścił konluzyjej ojca swego, pouchodzili za granicę a poosiadali na różnych miejscach w Pokuciu.
Ten Francuz, który się był przed dwiema tygodniami obiesił, i po śmierci dziwów robić nie przestaje, z początku bowiem, zaraz pierwszej nocy po obieszeniu, przyszedł był do warty kunickiej około właśnie północka i spytawszy ich o suknie swoje, potem skoczył ku kaplicy i zniknął. Dziś znowu dziwniejszą sztukę uczynił. Statki pewne powracając ze
Gdańska, stanęły blisko szubienice pod Warszawą na noc, z których gdy na jednej dano jeść flisom kaszę około dziesiątej w noc, aliści usłyszą głos: „Wara stąd“, po kilka razy, czego
, obawiając się żeby się nie mścił konluzyjej ojca swego, pouchodzili za granicę a poosiadali na różnych miejscach w Pokuciu.
Ten Francuz, który się był przed dwiema tygodniami obiesił, i po śmierci dziwów robić nie przestaje, z początku bowiem, zaraz pierwszej nocy po obieszeniu, przyszedł był do warty kunickiej około właśnie północka i spytawszy ich o suknie swoje, potem skoczył ku kaplicy i zniknął. Dziś znowu dziwniejszą sztukę uczynił. Statki pewne powracając ze
Gdańska, stanęły blisko szubienice pod Warszawą na noc, z których gdy na jednej dano jeść flisom kaszę około dziesiątej w noc, aliści usłyszą głos: „Wara stąd“, po kilka razy, czego
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 31
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958